[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał wtedy szesnaście lat, Jake osiemnaście i radzilisobie nienajgorzej.Nienajgorzej, jak na nastolatków.91SRAle teraz, widząc jak Serena układa na stole noże i widelce, poczułukłucie w sercu.Przypomniała mu się matka i to, jak powinna wyglądaćrodzina.Podszedł do bogini domowego ogniska i złożył na jej ustach czułypocałunek, który był podziękowaniem i przysięgą, że wspomnienie tej chwilibędzie w sobie pielęgnować na zawsze.Gdy jego usta dotknęły jej, Serena zamknęła oczy, a sztućce, któretrzymała w dłoni, z brzękiem spadły na stół.Była w tym pocałunkunamiętność.Było w nim pożądanie i beztroska, które przyprawiały ją odrżenie.Tym razem jednak wszystko to otulone było słodyczą i tęsknotą,których wcześniej nie czuła.- A to za co? - zapytała, gdy wreszcie ją puścił.- Uwierzysz, jeśli ci powiem, że za to, że nakryłaś do stołu?Spojrzała na niego uważnie i przeklęła go w myślach za to, że znaczył dlaniej o niebo więcej, niż by chciała.- Podoba ci się wizja, żeby każdego wieczoru czekał na ciebie taki stół,prawda? %7łeby wracać do swojej rodziny.Wcale nie jesteś beztroskim playbo-yem.Oszukujesz!- Dopiero od niedawna.Przepraszam, że ci przeszkodziłem - wziąłsztućce ze stołu i podał jej.- Możesz układać dalej.Wyglądałaś, jakbysprawiało ci to przyjemność i, jak Boga kocham, mnie również miło było naciebie patrzeć.- Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele - odgryzła się.- Nie jestem kurądomową.Uśmiechnął się.- Tak, pamiętam.To, że lubię patrzeć, jak nakrywasz do stołu, nie znaczyprzecież, że nie mogłabyś robić kariery w zawodzie, który sobie wymarzyłaś -92SRpochylił się ku niej.Pożeracz damskich serc, który, gdyby tylko zechciał,swoim urokiem potrafiłby sprowadzić księżyc na ziemię.- Sam całkiem dobrzepotrafię nakryć do stołu.Albo mogę nie nakrywać, jeśli tak akurat wyjdzie.Sam i Nico przyszli wkrótce potem.Nico z bukietem różowych,pachnących róż, białych margaretek i czegoś, co przypominało liście paproci.- Aadne - powiedziała Serena, gdy Nico wręczył kwiaty oniemiałej zwrażenia Chloe.- Mężczyzna, który potrafi znalezć takie kwiaty o tej porzejest zarówno romantyczny, jak i zaradny.- Choć niezupełnie dyskretny - mruknął Pete.- Nie musi - odparła Serena.- On ma czyste intencje.- No, może niezupełnie czyste - powiedział Nico.- To może chociaż szlachetne? - podpowiedział Pete.- Tak, raczej szlachetne - odparł Nico.- Czyż oni nie są cudowni? - powiedziała Serena, rzucając Chloeporozumiewawcze spojrzenie.- Tyle mięśni, a tak niewiele rozumu.Zupełniejak Kubuś Puchatek.- Puchatek był słodziutki - powiedział Pete obronnym tonem.- I dobrzemu się żyło w jego małym świecie.- Faktycznie, tu się różnicie, panie pilocie - mruknęła, podając mu talerz zjedzeniem.- Ty nie wiesz nawet, gdzie jest twój mały świat.Miała rację.Ale i tak go to ubodło.- Poznam go, gdy go znajdę.- W takim razie poszukaj w swojej teczce - powiedziała zimnym głosem.- Na trzeciej kartce od góry.Podczas kolacji wszyscy się rozluznili.Pete poczuł, że zniknął ból, któryuciskał jego serce.93SRNie chcieli siedzieć zbyt długo, ponieważ Pete i Nico musieli wcześniewstawać, a Sam robił się coraz bardziej śpiący.- Odprowadz mnie do drzwi - powiedział cicho do Sereny, gdy Nicożegnał się z Chloe i Samem.- Przykro mi, że nie było tak, jak sobie zaplanowaliśmy - powiedziała.- Cieszę się, że tak wyszło - odparł.- Nie przeszkadza ci, że ominęła nas noc dzikiej namiętności?- Czy to jest pytanie podchwytliwe? - spytał, bo nie miał pojęcia, coodpowiedzieć.- Nie.Zdecydował się więc na zwykłą, prostą szarość.- Chciałem cię po prostu zobaczyć.- Kiedy wrócisz?- Niedługo.Chyba że uda ci się wymyślić jakiś pretekst i polecisz ze mnąjutro rano.- Więc jednak brakuje ci dzikiej namiętności!Pete przesunął między palcami kosmyk jej włosów.Zauważył, że jej oczypociemniały pod wpływem jego dotyku.- Może trochę.I może nie tylko mnie tego brakuje - pomyślał.- Nie zrozum mnie zle, do bólu tego pragnę - powiedziała.- Ale nie mogęstąd wyjechać ot tak.Muszę wyswatać Nico z Chloe i znalezć zastępstwo dowypożyczalni skuterów, żeby dziadkowie nie mieli do mnie żalu.Co ty na to,żebyśmy spotkali się w Atenach za parę dni?- Może być.Nie martwi cię, że przyleciałem dziś tylko po to, żeby się ztobą spotkać?- A powinno? - jej oczy były ciemne i niespokojne.94SR- Sam nie wiem - powiedział cicho.- Ale wiem, że mnie to martwi.- Gdzie się podział Nico? - zapytała Serena, gdy wróciła do kuchni.- ISam?- Nico poszedł porozmawiać z Theo, a Sam wynieść śmieci - powiedziałaChloe.I po chwili dodała, z nietypowym dla siebie wahaniem w głosie.-Obserwowałam was dziś przy kolacji.Dla niego to coś więcej niż przelotnyromans.Serena potrząsnęła głową.- Dla niego to zabawa, nic więcej.I muszę przyznać, że naprawdęświetnie potrafi w to grać.- Być może - powiedziała cicho Chloe.- Być może tak właśnie jest.Alechyba powinnaś się zastanowić, co zrobisz, jeśli w końcu postanowi przestaćgrać.Chloe odwróciła się do Sama, który wszedł właśnie tylnymi drzwiami.- Dzięki.Chłopiec wzruszył ramionami.- Pora spać - powiedziała Chloe.- Chcesz, żebym poszła z tobą na górę?- Nie mam sześciu lat - powiedział, rzucając jej wściekłe spojrzenie.Zabrał swoje zeszyty i wyszedł z pokoju.- Myślałam, że trochę się między wami poprawiło? - powiedziała Serena.- To jest jeden z naszych lepszych dni - powiedziała Chloe, śmiejąc sięnerwowo.- Nie mam pojęcia, jak mu pomóc.On niczego ode mnie nie chce.Na każdy mój gest reaguje złością.Jest tak strasznie samodzielny.- Może musiał taki być - powiedziała łagodnie.- Musiało być mu ciężkoopiekować się matką, patrzeć, jak umiera.- Wiem - oczy Chloe napełniły się łzami.- Nie mogę nawet o tymmyśleć.Zwłaszcza, że nie musiało tak być.Wystarczył jeden telefon i95SRnatychmiast bym do nich przyjechała.Wiedziała o tym, ale tego nie zrobiła.Cholerna egoistka.Nawet jeśli sama nie chciała pomocy, dlaczego niepoprosiła o nią ze względu na dziecko? Która matka pozwoliłaby, żeby jejjedenastoletni syn sam dzwigał ciężar jej choroby?W holu coś zaszurało, a gdy Serena się odwróciła, zobaczyła, jak Samidzie w kierunku swojego pokoju.Poczuła ucisk w żołądku.Kuchnia i salonbyły duże, a one stały dość daleko od drzwi.Na pewno nie słyszał, o czymrozmawiały.A jednak.- Usłyszał.- Nie - wymamrotała Serena i ze wszystkich sił starała się w to uwierzyć.- Był zbyt daleko.A nawet jeśli usłyszał, nie powiedziałaś przecież niczegozłego.- Mówiłam zle o jego matce - panika w oczach Chloe narastała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Miał wtedy szesnaście lat, Jake osiemnaście i radzilisobie nienajgorzej.Nienajgorzej, jak na nastolatków.91SRAle teraz, widząc jak Serena układa na stole noże i widelce, poczułukłucie w sercu.Przypomniała mu się matka i to, jak powinna wyglądaćrodzina.Podszedł do bogini domowego ogniska i złożył na jej ustach czułypocałunek, który był podziękowaniem i przysięgą, że wspomnienie tej chwilibędzie w sobie pielęgnować na zawsze.Gdy jego usta dotknęły jej, Serena zamknęła oczy, a sztućce, któretrzymała w dłoni, z brzękiem spadły na stół.Była w tym pocałunkunamiętność.Było w nim pożądanie i beztroska, które przyprawiały ją odrżenie.Tym razem jednak wszystko to otulone było słodyczą i tęsknotą,których wcześniej nie czuła.- A to za co? - zapytała, gdy wreszcie ją puścił.- Uwierzysz, jeśli ci powiem, że za to, że nakryłaś do stołu?Spojrzała na niego uważnie i przeklęła go w myślach za to, że znaczył dlaniej o niebo więcej, niż by chciała.- Podoba ci się wizja, żeby każdego wieczoru czekał na ciebie taki stół,prawda? %7łeby wracać do swojej rodziny.Wcale nie jesteś beztroskim playbo-yem.Oszukujesz!- Dopiero od niedawna.Przepraszam, że ci przeszkodziłem - wziąłsztućce ze stołu i podał jej.- Możesz układać dalej.Wyglądałaś, jakbysprawiało ci to przyjemność i, jak Boga kocham, mnie również miło było naciebie patrzeć.- Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele - odgryzła się.- Nie jestem kurądomową.Uśmiechnął się.- Tak, pamiętam.To, że lubię patrzeć, jak nakrywasz do stołu, nie znaczyprzecież, że nie mogłabyś robić kariery w zawodzie, który sobie wymarzyłaś -92SRpochylił się ku niej.Pożeracz damskich serc, który, gdyby tylko zechciał,swoim urokiem potrafiłby sprowadzić księżyc na ziemię.- Sam całkiem dobrzepotrafię nakryć do stołu.Albo mogę nie nakrywać, jeśli tak akurat wyjdzie.Sam i Nico przyszli wkrótce potem.Nico z bukietem różowych,pachnących róż, białych margaretek i czegoś, co przypominało liście paproci.- Aadne - powiedziała Serena, gdy Nico wręczył kwiaty oniemiałej zwrażenia Chloe.- Mężczyzna, który potrafi znalezć takie kwiaty o tej porzejest zarówno romantyczny, jak i zaradny.- Choć niezupełnie dyskretny - mruknął Pete.- Nie musi - odparła Serena.- On ma czyste intencje.- No, może niezupełnie czyste - powiedział Nico.- To może chociaż szlachetne? - podpowiedział Pete.- Tak, raczej szlachetne - odparł Nico.- Czyż oni nie są cudowni? - powiedziała Serena, rzucając Chloeporozumiewawcze spojrzenie.- Tyle mięśni, a tak niewiele rozumu.Zupełniejak Kubuś Puchatek.- Puchatek był słodziutki - powiedział Pete obronnym tonem.- I dobrzemu się żyło w jego małym świecie.- Faktycznie, tu się różnicie, panie pilocie - mruknęła, podając mu talerz zjedzeniem.- Ty nie wiesz nawet, gdzie jest twój mały świat.Miała rację.Ale i tak go to ubodło.- Poznam go, gdy go znajdę.- W takim razie poszukaj w swojej teczce - powiedziała zimnym głosem.- Na trzeciej kartce od góry.Podczas kolacji wszyscy się rozluznili.Pete poczuł, że zniknął ból, któryuciskał jego serce.93SRNie chcieli siedzieć zbyt długo, ponieważ Pete i Nico musieli wcześniewstawać, a Sam robił się coraz bardziej śpiący.- Odprowadz mnie do drzwi - powiedział cicho do Sereny, gdy Nicożegnał się z Chloe i Samem.- Przykro mi, że nie było tak, jak sobie zaplanowaliśmy - powiedziała.- Cieszę się, że tak wyszło - odparł.- Nie przeszkadza ci, że ominęła nas noc dzikiej namiętności?- Czy to jest pytanie podchwytliwe? - spytał, bo nie miał pojęcia, coodpowiedzieć.- Nie.Zdecydował się więc na zwykłą, prostą szarość.- Chciałem cię po prostu zobaczyć.- Kiedy wrócisz?- Niedługo.Chyba że uda ci się wymyślić jakiś pretekst i polecisz ze mnąjutro rano.- Więc jednak brakuje ci dzikiej namiętności!Pete przesunął między palcami kosmyk jej włosów.Zauważył, że jej oczypociemniały pod wpływem jego dotyku.- Może trochę.I może nie tylko mnie tego brakuje - pomyślał.- Nie zrozum mnie zle, do bólu tego pragnę - powiedziała.- Ale nie mogęstąd wyjechać ot tak.Muszę wyswatać Nico z Chloe i znalezć zastępstwo dowypożyczalni skuterów, żeby dziadkowie nie mieli do mnie żalu.Co ty na to,żebyśmy spotkali się w Atenach za parę dni?- Może być.Nie martwi cię, że przyleciałem dziś tylko po to, żeby się ztobą spotkać?- A powinno? - jej oczy były ciemne i niespokojne.94SR- Sam nie wiem - powiedział cicho.- Ale wiem, że mnie to martwi.- Gdzie się podział Nico? - zapytała Serena, gdy wróciła do kuchni.- ISam?- Nico poszedł porozmawiać z Theo, a Sam wynieść śmieci - powiedziałaChloe.I po chwili dodała, z nietypowym dla siebie wahaniem w głosie.-Obserwowałam was dziś przy kolacji.Dla niego to coś więcej niż przelotnyromans.Serena potrząsnęła głową.- Dla niego to zabawa, nic więcej.I muszę przyznać, że naprawdęświetnie potrafi w to grać.- Być może - powiedziała cicho Chloe.- Być może tak właśnie jest.Alechyba powinnaś się zastanowić, co zrobisz, jeśli w końcu postanowi przestaćgrać.Chloe odwróciła się do Sama, który wszedł właśnie tylnymi drzwiami.- Dzięki.Chłopiec wzruszył ramionami.- Pora spać - powiedziała Chloe.- Chcesz, żebym poszła z tobą na górę?- Nie mam sześciu lat - powiedział, rzucając jej wściekłe spojrzenie.Zabrał swoje zeszyty i wyszedł z pokoju.- Myślałam, że trochę się między wami poprawiło? - powiedziała Serena.- To jest jeden z naszych lepszych dni - powiedziała Chloe, śmiejąc sięnerwowo.- Nie mam pojęcia, jak mu pomóc.On niczego ode mnie nie chce.Na każdy mój gest reaguje złością.Jest tak strasznie samodzielny.- Może musiał taki być - powiedziała łagodnie.- Musiało być mu ciężkoopiekować się matką, patrzeć, jak umiera.- Wiem - oczy Chloe napełniły się łzami.- Nie mogę nawet o tymmyśleć.Zwłaszcza, że nie musiało tak być.Wystarczył jeden telefon i95SRnatychmiast bym do nich przyjechała.Wiedziała o tym, ale tego nie zrobiła.Cholerna egoistka.Nawet jeśli sama nie chciała pomocy, dlaczego niepoprosiła o nią ze względu na dziecko? Która matka pozwoliłaby, żeby jejjedenastoletni syn sam dzwigał ciężar jej choroby?W holu coś zaszurało, a gdy Serena się odwróciła, zobaczyła, jak Samidzie w kierunku swojego pokoju.Poczuła ucisk w żołądku.Kuchnia i salonbyły duże, a one stały dość daleko od drzwi.Na pewno nie słyszał, o czymrozmawiały.A jednak.- Usłyszał.- Nie - wymamrotała Serena i ze wszystkich sił starała się w to uwierzyć.- Był zbyt daleko.A nawet jeśli usłyszał, nie powiedziałaś przecież niczegozłego.- Mówiłam zle o jego matce - panika w oczach Chloe narastała [ Pobierz całość w formacie PDF ]