[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No! - wykrztusiła w końcu Amy.Marcella zamknęła oczy.- Teraz rozumiem, dlaczego go chowa.- mówiła Amy.- Zaszokowana?- Tym, że jest czarny? - spytała Marcella.- Nie.Gdyby była szczęśliwa, nie obchodziłoby mnie, nawet jeśli jejkochanek byłby zielony.Szokuje mnie fakt, że ona myśli, iż prowadzi niebezpieczny tryb życia.- Może naprawdę go kocha? - podsunęła Amy.- Jest w pewnym sensie boski!- Tak.Sprawiał wrażenie bardzo miłego człowieka.-westchnęła Marcella.- Mam nadzieję, że wie, w co się pakuje zSonią.Sonia oparła głowę na ramieniu Raya, zaciągając się głęboko papierosem.- Nie mogę uwierzyć, że odwołałeś tournee z mojego powodu - powiedziała w zachwycie.- To najpiękniejsza rzecz,jaką ktokolwiek dla mnie zrobił, Ray.- Twoja matka sprawiła na mnie wrażenie bardzo miłej damy - odparł.- Naprawdę damy!- Rzeczywiście dużo o niej wiesz! - prychnęła.- A ta druga dama, która była z nią? - spytał.- To jej agentka, Amy Jagger.Też jest pisarką.Jest w porządku.Ale nie daj się nabrać mojej mamie.Przez całypogrzeb miała na twarzy swoją minę sztucznej damy, sztucznej powagi.Jakby starała się nie narobić w majtki.Wolałaby, żeby tata umarł wiele lat temu.- śś, Soniu.- Uciszył ją, obejmując ramieniem.- Nie mów tak, maleńka.Nie wiesz, jakie to dziwne, kiedy twojepiękne usta wypowiadają te słowa pełne nienawiści.Musisz nauczyć się kochać blizniego, Soniu.Czy mama cię tegonie uczyła?Sonia zachichotała.- Mój blizni to jedno.Ale nie proś mnie, żebym kochała matkę, bo nie mogę! Ona go zabiła!- Moje biedne dziecko bez ojca.- Otoczył ją ramieniem.- Takie blade, takie smutne.- Pogłaskał ją po policzku.- Teraz ja jestem twoją rodziną, co, Soniu? Duży Ray jest twoją rodziną i zaopiekuje się tobą.Chcesz, maleńka?Przytuliła się do niego, zamykając oczy.- O, tak - szepnęła.- Zaopiekuj się mną, Ray.Zaopiekuj się mną, proszę!Jechali przez chwilę nie rozmawiając, a Ray nucił jej melodię.- Posłuchaj, Soniu.- Zaśmiał się swym dudniącym śmiechem, który rozbrzmiał w samym środku jej duszy.Zanuciłkilka taktów Białego Bożego Narodzenia.- Powiedz, co to za piosenka! - ponagla ją.- Wiesz, o co mi chodzi?Sonia zmarszczyła brwi, wciąż nie otwierając oczu.- Białe Boże Narodzenie? - spytała sennie.- Zgadza się! Wiesz, co to znaczy? W tym roku moglibyśmy spędzić razem prawdziwe białe Boże Narodzenie! Ześniegiem i całą resztą!- Gdzie? - mruknęła.- Londyn, Anglia, Europa! - odparł z dumą Ray.- Jadę tam na dwa tygodnie pod koniec grudnia.Pojedziesz ze mną,Soniu, prawda?- Och, Ray, wiesz, że bym chciała.- Westchnęła.- Mają kręcić ze mną tyle pieprzonych reklamówek, że nie wiem,czy skończą do tego czasu.Harvey Kistler ma reżyserować, Ray.Wiesz, kto to jest? To największy reżyser naświecie!- Nie uda mu się sprawić, żebyś wyglądała piękniej niż teraz, Soniu.- Czyżby? Wiesz, pogrzeb ojca nie jest moim najlepszym momentem.Nie mam makijażu ani nic!- Taka mi się podobasz.- Przytulił ją niedzwiedzim uściskiem.- W ten sposób, tylko ja wiem, że jesteś piękna! Niemów mi, że ci ludzie nie dadzą ci kilku dni wolnego na Boże Narodzenie.Gwiazdka to święto dla wszystkich, Soniu!Kurczę, powinnaś była widzieć, jak LeVarowie świętowali Gwiazdkę w Georgii! Po prostu powiedz im, że lecisz doLondynu na spotkanie z Rayem!Wsunęła rękę w jego dużą dłoń.- Chyba żartujesz.- Westchnęła.- Miałam wystarczające kłopoty z wyrwaniem się do Vegas!- Chyba nie pozwolisz, żeby Ray spędzał Gwiazdkę samotnie, co, Soniu? - spytał posępnie.- Kiedy te wszystkieśliczne angielskie panienki aż się palą, żeby dotrzymać mi towarzystwa? Sprzedano bilety na wszystkie mojekoncerty!Spojrzała na niego.- Przyjadę tam - zapewniła.- Jakoś wygospodaruję czas.Powiem, że muszę spędzić święta z rodziną.- Właśnie! - zaśmiał się Ray.- Teraz ja jestem twoją rodziną, Soniu.Nie zapominaj.Wkrótce zasnął, a jego potężne ciało przywierało do niej, ilekroć samochód zakręcał.Patrzyła na ponurą autostradę,a jej umysł pracował gorączkowo.Bez względu na wszystko, da Rayowi najwspanialszy prezent gwiazdkowy, jakikiedykolwiek dostał.Nawet gdyby miał ją zabić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.No! - wykrztusiła w końcu Amy.Marcella zamknęła oczy.- Teraz rozumiem, dlaczego go chowa.- mówiła Amy.- Zaszokowana?- Tym, że jest czarny? - spytała Marcella.- Nie.Gdyby była szczęśliwa, nie obchodziłoby mnie, nawet jeśli jejkochanek byłby zielony.Szokuje mnie fakt, że ona myśli, iż prowadzi niebezpieczny tryb życia.- Może naprawdę go kocha? - podsunęła Amy.- Jest w pewnym sensie boski!- Tak.Sprawiał wrażenie bardzo miłego człowieka.-westchnęła Marcella.- Mam nadzieję, że wie, w co się pakuje zSonią.Sonia oparła głowę na ramieniu Raya, zaciągając się głęboko papierosem.- Nie mogę uwierzyć, że odwołałeś tournee z mojego powodu - powiedziała w zachwycie.- To najpiękniejsza rzecz,jaką ktokolwiek dla mnie zrobił, Ray.- Twoja matka sprawiła na mnie wrażenie bardzo miłej damy - odparł.- Naprawdę damy!- Rzeczywiście dużo o niej wiesz! - prychnęła.- A ta druga dama, która była z nią? - spytał.- To jej agentka, Amy Jagger.Też jest pisarką.Jest w porządku.Ale nie daj się nabrać mojej mamie.Przez całypogrzeb miała na twarzy swoją minę sztucznej damy, sztucznej powagi.Jakby starała się nie narobić w majtki.Wolałaby, żeby tata umarł wiele lat temu.- śś, Soniu.- Uciszył ją, obejmując ramieniem.- Nie mów tak, maleńka.Nie wiesz, jakie to dziwne, kiedy twojepiękne usta wypowiadają te słowa pełne nienawiści.Musisz nauczyć się kochać blizniego, Soniu.Czy mama cię tegonie uczyła?Sonia zachichotała.- Mój blizni to jedno.Ale nie proś mnie, żebym kochała matkę, bo nie mogę! Ona go zabiła!- Moje biedne dziecko bez ojca.- Otoczył ją ramieniem.- Takie blade, takie smutne.- Pogłaskał ją po policzku.- Teraz ja jestem twoją rodziną, co, Soniu? Duży Ray jest twoją rodziną i zaopiekuje się tobą.Chcesz, maleńka?Przytuliła się do niego, zamykając oczy.- O, tak - szepnęła.- Zaopiekuj się mną, Ray.Zaopiekuj się mną, proszę!Jechali przez chwilę nie rozmawiając, a Ray nucił jej melodię.- Posłuchaj, Soniu.- Zaśmiał się swym dudniącym śmiechem, który rozbrzmiał w samym środku jej duszy.Zanuciłkilka taktów Białego Bożego Narodzenia.- Powiedz, co to za piosenka! - ponagla ją.- Wiesz, o co mi chodzi?Sonia zmarszczyła brwi, wciąż nie otwierając oczu.- Białe Boże Narodzenie? - spytała sennie.- Zgadza się! Wiesz, co to znaczy? W tym roku moglibyśmy spędzić razem prawdziwe białe Boże Narodzenie! Ześniegiem i całą resztą!- Gdzie? - mruknęła.- Londyn, Anglia, Europa! - odparł z dumą Ray.- Jadę tam na dwa tygodnie pod koniec grudnia.Pojedziesz ze mną,Soniu, prawda?- Och, Ray, wiesz, że bym chciała.- Westchnęła.- Mają kręcić ze mną tyle pieprzonych reklamówek, że nie wiem,czy skończą do tego czasu.Harvey Kistler ma reżyserować, Ray.Wiesz, kto to jest? To największy reżyser naświecie!- Nie uda mu się sprawić, żebyś wyglądała piękniej niż teraz, Soniu.- Czyżby? Wiesz, pogrzeb ojca nie jest moim najlepszym momentem.Nie mam makijażu ani nic!- Taka mi się podobasz.- Przytulił ją niedzwiedzim uściskiem.- W ten sposób, tylko ja wiem, że jesteś piękna! Niemów mi, że ci ludzie nie dadzą ci kilku dni wolnego na Boże Narodzenie.Gwiazdka to święto dla wszystkich, Soniu!Kurczę, powinnaś była widzieć, jak LeVarowie świętowali Gwiazdkę w Georgii! Po prostu powiedz im, że lecisz doLondynu na spotkanie z Rayem!Wsunęła rękę w jego dużą dłoń.- Chyba żartujesz.- Westchnęła.- Miałam wystarczające kłopoty z wyrwaniem się do Vegas!- Chyba nie pozwolisz, żeby Ray spędzał Gwiazdkę samotnie, co, Soniu? - spytał posępnie.- Kiedy te wszystkieśliczne angielskie panienki aż się palą, żeby dotrzymać mi towarzystwa? Sprzedano bilety na wszystkie mojekoncerty!Spojrzała na niego.- Przyjadę tam - zapewniła.- Jakoś wygospodaruję czas.Powiem, że muszę spędzić święta z rodziną.- Właśnie! - zaśmiał się Ray.- Teraz ja jestem twoją rodziną, Soniu.Nie zapominaj.Wkrótce zasnął, a jego potężne ciało przywierało do niej, ilekroć samochód zakręcał.Patrzyła na ponurą autostradę,a jej umysł pracował gorączkowo.Bez względu na wszystko, da Rayowi najwspanialszy prezent gwiazdkowy, jakikiedykolwiek dostał.Nawet gdyby miał ją zabić [ Pobierz całość w formacie PDF ]