[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dawno nie jadł mięsa ani tłuszczu, więc mogłobyzaszkodzić.Jadł niewiele, wolno żując.Kiedy dopił resztkę kawy, podniósł się ze stołka.— Dziękuję za wspaniały posiłek.Pójdę stąd, nie będę wam przeszkadzał.Widzę, że sięuczycie.Piotrek spojrzał na niego podejrzliwie.Suchy, choć biały chleb i kawę zbożową uważaćza wspaniały posiłek? Ale nieznajomy mówił to poważnie, głosem pełnym wdzięczności.— A gdzie pan będzie nocować? — zapytał Pluton.— Gdziekolwiek.Noce już są dosyć ciepłe.W obozie to w czasie mrozu stało się poosiem godzin na apelu.— Niech pan przenocuje z nami — powiedział żywo Piorun — jedno łóżko wolne, bokolega wyjechał.— Co ten Piorun wyprawia — szepnął ze zgrozą Piotrek — przecież on nas w nocypozarzyna.— Cicho, Hefajstos — mruknął Wojtek — czy nie widzisz, że ten człowiek ledwie siętrzyma na nogach?— Jacy wy jesteście dobrzy, to tak przyjemnie zetknąć się z ludzką dobrocią.Przeżyłemczasy tak nieludzkie, że teraz każdy odruch ludzkiego serca cieszy mnie jak skarb znalezionyna drodze.Chętnie skorzystam z noclegu, ale czy pozwolicie umyć się trochę?— Prosimy bardzo, jest nawet ciepła woda.Nieznajomy podniósł się i zobaczył na ścianie, nad łóżkiem Tomka, fotografię RynkuStarego Miasta.Wyraz bolesnego namysłu i skupienia zarysował się na jego twarzy.— O Boże, przecież ja to widziałem kiedyś, ale nie wiem, co to jest.— To prawa strona Rynku Starego Miasta — pospieszył z wyjaśnieniem Tomek —strona Kołłątaja.Nieznajomy powiedział ze zniechęceniem:— Widok wydał mi się znany, ale nazwa nie wyjaśnia nic, nic… Jak ja się męczę…— Ale się zgrywa — szepnął Piotrek.— Po co? — Wojtek wzruszył ramionami, tak mu się wydawały niedorzeczne podejrze-nia kolegi.Nieznajomy zdjął płaszcz.Na piersiach miał koszulkę gimnastyczną.Jakaś niebieskaplama zamajaczyła na jego gołej ręce.Wojtek ścisnął za łokieć Piotrka.— Numer obozowy, widzisz?Teraz z kolei Piotrek wzruszył ramionami.— Naiwniak jesteś.Czy to tak trudno wytatuować sobie numer?Dopiero kiedy dziwny człowiek zdjął koszulkę i pochylił się nad miednicą z wodą,chłopcy zbledli z wrażenia.Całe plecy miał w bliznach i strupach.— I co powiesz, panie detektywie? — zapytał cicho Wojtek.Ale Piotrek milczał.„Taksię pastwić nad człowiekiem — myślał w popłochu — tak się znęcać… Na to trzeba byćhitlerowcem!…”Skierka przetarł oczy, jakby się budził ze złego snu, podszedł do swego łóżka, wziąłswą jedyną, skromną poduszeczkę i położył na łóżku Ryśka, które Pluton przeznaczył nanocleg dla nieznajomego.Kędzierzawy Piotrek wzburzył palcami swoją czuprynę, popatrzył na kolegów, potemzdecydowanym ruchem przerzucił swój koc na łóżko Ryśka.„Noce są dosyć ciepłe, prześpię się pod prześcieradłem, a on powinien się trochę wy-grzać” — pomyślał, ciągle wstrząśnięty widokiem tych storturowanych pleców.XI.Burza nad Hadesem— Ogłaszamy cię uroczyście władcą wszelkich wód ziemi: oceanów, mórz, rzek, jezior,strumieni i źródeł.Oto godło twojej niepodzielnej władzy…— Nie chcę! Protestuję!… Ja wolę być Hefajstosem!…Ale głos protestu zagłusza jakiś huk straszliwy, jakby waliły dziesiątki niemieckich„szaf”.— Wszystkie żywioły wodne świata będą odtąd w twoim niepodzielnym władaniu…Jako pan i władca wód musisz poznać swoje królestwo… A więc najpierw niech cię wychło-szczą bicze Niagary… Niech cię obmyją święte wody Gangesu… A wody Nilu…— Protestuję! Ja ogień!…— Do wody go! Do wody! Siup!…Pluton podniósł trójząb w górę, Skierka dzwoni w patelnię, a Chochlik, złośliwy Cho-chlik, wydziera się na całe gardło:Hefajstos, brudny, nie lubi wody,Przez co mu Zeus nie dał urody.Achilles i Apollo łapią go za nogi.Wojtek z Sokratesem wiążą ręce Piotrek szarpie się,próbuje wyrwać.Zimnej wody wszędzie pełno, a oni, podli, chcą go wpakować do olbrzy-miego, packarda, w którym przelewają się fale groźne jak na Wiśle wiosną.— Dajcie spokój! Utopię się! — wrzeszczy Piotrek, jak może najgłośniej, i siada nałóżku.Cóż to? Nie ma Plutona z trójzębem ani Skierki z patelnią, nie ma Achillesa i Apolla anizłośliwego Chochlika, nie ma packarda wypełnionego wodą.Wokoło ciemność, równe odde-chy śpiących.Nie ma nic? Nieprawda.Choć nie ma Niagary ani Gangesu, ale na głowę lejąsię strumienie wody.To nie packard, ale łóżko tonie w wodzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Dawno nie jadł mięsa ani tłuszczu, więc mogłobyzaszkodzić.Jadł niewiele, wolno żując.Kiedy dopił resztkę kawy, podniósł się ze stołka.— Dziękuję za wspaniały posiłek.Pójdę stąd, nie będę wam przeszkadzał.Widzę, że sięuczycie.Piotrek spojrzał na niego podejrzliwie.Suchy, choć biały chleb i kawę zbożową uważaćza wspaniały posiłek? Ale nieznajomy mówił to poważnie, głosem pełnym wdzięczności.— A gdzie pan będzie nocować? — zapytał Pluton.— Gdziekolwiek.Noce już są dosyć ciepłe.W obozie to w czasie mrozu stało się poosiem godzin na apelu.— Niech pan przenocuje z nami — powiedział żywo Piorun — jedno łóżko wolne, bokolega wyjechał.— Co ten Piorun wyprawia — szepnął ze zgrozą Piotrek — przecież on nas w nocypozarzyna.— Cicho, Hefajstos — mruknął Wojtek — czy nie widzisz, że ten człowiek ledwie siętrzyma na nogach?— Jacy wy jesteście dobrzy, to tak przyjemnie zetknąć się z ludzką dobrocią.Przeżyłemczasy tak nieludzkie, że teraz każdy odruch ludzkiego serca cieszy mnie jak skarb znalezionyna drodze.Chętnie skorzystam z noclegu, ale czy pozwolicie umyć się trochę?— Prosimy bardzo, jest nawet ciepła woda.Nieznajomy podniósł się i zobaczył na ścianie, nad łóżkiem Tomka, fotografię RynkuStarego Miasta.Wyraz bolesnego namysłu i skupienia zarysował się na jego twarzy.— O Boże, przecież ja to widziałem kiedyś, ale nie wiem, co to jest.— To prawa strona Rynku Starego Miasta — pospieszył z wyjaśnieniem Tomek —strona Kołłątaja.Nieznajomy powiedział ze zniechęceniem:— Widok wydał mi się znany, ale nazwa nie wyjaśnia nic, nic… Jak ja się męczę…— Ale się zgrywa — szepnął Piotrek.— Po co? — Wojtek wzruszył ramionami, tak mu się wydawały niedorzeczne podejrze-nia kolegi.Nieznajomy zdjął płaszcz.Na piersiach miał koszulkę gimnastyczną.Jakaś niebieskaplama zamajaczyła na jego gołej ręce.Wojtek ścisnął za łokieć Piotrka.— Numer obozowy, widzisz?Teraz z kolei Piotrek wzruszył ramionami.— Naiwniak jesteś.Czy to tak trudno wytatuować sobie numer?Dopiero kiedy dziwny człowiek zdjął koszulkę i pochylił się nad miednicą z wodą,chłopcy zbledli z wrażenia.Całe plecy miał w bliznach i strupach.— I co powiesz, panie detektywie? — zapytał cicho Wojtek.Ale Piotrek milczał.„Taksię pastwić nad człowiekiem — myślał w popłochu — tak się znęcać… Na to trzeba byćhitlerowcem!…”Skierka przetarł oczy, jakby się budził ze złego snu, podszedł do swego łóżka, wziąłswą jedyną, skromną poduszeczkę i położył na łóżku Ryśka, które Pluton przeznaczył nanocleg dla nieznajomego.Kędzierzawy Piotrek wzburzył palcami swoją czuprynę, popatrzył na kolegów, potemzdecydowanym ruchem przerzucił swój koc na łóżko Ryśka.„Noce są dosyć ciepłe, prześpię się pod prześcieradłem, a on powinien się trochę wy-grzać” — pomyślał, ciągle wstrząśnięty widokiem tych storturowanych pleców.XI.Burza nad Hadesem— Ogłaszamy cię uroczyście władcą wszelkich wód ziemi: oceanów, mórz, rzek, jezior,strumieni i źródeł.Oto godło twojej niepodzielnej władzy…— Nie chcę! Protestuję!… Ja wolę być Hefajstosem!…Ale głos protestu zagłusza jakiś huk straszliwy, jakby waliły dziesiątki niemieckich„szaf”.— Wszystkie żywioły wodne świata będą odtąd w twoim niepodzielnym władaniu…Jako pan i władca wód musisz poznać swoje królestwo… A więc najpierw niech cię wychło-szczą bicze Niagary… Niech cię obmyją święte wody Gangesu… A wody Nilu…— Protestuję! Ja ogień!…— Do wody go! Do wody! Siup!…Pluton podniósł trójząb w górę, Skierka dzwoni w patelnię, a Chochlik, złośliwy Cho-chlik, wydziera się na całe gardło:Hefajstos, brudny, nie lubi wody,Przez co mu Zeus nie dał urody.Achilles i Apollo łapią go za nogi.Wojtek z Sokratesem wiążą ręce Piotrek szarpie się,próbuje wyrwać.Zimnej wody wszędzie pełno, a oni, podli, chcą go wpakować do olbrzy-miego, packarda, w którym przelewają się fale groźne jak na Wiśle wiosną.— Dajcie spokój! Utopię się! — wrzeszczy Piotrek, jak może najgłośniej, i siada nałóżku.Cóż to? Nie ma Plutona z trójzębem ani Skierki z patelnią, nie ma Achillesa i Apolla anizłośliwego Chochlika, nie ma packarda wypełnionego wodą.Wokoło ciemność, równe odde-chy śpiących.Nie ma nic? Nieprawda.Choć nie ma Niagary ani Gangesu, ale na głowę lejąsię strumienie wody.To nie packard, ale łóżko tonie w wodzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]