[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Gdzie?- W gabinecie.Z przyjemnością powiadomię go o pani przybyciu.- Sama go powiadomię - oznajmiła i już wbiegała po schodach.Frank spojrzał na nią, wydymając wargi.Zastanawiał się, czy nie zadzwonić przez interkom do Gage'a, aby go ostrzec.Niespodzianka dobrze mu zrobi, skonstatował jednak z uśmieszkiem.Deborah nie pofatygowała się, żeby zapukać.Pchnęła drzwi i wpadła jak burza do gabinetu.Gage siedział za biurkiem, z telefonem w jednej i piórem w drugiej ręce.Ekrany komputerów migotały.Naprzeciwko niego siedziała schludna kobieta w średnim wieku, z tekturową podkładką na kolanach.Nagłe wtargnięcie Deborah sprawiło, że wstała i spojrzała pytająco na Gage'a.- Zadzwonię jeszcze do ciebie - rzucił do słuchawki, zanim odłożył ją na widełki.- Witaj, Deborah.Cisnęła teczkę na krzesło.- Sądzę, że wolałbyś porozmawiać w cztery oczy.Skinął głową.- Może pani przepisać notatki jutro, pani Brickman.Jest już późno.Proszę iść do domu.- Tak, proszę pana.- Pani Brickman pozbierała swoje rzeczy, po czym ulotniła się szybko i dyskretnie.Deborah wsunęła kciuki w kieszenie spódnicy, niczym rewolwerowiec w kabury.Widział ją już w takiej pozycji w sądzie.- To musi być bardzo przyjemne - zaczęła.- Siedzieć sobie i wydawać rozkazy.Założę się, że to rozkoszne uczucie.Jednak nie wszystkim z nas się tak powiodło.Nie mamy tyle pieniędzy, żeby kupować sobie zamki, prywatne samoloty czy marynarki za tysiąc dolarów.Pracujemy na ulicach.Większość z nas jednak pracuje solidnie i jest zadowolona.- Mówiąc to, zbliżała się powoli do biurka Gage'a.- Wiesz, co nas jednak denerwuje, Gage? Co nas naprawdę wkurza? To, że ktoś wtyka swój bogaty, ustosunkowany nos w nasze sprawy.Denerwuje nas tak bardzo, że zastanawiamy się poważnie nad wymierzeniem porządnego prztyczka w ten wścibski nochal.- Mam zadzwonić po rękawice bokserskie?- Wolę walczyć gołymi pięściami.- Oparła dłonie na biurku, jak wcześniej u Mitchella.- Za kogo ty się masz, u diabła? Kto dał ci prawo chodzić do burmistrza i wywierać naciski, żeby odsunął mnie od sprawy?- Poszedłem do burmistrza - odparł powoli - żeby przekazać mu swoją opinię.- Twoją opinię! - syknęła z wściekłością, chwytając z biurka onyksowy przycisk do papierów.Choć miała wielką ochotę cisnąć nim w szybę za plecami Gage'a, poprzestała na przerzucaniu go z ręki do ręki.- Założę się, że wyłaził ze skóry, żeby zadowolić ciebie i twoje miliony.Gage patrzył, jak Deborah krąży po pokoju, i czekał, aż będzie mógł przemówić jej do rozumu.- Zgodził się ze mną, że lepiej pasujesz do sali sądowej niż miejsca morderstwa.- Kim jesteś, żeby decydować, gdzie lepiej pasuję? - spytała głosem nabrzmiałym furią.- Przez całe życie przygotowywałam się do tej pracy i nikt nie będzie mi wmawiał, że nie nadaję się do jakiejkolwiek sprawy, którą podejmuję.- Odstawiła z hukiem kamienny przycisk na marmurowy blat biurka.- Trzymaj się z dala od moich spraw i mojego życia.Nie, stwierdził, nic nie jest w stanie trafić jej do rozumu.- Skończyłaś?- Nie.Zanim wyjdę, chcę cię poinformować, że twoje wysiłki spełzły na niczym.Nadał uczestniczę w sprawie i będę uczestniczyć.Zmarnowałeś tylko czas swój i mój.Poza tym uważam, że jesteś arogancki, nadgorliwy i apodyktyczny.- Skończyłaś? - powtórzył, zaciskając pięści pod biurkiem.- Wyobraź sobie, że tak.- Porwała teczkę i obróciwszy się na pięcie, ruszyła w stronę drzwi.- Ale ja nie - cicho rzucił za nią Gage, wciskając guzik pod biurkiem.Zamek szczęknął w drzwiach.Nie przypuszczała, że potrafi być jeszcze bardziej wściekła.Kiedy zawróciła do biurka, oczy przesłoniła jej czerwona mgła.- Otwórz natychmiast drzwi albo znajdziesz się na liście oskarżonych.51- Zabrała pani już głos, pani prokurator.- Wstał.- Teraz moja kolej.- Nie interesuje mnie to, co masz do powiedzenia.Stanął przed biurkiem i oparł się o jego krawędź.Nie ufał sobie jeszcze na tyle, by się zbliżyć do Deborah.- Zebrała więc pani wszystkie dowody, pani prokurator? Wszystkie szczególiki do kupy.Wobec tego, żeby oszczędzić nam czasu, przyznam się do stawianych mi zarzutów.- Skoro tak, nie mamy o czym rozmawiać.- Oskarżyciela nie interesują motywy?Odrzuciła głowę do tyłu i skrzyżowała ręce na piersiach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Gdzie?- W gabinecie.Z przyjemnością powiadomię go o pani przybyciu.- Sama go powiadomię - oznajmiła i już wbiegała po schodach.Frank spojrzał na nią, wydymając wargi.Zastanawiał się, czy nie zadzwonić przez interkom do Gage'a, aby go ostrzec.Niespodzianka dobrze mu zrobi, skonstatował jednak z uśmieszkiem.Deborah nie pofatygowała się, żeby zapukać.Pchnęła drzwi i wpadła jak burza do gabinetu.Gage siedział za biurkiem, z telefonem w jednej i piórem w drugiej ręce.Ekrany komputerów migotały.Naprzeciwko niego siedziała schludna kobieta w średnim wieku, z tekturową podkładką na kolanach.Nagłe wtargnięcie Deborah sprawiło, że wstała i spojrzała pytająco na Gage'a.- Zadzwonię jeszcze do ciebie - rzucił do słuchawki, zanim odłożył ją na widełki.- Witaj, Deborah.Cisnęła teczkę na krzesło.- Sądzę, że wolałbyś porozmawiać w cztery oczy.Skinął głową.- Może pani przepisać notatki jutro, pani Brickman.Jest już późno.Proszę iść do domu.- Tak, proszę pana.- Pani Brickman pozbierała swoje rzeczy, po czym ulotniła się szybko i dyskretnie.Deborah wsunęła kciuki w kieszenie spódnicy, niczym rewolwerowiec w kabury.Widział ją już w takiej pozycji w sądzie.- To musi być bardzo przyjemne - zaczęła.- Siedzieć sobie i wydawać rozkazy.Założę się, że to rozkoszne uczucie.Jednak nie wszystkim z nas się tak powiodło.Nie mamy tyle pieniędzy, żeby kupować sobie zamki, prywatne samoloty czy marynarki za tysiąc dolarów.Pracujemy na ulicach.Większość z nas jednak pracuje solidnie i jest zadowolona.- Mówiąc to, zbliżała się powoli do biurka Gage'a.- Wiesz, co nas jednak denerwuje, Gage? Co nas naprawdę wkurza? To, że ktoś wtyka swój bogaty, ustosunkowany nos w nasze sprawy.Denerwuje nas tak bardzo, że zastanawiamy się poważnie nad wymierzeniem porządnego prztyczka w ten wścibski nochal.- Mam zadzwonić po rękawice bokserskie?- Wolę walczyć gołymi pięściami.- Oparła dłonie na biurku, jak wcześniej u Mitchella.- Za kogo ty się masz, u diabła? Kto dał ci prawo chodzić do burmistrza i wywierać naciski, żeby odsunął mnie od sprawy?- Poszedłem do burmistrza - odparł powoli - żeby przekazać mu swoją opinię.- Twoją opinię! - syknęła z wściekłością, chwytając z biurka onyksowy przycisk do papierów.Choć miała wielką ochotę cisnąć nim w szybę za plecami Gage'a, poprzestała na przerzucaniu go z ręki do ręki.- Założę się, że wyłaził ze skóry, żeby zadowolić ciebie i twoje miliony.Gage patrzył, jak Deborah krąży po pokoju, i czekał, aż będzie mógł przemówić jej do rozumu.- Zgodził się ze mną, że lepiej pasujesz do sali sądowej niż miejsca morderstwa.- Kim jesteś, żeby decydować, gdzie lepiej pasuję? - spytała głosem nabrzmiałym furią.- Przez całe życie przygotowywałam się do tej pracy i nikt nie będzie mi wmawiał, że nie nadaję się do jakiejkolwiek sprawy, którą podejmuję.- Odstawiła z hukiem kamienny przycisk na marmurowy blat biurka.- Trzymaj się z dala od moich spraw i mojego życia.Nie, stwierdził, nic nie jest w stanie trafić jej do rozumu.- Skończyłaś?- Nie.Zanim wyjdę, chcę cię poinformować, że twoje wysiłki spełzły na niczym.Nadał uczestniczę w sprawie i będę uczestniczyć.Zmarnowałeś tylko czas swój i mój.Poza tym uważam, że jesteś arogancki, nadgorliwy i apodyktyczny.- Skończyłaś? - powtórzył, zaciskając pięści pod biurkiem.- Wyobraź sobie, że tak.- Porwała teczkę i obróciwszy się na pięcie, ruszyła w stronę drzwi.- Ale ja nie - cicho rzucił za nią Gage, wciskając guzik pod biurkiem.Zamek szczęknął w drzwiach.Nie przypuszczała, że potrafi być jeszcze bardziej wściekła.Kiedy zawróciła do biurka, oczy przesłoniła jej czerwona mgła.- Otwórz natychmiast drzwi albo znajdziesz się na liście oskarżonych.51- Zabrała pani już głos, pani prokurator.- Wstał.- Teraz moja kolej.- Nie interesuje mnie to, co masz do powiedzenia.Stanął przed biurkiem i oparł się o jego krawędź.Nie ufał sobie jeszcze na tyle, by się zbliżyć do Deborah.- Zebrała więc pani wszystkie dowody, pani prokurator? Wszystkie szczególiki do kupy.Wobec tego, żeby oszczędzić nam czasu, przyznam się do stawianych mi zarzutów.- Skoro tak, nie mamy o czym rozmawiać.- Oskarżyciela nie interesują motywy?Odrzuciła głowę do tyłu i skrzyżowała ręce na piersiach [ Pobierz całość w formacie PDF ]