[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak mi przykro mamrotał. Ja też nie uczestniczyłem w pogrzebie powiedziałem. Wyszedłem, zanimsię zaczął.Musiał już o tym wiedzieć, bo nie okazał zaskoczenia, nawet nie zapytał, dla-czego opuściłem ceremonię.Zamiast tego uśmiechnął się dobrotliwie. Muszę powiedzieć, John, że bardzo dobrze wyglądasz.Słońce i morze, co? Inadal jesteś taki szczupły! Zawstydzasz nas wszystkich. Przerwał na ułameksekundy. Sądziłem, że płyniesz teraz gdzieś w nieznane.Zawsze sobie myślę,jakie to odważne. Rzucił mi spojrzenie pełne podziwu.Był radcą prawnym na-szej rodziny odkąd pamiętam, a kiedy odziedziczyłem tytuł, doszedł do wniosku,że będę na tyle naiwny, by wykonywać jego polecenia bez mrugnięcia okiem.Wkońcu kazałem mu się wypchać i odpłynąłem.Nigdy mi tego nie darował i chybanigdy nie wybaczy. Wróciłem, jak widzisz. No tak, najwyrazniej. Uśmiechnął się i wepchnął sobie do ust kawałek ło-sosia w majonezie. Przypuszczam, że niepokoisz się o testament matki? Nawet go nie widziałem. Ach tak. Z całą pewnością pożałował, że podjął ten temat.Szybko zaczął zinnej beczki. Zatem czemu zawdzięczam tę miłą wizytę?146 Przyjechałem do ciebie, Oliver, z powodu tego, co ta suka Elizabeth zamie-rza zrobić Georginie.Otarł usta chusteczką. Droga lady Elizabeth. Moja odpowiedz brzmi: nie. Nie? Uśmiechnął się błogo. Nikt bardziej ode mnie nie potrafi docenićzalet zwięzłości, mój drogi Johnie, ale muszę wyznać, że to co powiedziałeś nachwilę zwiodło nawet mnie. Georgina nie zamieszka z Elizabeth.To chyba jasne, prawda? Jak słońce. Pociągnął łyk wina.Gdzieś za ciężkimi zasłonami rozległ sięwarkot świdra.Podniosłem głos, by przekrzyczeć hałas. Jeśli chcesz, żebym coś podpisał, podpiszę.Jako głowa mojej szlacheckiejrodziny, oświadczam ci, Oliverze, że Georginę należy zostawić w spokoju. Nie sądzę, byśmy byli gotowi do jakichś podpisów odparł wymijająco.Na-lał kolejne dwie szklanki wina. Czy mogę zapytać, dlaczego tak gwałtownie siętemu sprzeciwiasz? Ponieważ Elizabeth to chciwa na pieniądze wiedzma, która nienawidzi Geo-rginy.Chce ją tylko wyciągnąć z Jersey, żeby położyć łapska na funduszu.Wiesz otym, więc dlaczego pytasz?Obrócił się na krześle, by zerknąć na przedstawiający Stowey obraz, który wi-siał nad skórzaną sofą. Przypuszczam zaczął beztroskim tonem że na morzu musisz postrzegaćświat w czarno-białych barwach.Na oceanie nie ma miejsca na wątpliwości, praw-da? Ale na brzegu, John, wszystko się tak diabelnie komplikuje. Przestań mącić, Oliver.Mów prosto z mostu.Odwrócił się do mnie. Wszystko to kwestia wyboru.Twoja matka, dopóki żyła, chciała, byGeorgina mieszkała w Jersey, ale teraz wszystko się zmienia.Dobre siostrzyczki zklasztoru znajdują się pod wielkim naciskiem, by sprzedać nieruchomość.I tasprzedaż z każdym dniem staje się coraz bardziej prawdopodobna, co oznacza, żezakonnice będą musiały wrócić do swego macierzystego klasztoru w Nantes.Czylady Georgina będzie się dobrze czuła we Francji? Rozłożył ręce, by pokazać, że147nie zna odpowiedzi. Trzeba też rozważyć sprawę siostry Felicity.Biedaczka nieczuje się zbyt dobrze, John, naprawdę nie.I wszyscy się obawiamy, co będzie zlady Georgina, kiedy siostra Felicity odda ducha Bogu.Wyobraz to sobie, jeślipotrafisz: Georgina będzie samotna i opuszczona, w obcym kraju, bez żadnegopocieszenia, może nawet poza sakramentami.Nagle spadł na mnie ciężar tego wszystkiego.Zrozumiałem, co sir OliverBulstrode knuł w swym niecnym umyśle.Ostatnie zasoby mojej rodziny znajdo-wały się w funduszu Georginy.Gdyby Elizabeth dostała te pieniądze, Oliver teżotrzymałby swoją część.Oczywiście należało jeszcze przekonać opiekunów fun-duszu, ale niewiele osób potrafiło lepiej mydlić oczy, niż sir Oliver Kanalia Bul-strode.Krótko mówiąc, świnie dorwały się do koryta, a żadna z nich ani trochę nieprzejmowała się losem Georginy. Ale przecież można umieścić ją w dobrym zakładzie w Anglii? próbowa-łem. Och, niewątpliwie! odparł Oliver z udawanym entuzjazmem. Na pewnoznalazłoby się wiele instytucji, które z chęcią zajęłyby się twoją siostrą! Ale pytamcię, czy którykolwiek sąd przedłożyłby taką instytucję nad miłość i opiekę członkarodziny? Nie, i mam nadzieję, że ta sprawa nigdy nie trafi na sądową wokandę dodał pospiesznie. Jestem pewien, że wszystko załatwimy polubownie. Nazwałbyś Elizabeth kochającą i opiekuńczą osobą? zapytałem z niedo-wierzaniem. Lady Elizabeth Tredgarth rzekł ostro podjęła się otoczyć twoją siostręjak najlepszą opieką.Ku memu najgłębszemu żalowi zauważam, że masz zastrze-żenia co do lady Elizabeth, ale muszę ci szczerze powiedzieć, milordzie, że niewydaje mi się, by jakikolwiek sąd odmówił jej opieki nad Georgina.Zwłaszcza,jeśli rozważą inne możliwości.Zauważyłem, że nazwał mnie milordem.To niebezpieczny znak, że trzymał zElizabeth.Wziął jej stronę, bo miał nadzieję na zgarnięcie gotówki.Sir Oliver byłobrzydliwym draniem, podobnie jak większość znanych prawników.Właśnie dla-tego tylu zostaje politykami. A gdybym zapewnił Georginie dom? zapytałem.Udał przyjemne zaskoczenie. Mój drogi Johnie! Cóż to za wyborny pomysł! To takie typowe dla twojej148hojności! Naturalnie musiałbyś jej zapewnić stałą opiekę pielęgniarską.Oczywi-ście warunki też musiałyby być odpowiednie.A może zamierzasz zrobić z niejczłonka załogi? Zachichotał rozbawiony własnym dowcipem. A mówiąc po-ważnie, John, taka odpowiedzialność wymaga ogromnej ilości pieniędzy! Jest przecież fundusz Georginy. Ale nie sądzę, by wypłacono z niego pieniądze komuś, kto był notowanyprzez policję. W jego głosie usłyszałem teraz stalowe brzmienie. Musiałbyśpoprosić opiekunów o udzielenie ci prawa dysponowania ogromnymi pieniędzmi.Zanim w ogóle zaczną to rozważać, muszą wiedzieć, czy posiadasz odpowiednielokum, czy regularnie płacisz podatki.O ile mam jakiekolwiek pojęcie o twoimżyciu osobistym, chyba nie masz domu ani żony?Wstałem.Nawet nie tknąłem sałatki z łososia. Georgina może zostać tam, gdzie jest od dawna, dopóki żyje siostra Felicityi klasztor nie zostanie sprzedany.Nie było to pytanie, ale sir Oliver postanowił tak właśnie potraktować tę wy-powiedz. Tak, oczywiście na razie może pozostać tam, gdzie jest.O ile mi wiadomo,lady Elizabeth nie zakończyła jeszcze przygotowań do jej przyjęcia. Przerwał, bypokręcić głową ze smutkiem, jakbym swoim uporem go rozczarował. Naprawdęuważam, że zle oceniasz swoją siostrę.Zapewniam cię, że chociaż Elizabeth cza-sami bywa uciążliwa, przygotowuje wszystko z wielką troską [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Tak mi przykro mamrotał. Ja też nie uczestniczyłem w pogrzebie powiedziałem. Wyszedłem, zanimsię zaczął.Musiał już o tym wiedzieć, bo nie okazał zaskoczenia, nawet nie zapytał, dla-czego opuściłem ceremonię.Zamiast tego uśmiechnął się dobrotliwie. Muszę powiedzieć, John, że bardzo dobrze wyglądasz.Słońce i morze, co? Inadal jesteś taki szczupły! Zawstydzasz nas wszystkich. Przerwał na ułameksekundy. Sądziłem, że płyniesz teraz gdzieś w nieznane.Zawsze sobie myślę,jakie to odważne. Rzucił mi spojrzenie pełne podziwu.Był radcą prawnym na-szej rodziny odkąd pamiętam, a kiedy odziedziczyłem tytuł, doszedł do wniosku,że będę na tyle naiwny, by wykonywać jego polecenia bez mrugnięcia okiem.Wkońcu kazałem mu się wypchać i odpłynąłem.Nigdy mi tego nie darował i chybanigdy nie wybaczy. Wróciłem, jak widzisz. No tak, najwyrazniej. Uśmiechnął się i wepchnął sobie do ust kawałek ło-sosia w majonezie. Przypuszczam, że niepokoisz się o testament matki? Nawet go nie widziałem. Ach tak. Z całą pewnością pożałował, że podjął ten temat.Szybko zaczął zinnej beczki. Zatem czemu zawdzięczam tę miłą wizytę?146 Przyjechałem do ciebie, Oliver, z powodu tego, co ta suka Elizabeth zamie-rza zrobić Georginie.Otarł usta chusteczką. Droga lady Elizabeth. Moja odpowiedz brzmi: nie. Nie? Uśmiechnął się błogo. Nikt bardziej ode mnie nie potrafi docenićzalet zwięzłości, mój drogi Johnie, ale muszę wyznać, że to co powiedziałeś nachwilę zwiodło nawet mnie. Georgina nie zamieszka z Elizabeth.To chyba jasne, prawda? Jak słońce. Pociągnął łyk wina.Gdzieś za ciężkimi zasłonami rozległ sięwarkot świdra.Podniosłem głos, by przekrzyczeć hałas. Jeśli chcesz, żebym coś podpisał, podpiszę.Jako głowa mojej szlacheckiejrodziny, oświadczam ci, Oliverze, że Georginę należy zostawić w spokoju. Nie sądzę, byśmy byli gotowi do jakichś podpisów odparł wymijająco.Na-lał kolejne dwie szklanki wina. Czy mogę zapytać, dlaczego tak gwałtownie siętemu sprzeciwiasz? Ponieważ Elizabeth to chciwa na pieniądze wiedzma, która nienawidzi Geo-rginy.Chce ją tylko wyciągnąć z Jersey, żeby położyć łapska na funduszu.Wiesz otym, więc dlaczego pytasz?Obrócił się na krześle, by zerknąć na przedstawiający Stowey obraz, który wi-siał nad skórzaną sofą. Przypuszczam zaczął beztroskim tonem że na morzu musisz postrzegaćświat w czarno-białych barwach.Na oceanie nie ma miejsca na wątpliwości, praw-da? Ale na brzegu, John, wszystko się tak diabelnie komplikuje. Przestań mącić, Oliver.Mów prosto z mostu.Odwrócił się do mnie. Wszystko to kwestia wyboru.Twoja matka, dopóki żyła, chciała, byGeorgina mieszkała w Jersey, ale teraz wszystko się zmienia.Dobre siostrzyczki zklasztoru znajdują się pod wielkim naciskiem, by sprzedać nieruchomość.I tasprzedaż z każdym dniem staje się coraz bardziej prawdopodobna, co oznacza, żezakonnice będą musiały wrócić do swego macierzystego klasztoru w Nantes.Czylady Georgina będzie się dobrze czuła we Francji? Rozłożył ręce, by pokazać, że147nie zna odpowiedzi. Trzeba też rozważyć sprawę siostry Felicity.Biedaczka nieczuje się zbyt dobrze, John, naprawdę nie.I wszyscy się obawiamy, co będzie zlady Georgina, kiedy siostra Felicity odda ducha Bogu.Wyobraz to sobie, jeślipotrafisz: Georgina będzie samotna i opuszczona, w obcym kraju, bez żadnegopocieszenia, może nawet poza sakramentami.Nagle spadł na mnie ciężar tego wszystkiego.Zrozumiałem, co sir OliverBulstrode knuł w swym niecnym umyśle.Ostatnie zasoby mojej rodziny znajdo-wały się w funduszu Georginy.Gdyby Elizabeth dostała te pieniądze, Oliver teżotrzymałby swoją część.Oczywiście należało jeszcze przekonać opiekunów fun-duszu, ale niewiele osób potrafiło lepiej mydlić oczy, niż sir Oliver Kanalia Bul-strode.Krótko mówiąc, świnie dorwały się do koryta, a żadna z nich ani trochę nieprzejmowała się losem Georginy. Ale przecież można umieścić ją w dobrym zakładzie w Anglii? próbowa-łem. Och, niewątpliwie! odparł Oliver z udawanym entuzjazmem. Na pewnoznalazłoby się wiele instytucji, które z chęcią zajęłyby się twoją siostrą! Ale pytamcię, czy którykolwiek sąd przedłożyłby taką instytucję nad miłość i opiekę członkarodziny? Nie, i mam nadzieję, że ta sprawa nigdy nie trafi na sądową wokandę dodał pospiesznie. Jestem pewien, że wszystko załatwimy polubownie. Nazwałbyś Elizabeth kochającą i opiekuńczą osobą? zapytałem z niedo-wierzaniem. Lady Elizabeth Tredgarth rzekł ostro podjęła się otoczyć twoją siostręjak najlepszą opieką.Ku memu najgłębszemu żalowi zauważam, że masz zastrze-żenia co do lady Elizabeth, ale muszę ci szczerze powiedzieć, milordzie, że niewydaje mi się, by jakikolwiek sąd odmówił jej opieki nad Georgina.Zwłaszcza,jeśli rozważą inne możliwości.Zauważyłem, że nazwał mnie milordem.To niebezpieczny znak, że trzymał zElizabeth.Wziął jej stronę, bo miał nadzieję na zgarnięcie gotówki.Sir Oliver byłobrzydliwym draniem, podobnie jak większość znanych prawników.Właśnie dla-tego tylu zostaje politykami. A gdybym zapewnił Georginie dom? zapytałem.Udał przyjemne zaskoczenie. Mój drogi Johnie! Cóż to za wyborny pomysł! To takie typowe dla twojej148hojności! Naturalnie musiałbyś jej zapewnić stałą opiekę pielęgniarską.Oczywi-ście warunki też musiałyby być odpowiednie.A może zamierzasz zrobić z niejczłonka załogi? Zachichotał rozbawiony własnym dowcipem. A mówiąc po-ważnie, John, taka odpowiedzialność wymaga ogromnej ilości pieniędzy! Jest przecież fundusz Georginy. Ale nie sądzę, by wypłacono z niego pieniądze komuś, kto był notowanyprzez policję. W jego głosie usłyszałem teraz stalowe brzmienie. Musiałbyśpoprosić opiekunów o udzielenie ci prawa dysponowania ogromnymi pieniędzmi.Zanim w ogóle zaczną to rozważać, muszą wiedzieć, czy posiadasz odpowiednielokum, czy regularnie płacisz podatki.O ile mam jakiekolwiek pojęcie o twoimżyciu osobistym, chyba nie masz domu ani żony?Wstałem.Nawet nie tknąłem sałatki z łososia. Georgina może zostać tam, gdzie jest od dawna, dopóki żyje siostra Felicityi klasztor nie zostanie sprzedany.Nie było to pytanie, ale sir Oliver postanowił tak właśnie potraktować tę wy-powiedz. Tak, oczywiście na razie może pozostać tam, gdzie jest.O ile mi wiadomo,lady Elizabeth nie zakończyła jeszcze przygotowań do jej przyjęcia. Przerwał, bypokręcić głową ze smutkiem, jakbym swoim uporem go rozczarował. Naprawdęuważam, że zle oceniasz swoją siostrę.Zapewniam cię, że chociaż Elizabeth cza-sami bywa uciążliwa, przygotowuje wszystko z wielką troską [ Pobierz całość w formacie PDF ]