[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślała, że być możepochodzi ze zwykłej, greckiej rodziny, która głęboko go kocha, i choć składa sięz ludzi prostych, jest dumna z jego artystycznych osiągnięć.Sądziła, że gdybykiedykolwiek przedstawił ją swojej rodzinie, ta może pomogłaby jej wypełnićpustkę, jaką czuła odcięta od swoich prawdziwych korzeni.Tymczasem Lysander przedstawił ją ludziom, którzy w Londyniechodziliby na spotkania z królową brytyjską - z grecką arystokracją, ze wszyst-kimi jej wadami! Teraz widziała, że w życiu Lysandra nie było miejsca naprostotę - przed tym młodym człowiekiem stały same wyzwania i obowiązki.Najwyrazniej miał poważne zobowiązania wobec rodziny.Dlaczego wprzeciwnym razie musiał zjawić się na wieczorze, na którym miał poznać swojąprzyszłą żonę - Elektrę Koumanidis? Jeśli sądził, że Ianthe jest na tyle głupia, żesię nie spostrzeże, o co w tym wszystkim chodzi, to nisko ją cenił.TakisKoumanidis nie szczędziłIanthe szczegółów dotyczących swojej rodziny, nie wyłączając obecnej naspotkaniu córki.Kiedy zaczął głośno rozwodzić się nad tym, jak to jego pięknaElektra marzy o stworzeniu własnego domu i rodziny - Ianthe zrozumiała, żejest to ostrzeżenie, że obydwie rodziny wiążą realne nadzieje na połączeniedwojga młodych.Mimo to Ianthe polubiła Takisa Koumanidisa za jegoszczerość i miłość, jaką okazywał córce.Musiała przyznać, że bardzo miłogawędziło się z tym starszym panem.- 65 -SRNiestety, nie była chyba zbyt dobrym rozmówcą.Zarówno wtedy, jak iteraz myślała wyłącznie o Lysandrze.Mimo że była przez niego obrażona, ichoć wyciągnęła logiczny wniosek, że skoro okłamał ją w jednym, możeokłamać ją w następnych rzeczach - Ianthe marzyła, aby znowu znalezć się wjego ramionach.Może to była słabość, pomyłka, ale nie potrafiła pokonać tej takobezwładniającej potrzeby.Marzyła o tym, aby cały świat przestał istnieć, a onznowu obejmowałby ją swoimi silnymi ramionami, sprawiając, że mogłaby siępoczuć przez kogoś kochana.Lecz on najwyrazniej wcale jej nie kochał.Nagle rozdzwonił się telefon.Nadal patrząc w lustro, zobaczyła w swoichoczach błysk nadziei.Któż mógł dzwonić, jeśli nie Lysander! Na pewno czekana dole.- Halo?- Pani Dane? - usłyszała głos recepcjonistki.- Ma pani gościa.Mogłabypani zejść na dół?- Już schodzę! - odkrzyknęła z radością Ianthe, odgarniając opadającą naczoło falę włosów.Włożyła białą, letnią sukienkę, sandały i pędem zbiegła na dół.Ku jejnajwyższemu zaskoczeniu w holu zastała Takisa Koumanidisa.Tłumiąc rozczarowanie, starała się okazać jedynie zdziwienie, modląc sięw duchu, aby mężczyzna nie zorientował się, na kogo tak czekała.- Pan Koumanidis? A to niespodzianka!- Kalimera, Ianthe.Proszę, wybacz, że krzyżuję ci plany na dzisiaj, alemiałem nadzieję, że poświęcisz mi pół godziny i pójdziesz ze mną na kawę.Ianthe nie bardzo wiedziała, co sądzić o tak niespodziewanym przyjezdziei propozycji obcego mężczyzny.Czyżby przyjechał tu, żeby czymś ją zająć, byLysander mógł wreszcie uderzyć w konkury? Zmusiła się do spokoju.- Czy coś się stało, panie Koumanidis?- 66 -SRZerknęła na jego dłonie.Na serdecznym palcu lśniła obrączka.Pochwyciwszy jej spojrzenie, uśmiechnął się szeroko, obnażając olśniewającobiałe zęby.- Proszę, mów mi po imieniu.Nie ma powodów do niepokoju, mojadroga.Chciałbym z tobą chwilę pogawędzić, to wszystko.Czy uczynisz mi tenzaszczyt?%7ładen dobry powód odmowy nie przychodził jej do głowy, więc w końcuz ociąganiem skinęła głową.- Dobrze.- Wiesz, moja droga, kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem, przeżyłem szok.Ianthe spojrzała na niego znad swojej filiżanki kawy, po czym wolnymruchem postawiła ją na talerzyku.Badawczy wzrok Takisa sprawiał, że czuła siętrochę dziwnie.- Ach tak.Czemu?- Jesteś żywym obrazem kogoś, kogo kiedyś znałem - wyznał Takis zgłębokim westchnieniem.Ianthe zmarszczyła brwi, czekając na wyjaśnienie.- Ona także miała na imię Ianthe.Miała osiemnaście lat, kiedy zostaliśmykochankami.Ja miałem wtedy dwadzieścia cztery lata.Było to prawietrzydzieści lat temu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Myślała, że być możepochodzi ze zwykłej, greckiej rodziny, która głęboko go kocha, i choć składa sięz ludzi prostych, jest dumna z jego artystycznych osiągnięć.Sądziła, że gdybykiedykolwiek przedstawił ją swojej rodzinie, ta może pomogłaby jej wypełnićpustkę, jaką czuła odcięta od swoich prawdziwych korzeni.Tymczasem Lysander przedstawił ją ludziom, którzy w Londyniechodziliby na spotkania z królową brytyjską - z grecką arystokracją, ze wszyst-kimi jej wadami! Teraz widziała, że w życiu Lysandra nie było miejsca naprostotę - przed tym młodym człowiekiem stały same wyzwania i obowiązki.Najwyrazniej miał poważne zobowiązania wobec rodziny.Dlaczego wprzeciwnym razie musiał zjawić się na wieczorze, na którym miał poznać swojąprzyszłą żonę - Elektrę Koumanidis? Jeśli sądził, że Ianthe jest na tyle głupia, żesię nie spostrzeże, o co w tym wszystkim chodzi, to nisko ją cenił.TakisKoumanidis nie szczędziłIanthe szczegółów dotyczących swojej rodziny, nie wyłączając obecnej naspotkaniu córki.Kiedy zaczął głośno rozwodzić się nad tym, jak to jego pięknaElektra marzy o stworzeniu własnego domu i rodziny - Ianthe zrozumiała, żejest to ostrzeżenie, że obydwie rodziny wiążą realne nadzieje na połączeniedwojga młodych.Mimo to Ianthe polubiła Takisa Koumanidisa za jegoszczerość i miłość, jaką okazywał córce.Musiała przyznać, że bardzo miłogawędziło się z tym starszym panem.- 65 -SRNiestety, nie była chyba zbyt dobrym rozmówcą.Zarówno wtedy, jak iteraz myślała wyłącznie o Lysandrze.Mimo że była przez niego obrażona, ichoć wyciągnęła logiczny wniosek, że skoro okłamał ją w jednym, możeokłamać ją w następnych rzeczach - Ianthe marzyła, aby znowu znalezć się wjego ramionach.Może to była słabość, pomyłka, ale nie potrafiła pokonać tej takobezwładniającej potrzeby.Marzyła o tym, aby cały świat przestał istnieć, a onznowu obejmowałby ją swoimi silnymi ramionami, sprawiając, że mogłaby siępoczuć przez kogoś kochana.Lecz on najwyrazniej wcale jej nie kochał.Nagle rozdzwonił się telefon.Nadal patrząc w lustro, zobaczyła w swoichoczach błysk nadziei.Któż mógł dzwonić, jeśli nie Lysander! Na pewno czekana dole.- Halo?- Pani Dane? - usłyszała głos recepcjonistki.- Ma pani gościa.Mogłabypani zejść na dół?- Już schodzę! - odkrzyknęła z radością Ianthe, odgarniając opadającą naczoło falę włosów.Włożyła białą, letnią sukienkę, sandały i pędem zbiegła na dół.Ku jejnajwyższemu zaskoczeniu w holu zastała Takisa Koumanidisa.Tłumiąc rozczarowanie, starała się okazać jedynie zdziwienie, modląc sięw duchu, aby mężczyzna nie zorientował się, na kogo tak czekała.- Pan Koumanidis? A to niespodzianka!- Kalimera, Ianthe.Proszę, wybacz, że krzyżuję ci plany na dzisiaj, alemiałem nadzieję, że poświęcisz mi pół godziny i pójdziesz ze mną na kawę.Ianthe nie bardzo wiedziała, co sądzić o tak niespodziewanym przyjezdziei propozycji obcego mężczyzny.Czyżby przyjechał tu, żeby czymś ją zająć, byLysander mógł wreszcie uderzyć w konkury? Zmusiła się do spokoju.- Czy coś się stało, panie Koumanidis?- 66 -SRZerknęła na jego dłonie.Na serdecznym palcu lśniła obrączka.Pochwyciwszy jej spojrzenie, uśmiechnął się szeroko, obnażając olśniewającobiałe zęby.- Proszę, mów mi po imieniu.Nie ma powodów do niepokoju, mojadroga.Chciałbym z tobą chwilę pogawędzić, to wszystko.Czy uczynisz mi tenzaszczyt?%7ładen dobry powód odmowy nie przychodził jej do głowy, więc w końcuz ociąganiem skinęła głową.- Dobrze.- Wiesz, moja droga, kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem, przeżyłem szok.Ianthe spojrzała na niego znad swojej filiżanki kawy, po czym wolnymruchem postawiła ją na talerzyku.Badawczy wzrok Takisa sprawiał, że czuła siętrochę dziwnie.- Ach tak.Czemu?- Jesteś żywym obrazem kogoś, kogo kiedyś znałem - wyznał Takis zgłębokim westchnieniem.Ianthe zmarszczyła brwi, czekając na wyjaśnienie.- Ona także miała na imię Ianthe.Miała osiemnaście lat, kiedy zostaliśmykochankami.Ja miałem wtedy dwadzieścia cztery lata.Było to prawietrzydzieści lat temu [ Pobierz całość w formacie PDF ]