[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wspominając po pewnym czasie kolejne dwa tygodnie, Quinnzastanawiała się, w jaki sposób wszyscy zdołali je przetrwać.Darla uparcie odmawiała powrotu do domu, a Max równie uparcieodmawiał przyznania, że coś jest nie tak.- Ona zachowuje się nierozsądnie- powiedział Quinn.- Wie, że nigdy bym jej nie oszukał.- Max, tu nie chodzi o Barbarę - wyjaśniła Quinn, a Max zrobiłwtedy tę swoją minę muła i nie podjął dalszej rozmowy.- To beznadziejne - powiedziała jej pózniej Darla.- Aleprzynajmniej nie prowadzę już takiego przeklętego życia; nie mam ochotykrzyczeć przez cały czas.Mogę tu jeszcze zostać?- Możesz.To nawet zabawne.Zresztą ja przecież nie prowadzężadnego życia.W końcu robię się taka jak mama; ona miała Edie, a jamam ciebie.Choć oczywiście inne są między nami związki.- Nigdy nie wiadomo - powiedziała Darla.- Pomieszkamy razemdziesięć czy dwadzieścia lat i może rozjaśni nam się w głowach.Co nie znaczyło, że życie Meggy i Edie było idealne.- Edie jest taka spokojna - poskarżyła się Meggy, kiedy podwiozłaEdie na próbę.Najpierw sprawdziła, czy nie słyszy jej ze sceny, a potemdodała: - Ciągle siedzi zamknięta w sypialni, a kiedy ja przychodzę,okazuje się, że czyta.- Jest nauczycielką angielskiego - wyjaśniła Quinn.- One często takrobią.- Po prostu przywykła do tego, że dużo czasu spędza sama -tłumaczyła Meggy.- Biedna Edie.ponaousladansc Quinn pomyślała o swoim domu, gdzie rozbrzmiewała telewizja,odkąd Joe podłączył się do kablówki, gdzie co wieczór przychodzili nakolację chłopcy Darli, co wieczór wpadała też matka Darli, żebysprawdzić, czy córka odzyskała rozsądek i wraca do Maksa, któryprzecież dba o rodzinę jak należy.- Tak, biedna Edie.Pózniej tego samego wieczoru przyłapała ją Edie.- Twoja mama doprowadza mnie do szaleństwa - powiedziała.-Ciągle mi coś przynosi, dopytuje się, co chcę na kolację, każe odłożyćksiążkę i oglądać z nią telewizję.- Jestem pewna, że to wymaga czasu.Minęły dopiero dwa tygodnie.Mama spędziła z tatą prawie czterdzieści lat, a ty zawsze mieszkałaśsama.To oczywiste, że musicie się przystosować.- Pomyślała o ojcu,który starał się dopasować do życia przy Apple Street, ponieważ uważał,że to rozwiązanie tymczasowe i z pewnością wróci do domu przed swójduży telewizor, zanim zaczną się World Series.- Uwielbiałam mieszkać sama - zapewniała Edie.- To dlaczego się przeprowadziłaś? - spytała Quinn wyprowadzona zrównowagi, czując się jednocześnie winną z tego powodu.- Bo ona tak bardzo się tym ekscytowała.- Edie miała ponurą minę.- Powtarzała, że wreszcie możemy być razem, i miała pretensję, jak wogóle mogę twierdzić, że lubię mieszkać sama.To przecież byłobystraszne.Quinn przypomniała sobie promienną twarz matki tamtegowieczoru.- Masz rację.Ja też nie potrafiłabym jej odmówić.ponaousladansc - Przyzwyczaję się.Zresztą tyle czasu spędzam na próbach tejsztuki, że nieczęsto będę w domu.Bill natomiast często był pod ręką.Wpadał do pracowni Quinn, żebyomówić sprawę udziału Jasona, chociaż powtarzała mu wnieskończoność, że nie chce z nim rozmawiać.- Obawiam się, że może być przemęczony - Bill próbował podzielićsię tym zmartwieniem.- To wyłącznie sprawa Jasona - powiedziała Quinn i odwróciła sięod niego, żeby zająć się nauczaniem.CD natomiast nie zachowywał się równie taktownie jak Bill.- Rujnujesz drużynę - oświadczył, kiedy wezwał ją do siebie wostatnią środę marca, już po raz piąty w tym miesiącu.- Jason Barnes jestzupełnie niezdyscyplinowany, a Corey Mossert idzie w jego ślady.Jeśli tyich nie wykluczysz z zespołu, ja to zrobię.- Więc zrób to.Robert, oni mają po osiemnaście lat.Potrafią samiwybrać ponadprogramowe zajęcia.- Baseball nie jest zajęciem ponadprogramowym.- Oczy Bobby'egorozbłysły religijnym zapałem.- Zgoda - przyznała Quinn i umknęła do sekretariatu.-Czy onbzikuje, czy ze mną coś nie tak? - spytała Gretę.- Raczej z tobą.- Gretanie odrywała wzroku od maszyny.- On zawsze był pluskwiakiem.I jakby to nie wystarczyło, ktoś ciągle donosił na nią do władzmiejskich, które nasyłały jedną inspekcję po drugiej -woda, fundamenty,deratyzacja, przeciek gazu, płot i tak dalej, i tak dalej - w końcu była takwykończona, że zaczynała żałować decyzji kupna domu.- Ktoś na ciebie dybie - oświadczyła Darla.ponaousladansc - Przyszło mi to do głowy - odparła Quinn.- Prosiłam Billa, żebyprzestał na mnie donosić do władz miejskich, a on się wszystkiegowyparł.Co należy robić przy tak zmasowanych atakach?- Ja się wyprowadziłam - powiedziała Darla.- A ponieważ tyzrobiłaś to wcześniej, więc nie masz wyjścia.Co mi przypomina, żeprzyszła poczta: kolejne wezwanie od władz miejskich.Nie tylko Bill ją dręczył, Nick kompletnie zniknął z powierzchniziemi.Przez lata rozmawiali codziennie, a teraz nagle po prostu go niebyło.Quinn najpierw była wściekła, potem dotknięta, a w końcu samotna;brakowało jej tej ogromnej części egzystencji, którą dotychczas zajmowałon.To miał chyba na myśli, mówiąc, że nie chce ryzykować ichprzyjazni; sama już zaczynała żałować tego wieczora na kanapie, alepotem przestała.Chciała czegoś ekscytującego, on jej to dał, więc jakmogła tego żałować, skoro chciała więcej? Walczyła z potrzebąkonfrontacji z nim, ale postanowiła go przetrzymać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl