[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Leciałeś na wakacje z rodzicami?Wakacje? Czy w jego kraju w ogóle coś takiego istniało?- Nie.- A więc? - zagadnęła.Zerknął na nią spod oka.UśmiechnęłaSRsię delikatnie, czekając na odpowiedz.Te miękkie, pełne wargi takłatwo układały się w uroczy uśmiech.Tak zachęcały do pocałunku.Zmusił się do koncentracji na jej pytaniu o pierwszy lotsamolotem.To wspomnienie zepsuło mu całą przyjemnośćpatrzenia na nią.- Po raz pierwszy opuściłem swój dom w Omanie, żeby sięuczyć w szkole z internatem w Anglii.To był dzień, w którym zostawił za sobą wszystko, co byłomu znane i drogie.Znalazł się całkiem sam w obcym, zimnymkraju, gdzie nikt nie rozumiał jego mowy ani zwyczajów.To byłapodróż, z której tak naprawdę nigdy nie powrócił.- Bałeś się?- Tak.Chociaż pewnie nie tego, o czym myślisz.Lot sa-molotem mi się podobał.Młodych chłopców fascynuje potęgawielkich maszyn.- Zmusił się do uśmiechu.- Dlaczego twoi rodzice wysłali cię do szkoły? Właśnie.Dlaczego? Nie po to, aby otrzymał doskonałe wykształcenie,chociaż tak się w rezultacie stało.Nie po to też, aby się zaznajomiłz zachodnią kulturą.Po prostu w ten sposób jego ojciec mógł ukarać matkę.Wydrzeć jej z ramion ukochane dziecko i skazać je na wygnanie wdalekim kraju.Chciał jej pokazać, co potrafi.SRNa wspomnienie mamy szlochającej i błagającej męża, bynie wysyłał synów, wciąż ogarniała go złość.Wtedy widział ją poraz ostatni.Była słabego zdrowia.Miała dolegliwościneurologiczne, a po tym, jak jej odebrano ukochanego syna wraz zjego braćmi, poczuła się jeszcze gorzej i szybko umarła.Nigdy nie wybaczył ojcu, że pozbawił ją życia.To byłoniemal tak, jakby wziął nóż i wbił jej w serce.Nagle zdał sobie sprawę, że Sara czeka na jego odpowiedz.- Myśleli, że to zrobi ze mnie mężczyznę.To była prawda.Jego ojciec odkrył bliską więz Elana zmatką.Nie znosił, kiedy Elan, będąc małym chłopcem, wślizgiwałsię do łóżka matki, bo się bał nocnych koszmarów.Towarzyszyłteż mamie w jej codziennych obowiązkach, śmiał się razem z nią iz innymi kobietami, cieszył się jej radością i czułą opieką, jaką muzapewniała. %7ładen z moich synów nie będzie się chował za kobiecymispódnicami!" - słowa ojca nadal dzwięczały Elanowi w uszach.- Opuszczenie domu w tak wczesnym wieku musiało byćbardzo trudne - powiedziała miękko Sara.Zdał sobie sprawę, żemu się przygląda ze współczuciem.Wstyd walczył w nim z chęciąopowiedzenia jej więcej.- Tak.Mój angielski był kiepski.Wcześniej rzadko bywałemw pobliskich miastach.Dużo czasu spędzałem na łonie rodziny iSRnagle oderwano mnie od wszystkiego, co znałem.Obcy język,obcy ludzie, obce jedzenie, angielska pogoda.- Pod skupionymspojrzeniem Sary rozwiązał mu się język.- Brakowało migorącego słońca niemal tak samo jak rodziny.- Słyszałam, że pogoda w Anglii jest ponura.- Uśmiechnęłasię delikatnie.- Moje konie były tak samo zaskoczone jak ja.Nie ro-zumiały, dlaczego nie ma słońca i czemu ciągle leje się na niewoda.Pocieszały się wyjątkowo świeżą zieloną trawą.- Zabrałeś z sobą konie do szkoły z internatem? - W jejoczach pojawiły się zdumienie i zainteresowanie, które były dlańjedyną motywacją, by powrócić myślami do tamtych odległych lat.Nie odświeżał tych wspomnień od niepamiętnych czasów.- Tak.Wziąłem ze sobą dwa ulubione ogiery.Szkołanalegała, żeby je wykastrować.Utrzymywali, że ogiery nie mogąbyć trzymane z innymi końmi.Bolesne wspomnienie dwóch kompanów, którzy zostaliuśmierceni w tak młodym wieku, ukłuło go boleśnie.Wtedywydało mu się to niemal symboliczne.Cała ich trójka -wystraszeni cudzoziemcy na obcej ziemi, pozbawieni wrodzonejsiły i pozycji oraz wszystkiego, co kochali.Ale razem znalezlibysposób na przetrwanie, poznaliby nowe reguły gry i jakoś się donich przystosowali.SRTo długie i ciężkie wygnanie z kraju i pozbawienie obecnościwszystkich ludzi, których kiedykolwiek kochał, uczyniło z niegotakiego człowieka, jakim był teraz.- Ogiery były niebezpieczne dla pozostałych? - Bezwiednywyraz podziwu, jaki malował się na twarzy Sary, sprawił, że mrokwspomnień został gdzieś w tyle.- Ogiery muszą mieć zapewnioną właściwą opiekę.Mężczyzna, który kiedykolwiek jezdził na ogierze, nie zadowolisię pózniej żadnym innym koniem.Zawładnąć dziką inieokiełznaną siłą przywódcy stada i poruszać się z nim w jednymrytmie to doświadczenie nieporównywalne z żadnym innym.Sara zmieszała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Leciałeś na wakacje z rodzicami?Wakacje? Czy w jego kraju w ogóle coś takiego istniało?- Nie.- A więc? - zagadnęła.Zerknął na nią spod oka.UśmiechnęłaSRsię delikatnie, czekając na odpowiedz.Te miękkie, pełne wargi takłatwo układały się w uroczy uśmiech.Tak zachęcały do pocałunku.Zmusił się do koncentracji na jej pytaniu o pierwszy lotsamolotem.To wspomnienie zepsuło mu całą przyjemnośćpatrzenia na nią.- Po raz pierwszy opuściłem swój dom w Omanie, żeby sięuczyć w szkole z internatem w Anglii.To był dzień, w którym zostawił za sobą wszystko, co byłomu znane i drogie.Znalazł się całkiem sam w obcym, zimnymkraju, gdzie nikt nie rozumiał jego mowy ani zwyczajów.To byłapodróż, z której tak naprawdę nigdy nie powrócił.- Bałeś się?- Tak.Chociaż pewnie nie tego, o czym myślisz.Lot sa-molotem mi się podobał.Młodych chłopców fascynuje potęgawielkich maszyn.- Zmusił się do uśmiechu.- Dlaczego twoi rodzice wysłali cię do szkoły? Właśnie.Dlaczego? Nie po to, aby otrzymał doskonałe wykształcenie,chociaż tak się w rezultacie stało.Nie po to też, aby się zaznajomiłz zachodnią kulturą.Po prostu w ten sposób jego ojciec mógł ukarać matkę.Wydrzeć jej z ramion ukochane dziecko i skazać je na wygnanie wdalekim kraju.Chciał jej pokazać, co potrafi.SRNa wspomnienie mamy szlochającej i błagającej męża, bynie wysyłał synów, wciąż ogarniała go złość.Wtedy widział ją poraz ostatni.Była słabego zdrowia.Miała dolegliwościneurologiczne, a po tym, jak jej odebrano ukochanego syna wraz zjego braćmi, poczuła się jeszcze gorzej i szybko umarła.Nigdy nie wybaczył ojcu, że pozbawił ją życia.To byłoniemal tak, jakby wziął nóż i wbił jej w serce.Nagle zdał sobie sprawę, że Sara czeka na jego odpowiedz.- Myśleli, że to zrobi ze mnie mężczyznę.To była prawda.Jego ojciec odkrył bliską więz Elana zmatką.Nie znosił, kiedy Elan, będąc małym chłopcem, wślizgiwałsię do łóżka matki, bo się bał nocnych koszmarów.Towarzyszyłteż mamie w jej codziennych obowiązkach, śmiał się razem z nią iz innymi kobietami, cieszył się jej radością i czułą opieką, jaką muzapewniała. %7ładen z moich synów nie będzie się chował za kobiecymispódnicami!" - słowa ojca nadal dzwięczały Elanowi w uszach.- Opuszczenie domu w tak wczesnym wieku musiało byćbardzo trudne - powiedziała miękko Sara.Zdał sobie sprawę, żemu się przygląda ze współczuciem.Wstyd walczył w nim z chęciąopowiedzenia jej więcej.- Tak.Mój angielski był kiepski.Wcześniej rzadko bywałemw pobliskich miastach.Dużo czasu spędzałem na łonie rodziny iSRnagle oderwano mnie od wszystkiego, co znałem.Obcy język,obcy ludzie, obce jedzenie, angielska pogoda.- Pod skupionymspojrzeniem Sary rozwiązał mu się język.- Brakowało migorącego słońca niemal tak samo jak rodziny.- Słyszałam, że pogoda w Anglii jest ponura.- Uśmiechnęłasię delikatnie.- Moje konie były tak samo zaskoczone jak ja.Nie ro-zumiały, dlaczego nie ma słońca i czemu ciągle leje się na niewoda.Pocieszały się wyjątkowo świeżą zieloną trawą.- Zabrałeś z sobą konie do szkoły z internatem? - W jejoczach pojawiły się zdumienie i zainteresowanie, które były dlańjedyną motywacją, by powrócić myślami do tamtych odległych lat.Nie odświeżał tych wspomnień od niepamiętnych czasów.- Tak.Wziąłem ze sobą dwa ulubione ogiery.Szkołanalegała, żeby je wykastrować.Utrzymywali, że ogiery nie mogąbyć trzymane z innymi końmi.Bolesne wspomnienie dwóch kompanów, którzy zostaliuśmierceni w tak młodym wieku, ukłuło go boleśnie.Wtedywydało mu się to niemal symboliczne.Cała ich trójka -wystraszeni cudzoziemcy na obcej ziemi, pozbawieni wrodzonejsiły i pozycji oraz wszystkiego, co kochali.Ale razem znalezlibysposób na przetrwanie, poznaliby nowe reguły gry i jakoś się donich przystosowali.SRTo długie i ciężkie wygnanie z kraju i pozbawienie obecnościwszystkich ludzi, których kiedykolwiek kochał, uczyniło z niegotakiego człowieka, jakim był teraz.- Ogiery były niebezpieczne dla pozostałych? - Bezwiednywyraz podziwu, jaki malował się na twarzy Sary, sprawił, że mrokwspomnień został gdzieś w tyle.- Ogiery muszą mieć zapewnioną właściwą opiekę.Mężczyzna, który kiedykolwiek jezdził na ogierze, nie zadowolisię pózniej żadnym innym koniem.Zawładnąć dziką inieokiełznaną siłą przywódcy stada i poruszać się z nim w jednymrytmie to doświadczenie nieporównywalne z żadnym innym.Sara zmieszała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]