[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Schuyler przytaknęła bez tchu.Jack.Każde włókno w niejdzwięczało z miłości i pożądania& i wyrzutów sumienia& iprzebaczenia.Oh, Jack& miłość jej życia, jej skarb, jej dusza& Alejak? Jak mógł czuć coś jeszcze do niej? Związał się już ze swojąwampirzą blizniaczką, czyż nie? Czyż nie? Widziała zaproszenie.Mimi w swojej białej sukni z okazji związania.- Więz& - Wychrypiała.To nigdy się nie zdarzyło.Nie jestem związany z moją blizniaczką.- wysłał jej.Był wciąż wolny.Był wciąż sobą, wciąż chłopakiem, w którymsię zakochała tak głęboko i nieodwołalnie miłością, którą nawet rok146oddzielnie nie mógł ugasić jej miłości do niego.A on kochał ją wciąż,wiedziała to teraz.Patrzyli na siebie i zrozumieli wszystko międzynimi i nie musiało to być wypowiedziane.Jack poszedł pierwszy.Patrzyła na kamienie z surową miną.Srebrnokrwiści zniszczyli kamienne schody, które wiodły do wyjścia.Schuyler mogła zobaczyć mały punkt światła z dziury nad nimi.- To jest skrzyżowanie.Jeśli przejdziemy je, nie mogą iść zanami.Trzymaj się.- Powiedział, pokazując zwój liny przywiązanej dojego plecaka Wenetatora.Machnął hakiem nad krawędzią i złapał ją wtalii.- Nie patrz w dół.- Powiedział, kiedy przybliżali się kupowietrzu jak para super bohaterów.- Poczekaj! Ktoś jest tam w dole! Myślę? Myślę, że to może byćTwój ojciec? Tak! To Charles! Czekaj, Jack!Lina się ześlizgnęła, złapana, była tam walka, kiedy nagleskierowana została w dół, z powrotem w otchłań& i Schuyler mogławidzieć w oddali, że Charles Force walczył z Lewiatanem na własnąrękę, demon przybrał formę bazyliszka, smoka i chimery, zmieniająckształty i wyśmiewając atakującego z radością.- WYDOSTACCIE SI STD! - Charles Force wrzasnął, kiedyzobaczył ich na wiszącej linie nad nim.- OCALCIE SI! - I poczułato, poczuła jego brutalność odpychającą ją do dziury, wysyłając ichlecących przez powietrze i zamaszyście na zewnątrz na chodnik.Dotarli na powierzchnię w samą porę.Tuż za nimi albo pod nimi,nie była pewna, czuła ogromną falę, jak gdyby piorun minął ją ocentymetry.Potem wszechświat zatrząsł się.Fala.Aza.Rana.Przez moment świat był nieostry.Schuyler mogła widzieć przez ogrom przestrzeni inieskończoności alternatywne wszechświaty.Alternatywnenastępstwa.Czuła drżącą głębię w środku niej i także na zewnątrz,jakby każdy atom w znanym wszechświecie trząsł się, jakby czaszostał wytrącony z równowagi, jakby sama ziemia, sam świat, wktórym żyli, był w niebezpieczeństwie zniszczenia.147Ale potem nagle, wszystko natychmiast wróciło na miejsce.Czassię naprawił.Wszechświat przestał się trząść.Zwiat był taki sam jakkiedyś był.Schuyler siedziała na chodniku.Nic nie czuła: jej nogi, jejramiona, wszystko było zdrętwiałe.Jack leżał na ziemi obok niej.Ostatkiem sił sięgnęła jej palcami wkierunku jego zimnych, a potem poczuła jego rękę trzymającą jej wjego mocnym, pewnym chwycie.Przeżył.Jej serce się rozradowało.Był żywy.Przeżyli.Ale nigdzie nie było śladu Charlesa Force a.148ROZDZIAA 31ROZDZIAA 31- BLISS- BLISS- To naprawdę Ty? Jak to jest możliwe? - Zapytała Bliss, dziwiącsię nad tym jak dobrze wyglądał.Dylan, którego pamiętała był chudyi kościsty, ale ten Dylan wyglądał zdrowo.Jego policzki były różowe,a jego dołki w policzkach wróciły.- To naprawdę ja.- Zapewnił Dylan.- Znasz Deformację torzecz, która zmienia wampira w demona, pracującego wysysającduszę z krwi, więc czas, kiedy& wiesz& ?Bliss przytaknęła.Czas, kiedy Wizytator był pod kontrolą iwyssał krew Dylana, przejął wystarczająco dużo duszy do swojej,więc dzielił powłokę albo powodował blaknięcie obrazu, kawałkaświadomości, żyjąc w niej.- Więc przeżyłeś? - Zapytała Bliss.- W jakiś sposób.- Powiedział.- W taki, w który mogę myśleć iwciąż czuć.- Ale nie jesteś prawdziwy, czyż nie? - Zapytała.Potrząsnąłgłową smutno.- Nie, nie jestem.Nie w taki sposób jak ty jesteś.Mam na myśli,że nikt poza tobą nie może mnie widzieć.- To takie złe? Czy to dziwne uczucie? - Zapytała.Przez chwilęDylan po prostu się uśmiechnąć i to był ten sam jego mały,wykrzywiony uśmiech.- Nie wiem jak Ci to wyjaśnić, część mnie jest tutaj z tobą, aleinna część jest& gdzieś indziej.Nie wiem, ale wiem, że jestemniekompletny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Schuyler przytaknęła bez tchu.Jack.Każde włókno w niejdzwięczało z miłości i pożądania& i wyrzutów sumienia& iprzebaczenia.Oh, Jack& miłość jej życia, jej skarb, jej dusza& Alejak? Jak mógł czuć coś jeszcze do niej? Związał się już ze swojąwampirzą blizniaczką, czyż nie? Czyż nie? Widziała zaproszenie.Mimi w swojej białej sukni z okazji związania.- Więz& - Wychrypiała.To nigdy się nie zdarzyło.Nie jestem związany z moją blizniaczką.- wysłał jej.Był wciąż wolny.Był wciąż sobą, wciąż chłopakiem, w którymsię zakochała tak głęboko i nieodwołalnie miłością, którą nawet rok146oddzielnie nie mógł ugasić jej miłości do niego.A on kochał ją wciąż,wiedziała to teraz.Patrzyli na siebie i zrozumieli wszystko międzynimi i nie musiało to być wypowiedziane.Jack poszedł pierwszy.Patrzyła na kamienie z surową miną.Srebrnokrwiści zniszczyli kamienne schody, które wiodły do wyjścia.Schuyler mogła zobaczyć mały punkt światła z dziury nad nimi.- To jest skrzyżowanie.Jeśli przejdziemy je, nie mogą iść zanami.Trzymaj się.- Powiedział, pokazując zwój liny przywiązanej dojego plecaka Wenetatora.Machnął hakiem nad krawędzią i złapał ją wtalii.- Nie patrz w dół.- Powiedział, kiedy przybliżali się kupowietrzu jak para super bohaterów.- Poczekaj! Ktoś jest tam w dole! Myślę? Myślę, że to może byćTwój ojciec? Tak! To Charles! Czekaj, Jack!Lina się ześlizgnęła, złapana, była tam walka, kiedy nagleskierowana została w dół, z powrotem w otchłań& i Schuyler mogławidzieć w oddali, że Charles Force walczył z Lewiatanem na własnąrękę, demon przybrał formę bazyliszka, smoka i chimery, zmieniająckształty i wyśmiewając atakującego z radością.- WYDOSTACCIE SI STD! - Charles Force wrzasnął, kiedyzobaczył ich na wiszącej linie nad nim.- OCALCIE SI! - I poczułato, poczuła jego brutalność odpychającą ją do dziury, wysyłając ichlecących przez powietrze i zamaszyście na zewnątrz na chodnik.Dotarli na powierzchnię w samą porę.Tuż za nimi albo pod nimi,nie była pewna, czuła ogromną falę, jak gdyby piorun minął ją ocentymetry.Potem wszechświat zatrząsł się.Fala.Aza.Rana.Przez moment świat był nieostry.Schuyler mogła widzieć przez ogrom przestrzeni inieskończoności alternatywne wszechświaty.Alternatywnenastępstwa.Czuła drżącą głębię w środku niej i także na zewnątrz,jakby każdy atom w znanym wszechświecie trząsł się, jakby czaszostał wytrącony z równowagi, jakby sama ziemia, sam świat, wktórym żyli, był w niebezpieczeństwie zniszczenia.147Ale potem nagle, wszystko natychmiast wróciło na miejsce.Czassię naprawił.Wszechświat przestał się trząść.Zwiat był taki sam jakkiedyś był.Schuyler siedziała na chodniku.Nic nie czuła: jej nogi, jejramiona, wszystko było zdrętwiałe.Jack leżał na ziemi obok niej.Ostatkiem sił sięgnęła jej palcami wkierunku jego zimnych, a potem poczuła jego rękę trzymającą jej wjego mocnym, pewnym chwycie.Przeżył.Jej serce się rozradowało.Był żywy.Przeżyli.Ale nigdzie nie było śladu Charlesa Force a.148ROZDZIAA 31ROZDZIAA 31- BLISS- BLISS- To naprawdę Ty? Jak to jest możliwe? - Zapytała Bliss, dziwiącsię nad tym jak dobrze wyglądał.Dylan, którego pamiętała był chudyi kościsty, ale ten Dylan wyglądał zdrowo.Jego policzki były różowe,a jego dołki w policzkach wróciły.- To naprawdę ja.- Zapewnił Dylan.- Znasz Deformację torzecz, która zmienia wampira w demona, pracującego wysysającduszę z krwi, więc czas, kiedy& wiesz& ?Bliss przytaknęła.Czas, kiedy Wizytator był pod kontrolą iwyssał krew Dylana, przejął wystarczająco dużo duszy do swojej,więc dzielił powłokę albo powodował blaknięcie obrazu, kawałkaświadomości, żyjąc w niej.- Więc przeżyłeś? - Zapytała Bliss.- W jakiś sposób.- Powiedział.- W taki, w który mogę myśleć iwciąż czuć.- Ale nie jesteś prawdziwy, czyż nie? - Zapytała.Potrząsnąłgłową smutno.- Nie, nie jestem.Nie w taki sposób jak ty jesteś.Mam na myśli,że nikt poza tobą nie może mnie widzieć.- To takie złe? Czy to dziwne uczucie? - Zapytała.Przez chwilęDylan po prostu się uśmiechnąć i to był ten sam jego mały,wykrzywiony uśmiech.- Nie wiem jak Ci to wyjaśnić, część mnie jest tutaj z tobą, aleinna część jest& gdzieś indziej.Nie wiem, ale wiem, że jestemniekompletny [ Pobierz całość w formacie PDF ]