[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znak nadszedł.Nad okruszynami chleba, które wytrzęsłyśmy z kosza po śniadaniu,zebrała się gromadka kłótliwych ptaszków.I nagle spadł jastrząb, rozpędził nieproszo-nych gości i uniósł jednego w szponach, aby go rozszarpać w spokoju.Serce mi drgnę-ło, zaczęłam śpiewać hymn pochwalny bogini, który podjęły moje dziewczęta; i bardzopięknie brzmiały nasze głosy.Przejrzałam wyprane już prześcieradła i chitony, odłożyłam parę na bok do po-nownego przepłukania i pomogłam służącym rozłożyć resztę na wybrzeżu; do wieczorasłońce je wysuszy.Potem klasnęłam w dłonie.49  Dziewczęta!  krzyknęłam. Ponieważ, zdaje się, jesteśmy same, możemy wy-kąpać się nago w Rejtronie, a potem pobiegać, by wyzbyć się sztywności w grzbietachi nabrać apetytu przed obiadem.Napracowałyście się wszystkie niemało, a nie musimywracać do domu wcześniej niż przed samym zachodem słońca.Wprawiło to wszystkie w dobry humor.Zeszłyśmy z brzegu, na którym było rozło-żone nasze pranie, i bacznie rozejrzawszy się na wszystkie strony rozwiązałyśmy chusty,zrzuciły suknie i dalej pluskać się w chłodnej wodzie. Och, jaka ty się zrobiłaś gruba, Glauke  zawołała jedna z moich dziewczyn po-kazując opasły brzuch tkaczki. Wstydz się, do wesela daleko! Czy to ci się przyda-rzyło podczas wstąpienia Afrodyty? Utopię cię za to!  odparła Glauke. Nie możesz odróżnić uczciwego tłuszczuod nieuczciwego? Mam w środku tylko bób, dobry chleb i figi. Czekaj, daj mi dotknąć! Nie, dziecinko, nie oszukasz mnie! Masz tu więcej, niż ciprzeszło ustami! Któż jest szczęśliwym ojcem?Mocowały się, piszczały, ciągnęły za włosy i śmiały jak szalone.Wkrótce Glaukewcisnęła przeciwniczkę pod wodę i przytrzymała za ramiona. To ty myślisz, że ja zachowuję się jak twoja przyjaciółka Melanto?  zawyła. Tak? Puść ją, Glauke  rozkazałam. Ten żart zaszedł już dość daleko.Wynurzyła się moja dziewczyna krztusząc się i bełkocząc, udała całkowicie poko-naną; ale niebawem, gdy Glauke się zagapiła, pchnęła ją tyłem w głębinę.Były tylko roz-dokazywane i nie miały wobec siebie złej woli.Odwołałam jednak Glauke i spytałam: Co ty powiedziałaś przed chwilą? Nic, pani. Glauke, to nieprawda.Wpadłaś w złość i powiedziałaś więcej, niżbyś chciała.Wiem, bo rozejrzałaś się z poczuciem winy, czy nie dosłyszałam. Nie mam żadnej urazy do Melanto.I wtedy bogini Atena włożyła mi w usta te słowa: A jednak to o Melanto plotkowałyście, kiedy wczoraj rankiem odwiedziłam tkal-nię. Ja nie plotkowałam, pani. Glauke, mów prawdę, bo jak wezmę kijankę i zdzielę cię po głowie, to rodzonamatka na twój widok spyta:  Kto to może być? Klnę się na wszystkich bogów, że nie plotkowałam! Ja tylko słuchałam. Bardzo dobrze, no a co słyszałaś? Doprawdy same kłamstwa.Z pewnością kłamstwa.Wiesz, jak się obmawia naplacu targowym.50  O, wiem.Ale musisz mi powiedzieć, jak w tym wypadku obmawiano! Melantojest córką Melantiosa, rządcy trzód, a także służką pani Ktimeny; jestem zobowiązanabronić jej dobrego imienia.Strachem wydobyłam prawdę.W pewien upalny dzień, zdaje się w czas sjesty, zo-baczono, jak Melanto wymykała się ukradkiem z szopy na łodzie na drugim brzegu po-łudniowej przystani, a chociaż nikt nie wiedział, czy była tam w czyimś towarzystwie,po trzech dniach zaczęła nosić cenną złotą bransoletę.Utrzymywała, że znalazła ją nagrzędzie warzywnej za swoją chatą, gdy poszła rwać sałatę, i że Melantios pozwolił jejzatrzymać ją sobie.Spytałam Glauke: Czyja jest ta szopa? Nie wiem na pewno. No, a mówią, że czyja? Bajeczki z placu targowego są zawsze szczegółowe. Daruj mi, pani. Mam kijankę pod ręką, co powiesz? %7łe twój zalotnik, pan mój Eurymach, jest właścicielem szopy. Dobrze, Glauke.Nie wierzę tej bajdzie, jak i ty, ale zawsze najlepiej wiedzieć, coludzie gadają.Zmusiłam się do wesołego śmiechu i krzyknęłam: Teraz wyjdzcie, dziewczęta! Spłuczcie z siebie morską wodę w zródle i namaść-cie się.Mam tu olejek, a muszle mięczaków zdadzą się na skrobaczki.Powróciłyśmy do yródeł, gdzie obmyłyśmy się, namaściły i natarły, uczesałyśmywłosy i nakryły do obiadu.Wino było mocne i chociaż dobrze je rozprowadziłam,dziewczęta podochociły sobie i zaraz po jedzeniu zechciały tańczyć jak rozbrykane kla-cze na polu koniczyny. Nie teraz  powiedziałam. Jak odpoczniecie.A jeśli mi obiecacie, że będzie-cie zachowywać się spokojnie, póki cień tego kija nie sięgnie krawędzi tamtego kamie-nia, to zatańczę razem z wami taniec z piłką.Pokładły się wszystkie posłusznie i drzemały.Ja czuwałam i patrząc, jak cień pełzniepowoli do kamienia, porządkowałam myśli.Więc Melanto prowadziła potajemny ro-mans z Eurymachem, tak? Musiał on trwać już kilka miesięcy, jeśli Eurymach przekupiłją, co jest oczywiste, by opowiedziała tę bajeczkę o sydońskim okręcie.Ale po co? Co zy-skałby na tym kłamstwie? I czemu by jego matka miała go w tym popierać? Odgadłamjuż wcześniej odpowiedz.Stawić czoło niebezpiecznej a nieznośnej sytuacji  oto niecierpiące zwłoki zadanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl