[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy tak?Adam skinął głową.- Czy ma pan coś, co do niej należy? Dała panu jakiś upominek? Jakąśpamiątkę? Jakąś maskotkę? Cokolwiek, co mógł pan przekazać z kolei w podarunkupannie Vaughan?Adam był spięty.Wisiorek.Ale jak mógł się przyznać Lizie, że prezent, któryjej dał, należał do Brid? Nabrał głęboko powietrza i pokręcił przecząco głową.- Nic.- Pytam dlatego, że jeśli pan ma taką rzecz, to być może ona używa tego,żeby zapewnić sobie więz z panem.To jest powszechna praktyka stosowana wśródCyganów.Jak rozumiem, chcą w ten sposób utrzymać władzę nad innymi.Czymogła dać panu coś, choć pan nie zdawał sobie z tego sprawy? Może ukryła tomiędzy pana rzeczami?Zagryzł wargę, świadom tego, że obie kobiety wpatrują się w niego \ surowo, ina moment przeniósł się na to wzgórze latem i do tego namiotu nad strumieniem.- Niczego mi nie dała.Jestem tego pewien.- Rozumiem.- Pani Gardiner sprawiała wrażenie zawiedzionej.Wzruszyłaramionami i pochyliła się nad stołem.- Wszystko, co mogę zrobić, to poradzić sięmojej kuli i zobaczyć, co ona mówi.- Zciągnęła czarną tkaninę i Adam zobaczyłprzed sobą mętną, ale błyszczącą kryształową kulę.Pani Gardiner długo milczała.Adama ogarnęło nagle przerażenie.Zastanawiał się, czy ona może dostrzec w niejprawdę.Uczucie to jednak zostało zastąpione prawie natychmiast kpiną z własnejłatwowierności i dziką chęcią wybuchnięcia śmiechem.Podniósł głowę, próbującpochwycić spojrzenie Lizy.Ale ona wpatrywała się w kryształową kulę z takimAnula & ponaousladanscsamym napięciem jak pani Gardiner.Westchnął głośno i usiadł z powrotem na sofieze skrzyżowanymi ramionami, dystansując się od tego, co wyczyniają obie kobiety.Cokolwiek to było, nie uda im się dostać Brid.- O, widzę ją teraz.- Pani Gardiner milczała tak długo, że Adampodskoczył, gdy się odezwała.- Zliczna dziewczyną z długimi ciemnymi włosami.Stoi przy dużym głazie.Widzę na nim jakieś rzezby.Zwierzęta, błyszczący złamanymiecz, półksiężyc.To właśnie stamtąd musi czerpać swoją siłę, żeby do panadotrzeć.Dotykał pan może tego wraz z nią.Pan sam stworzył tę więz między wami.Adam wpatrywał się w nią i czuł, jak krew odpływa mu z twarzy.Lizamusiała powiedzieć o tym tej kobiecie przez telefon.Ale on przecież nigdy o tymLizie nie mówił.- Tak - ciągnęła pani Gardiner.Zaczynała wczuwać się całkowicie w swojąrolę.- Widzę ją w obłokach mgły.Jest zagubiona.Rodzina jej szuka.Grozi jejwielkie niebezpieczeństwo.Widzę je wyraznie, czyhające koło kamienia.Widzęniebezpieczeństwo.Lęk.Słyszę krzyki.To obcy język.Nie rozumiem.- Małekrople potu ukazały się na pokrytej grubą warstwą pudru na górnej wardze kobiety.- Oni polują na pana, panie Craig.- Nagle odwróciła wzrok od kuli, spojrzałaprosto na Adama i dostrzegł przerażenie w jej oczach.- Polują na pana - po-wtórzyła.- I będą polować tak długo, jak będzie trzeba, a gdy pana odnajdą, zabiją.Myślał, że zwymiotuje.Wpatrywał się w nią, zdając sobie sprawę z tego, żesiedząca przy nim Liza wstrzymała oddech, jakby coś ją dusiło.Ręce kobiety drżały,gdy znów usiadła prosto i spojrzała w kryształową kulę.Powiódł wzrokiem za jejspojrzeniem, teraz nie potrafił już odwrócić oczu, ale okazało się, że kryształowakula ściemniała.Tęczowe barwy i bijące z niej światło, które tańczyło wewnątrzkwarcu, gdy padało na nią słońce przez siatkowe firanki, znikły.W pokoju robiło sięcoraz ciemniej.Powoli pokręcił głową.- Nic więcej nie widzę.- Pani Gardiner usiadła prosto i potarła twarzdłońmi.- Muszę wam powiedzieć coś jeszcze.Przykro mi, panie Craig, ale pańskaBrid nie żyje.Może kiedyś była Cyganką, ale ta młoda dama, która prześladuje wasAnula & ponaousladanscoboje, umarła bardzo, bardzo dawno temu.- Kłamałeś, prawda? - napadła na niego Liza, gdy tylko wyszli.W jejoczach był lodowaty chłód.- Dałeś mi coś, co należało do niej.Ten wisiorek.Adam wpatrywał się w nią.- Skąd wiesz, że to było to?- Pomijam fakt, że to jest jedyny prezent, jaki kiedykolwiek od ciebiedostałam.- Zauważyła rumieniec na jego twarzy i od razu zrobiło jej się przykro.Był w końcu studentem i nie miał pieniędzy.Ale nalegała:- Dlaczego, Adam? Dlaczego mi to dałeś?- Chciałem ci coś dać - powiedział zakłopotany.- Nie miałem zamiaru sięz nią spotykać.To było takie piękne.- Przerwał.Stał z rękami w kieszeniach,zapatrzony w przestrzeń.- Czy uwierzyłaś w to, co ona mówiła: że Brid nie żyje?Liza nie odpowiedziała od razu.- Nie wiem.- Biedna Brid.- Przeszedł kilka kroków i znów się zatrzymał.- Była takapełna życia.Liza szła za nim.- To nie jest biedna Brid, Adamie.Ona jest niebezpieczna.To uosobienie zła.Nawet jeśli jest duchem, nadal czujemy tu jej obecność, na litość boską.Możeszotrzymać z powrotem ten swój wisiorek.Teraz.Dzisiaj.Kiedy wrócili do pracowni, Liza podeszła prosto do nocnego stolika, gdzieleżał srebrny amulet.Podała go Adamowi.- %7ładnych prezentów, proszę.Nigdy.- Lizo.- Nie, Adamie.- Zacisnęła usta.- Przepraszam, ale dziewczyna nie chcesłyszeć, że prezent, który otrzymała, należał kiedyś do kogoś innego.Nie chce teżwiedzieć, że została okłamana.Nawet gdybym nie wiedziała, że prześladuje mnieduch, który należy do ciebie.Bardzo cię lubię, Adamie, i zawsze będę cię lubiła, aleco zanadto, to zanadto.- Odwróciła się raptownie, by nie mógł zobaczyć jej łez izłości.- Proszę, idz już.Anula & ponaousladansc - Lizo, nie mówisz poważnie.Tyle przeżyliśmy razem.- Właśnie! Tyle przeżyliśmy, i to z winy Brid, Zajmij się nią.To nie mojasprawa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Czy tak?Adam skinął głową.- Czy ma pan coś, co do niej należy? Dała panu jakiś upominek? Jakąśpamiątkę? Jakąś maskotkę? Cokolwiek, co mógł pan przekazać z kolei w podarunkupannie Vaughan?Adam był spięty.Wisiorek.Ale jak mógł się przyznać Lizie, że prezent, któryjej dał, należał do Brid? Nabrał głęboko powietrza i pokręcił przecząco głową.- Nic.- Pytam dlatego, że jeśli pan ma taką rzecz, to być może ona używa tego,żeby zapewnić sobie więz z panem.To jest powszechna praktyka stosowana wśródCyganów.Jak rozumiem, chcą w ten sposób utrzymać władzę nad innymi.Czymogła dać panu coś, choć pan nie zdawał sobie z tego sprawy? Może ukryła tomiędzy pana rzeczami?Zagryzł wargę, świadom tego, że obie kobiety wpatrują się w niego \ surowo, ina moment przeniósł się na to wzgórze latem i do tego namiotu nad strumieniem.- Niczego mi nie dała.Jestem tego pewien.- Rozumiem.- Pani Gardiner sprawiała wrażenie zawiedzionej.Wzruszyłaramionami i pochyliła się nad stołem.- Wszystko, co mogę zrobić, to poradzić sięmojej kuli i zobaczyć, co ona mówi.- Zciągnęła czarną tkaninę i Adam zobaczyłprzed sobą mętną, ale błyszczącą kryształową kulę.Pani Gardiner długo milczała.Adama ogarnęło nagle przerażenie.Zastanawiał się, czy ona może dostrzec w niejprawdę.Uczucie to jednak zostało zastąpione prawie natychmiast kpiną z własnejłatwowierności i dziką chęcią wybuchnięcia śmiechem.Podniósł głowę, próbującpochwycić spojrzenie Lizy.Ale ona wpatrywała się w kryształową kulę z takimAnula & ponaousladanscsamym napięciem jak pani Gardiner.Westchnął głośno i usiadł z powrotem na sofieze skrzyżowanymi ramionami, dystansując się od tego, co wyczyniają obie kobiety.Cokolwiek to było, nie uda im się dostać Brid.- O, widzę ją teraz.- Pani Gardiner milczała tak długo, że Adampodskoczył, gdy się odezwała.- Zliczna dziewczyną z długimi ciemnymi włosami.Stoi przy dużym głazie.Widzę na nim jakieś rzezby.Zwierzęta, błyszczący złamanymiecz, półksiężyc.To właśnie stamtąd musi czerpać swoją siłę, żeby do panadotrzeć.Dotykał pan może tego wraz z nią.Pan sam stworzył tę więz między wami.Adam wpatrywał się w nią i czuł, jak krew odpływa mu z twarzy.Lizamusiała powiedzieć o tym tej kobiecie przez telefon.Ale on przecież nigdy o tymLizie nie mówił.- Tak - ciągnęła pani Gardiner.Zaczynała wczuwać się całkowicie w swojąrolę.- Widzę ją w obłokach mgły.Jest zagubiona.Rodzina jej szuka.Grozi jejwielkie niebezpieczeństwo.Widzę je wyraznie, czyhające koło kamienia.Widzęniebezpieczeństwo.Lęk.Słyszę krzyki.To obcy język.Nie rozumiem.- Małekrople potu ukazały się na pokrytej grubą warstwą pudru na górnej wardze kobiety.- Oni polują na pana, panie Craig.- Nagle odwróciła wzrok od kuli, spojrzałaprosto na Adama i dostrzegł przerażenie w jej oczach.- Polują na pana - po-wtórzyła.- I będą polować tak długo, jak będzie trzeba, a gdy pana odnajdą, zabiją.Myślał, że zwymiotuje.Wpatrywał się w nią, zdając sobie sprawę z tego, żesiedząca przy nim Liza wstrzymała oddech, jakby coś ją dusiło.Ręce kobiety drżały,gdy znów usiadła prosto i spojrzała w kryształową kulę.Powiódł wzrokiem za jejspojrzeniem, teraz nie potrafił już odwrócić oczu, ale okazało się, że kryształowakula ściemniała.Tęczowe barwy i bijące z niej światło, które tańczyło wewnątrzkwarcu, gdy padało na nią słońce przez siatkowe firanki, znikły.W pokoju robiło sięcoraz ciemniej.Powoli pokręcił głową.- Nic więcej nie widzę.- Pani Gardiner usiadła prosto i potarła twarzdłońmi.- Muszę wam powiedzieć coś jeszcze.Przykro mi, panie Craig, ale pańskaBrid nie żyje.Może kiedyś była Cyganką, ale ta młoda dama, która prześladuje wasAnula & ponaousladanscoboje, umarła bardzo, bardzo dawno temu.- Kłamałeś, prawda? - napadła na niego Liza, gdy tylko wyszli.W jejoczach był lodowaty chłód.- Dałeś mi coś, co należało do niej.Ten wisiorek.Adam wpatrywał się w nią.- Skąd wiesz, że to było to?- Pomijam fakt, że to jest jedyny prezent, jaki kiedykolwiek od ciebiedostałam.- Zauważyła rumieniec na jego twarzy i od razu zrobiło jej się przykro.Był w końcu studentem i nie miał pieniędzy.Ale nalegała:- Dlaczego, Adam? Dlaczego mi to dałeś?- Chciałem ci coś dać - powiedział zakłopotany.- Nie miałem zamiaru sięz nią spotykać.To było takie piękne.- Przerwał.Stał z rękami w kieszeniach,zapatrzony w przestrzeń.- Czy uwierzyłaś w to, co ona mówiła: że Brid nie żyje?Liza nie odpowiedziała od razu.- Nie wiem.- Biedna Brid.- Przeszedł kilka kroków i znów się zatrzymał.- Była takapełna życia.Liza szła za nim.- To nie jest biedna Brid, Adamie.Ona jest niebezpieczna.To uosobienie zła.Nawet jeśli jest duchem, nadal czujemy tu jej obecność, na litość boską.Możeszotrzymać z powrotem ten swój wisiorek.Teraz.Dzisiaj.Kiedy wrócili do pracowni, Liza podeszła prosto do nocnego stolika, gdzieleżał srebrny amulet.Podała go Adamowi.- %7ładnych prezentów, proszę.Nigdy.- Lizo.- Nie, Adamie.- Zacisnęła usta.- Przepraszam, ale dziewczyna nie chcesłyszeć, że prezent, który otrzymała, należał kiedyś do kogoś innego.Nie chce teżwiedzieć, że została okłamana.Nawet gdybym nie wiedziała, że prześladuje mnieduch, który należy do ciebie.Bardzo cię lubię, Adamie, i zawsze będę cię lubiła, aleco zanadto, to zanadto.- Odwróciła się raptownie, by nie mógł zobaczyć jej łez izłości.- Proszę, idz już.Anula & ponaousladansc - Lizo, nie mówisz poważnie.Tyle przeżyliśmy razem.- Właśnie! Tyle przeżyliśmy, i to z winy Brid, Zajmij się nią.To nie mojasprawa [ Pobierz całość w formacie PDF ]