[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na ulicach tylko podchmieleni albo podjarani światłemturyści, chcą się nachwytać światła, jakby na zapas, napaść luksów, żeby potem terkotać oniesamowitym, nienaturalnym, niepowtarzalnym zjawisku.Ci, którzy zapomnieli, że w nocy, coz tego, że białej, zwodzone mosty są uniesione, nie dostaną się do do hotelu po drugiej stronieNewy.Jerzy!?Zapaliłem.Zaciągnąłem się dymem aż po kolana.Wszystko, co odrzucałem, odsuwałem,strach, lęk, przerażenie po SMS-ie Jerzego, nagle zwaliło się na mnie z potrojoną mocą.Naglebyłem sam, w obcym kraju, w obcym.Nie, dobra, przyjechałem tu pewien, że Jerzy nie żyje.Prawie pewien.Bardzo pewien, ale hołu-biący mikroskopijną nadzieję, że może się mylę.Dobra,odzyskałem go, a teraz co?Znowu straciłem? Cthulhu, kimkolwiek, czymkolwiek, srymkolwiek jesteś masz u mnierzez.Masz u mnie gówno w zęby, masz u mnie chu. Kamil? KA-MIL?! Czego, kurwa, się drzesz?Sukonin podszedł dwa kroki, wyciągnął rękę. Po pierwsze, daj papierosa.Po drugie, spadamy stąd.Nie ma co się gapić w trawę.Tu niema śladów albo co są, to nie dla nas.Odpuściłem mu mało poprawną polszczyznę, i tak rewelacyjną w porównaniu z mojąruszczyzną.Podałem mu papierosy, zapalniczkę, rozejrzałem się dokoła, chcąc pokazać, żejestem gotów wracać do jakiejś cywilizacji.W rzeczywistości chciałem się dorwać dolaboratorium, do wyników, do danych z kamer.Dorwać, dorwać, dorwać! Teraz, teraz, teraz!Ruszyłem za Sukoninem w las, ścieżka została wydeptana dawno temu, dziś świeżododeptana, pokrzywy z obrzeży bezlitośnie pogniecione, wciśnięte w wilgotny grunt, gałęziekrzewów, przesadnie wyeksponowane na ścieżce, połamane.Po drodze mijaliśmy kilkutechników, jeden z nich na nasz widok zatrzymał się, pokręcił palcem koło ucha pytał, czylecimy.Gdy Kostia machnął twierdząco ręką, zawrócił i ruszył biegiem z powrotem.Kilkasekund pózniej grozniej i mocniej ryknęły turbiny śmigłowca.Po kwadransie opadliśmy na przypominający zakaz parkowania i postoju znak na lądowiskukomendy. Słuchaj powiedział Sukonin, gdy weszliśmy do windy. Niektóre badania są cholernieczasoi pracochłonne, trzeba coś wyhodować, wyekstrahować, wiadomo.Już wiemy, że w użyciu była diufurazyna.Raczej tego nie znasz albo znasz pod inną nazwą.W każdym razie jej łagodnych pochodnych używa się do ekstremalnych przesłuchań, wekstremalnych, ma się rozumieć, warunkach.Wojna, niewola, terro-ryzm, zagrożenie i takie tam.Osoby poddane jej działaniu przypominają świecę nad ogniskiem: miękną, topnieją, wyginająsię, w końcu spalają się jasnym ogniem.To w łagodnym użyciu, co do użycia agresywnego mammałą wiedzę.Wygląda na to, że na polanie mieliśmy do czynienia z działaniem agresywnym,czyli w czystej postaci.Absolutne farmakologiczne zniewolenie. Z utratą instynktu samozachowawczego? zapytałem trochę bez sensu. Całkowitą.Człowiek pod jej wpływem i może na komendę kogoś z boku sam wytłuc sobiemłotkiem mózg z czerepu. Dzięki, bardzo obrazowe burknąłem.Coś takiego kołatało mi się w głowie.Hipnoza czy zastraszenie kilkunastu opornychgangsterów nie wchodziły w grę.Tylko jakaś potężna szpryca mogła stłamsić i podporządkowaćtaki zestaw ludzki.Sukonin spacerował po swoim gabinecie.Przechodząc obok biurka, machinalnie poprawiłjakieś papiery, zerknął na szafkę kryjącą barek, ale na kontakcie wzrokowym się skończyło.Wykonał jeszcze kilka takich przemarszów. Niebieski Kruk stwierdził. Na to wygląda przytaknąłem. Potwierdzenie panowania? Pewnie tak, a przy okazji pozbycie się krnąbrnych, co do których nie ma już nadziei nareedukację.Pokiwał głową, a potem nią pokręcił. Jakieś to.sztampowe.Myślałem, że jest bardziej oryginalny. Do jego kompanów i konkurentów wyrafinowane komunikaty mogą nie dotrzeć. Też prawda. Powinieneś się cieszyć.To ci, którzy na rozkaz emisariusza czy emisariuszy Cthulhurozpętali wojnę z milicją, porwali twoje córki..i porwali Jerzego?Sukonin zerknął na mnie spod oka. Może powinniśmy poprosić go o pomoc? zapytał. A honor legawca? Chuj z nim, z honorem! Chodzi o to, że.Jerzy by sobie nie życzył, żeby z jego powodu zlistawali się na chwilę dobrzy, a co najmniej potrzebni wpadłem mu w słowo. Ja nie mam żadnych problemów z wykorzystaniem przeciwnika do swoich celów prychnął.Otworzyłem usta, żeby mu wyłożyć swoją filozofię wykorzystywania przeciwnika, ale miłozaplumkał telefon, Kostia jednym susem pokonał stosowną odległość i poderwał słuchawkę doucha.Chyba lekko przestraszona gwałtownością jego ruchów, sekretarka szybko zameldowałapołączenie z laboratorium.Kostia nie przełączył rozmowy na głośno".Wkurzył mnie tym.Słuchał sam.Szerzej i szerzej otwierając oczy.Potem odłożył słuchawkę. Tylko w ciałach dwóch osób znaleziono diufurazynę! U tego podwójnego strzelca i jeszczejednego.Pozostali są czyści, tak przynajmniej wynika ze wstępnych badań.Może coś głębiej wnich siedzi, coś, czego nie wykrywają testy tego poziomu.Ale teoria o farmakologicznymuzależnieniu upadła.To co teraz?Nie zastanawiałem się długo. Teraz szukaj Niebieskiego Kruka. Po co?-%7łeby go ostrzec! Jeśli zrobiły to Fn'thale i guimony, to Kruk nie jest im do niczegopotrzebny.Wręcz przeciwnie przeszkadza!Sukonin doskoczył do mnie i klepnął w ramię. Nie masz pojęcia, jak mnie cieszy, że pracujemy razem.Brak mądrych współpracownikówto koszmar. Spieprzaj.Wyciągnął z kieszeni komórkę i wystukał numer.Odczekał kilka sygnałów, usłyszałpowitanie poczty głosowej, burknął: To ja.Proszę oddzwonić".Delikatnie odłożył telefon. W sprawie Jerzego nic nie wiadomo powiedział.Przemilczałem komunikat.Przecież gdyby coś wiedział, to i ja bym wiedział. Najważniejsze to kto, prawda? ciągnął Sukonin. Bo co innego by było jakby pomiotguimoni, a co innego jakby nasi rodzimi kryminaliści.Nie zabrzmiało to szczerze, zabrzmiało to, jakby kapitana Sukonina dręczyła wymuszonabezczynność, jakby miał wyrzuty sumienia, że nie może nic dla mnie, dla Jerzego zrobić. W którym momencie drasnęliśmy Cthulhu? powiedziałem, zamiast skomentowaćoświadczenie Kostii. Czego się boi? Od czego odwraca naszą uwagę?Sukonin przysiadł na krawędzi biurka, ale nie odezwał się. Cały czas mam wrażenie kontynuowałem że wszystko, co się wydarzyło po akcji naKoniewcu, jest zmyłą, ślepą uliczką, gorączkowym, nieskoordynowanym odciąganiem nas odsedna, podsuwaniem nieważnych celów.Bylebyśmy nie skoncentrowali się na czymś naprawdęważnym. Ojciec Andriej? podsunął Kostia. Zwiał, to fakt.Bardzo bym chciał go tu mieć.Na pewno jest ważny, ale czy niezmiernieważny? Kostek, patrz: postawmy się na miejscu bóstwa albo jego arcykapłana.Rozpętuje wojnęz MSW Rosji, czego każdy powinien unikać, póki może.A on już nie może.Co gosprowokowało? Czego się boi? Co ukrywa? Może jest jeszcze coś zaczął ostrożnie Sukonin czego nie pamiętasz z nocnej wyprawydo tego cthultowiska? Cthultowisko. powtórzyłem. Dobre.Czy jeszcze o czymś nie pamiętam? Za Chiny niemogę powiedzieć tak czy nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Na ulicach tylko podchmieleni albo podjarani światłemturyści, chcą się nachwytać światła, jakby na zapas, napaść luksów, żeby potem terkotać oniesamowitym, nienaturalnym, niepowtarzalnym zjawisku.Ci, którzy zapomnieli, że w nocy, coz tego, że białej, zwodzone mosty są uniesione, nie dostaną się do do hotelu po drugiej stronieNewy.Jerzy!?Zapaliłem.Zaciągnąłem się dymem aż po kolana.Wszystko, co odrzucałem, odsuwałem,strach, lęk, przerażenie po SMS-ie Jerzego, nagle zwaliło się na mnie z potrojoną mocą.Naglebyłem sam, w obcym kraju, w obcym.Nie, dobra, przyjechałem tu pewien, że Jerzy nie żyje.Prawie pewien.Bardzo pewien, ale hołu-biący mikroskopijną nadzieję, że może się mylę.Dobra,odzyskałem go, a teraz co?Znowu straciłem? Cthulhu, kimkolwiek, czymkolwiek, srymkolwiek jesteś masz u mnierzez.Masz u mnie gówno w zęby, masz u mnie chu. Kamil? KA-MIL?! Czego, kurwa, się drzesz?Sukonin podszedł dwa kroki, wyciągnął rękę. Po pierwsze, daj papierosa.Po drugie, spadamy stąd.Nie ma co się gapić w trawę.Tu niema śladów albo co są, to nie dla nas.Odpuściłem mu mało poprawną polszczyznę, i tak rewelacyjną w porównaniu z mojąruszczyzną.Podałem mu papierosy, zapalniczkę, rozejrzałem się dokoła, chcąc pokazać, żejestem gotów wracać do jakiejś cywilizacji.W rzeczywistości chciałem się dorwać dolaboratorium, do wyników, do danych z kamer.Dorwać, dorwać, dorwać! Teraz, teraz, teraz!Ruszyłem za Sukoninem w las, ścieżka została wydeptana dawno temu, dziś świeżododeptana, pokrzywy z obrzeży bezlitośnie pogniecione, wciśnięte w wilgotny grunt, gałęziekrzewów, przesadnie wyeksponowane na ścieżce, połamane.Po drodze mijaliśmy kilkutechników, jeden z nich na nasz widok zatrzymał się, pokręcił palcem koło ucha pytał, czylecimy.Gdy Kostia machnął twierdząco ręką, zawrócił i ruszył biegiem z powrotem.Kilkasekund pózniej grozniej i mocniej ryknęły turbiny śmigłowca.Po kwadransie opadliśmy na przypominający zakaz parkowania i postoju znak na lądowiskukomendy. Słuchaj powiedział Sukonin, gdy weszliśmy do windy. Niektóre badania są cholernieczasoi pracochłonne, trzeba coś wyhodować, wyekstrahować, wiadomo.Już wiemy, że w użyciu była diufurazyna.Raczej tego nie znasz albo znasz pod inną nazwą.W każdym razie jej łagodnych pochodnych używa się do ekstremalnych przesłuchań, wekstremalnych, ma się rozumieć, warunkach.Wojna, niewola, terro-ryzm, zagrożenie i takie tam.Osoby poddane jej działaniu przypominają świecę nad ogniskiem: miękną, topnieją, wyginająsię, w końcu spalają się jasnym ogniem.To w łagodnym użyciu, co do użycia agresywnego mammałą wiedzę.Wygląda na to, że na polanie mieliśmy do czynienia z działaniem agresywnym,czyli w czystej postaci.Absolutne farmakologiczne zniewolenie. Z utratą instynktu samozachowawczego? zapytałem trochę bez sensu. Całkowitą.Człowiek pod jej wpływem i może na komendę kogoś z boku sam wytłuc sobiemłotkiem mózg z czerepu. Dzięki, bardzo obrazowe burknąłem.Coś takiego kołatało mi się w głowie.Hipnoza czy zastraszenie kilkunastu opornychgangsterów nie wchodziły w grę.Tylko jakaś potężna szpryca mogła stłamsić i podporządkowaćtaki zestaw ludzki.Sukonin spacerował po swoim gabinecie.Przechodząc obok biurka, machinalnie poprawiłjakieś papiery, zerknął na szafkę kryjącą barek, ale na kontakcie wzrokowym się skończyło.Wykonał jeszcze kilka takich przemarszów. Niebieski Kruk stwierdził. Na to wygląda przytaknąłem. Potwierdzenie panowania? Pewnie tak, a przy okazji pozbycie się krnąbrnych, co do których nie ma już nadziei nareedukację.Pokiwał głową, a potem nią pokręcił. Jakieś to.sztampowe.Myślałem, że jest bardziej oryginalny. Do jego kompanów i konkurentów wyrafinowane komunikaty mogą nie dotrzeć. Też prawda. Powinieneś się cieszyć.To ci, którzy na rozkaz emisariusza czy emisariuszy Cthulhurozpętali wojnę z milicją, porwali twoje córki..i porwali Jerzego?Sukonin zerknął na mnie spod oka. Może powinniśmy poprosić go o pomoc? zapytał. A honor legawca? Chuj z nim, z honorem! Chodzi o to, że.Jerzy by sobie nie życzył, żeby z jego powodu zlistawali się na chwilę dobrzy, a co najmniej potrzebni wpadłem mu w słowo. Ja nie mam żadnych problemów z wykorzystaniem przeciwnika do swoich celów prychnął.Otworzyłem usta, żeby mu wyłożyć swoją filozofię wykorzystywania przeciwnika, ale miłozaplumkał telefon, Kostia jednym susem pokonał stosowną odległość i poderwał słuchawkę doucha.Chyba lekko przestraszona gwałtownością jego ruchów, sekretarka szybko zameldowałapołączenie z laboratorium.Kostia nie przełączył rozmowy na głośno".Wkurzył mnie tym.Słuchał sam.Szerzej i szerzej otwierając oczy.Potem odłożył słuchawkę. Tylko w ciałach dwóch osób znaleziono diufurazynę! U tego podwójnego strzelca i jeszczejednego.Pozostali są czyści, tak przynajmniej wynika ze wstępnych badań.Może coś głębiej wnich siedzi, coś, czego nie wykrywają testy tego poziomu.Ale teoria o farmakologicznymuzależnieniu upadła.To co teraz?Nie zastanawiałem się długo. Teraz szukaj Niebieskiego Kruka. Po co?-%7łeby go ostrzec! Jeśli zrobiły to Fn'thale i guimony, to Kruk nie jest im do niczegopotrzebny.Wręcz przeciwnie przeszkadza!Sukonin doskoczył do mnie i klepnął w ramię. Nie masz pojęcia, jak mnie cieszy, że pracujemy razem.Brak mądrych współpracownikówto koszmar. Spieprzaj.Wyciągnął z kieszeni komórkę i wystukał numer.Odczekał kilka sygnałów, usłyszałpowitanie poczty głosowej, burknął: To ja.Proszę oddzwonić".Delikatnie odłożył telefon. W sprawie Jerzego nic nie wiadomo powiedział.Przemilczałem komunikat.Przecież gdyby coś wiedział, to i ja bym wiedział. Najważniejsze to kto, prawda? ciągnął Sukonin. Bo co innego by było jakby pomiotguimoni, a co innego jakby nasi rodzimi kryminaliści.Nie zabrzmiało to szczerze, zabrzmiało to, jakby kapitana Sukonina dręczyła wymuszonabezczynność, jakby miał wyrzuty sumienia, że nie może nic dla mnie, dla Jerzego zrobić. W którym momencie drasnęliśmy Cthulhu? powiedziałem, zamiast skomentowaćoświadczenie Kostii. Czego się boi? Od czego odwraca naszą uwagę?Sukonin przysiadł na krawędzi biurka, ale nie odezwał się. Cały czas mam wrażenie kontynuowałem że wszystko, co się wydarzyło po akcji naKoniewcu, jest zmyłą, ślepą uliczką, gorączkowym, nieskoordynowanym odciąganiem nas odsedna, podsuwaniem nieważnych celów.Bylebyśmy nie skoncentrowali się na czymś naprawdęważnym. Ojciec Andriej? podsunął Kostia. Zwiał, to fakt.Bardzo bym chciał go tu mieć.Na pewno jest ważny, ale czy niezmiernieważny? Kostek, patrz: postawmy się na miejscu bóstwa albo jego arcykapłana.Rozpętuje wojnęz MSW Rosji, czego każdy powinien unikać, póki może.A on już nie może.Co gosprowokowało? Czego się boi? Co ukrywa? Może jest jeszcze coś zaczął ostrożnie Sukonin czego nie pamiętasz z nocnej wyprawydo tego cthultowiska? Cthultowisko. powtórzyłem. Dobre.Czy jeszcze o czymś nie pamiętam? Za Chiny niemogę powiedzieć tak czy nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]