[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Znakomita! Gdy już jest mowa o matce Hermy Chesterton, ciekawa jestem, gdzie siępan poznał z Arturem?LRT Droga pani Trapes westchnął Ravenslee, opierając się o stół porusza pani ponure tematy.Musiałbym zacząć od historii nieszczęsnej ofiary losu,której apetyt był słaby, sen gorszy, a usposobienie najgorsze. Istotnie westchnęła pani Trapes, rozkoszując się drugą czekoladką więc byłoaż tak zle.Ale o kim pan właściwie mówi? Było jeszcze gorzej, a ta ponura historia, ponura i jednocześnie niewarta opowiada-nia, dotyczy mnie, albowiem siedzi tu przed panią ten beznadziejnie smutny człowiek, tenchwast, pasożyt i nicpoń. Boże! Tak się pan wyraża o sobie! jęknęła pani Trapes.> Mógłbym użyć jeszcze dosadniejszych określeń! A co pan takiego zrobił? Zmarnowałem piękną i obiecującą młodość, droga pani Trapes. Czy szepnęła z przerażeniem zabił pan kogoś przypadkiem? Nie, mówiłem o własnej młodości. A to mi pan napędził stracha! Bo widzi pan, w tych stronach od czasu do czasu ktośkogoś zabije.i zawsze niechcący. Mówiąc to, połknęła czekoladkę. Ale nie objaśniłmnie pan, skąd się pan zna z Arturem? Czy ma to coś wspólnego z historią pańskiego życia? Właśnie, droga pani Trapes, on zjawił się w momencie psychologicznym.Włamał siędo.mojego życia w czasie, kiedy świat wydawał się beznadziejny, a na widnokręgu kłębiłysię czarne chmury.Artur spotkał mnie, gdy byłem rozczarowany i zniechęcony.Nauczyłmnie, że życie może mieć swoje dobre strony, wydostał mnie z zatęchłej atmosfery, zapro-wadził do Jjani.A tu życie jest dobre i nadzieja zaczyna kiełkować mi w sercu.Widzi więcpani, że Artur uczynił dla mnie wiele i. Co tam Artur! przerwała pani Trapes. Bardzo miły chłopiec, ale nic specjal-nego! Gdyby pan znał jego siostrę!Geoffrey spojrzał na nią z takim zainteresowaniem, że przerwała delektowanie sięczekoladką i wlepiła w niego oczy. Czemu wspomniała pani o niej? Bo warto ją znać.Nie znam lepszego, dzielniejszego i słodszego stworzenia od niej.Jest piękna i wewnątrz, i zewnątrz.Niańczyłam ją przed laty i znam na wylot.Ona jest.Powinien pan poznać Hermy. Znam ją.LRT Doprawdy? zdziwiła się pani Trapes. Zna ją pan i nie powiedział mi pan tegowcześniej? I Hermy nie mówiła mi nic o panu.Aadnie, ładnie! Gdzie ją pan poznał? Kiedy? Przed godzinką.A gdzie? Na schodach.Zaniosłem jej walizę. No, no, no zdumiała się pani Trapes, zamykając pudełko z czekoladkami. No,no, no.A czy Artur był razem z nią? Nie odparł Ravenslee marszcząc brwi zgubiłem go w drodze powrotnej.Pani Trapes potrząsnęła głową. Zwiata nie widzi poza tym chłopcem, chociaż jest tylko jej bratem przyrodnim. Artur jest bratem przyrodnim panny Hermiony? Tak odpowiedziała pani Trapes, kiwając głową z emfazą. Matka Hermy była prawdziwą panią, tak jak i Hermy.Ojciec jej też był panem zpanów.Ale kiedy umarł i to biedactwo, mówię o mamie Hermy, zostało same, rozkochał ją wsobie jakiś bardzo przystojny chłop, ale z zwyczajniejszych ludzi, który niewart był jejczyścić butów, no i ona wyszła za niego.Artur jest dzieckiem z drugiego małżeństwa.Niezłychłopiec, ale czasem dziki i kapryśny jak jego ojciec. Rozumiem. Widzi pan, byłam zamężna dziesięć lat, ale nie miałam nigdy własnych dzieci, więcod tej pory, kiedy matka umarła, pilnuję Hermy i pomagam jej, jak tylko mogę.Niełatwoukłada się życie takiej młodej i biednej dziewczynie.Musi ciężko walczyć o byt i inne rzeczy.Kocham ją od tak dawna i tak serdecznie, że mi się czasem wydaje, że należy też trochę domnie. Robi wrażenie bardzo dzielnej i dobrej. Dobra zawołała pani Trapes powiadam panu, że to anioł! Gdyby ją pan wi-dział, jak dogląda chorych dzieci, jak chłodzi ręką rozgorączkowane główki, jak im opo-wiada bajki, płaci za ich lekarstwa, łata ich ubranka, to by ją pan z pewnością uważał za46anioła.Pani Trapes wstała z fotela i dodała: Jedna rzecz jest pewna, nie ma na całym świeciemężczyzny, który by był wart całować rąbek jej sukienki. Z pewnością nie ma takiego człowieka rzekł wolno Ravenslee. A co do tego Buda Ginnisa krzyknęła gniewnie pani Trapes, chwytając dzbanek zkawą, jak gdyby to była szyja wspomnianego Ginnisa byłabym rada, gdyby mu ktoś razdał nauczkę.LRTMówiąc to, nalała Geoffreyowi filiżankę kawy z takim impetem, że na śnieżnej serwe-cie wyrosła wielka, czarna plama. Niech pan zobaczy, co zrobiłam.Ale jak myślę o tym łobuzie, to mi się ręce trzęsą. Czemu, pani Trapes? Czemu? mruknęła z oburzeniem. Czy nie przewracał do niej oczami od czasu,gdy byli małymi dziećmi? Czy nie kręcił się koło niej zawsze? A i teraz nie daje jej spokoju.A że ona nie chce zwracać na niego uwagi, więc zachodzi z drugiej strony.Chce ją dostaćprzez brata. Przez Artura? W jaki sposób? Ano, uczy go boksu i różnych innych złych rzeczy.Upija smarkacza, a ten pozwalamu na wszystko, i jeszcze jest nim zachwycony. Pewno Bud Ginnis imponuje chłopcu? Naturalnie, Artur uwielbia go za jego siłę. Rozumiem. I Arturowi wydaje się, że nikt nie dorówna Ginnisowi, że go nikt nie pokona. Pozwoli mi pani zapalić, pani Trapes? Naturalnie odparła gospodyni, zbierając naczynia po kolacji. Powiem panu jedno: chciałabym, żeby się znalazł ktoś taki, kto by dał nauczkę temułobuzowi.%7łeby go mocno zbił.Ginnis robi wszędzie zamieszanie, awantury i nikt mu nie darady, nawet Spider Conolly [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Znakomita! Gdy już jest mowa o matce Hermy Chesterton, ciekawa jestem, gdzie siępan poznał z Arturem?LRT Droga pani Trapes westchnął Ravenslee, opierając się o stół porusza pani ponure tematy.Musiałbym zacząć od historii nieszczęsnej ofiary losu,której apetyt był słaby, sen gorszy, a usposobienie najgorsze. Istotnie westchnęła pani Trapes, rozkoszując się drugą czekoladką więc byłoaż tak zle.Ale o kim pan właściwie mówi? Było jeszcze gorzej, a ta ponura historia, ponura i jednocześnie niewarta opowiada-nia, dotyczy mnie, albowiem siedzi tu przed panią ten beznadziejnie smutny człowiek, tenchwast, pasożyt i nicpoń. Boże! Tak się pan wyraża o sobie! jęknęła pani Trapes.> Mógłbym użyć jeszcze dosadniejszych określeń! A co pan takiego zrobił? Zmarnowałem piękną i obiecującą młodość, droga pani Trapes. Czy szepnęła z przerażeniem zabił pan kogoś przypadkiem? Nie, mówiłem o własnej młodości. A to mi pan napędził stracha! Bo widzi pan, w tych stronach od czasu do czasu ktośkogoś zabije.i zawsze niechcący. Mówiąc to, połknęła czekoladkę. Ale nie objaśniłmnie pan, skąd się pan zna z Arturem? Czy ma to coś wspólnego z historią pańskiego życia? Właśnie, droga pani Trapes, on zjawił się w momencie psychologicznym.Włamał siędo.mojego życia w czasie, kiedy świat wydawał się beznadziejny, a na widnokręgu kłębiłysię czarne chmury.Artur spotkał mnie, gdy byłem rozczarowany i zniechęcony.Nauczyłmnie, że życie może mieć swoje dobre strony, wydostał mnie z zatęchłej atmosfery, zapro-wadził do Jjani.A tu życie jest dobre i nadzieja zaczyna kiełkować mi w sercu.Widzi więcpani, że Artur uczynił dla mnie wiele i. Co tam Artur! przerwała pani Trapes. Bardzo miły chłopiec, ale nic specjal-nego! Gdyby pan znał jego siostrę!Geoffrey spojrzał na nią z takim zainteresowaniem, że przerwała delektowanie sięczekoladką i wlepiła w niego oczy. Czemu wspomniała pani o niej? Bo warto ją znać.Nie znam lepszego, dzielniejszego i słodszego stworzenia od niej.Jest piękna i wewnątrz, i zewnątrz.Niańczyłam ją przed laty i znam na wylot.Ona jest.Powinien pan poznać Hermy. Znam ją.LRT Doprawdy? zdziwiła się pani Trapes. Zna ją pan i nie powiedział mi pan tegowcześniej? I Hermy nie mówiła mi nic o panu.Aadnie, ładnie! Gdzie ją pan poznał? Kiedy? Przed godzinką.A gdzie? Na schodach.Zaniosłem jej walizę. No, no, no zdumiała się pani Trapes, zamykając pudełko z czekoladkami. No,no, no.A czy Artur był razem z nią? Nie odparł Ravenslee marszcząc brwi zgubiłem go w drodze powrotnej.Pani Trapes potrząsnęła głową. Zwiata nie widzi poza tym chłopcem, chociaż jest tylko jej bratem przyrodnim. Artur jest bratem przyrodnim panny Hermiony? Tak odpowiedziała pani Trapes, kiwając głową z emfazą. Matka Hermy była prawdziwą panią, tak jak i Hermy.Ojciec jej też był panem zpanów.Ale kiedy umarł i to biedactwo, mówię o mamie Hermy, zostało same, rozkochał ją wsobie jakiś bardzo przystojny chłop, ale z zwyczajniejszych ludzi, który niewart był jejczyścić butów, no i ona wyszła za niego.Artur jest dzieckiem z drugiego małżeństwa.Niezłychłopiec, ale czasem dziki i kapryśny jak jego ojciec. Rozumiem. Widzi pan, byłam zamężna dziesięć lat, ale nie miałam nigdy własnych dzieci, więcod tej pory, kiedy matka umarła, pilnuję Hermy i pomagam jej, jak tylko mogę.Niełatwoukłada się życie takiej młodej i biednej dziewczynie.Musi ciężko walczyć o byt i inne rzeczy.Kocham ją od tak dawna i tak serdecznie, że mi się czasem wydaje, że należy też trochę domnie. Robi wrażenie bardzo dzielnej i dobrej. Dobra zawołała pani Trapes powiadam panu, że to anioł! Gdyby ją pan wi-dział, jak dogląda chorych dzieci, jak chłodzi ręką rozgorączkowane główki, jak im opo-wiada bajki, płaci za ich lekarstwa, łata ich ubranka, to by ją pan z pewnością uważał za46anioła.Pani Trapes wstała z fotela i dodała: Jedna rzecz jest pewna, nie ma na całym świeciemężczyzny, który by był wart całować rąbek jej sukienki. Z pewnością nie ma takiego człowieka rzekł wolno Ravenslee. A co do tego Buda Ginnisa krzyknęła gniewnie pani Trapes, chwytając dzbanek zkawą, jak gdyby to była szyja wspomnianego Ginnisa byłabym rada, gdyby mu ktoś razdał nauczkę.LRTMówiąc to, nalała Geoffreyowi filiżankę kawy z takim impetem, że na śnieżnej serwe-cie wyrosła wielka, czarna plama. Niech pan zobaczy, co zrobiłam.Ale jak myślę o tym łobuzie, to mi się ręce trzęsą. Czemu, pani Trapes? Czemu? mruknęła z oburzeniem. Czy nie przewracał do niej oczami od czasu,gdy byli małymi dziećmi? Czy nie kręcił się koło niej zawsze? A i teraz nie daje jej spokoju.A że ona nie chce zwracać na niego uwagi, więc zachodzi z drugiej strony.Chce ją dostaćprzez brata. Przez Artura? W jaki sposób? Ano, uczy go boksu i różnych innych złych rzeczy.Upija smarkacza, a ten pozwalamu na wszystko, i jeszcze jest nim zachwycony. Pewno Bud Ginnis imponuje chłopcu? Naturalnie, Artur uwielbia go za jego siłę. Rozumiem. I Arturowi wydaje się, że nikt nie dorówna Ginnisowi, że go nikt nie pokona. Pozwoli mi pani zapalić, pani Trapes? Naturalnie odparła gospodyni, zbierając naczynia po kolacji. Powiem panu jedno: chciałabym, żeby się znalazł ktoś taki, kto by dał nauczkę temułobuzowi.%7łeby go mocno zbił.Ginnis robi wszędzie zamieszanie, awantury i nikt mu nie darady, nawet Spider Conolly [ Pobierz całość w formacie PDF ]