[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Udajesz, że nie wiesz, kim jestem?- Nigdy dotąd cię nie widziałam - parsknęła gniewnie.- Niech ci będzie - rzekł z westchnieniem, jakby dla świętego spokojupostanowił wziąć jej deklarację za dobrą monetę.- Nazywam się MathieuGauthier.Oczywiście znała to nazwisko, choć nie interesowała się wyścigamiFormuły 1.A więc jest słynnym zawodnikiem.To tłumaczyło jego arogancję.Prawdopodobnie wierzył we wszystkie niedorzeczne pochlebstwa, jakimiobsypywała go prasa.- To ma mi coś mówić? - spytała jednak przekornie.Najwyrazniej rozszyfrował jej udawaną ignorancję, lecz odparł tylko zleniwym rozbawieniem:- O ile jesteś fanką Formuły Jeden.- Nazwisko Gauthier nie wygląda mi na greckie.Uśmiech zniknął z jego twarzy.- Jestem pół Grekiem - przypomniał jej.- Jako kierowca wyścigowySRużywałem nazwiska matki.- Więc naprawdę nazywasz się.?- Mathieu Demetrios.Posłuchaj, nikomu nie powiem o tym, co wtedymiędzy nami zaszło.Możliwe, że od tamtego czasu zmieniłaś się i wstydziszswej przeszłości.- W moim życiu nie ma niczego, czego miałabym się wstydzić -oświadczyła, myśląc zarazem, że to czyni z niej jedną z najżałośniejszych dwu-dziestosześciolatek na świecie.- Nie wiem nawet, gdzie i kiedy rzekomopróbowałam cię.uwieść.- W Monako.- Więc dowiedz się, że nigdy nie byłam w Mon.Urwała, przypomniawszy sobie, iż Rebeca kiedyś przysłała jej stamtądpocztówkę.Przymknęła oczy i westchnęła bezgłośnie.A więc kobietą, o którejtak szyderczo się wyrażał, była jej blizniacza siostra!Wszystko do siebie pasowało.Narzeczony porzucił Rebekę dosłownieprzed ślubnym ołtarzem i wtedy trochę się zagubiła.Przyznała potem, żeprzeżyła lato, o którym chciałaby zapomnieć" i robiła rzeczy, których sięwstydzi.Najwidoczniej jedną z nich było wskoczenie do łóżka mistrzaFormuły 1.Rose wiedziała, że jej siostra miała wszelkie powody, by utracić duchowąrównowagę.Przypomniała sobie tamten niedoszły ślub.Była jedną z sześciudruhen i w eleganckiej sukience wyglądała niemal na szczupłą.Zwieciłosłońce, licznie zgromadzeni goście czekali w uroczystym nastroju, a Rebecaprezentowała się olśniewająco w białej sukni ślubnej.Brakowało tylko pana młodego.Simon był chłopcem z sąsiedztwa o bujnej czuprynie i uroczymuśmiechu.On i Rebeca przyjaznili się od dzieciństwa, chodzili ze sobą odSRszesnastego roku życia, a zaręczyli się, gdy mieli dziewiętnaście lat.Oczekiwanie się przedłużało.Wreszcie Rose wskoczyła do samochodupastora i pojechała do domu Simona.Na podjezdzie zastała osłupiałego drużbę.- Denerwuje się? - spytała.Pokręcił tylko głową i poprosił ją o papierosa.Przypomniała mu, że nie pali, i weszła do środka.Jednak gdy usłyszałaod pana młodego, dlaczego nie pojawił się na ślubie, sama zapragnęła sięzaciągnąć, by uspokoić nerwy.- Powiedz jej, Rose, że nie mogę tego zrobić.Powiedz, że jąprzepraszam i że kocham ją.tylko inaczej.- Och jasne, bardzo się ucieszy, gdy się dowie, że jej narzeczony czekałaż do dnia ślubu, by wyznać, że jest gejem - parsknęła gniewnie.Spodziewała się, że Rebeca z rozpaczy załamie się.Jednak jej siostrazareagowała z wręcz surrealistycznym spokojem.Zapanowała nad sytuacją iosobiście oznajmiła gościom, że ślub się nie odbędzie - podczas gdy ojciecwpadł niemal w stupor, a matka w przypływie histerii martwiła się tylko o to,jak zwrócić ślubne prezenty.Dopiero cztery dni pózniej Rebeca wybuchnęła płaczem, a potem dostałaataku wściekłości.Po paru tygodniach oświadczyła, że wycofała pieniądze zaprzyjęcie weselne oraz miesiąc miodowy i wybiera się w kilkumiesięcznąpodróż.Najwyrazniej jednym z etapów tej podróży stała się sypialnia MathieuGauthiera.- Co tak ucichłaś? Czyżby wreszcie wróciła ci pamięć? - zapytał terazkpiąco.Już miała mu powiedzieć, że pomylił ją z jej blizniaczą siostrą, alezrezygnowała.Wprawdzie gorąco pragnęła wydusić z Mathieu DemetriosaSRprzeprosiny, lecz uznała, że ważniejsza jest lojalność wobec Rebeki.- Nigdy nie byłam w Monako - rzekła tylko stanowczo.- A zatem widocznie masz sobowtóra albo blizniaczkę - stwierdziłszyderczo.%7łebyś wiedział! - pomyślała.Wyjrzała przez okno i spostrzegła budynekniewielkiego wiejskiego szpitala.Musiała chwycić się klamki, gdyż Mathieuskręcił tak gwałtownie, jakby siedział za kierownicą bolidu Formuły 1, a niezdezelowanego land-rovera [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Udajesz, że nie wiesz, kim jestem?- Nigdy dotąd cię nie widziałam - parsknęła gniewnie.- Niech ci będzie - rzekł z westchnieniem, jakby dla świętego spokojupostanowił wziąć jej deklarację za dobrą monetę.- Nazywam się MathieuGauthier.Oczywiście znała to nazwisko, choć nie interesowała się wyścigamiFormuły 1.A więc jest słynnym zawodnikiem.To tłumaczyło jego arogancję.Prawdopodobnie wierzył we wszystkie niedorzeczne pochlebstwa, jakimiobsypywała go prasa.- To ma mi coś mówić? - spytała jednak przekornie.Najwyrazniej rozszyfrował jej udawaną ignorancję, lecz odparł tylko zleniwym rozbawieniem:- O ile jesteś fanką Formuły Jeden.- Nazwisko Gauthier nie wygląda mi na greckie.Uśmiech zniknął z jego twarzy.- Jestem pół Grekiem - przypomniał jej.- Jako kierowca wyścigowySRużywałem nazwiska matki.- Więc naprawdę nazywasz się.?- Mathieu Demetrios.Posłuchaj, nikomu nie powiem o tym, co wtedymiędzy nami zaszło.Możliwe, że od tamtego czasu zmieniłaś się i wstydziszswej przeszłości.- W moim życiu nie ma niczego, czego miałabym się wstydzić -oświadczyła, myśląc zarazem, że to czyni z niej jedną z najżałośniejszych dwu-dziestosześciolatek na świecie.- Nie wiem nawet, gdzie i kiedy rzekomopróbowałam cię.uwieść.- W Monako.- Więc dowiedz się, że nigdy nie byłam w Mon.Urwała, przypomniawszy sobie, iż Rebeca kiedyś przysłała jej stamtądpocztówkę.Przymknęła oczy i westchnęła bezgłośnie.A więc kobietą, o którejtak szyderczo się wyrażał, była jej blizniacza siostra!Wszystko do siebie pasowało.Narzeczony porzucił Rebekę dosłownieprzed ślubnym ołtarzem i wtedy trochę się zagubiła.Przyznała potem, żeprzeżyła lato, o którym chciałaby zapomnieć" i robiła rzeczy, których sięwstydzi.Najwidoczniej jedną z nich było wskoczenie do łóżka mistrzaFormuły 1.Rose wiedziała, że jej siostra miała wszelkie powody, by utracić duchowąrównowagę.Przypomniała sobie tamten niedoszły ślub.Była jedną z sześciudruhen i w eleganckiej sukience wyglądała niemal na szczupłą.Zwieciłosłońce, licznie zgromadzeni goście czekali w uroczystym nastroju, a Rebecaprezentowała się olśniewająco w białej sukni ślubnej.Brakowało tylko pana młodego.Simon był chłopcem z sąsiedztwa o bujnej czuprynie i uroczymuśmiechu.On i Rebeca przyjaznili się od dzieciństwa, chodzili ze sobą odSRszesnastego roku życia, a zaręczyli się, gdy mieli dziewiętnaście lat.Oczekiwanie się przedłużało.Wreszcie Rose wskoczyła do samochodupastora i pojechała do domu Simona.Na podjezdzie zastała osłupiałego drużbę.- Denerwuje się? - spytała.Pokręcił tylko głową i poprosił ją o papierosa.Przypomniała mu, że nie pali, i weszła do środka.Jednak gdy usłyszałaod pana młodego, dlaczego nie pojawił się na ślubie, sama zapragnęła sięzaciągnąć, by uspokoić nerwy.- Powiedz jej, Rose, że nie mogę tego zrobić.Powiedz, że jąprzepraszam i że kocham ją.tylko inaczej.- Och jasne, bardzo się ucieszy, gdy się dowie, że jej narzeczony czekałaż do dnia ślubu, by wyznać, że jest gejem - parsknęła gniewnie.Spodziewała się, że Rebeca z rozpaczy załamie się.Jednak jej siostrazareagowała z wręcz surrealistycznym spokojem.Zapanowała nad sytuacją iosobiście oznajmiła gościom, że ślub się nie odbędzie - podczas gdy ojciecwpadł niemal w stupor, a matka w przypływie histerii martwiła się tylko o to,jak zwrócić ślubne prezenty.Dopiero cztery dni pózniej Rebeca wybuchnęła płaczem, a potem dostałaataku wściekłości.Po paru tygodniach oświadczyła, że wycofała pieniądze zaprzyjęcie weselne oraz miesiąc miodowy i wybiera się w kilkumiesięcznąpodróż.Najwyrazniej jednym z etapów tej podróży stała się sypialnia MathieuGauthiera.- Co tak ucichłaś? Czyżby wreszcie wróciła ci pamięć? - zapytał terazkpiąco.Już miała mu powiedzieć, że pomylił ją z jej blizniaczą siostrą, alezrezygnowała.Wprawdzie gorąco pragnęła wydusić z Mathieu DemetriosaSRprzeprosiny, lecz uznała, że ważniejsza jest lojalność wobec Rebeki.- Nigdy nie byłam w Monako - rzekła tylko stanowczo.- A zatem widocznie masz sobowtóra albo blizniaczkę - stwierdziłszyderczo.%7łebyś wiedział! - pomyślała.Wyjrzała przez okno i spostrzegła budynekniewielkiego wiejskiego szpitala.Musiała chwycić się klamki, gdyż Mathieuskręcił tak gwałtownie, jakby siedział za kierownicą bolidu Formuły 1, a niezdezelowanego land-rovera [ Pobierz całość w formacie PDF ]