[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozwolił, by go rozebrała.Uśmiechnął się, kiedy mocowała się z jegokoszulą, nim w końcu ją z niego zerwała, a potem, gdy materiał wyślizgiwałsię z jej palców, wpatrzyła się w zadziwieniu w muskularny bezmiar jegoklatki piersiowej.Otwierając szeroko oczy, upuściła koszulę i przyłożyładłonie do jego rozpalonej skóry.I uczyła się.Badała go lubieżnie, wolna od wszelkich zahamowań, on zaś nieoponował.Zachęcał ją.Aż wreszcie stał nagi w blasku księżyca, srebro oprószało każdy jegonaprężony mięsień, tak że zaparło jej dech, ale ujęła między dłonie jegoczłonek, tak bezwstydnie męski w swej erekcji, pogładziła go, zamknęła naRnim palce i delikatnie ścisnęła.Znieruchomiał.Czuła, jak narasta w nim napięcie, jak sztywnieje.Jejpalce, jej dłonie zwolniły.Pierś Dela uniosła się, kiedy zaczerpnął tchu.Oparł ręce na jejramionach, zacisnął, a potem poluźnił uchwyt.Ściągnął jedwabną narzutę,TcLktórą osłoniła koszulę nocną.A później wolno, z rozmysłem przystąpił do dzieła.Nie spieszył się, raz po raz wracał ustami do jej warg i spijał ją małymiłyczkami, aż zawirowało jej w głowic.Uwodził jej zmysły, tak bypodporządkowały się jego potrzebom, pragnieniom, pożądaniu.Chciał ją poznać.Zbadać jeszcze intymniej, bardziej dogłębnie niż onajego.213Wiódł dłońmi po jej ciele, podkreślał krągłości, obejmował w posiadanie.Szlachetny jedwab koszuli nocnej marnie chronił przed jego dotykiem, kiedyDel zamykał w dłoniach jej kształty, gładził, dręczył.W końcu – nareszcie! – rozebrał ją z koszuli.Zdjął ją z Delii zprzyprawiającą o szaleństwo łatwością, a zarazem nieznośnie powoli.Tak wolno, że jej nerwy naprężyły się, a potem zaczęły drżeć.Z trudemchwytała powietrze, jej myśli rozproszyły się nieodwołalnie.Zmysły należały do niego.Posłuszne jego rozkazom.Nigdy dotąd nie znajdowała się w stanie tak elektryzującegowyczekiwania.Do tego stopnia dostrojona do zamiarów, życzeń, żądzy mężczyzny.Chciał ją poznać.Wziąć.Posiąść całkowicie.Dłońmi i palcami, wargami i językiem muskał, smakował, pieścił.Aż jejRoddech stał się urywany, skóra płonęła, a nisko w brzuchu rozlało się palącepożądanie.Aż w jej żyłach tętniło szaleńcze zatracenie.Kiedy opadł przed nią na kolana, nie miała pojęcia, co zamierza.Ani teżczasu, żeby się nad tym zastanowić, odgadnąć jego plan i zdławić szok, gdyTcLprzytknął rozpalone usta do jej futerka, potem zaś, nie zważając na fakt, że sięzatchnęła, rozwarł jej uda i dobrał się językiem do jej miękkości.Lizał, omywał, sondował, a jej zmysły szalały.Wplotła palce w jegogęste włosy i walczyła o utrzymanie równowagi, obawiając się, że nogi zamoment się pod nią załamią.Wyczuł to zagrożenie, zgiął jedną jej nogę wkolanie i oparł sobie na ramieniu, stabilizując Delię, podczas gdy dłońmipodtrzymywał jej pośladki.W ten sposób rozwarł szeroko jej uda, otwierając jąna jeszcze bardziej in t ymną kampanię.Którą przeprowadził z niszczycielską skutecznością.214Bezwzględnie.Z niezaprzeczalnym doświadczeniem.Owa napaść na jej zmysły napięła nerwy Delii do granic możliwości.Odrzuciła w tył głowę i z otwartymi, lecz niewidzącymi oczami, walczyła okażdy oddech, toczyła bój, żeby utrzymać się na fali jego sensualnej maestrii,nie dopuścić, by wir rozkoszy wciągnął ją pod powierzchnię i zatopił, kiedy onz jawną bezwstydnością zapuścił się w nią po raz ostatni i wreszcie cofnąłjęzyk.Nadal ją podtrzymując, wstał płynnie.Zanim uniesioną dotąd stopą dotknęła podłogi, chwycił ją za uda ipodniósł.W ostatniej chwili przełknęła okrzyk.Ciało Delii naprężyło się,zawieszone między jego dłońmi, płomienie lizały jej skórę, w środku czułaRpiekącą pustkę.Kurczowo przytrzymywała się ramion Dela, przyciskając udado jego boków.Spuściła wzrok na jego twarz, on jednak patrzył w dół,zbliżając jej biodra do swoich.Ledwo pojęła, co zamierza, poczuła, jak główką erekcji rozwiera jejgładkie płatki i prze dalej.TcLPoddając się instynktowi, oplotła go nogami w biodrach.Naparła naniego, pragnąc, potrzebując.Straciła dech, kiedy w nią wszedł.Obejmując go kurczowo, odchyliła w tył głowę, za mknęła oczy iwygięła ciało w łuk, kiedy stopniowo się w niej zagłębiał.Jej skóra mrowiła,nerwy drażnił migotliwy deszczyk świetlistego doznania.Del bezlitośnieprzyciągnął do siebie jej biodra i parł coraz głębiej.Aż znalazł się w niej, twardy, gorący i niemożliwie wielki, wypełniając jąi dając spełnienie.215Wzięła potężny oddech.I gwałtownie wypuściła powietrze, kiedy Del, wbijając palce wzmysłowe krągłości jej pośladków, uniósł ją, wysunął sztywny członek z jejrozpalonego, gładkiego wnętrza, tylko po to, by zaraz znów wślizgnąć się wnią głęboko.Jęk, jaki z siebie wydała, brzmiał dla jego uszu niczym muzyka.Postawiłsobie za cel uzyskać więcej.Postanowił odkryć, ile ona jeszcze zniesie.Ile może z niej jeszcze wziąć,zanimobojepoddadząsięnieuniknionemu,wszechogarniającemu,przyprawiającemu o utratę zmysłów, zachwycającemu spełnieniu.Nie była dziewicą, miała dwadzieścia dziewięć lat i sporo z tego czasuspędziła poza Anglią.Kobieta tak szczodrze obdarzona przez naturę, taknamiętna, tak ochoczo witająca akt zbliżenia, nie spędziłaby tych lat wRabstynencji; nie widział powodu, by przestrzegać przy niej typowo angielskichseksualnych konwenansów.W istocie, biorąc pod uwagę jej żądną przygód naturę, powinien raczejwykorzystać swe egzotyczne doświadczenia w uprawianiu miłości, żeby znęcićją i zatrzymać przy sobie.TcLNie zastanawiał się dłużej.Obszedł pokój, podrzucając Delię przykażdym kroku, tak że raz po raz jęczała i lgnęła doń kurczowo.Wreszciezbliżył się do łóżka, wsparł biodrami o jego bok i położył ją na plecach namateracu.Wyprostował się.Spojrzał na nią, gdy leżała tak ze skłębionymi dzikowłosami rozrzuconymi na kapie, na jej twarz, na której wyraźnie odmalowałosię pożądanie, na soczyste, nagie ciało, trawione namiętnością, skórę barwykości słoniowej, teraz delikatnie zaróżowioną, pełne, jędrne piersi, stwardniałesutki, szeroko rozwarte białe uda, długie nogi oplatające go w biodrach.216Wszedł w nią.Podniósł wzrok i dostrzegł błysk zieleni pod jej rzęsami.Obserwowałago.Jej piersi uniosły się, kiedy zaczerpnęła powietrza.Wślizgnął się w nią głęboko, wpasował w jej wnętrze, a potem sięgnął dojej piersi, napełnił nimi dłonie, objął je w posiadanie.Zmienił sutki w pulsującepąki, a później powiódł dłońmi wzdłuż jej ciała, aż do talii i nagiego brzucha.Oceniał, piętnował.Nachylił głowę i szybko odbył tę samą wędrówkę ustami i językiem.Ażdyszała i wiła się pod nim.Wygięła ciało, podsuwając mu je, kiedy wrócił, by oddać należyty hołdjej pełnym piersiom.Gdy z rozpaloną, zroszoną potem skórą uosabiała jużtylko rozpaczliwą, błagającą niemo potrzebę, wyprostował się i zamknął dłonieRna jej jędrnych pośladkach.Wzmacniając uchwyt, prawie całkiem wycofał sięz gładkich obejm jej ciała, a potem pchnął znowu, głębiej, potężniej.Unieruchomił jej uda i narzucił szybki rytm.Jęknęła, załkała, rzucała głową z boku na bok [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Pozwolił, by go rozebrała.Uśmiechnął się, kiedy mocowała się z jegokoszulą, nim w końcu ją z niego zerwała, a potem, gdy materiał wyślizgiwałsię z jej palców, wpatrzyła się w zadziwieniu w muskularny bezmiar jegoklatki piersiowej.Otwierając szeroko oczy, upuściła koszulę i przyłożyładłonie do jego rozpalonej skóry.I uczyła się.Badała go lubieżnie, wolna od wszelkich zahamowań, on zaś nieoponował.Zachęcał ją.Aż wreszcie stał nagi w blasku księżyca, srebro oprószało każdy jegonaprężony mięsień, tak że zaparło jej dech, ale ujęła między dłonie jegoczłonek, tak bezwstydnie męski w swej erekcji, pogładziła go, zamknęła naRnim palce i delikatnie ścisnęła.Znieruchomiał.Czuła, jak narasta w nim napięcie, jak sztywnieje.Jejpalce, jej dłonie zwolniły.Pierś Dela uniosła się, kiedy zaczerpnął tchu.Oparł ręce na jejramionach, zacisnął, a potem poluźnił uchwyt.Ściągnął jedwabną narzutę,TcLktórą osłoniła koszulę nocną.A później wolno, z rozmysłem przystąpił do dzieła.Nie spieszył się, raz po raz wracał ustami do jej warg i spijał ją małymiłyczkami, aż zawirowało jej w głowic.Uwodził jej zmysły, tak bypodporządkowały się jego potrzebom, pragnieniom, pożądaniu.Chciał ją poznać.Zbadać jeszcze intymniej, bardziej dogłębnie niż onajego.213Wiódł dłońmi po jej ciele, podkreślał krągłości, obejmował w posiadanie.Szlachetny jedwab koszuli nocnej marnie chronił przed jego dotykiem, kiedyDel zamykał w dłoniach jej kształty, gładził, dręczył.W końcu – nareszcie! – rozebrał ją z koszuli.Zdjął ją z Delii zprzyprawiającą o szaleństwo łatwością, a zarazem nieznośnie powoli.Tak wolno, że jej nerwy naprężyły się, a potem zaczęły drżeć.Z trudemchwytała powietrze, jej myśli rozproszyły się nieodwołalnie.Zmysły należały do niego.Posłuszne jego rozkazom.Nigdy dotąd nie znajdowała się w stanie tak elektryzującegowyczekiwania.Do tego stopnia dostrojona do zamiarów, życzeń, żądzy mężczyzny.Chciał ją poznać.Wziąć.Posiąść całkowicie.Dłońmi i palcami, wargami i językiem muskał, smakował, pieścił.Aż jejRoddech stał się urywany, skóra płonęła, a nisko w brzuchu rozlało się palącepożądanie.Aż w jej żyłach tętniło szaleńcze zatracenie.Kiedy opadł przed nią na kolana, nie miała pojęcia, co zamierza.Ani teżczasu, żeby się nad tym zastanowić, odgadnąć jego plan i zdławić szok, gdyTcLprzytknął rozpalone usta do jej futerka, potem zaś, nie zważając na fakt, że sięzatchnęła, rozwarł jej uda i dobrał się językiem do jej miękkości.Lizał, omywał, sondował, a jej zmysły szalały.Wplotła palce w jegogęste włosy i walczyła o utrzymanie równowagi, obawiając się, że nogi zamoment się pod nią załamią.Wyczuł to zagrożenie, zgiął jedną jej nogę wkolanie i oparł sobie na ramieniu, stabilizując Delię, podczas gdy dłońmipodtrzymywał jej pośladki.W ten sposób rozwarł szeroko jej uda, otwierając jąna jeszcze bardziej in t ymną kampanię.Którą przeprowadził z niszczycielską skutecznością.214Bezwzględnie.Z niezaprzeczalnym doświadczeniem.Owa napaść na jej zmysły napięła nerwy Delii do granic możliwości.Odrzuciła w tył głowę i z otwartymi, lecz niewidzącymi oczami, walczyła okażdy oddech, toczyła bój, żeby utrzymać się na fali jego sensualnej maestrii,nie dopuścić, by wir rozkoszy wciągnął ją pod powierzchnię i zatopił, kiedy onz jawną bezwstydnością zapuścił się w nią po raz ostatni i wreszcie cofnąłjęzyk.Nadal ją podtrzymując, wstał płynnie.Zanim uniesioną dotąd stopą dotknęła podłogi, chwycił ją za uda ipodniósł.W ostatniej chwili przełknęła okrzyk.Ciało Delii naprężyło się,zawieszone między jego dłońmi, płomienie lizały jej skórę, w środku czułaRpiekącą pustkę.Kurczowo przytrzymywała się ramion Dela, przyciskając udado jego boków.Spuściła wzrok na jego twarz, on jednak patrzył w dół,zbliżając jej biodra do swoich.Ledwo pojęła, co zamierza, poczuła, jak główką erekcji rozwiera jejgładkie płatki i prze dalej.TcLPoddając się instynktowi, oplotła go nogami w biodrach.Naparła naniego, pragnąc, potrzebując.Straciła dech, kiedy w nią wszedł.Obejmując go kurczowo, odchyliła w tył głowę, za mknęła oczy iwygięła ciało w łuk, kiedy stopniowo się w niej zagłębiał.Jej skóra mrowiła,nerwy drażnił migotliwy deszczyk świetlistego doznania.Del bezlitośnieprzyciągnął do siebie jej biodra i parł coraz głębiej.Aż znalazł się w niej, twardy, gorący i niemożliwie wielki, wypełniając jąi dając spełnienie.215Wzięła potężny oddech.I gwałtownie wypuściła powietrze, kiedy Del, wbijając palce wzmysłowe krągłości jej pośladków, uniósł ją, wysunął sztywny członek z jejrozpalonego, gładkiego wnętrza, tylko po to, by zaraz znów wślizgnąć się wnią głęboko.Jęk, jaki z siebie wydała, brzmiał dla jego uszu niczym muzyka.Postawiłsobie za cel uzyskać więcej.Postanowił odkryć, ile ona jeszcze zniesie.Ile może z niej jeszcze wziąć,zanimobojepoddadząsięnieuniknionemu,wszechogarniającemu,przyprawiającemu o utratę zmysłów, zachwycającemu spełnieniu.Nie była dziewicą, miała dwadzieścia dziewięć lat i sporo z tego czasuspędziła poza Anglią.Kobieta tak szczodrze obdarzona przez naturę, taknamiętna, tak ochoczo witająca akt zbliżenia, nie spędziłaby tych lat wRabstynencji; nie widział powodu, by przestrzegać przy niej typowo angielskichseksualnych konwenansów.W istocie, biorąc pod uwagę jej żądną przygód naturę, powinien raczejwykorzystać swe egzotyczne doświadczenia w uprawianiu miłości, żeby znęcićją i zatrzymać przy sobie.TcLNie zastanawiał się dłużej.Obszedł pokój, podrzucając Delię przykażdym kroku, tak że raz po raz jęczała i lgnęła doń kurczowo.Wreszciezbliżył się do łóżka, wsparł biodrami o jego bok i położył ją na plecach namateracu.Wyprostował się.Spojrzał na nią, gdy leżała tak ze skłębionymi dzikowłosami rozrzuconymi na kapie, na jej twarz, na której wyraźnie odmalowałosię pożądanie, na soczyste, nagie ciało, trawione namiętnością, skórę barwykości słoniowej, teraz delikatnie zaróżowioną, pełne, jędrne piersi, stwardniałesutki, szeroko rozwarte białe uda, długie nogi oplatające go w biodrach.216Wszedł w nią.Podniósł wzrok i dostrzegł błysk zieleni pod jej rzęsami.Obserwowałago.Jej piersi uniosły się, kiedy zaczerpnęła powietrza.Wślizgnął się w nią głęboko, wpasował w jej wnętrze, a potem sięgnął dojej piersi, napełnił nimi dłonie, objął je w posiadanie.Zmienił sutki w pulsującepąki, a później powiódł dłońmi wzdłuż jej ciała, aż do talii i nagiego brzucha.Oceniał, piętnował.Nachylił głowę i szybko odbył tę samą wędrówkę ustami i językiem.Ażdyszała i wiła się pod nim.Wygięła ciało, podsuwając mu je, kiedy wrócił, by oddać należyty hołdjej pełnym piersiom.Gdy z rozpaloną, zroszoną potem skórą uosabiała jużtylko rozpaczliwą, błagającą niemo potrzebę, wyprostował się i zamknął dłonieRna jej jędrnych pośladkach.Wzmacniając uchwyt, prawie całkiem wycofał sięz gładkich obejm jej ciała, a potem pchnął znowu, głębiej, potężniej.Unieruchomił jej uda i narzucił szybki rytm.Jęknęła, załkała, rzucała głową z boku na bok [ Pobierz całość w formacie PDF ]