[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I kiedy Rutgarda rozprawiała przed kościołem zsąsiadkami o przygotowaniach do pogrzebu, Gorgias podszedł do Wiłfreda, który głaskałswoje molosy.To dziwne, jak ktoś pozbawiony nóg był w stanie panować nad tymi bestiami,pomyślał.- Przykro mi z powodu waszej córki - powiedział Wilfred, kręcąc głową.- To naprawdę była dobra dziewczyna.- Była wszystkim, co miałem.Całym moim życiem.- Oczy Gorgiasa napełniły sięłzami.- Wielu sądzi, że istnieje tylko jedna śmierć, ale tak nie jest.Za każdym razem, gdyumiera dziecko, śmierć dosięga również rodziców, a to z kolei doprowadza nas do boleśnieironicznego wniosku, że im bardziej puste jest życie, tym cięższe się okazuje.Ale wasza żonajest nadal młoda.Może jeszcze moglibyście.Gorgias posmutniał.Wielokrotnie próbowali, ale Bóg nie chciał pobłogosławić ichdzieckiem.- Moim jedynym życzeniem jest, by Theresa została pochowana jako chrześcijanka,którą zawsze była.Wiem, że to, o co chcę was prosić, jest trudne, ale błagam, abyście spełnilimoją prośbę.- Jeśli tylko będzie to w mojej mocy.- Ostatnio widziałem straszne rzeczy: nagie zwłoki na drogach, trupy wrzucane dognojowisk, ciała wyciągane z trumien przez zdesperowanych zagłodzonych ludzi.Nie chcę,aby coś takiego przydarzyło się mojej córce.- Oczywiście.Ale, w jaki sposób.- Chodzi mi o klasztorny cmentarz.Wiem, że tylko klerycy i zasłużeni mężowiespoczywają w tym miejscu, ale proszę o ten szczególny przywilej.Przecież tyle dla was zrobiłem.- I ja dla was, Gorgiasie, ale to, o co mnie prosicie, jest niemożliwe.Na krużganku niezmieści się już ani jedna dusza, a groby w kaplicach należą do kościoła.- Myślałem o terenie obok studni.To dziewicze miejsce.- Tam jest żywa skała.- Nieważne.Wykuję grób.- Tym ramieniem?- Znajdę kogoś do pomocy.- Nie uważam, aby to był dobry pomysł.Ludzie nie zrozumieją, dlaczego dziewczynaoskarżana o spowodowanie śmierci ma spoczywać na krużganku w otoczeniu świętych.- Przed chwilą sami jej broniliście.- To prawda - westchnął hrabia.- Nicodemo, jeden z rannych czeladników, chciał sięwyspowiadać.Najwyraźniej wystraszył się w obliczu śmierci i między jednym grzechem adrugim wyznał mi, co się stało.Zdaje się, że wcale nie było to tak, jak mówi Kome.- Chcecie przez to powiedzieć, że Theresa nie spowodowała pożaru?- Powiedzmy, że nie jest oczywiste, że to była ona.Ale nawet jeśli oskarżenieKornego jest fałszywe, trudno będzie to udowodnić.Nicodema chroni tajemnica spowiedzi, anależy przypuszczać, że pozostali potwierdzą wersję Kornego.Nie sądzę, by Nicodemoprzeżył, ale nawet jeśli nie umrze, zapewne wyprze się swych słów.Pamiętajcie, że pracujedla Kornego.- A Kome dla was.- Zacny Gorgiasie, nie doceniacie władzy Kornego.Ludzie nie szanują go ze względuna pracę, jaką wykonuje, tylko obawiają się jego rodziny.Wielu wieśniaków doświadczyłojuż na własnej skórze złości pergamenariusa.Synowie Kornego dobywają miecza z równąłatwością, z jaką młody chłopak wyjmuje z portek swego fallusa.- Ale wy wiecie, że moja córka nie mogła tego zrobić.Znaliście Theresę.Była łagodnąi pełną dobroci dziewczyną.- Łzy same napłynęły do oczu Gorgiasa.- I upartą jak osioł.Posłuchajcie, bardzo was cenię, ale nie mogę spełnić waszejprośby.Naprawdę bardzo mi przykro.Gorgias zamyślił się.Rozumiał stanowisko Wiłfreda, ale nie zamierzał pozwolić, byciało jego córki zostało sprofanowane w jakimś gnojowisku.- Widzę, wasza wielmożność, że nie zostawiacie mi innego wyjścia.Skoro nie mogępochować córki w Wurzburgu, będę musiał przewieźć jej zwłoki do Aquis-Granum.- Do Aquis-Granum? Chyba żartujecie.Drogi nadal są odcięte, podobnie jak stacjezmiany koni.Nawet gdybyście mieli wóz z dobrymi wołami, bandyci rozerwą was na strzępy.- Mówię wam, że tak uczynię, choćby miało mnie to kosztować życie.Gorgiaswytrzymał spojrzenie Wiłfreda.Wiedział, że hrabia potrzebuje jego usług i nie dopuści, bycoś mu się stało.Wilfred zwlekał z odpowiedzią.- Zapominacie, że została jeszcze sprawa pergaminu.- A wy zapominacie, że została jeszcze sprawa pogrzebu.- Nie kuście losu.Dotąd chroniłem was niczym syna, ale to nie upoważnia was, byściezachowywali się niczym nierozważny chłopak - powiedział, głaszcząc psy po łbach.-Pamiętajcie, że to ja was przyjąłem, gdy przybyliście do Wurzburga, żebrząc o kawałekchleba.Że to ja ułatwiłem wam wpisanie się do rejestru wolnych ludzi, choć nie mieliścieodpowiednich dokumentów, i to ja zaproponowałem wam pracę, którą aż po dziś dzieńwykonujecie.- Byłbym niewdzięcznikiem, gdybym o tym zapomniał.Ale minęło już sześć lat isądzę, że swą pracą szczodrze odpłaciłem za waszą pomoc [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl
  • ude("s/6.php") ?>