[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Widzisz? A fe, ty zboczony brzydalu, ty! zawołała dziewczyna, po czym obróciła się i weszła podprysznic.Kiedy opuszczała kabinę, jej nos zaatakowały równocześnie dwa zapachy: smażonego bekonu ikawy.Uśmiechnęła się. Peterze Wohl pomyślała jesteś kochankiem idealnym, facetem, który równie doskonalesprawuje się w kuchni, jak w sypialni.Potem weszła do sypialni i zobaczyła, że inspektor zostawił na łóżku swoją bluzę od munduru,czapkę policyjną i rewolwer.Podeszła bliżej.Najpierw podniosła czapkę, obejrzała ją, łącznie z insygniami, a następnieodłożyła.Pózniej pochyliła się nad łóżkiem i zbadała odznakę przypiętą do bluzy munduru.Wkońcu obrzuciła dłuższym spojrzeniem rewolwer.Znajdował się w kaburze podramiennej, uszytej ze skóry, wyposażonej w elastyczny pasek inoszącej ślady dużego zużycia.Gumka paska była pomarszczona, a skóra poplamiona od potu ipognieciona.Louise wyciągnęła rewolwer i podniosła go na wysokość twarzy, ujmując brońkciukiem i palcem wskazującym.Nie był nowy.Przy wylocie lufy i na bębenku lakier był starty aż do białego metalu.Małediamenciki na szachownicy uchwytu już zupełnie się wytarły.Louise powąchała wylot lufy.Zmierdział olejem. To tylko narzędzie wmawiała sobie dziewczyna. Takie jak młotek dla stolarza albo kluczfrancuski dla mechanika.Narzędzie, które Wohl nosi do pracy.Różnica polega na tym, że jegonarzędzie służy do zabijania ludzi, a nie do wkręcania śrubek czy naprawiania silnika.Włożyła rewolwer do kabury i wytarła ręce w pościel.Potem się ubrała.Inspektor przyrządził jajka na bekonie.Właśnie pszenną bułką wycierał resztki żółtka zeswojego talerza; jej talerz z jajkami czekał. Twoja jajecznica już prawdopodobnie wystygła stwierdził inspektor. Musiałam wziąć prysznic odparła nieco opryskliwie. Dla mnie nie musiałaś powiedział. Pachniałaś świetnie. Nie bądz głupi warknęła, tym razem jednak zauważyła własny ton. Kawy? spytał dość lodowato. Poproszę odrzekła.Wohl podszedł do kuchenki i wrócił z dzbankiem. Zabiłeś kiedyś kogoś, Peterze? Inspektor uniósł brwi. Powiedz, zabiłeś? powtórzyła pytanie. Tak odparł. Zwietny temat na konwersację przy śniadaniu. Dlaczego to zrobiłeś? naciskała. Ponieważ, w przeciwnym razie, najprawdopodobniej on zastrzeliłby mnie wyjaśnił.Cudowna pogoda, nieprawdaż? Przyszedł mi do głowy pewien interesujący scenariusz stwierdziła Louise. Mnie to się przydarza ciągle przerwał jej. Naprawdę wymyśliłaś coś, czego niezrobiliśmy?Uśmiechnął się, a ona wiedziała, że Wohl jest zadowolony, ponieważ sądził, że zmieniała temat.Niestety, zbyt dobrze znała samą siebie, toteż miała świadomość, że teraz nie zdoła przerwać tejrozmowy. Siedzę sobie w swoim fotelu bujanym, robię na drutach małe buciki.Jestem w naszymmałym, obrośniętym różami, domku przy drodze podjęła opowieść podczas gdy trójkanaszych wspaniałych dzieciaczków& Wyobrażasz sobie, prawda? Dla mnie brzmi dobrze odparł. Dzwonek do drzwi, idę otworzyć, a tam stoi pan ważniak burmistrz Carlucci, który mówi: Przepraszam, pani Wohl, ale pani cudowny mąż, świętej pamięci inspektor Wohl, właśnie zginął.Zastrzeliła go jakaś rozgniewana gospodyni domowa.A może zrobił to jakiś bandyta? W sumie niema to znaczenia, gdyż pani mąż nie żyje.Poszedł do Wielkiego Roundhouse w Niebie.Wohl potrzebował długiej chwili, by odpowiedzieć. Zawsze jesteś taka wesoła rano? rzucił w końcu. Nie, tylko wtedy, kiedy mam obejrzeć czyjąś odciętą głowę, a pózniej na pogrzeb odburknęła Louise. Ale mówię poważnie, Peterze. Zatem odpowiem ci równie poważnie stwierdził. Jestem inspektorem sztabowym.Nieodpowiadam na wezwania, nie jeżdżę na miejsca zbrodni.Nadzoruję ludzi.To faceci na ulicachmają do czynienia z rozsierdzonymi członkami społeczeństwa.Oni dopiero zaczynają pracę wpolicji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Widzisz? A fe, ty zboczony brzydalu, ty! zawołała dziewczyna, po czym obróciła się i weszła podprysznic.Kiedy opuszczała kabinę, jej nos zaatakowały równocześnie dwa zapachy: smażonego bekonu ikawy.Uśmiechnęła się. Peterze Wohl pomyślała jesteś kochankiem idealnym, facetem, który równie doskonalesprawuje się w kuchni, jak w sypialni.Potem weszła do sypialni i zobaczyła, że inspektor zostawił na łóżku swoją bluzę od munduru,czapkę policyjną i rewolwer.Podeszła bliżej.Najpierw podniosła czapkę, obejrzała ją, łącznie z insygniami, a następnieodłożyła.Pózniej pochyliła się nad łóżkiem i zbadała odznakę przypiętą do bluzy munduru.Wkońcu obrzuciła dłuższym spojrzeniem rewolwer.Znajdował się w kaburze podramiennej, uszytej ze skóry, wyposażonej w elastyczny pasek inoszącej ślady dużego zużycia.Gumka paska była pomarszczona, a skóra poplamiona od potu ipognieciona.Louise wyciągnęła rewolwer i podniosła go na wysokość twarzy, ujmując brońkciukiem i palcem wskazującym.Nie był nowy.Przy wylocie lufy i na bębenku lakier był starty aż do białego metalu.Małediamenciki na szachownicy uchwytu już zupełnie się wytarły.Louise powąchała wylot lufy.Zmierdział olejem. To tylko narzędzie wmawiała sobie dziewczyna. Takie jak młotek dla stolarza albo kluczfrancuski dla mechanika.Narzędzie, które Wohl nosi do pracy.Różnica polega na tym, że jegonarzędzie służy do zabijania ludzi, a nie do wkręcania śrubek czy naprawiania silnika.Włożyła rewolwer do kabury i wytarła ręce w pościel.Potem się ubrała.Inspektor przyrządził jajka na bekonie.Właśnie pszenną bułką wycierał resztki żółtka zeswojego talerza; jej talerz z jajkami czekał. Twoja jajecznica już prawdopodobnie wystygła stwierdził inspektor. Musiałam wziąć prysznic odparła nieco opryskliwie. Dla mnie nie musiałaś powiedział. Pachniałaś świetnie. Nie bądz głupi warknęła, tym razem jednak zauważyła własny ton. Kawy? spytał dość lodowato. Poproszę odrzekła.Wohl podszedł do kuchenki i wrócił z dzbankiem. Zabiłeś kiedyś kogoś, Peterze? Inspektor uniósł brwi. Powiedz, zabiłeś? powtórzyła pytanie. Tak odparł. Zwietny temat na konwersację przy śniadaniu. Dlaczego to zrobiłeś? naciskała. Ponieważ, w przeciwnym razie, najprawdopodobniej on zastrzeliłby mnie wyjaśnił.Cudowna pogoda, nieprawdaż? Przyszedł mi do głowy pewien interesujący scenariusz stwierdziła Louise. Mnie to się przydarza ciągle przerwał jej. Naprawdę wymyśliłaś coś, czego niezrobiliśmy?Uśmiechnął się, a ona wiedziała, że Wohl jest zadowolony, ponieważ sądził, że zmieniała temat.Niestety, zbyt dobrze znała samą siebie, toteż miała świadomość, że teraz nie zdoła przerwać tejrozmowy. Siedzę sobie w swoim fotelu bujanym, robię na drutach małe buciki.Jestem w naszymmałym, obrośniętym różami, domku przy drodze podjęła opowieść podczas gdy trójkanaszych wspaniałych dzieciaczków& Wyobrażasz sobie, prawda? Dla mnie brzmi dobrze odparł. Dzwonek do drzwi, idę otworzyć, a tam stoi pan ważniak burmistrz Carlucci, który mówi: Przepraszam, pani Wohl, ale pani cudowny mąż, świętej pamięci inspektor Wohl, właśnie zginął.Zastrzeliła go jakaś rozgniewana gospodyni domowa.A może zrobił to jakiś bandyta? W sumie niema to znaczenia, gdyż pani mąż nie żyje.Poszedł do Wielkiego Roundhouse w Niebie.Wohl potrzebował długiej chwili, by odpowiedzieć. Zawsze jesteś taka wesoła rano? rzucił w końcu. Nie, tylko wtedy, kiedy mam obejrzeć czyjąś odciętą głowę, a pózniej na pogrzeb odburknęła Louise. Ale mówię poważnie, Peterze. Zatem odpowiem ci równie poważnie stwierdził. Jestem inspektorem sztabowym.Nieodpowiadam na wezwania, nie jeżdżę na miejsca zbrodni.Nadzoruję ludzi.To faceci na ulicachmają do czynienia z rozsierdzonymi członkami społeczeństwa.Oni dopiero zaczynają pracę wpolicji [ Pobierz całość w formacie PDF ]