[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Harry usłyszał głośne parsknięcie od strony stołu Zlizgonów.Zerknąwszy w tamtymkierunku, zauważył Draco Malfoya chichoczącego wraz z Pansy Parkinson. Odpowiedz na pytanie trzecie brzmi: Tylko jeśli jesteś Malfoyem odezwał się Ronteatralnym szeptem, wystarczająco donośnym, by dotarł do Zlizgonów. Na czwarte też, Weasley odpalił Malfoy. Cisza! warknął Snape i w sali znów zapadło milczenie. Spodziewam się, że rozważyciete pytanie dokładnie i z powagą.Nie chcę słyszeć żadnych rozmów ani dyskusji.Macie pisać wcałkowitej ciszy.Kiedy skończycie swoje wypracowania, możecie przynieść je do mnie i wyjść.Zaczynajcie.Przez następną godzinę uczniowie pracowali, podczas gdy Snape krążył po sali, zaglądając dokartek.O dziwo, nikt nie usłyszał od niego żadnego lekceważącego komentarza.Ani razu niepokręcił głową z odrazą, ani nie wydął pogardliwie warg, patrząc na wypracowania.Zachowywałniewzruszony wyraz twarzy, nie zdradzając swoich myśli i uczuć.Wreszcie uczniowie zaczęlikończyć pisać.Jeden po drugim wręczali Snape'owi swoje prace.Ron skończył jako jeden zpierwszych, a Ginny niedługo po nim.Oboje po oddaniu prac opuścili salę.Harry obserwował, jak jego koledzy wychodzą.Choć odpowiedział na wszystkie pytania, niepotrafił przemóc się, by oddać kartkę.Po tym, jak Hermiona i Neville oddali swojewypracowania, Harry został w sali ostatni.Snape spojrzał w jego stronę. No, panie Potter?Gryfon obrzucił go chmurnym wzrokiem, wstał i oddał wypracowanie bez słowa.Kiedy Harry przybył do pokoju wspólnego, w środku toczyła się już żywa dyskusja na tematwypracowania, które polecił napisać Snape. Ale czy sądzicie, że nauczyciel powinien pytać nas, czy kogoś byśmy zabili? spytałaParvati. To brzmi tak makabrycznie. Cóż, przynajmniej teraz wiemy, o czym Snape rozmyśla w bezsenne noce w swoichprzytulnych lochach.Hermiona zabrała głos:385 On się tylko stara nam uświadomić, że walka z ciemnymi mocami wiąże się z moralnymi ietycznymi konsekwencjami.Jak na przykład w tym pytaniu: Czy poświęciłbyś przyjaciela,gdybyś tylko w ten sposób mógł zwyciężyć wroga? Mogłabym myśleć nad tym godzinami. A ty, Harry? rzekł Seamus. Co o tym sądzisz? Sądzę, że Snape'a nie obchodzą żadne moralne i etyczne konsekwencje.Myślę, że próbujetylko przygotować nas do wojny. Z tymi słowami, Harry odwrócił się i poszedł dodormitorium.Położył się na łóżku, lecz chwilę pózniej usłyszał delikatne pukanie do drzwi i dośrodka weszła Ginny. Wszystko gra? spytała dziewczyna. Jasne, nic mi nie jest.Zmęczyłem się, to wszystko. Nie powinieneś kłamać, Harry.Nie wychodzi ci to za dobrze.Harry westchnął i usiadł. Naprawdę, nic mi nie jest.Chodzi tylko o to, że przez wypracowanie Snape'a zacząłemmyśleć o tych rzeczach, które starałem się od siebie odsunąć.Ile mnie będzie kosztowałopokonanie Voldemorta, jak wielu ludzi może zginąć, co będę musiał zrobić, żeby mieć chociażokazję do stawienia mu czoła.Wiem, że będę miał tylko jedną szansę i nie mogę wtedy zawieść bez względu na to, co trzeba będzie poświęcić.Ginny usiadła obok Harry'ego i wzięła go za rękę. Nie możesz martwić się o wszystkich.Snape powiedział, że musimy skupić się na naszychcelach i miał rację.I tak masz już na głowie Voldemorta reszta z nas potrafi o siebie zadbać.Harry uścisnął mocno jej dłoń. Wiem.Ginny pocałowała go lekko i wstała.Wychodząc, powiedziała: I nie martw się, Harry.Uda ci się.***Harry starał się nie myśleć o wypracowaniu Snape'a, mając nadzieję, że mężczyzna nanastępnej lekcji przejdzie do bardziej konkretnych tematów.Nadzieja ta jednak okazała siępłonna, kiedy w następny czwartek nauczyciel przybył na praktyczne zajęcia z obrony niosąc zesobą spory plik kartek, które były najwyrazniej ich pracami z zeszłego tygodnia.Położył papieryna rogu stołu Ravenclawu i podniósł do ręki pierwszy z nich. Panno Brown, nie ma pani najmniejszego pojęcia o tym, czego wymaga walka na wojnie.Zdecydowanie odradzam pani jakąkolwiek działalność, która mogłaby się z tym wiązać.Niebędę wymagał pani obecności na tych zajęciach.Jest pani zwolniona.386 Lavender otworzyła usta, gapiąc się na Snape'a oniemiała podobnie jak reszta uczniów.Mężczyzna wykrzywił pogardliwie wargi. Czy nie wyraziłem się jasno co do celu tych zajęć? Nie jesteście dziećmi.Większość z wasosiągnęła już pełnoletność, a pozostałych czeka to za kilka miesięcy.Przygotowałem oddzielnyplan nauki i jeśli będziecie pilnie go przestrzegać, zdacie pomyślnie wasze owutemy.Nie będęjednak tracił czasu na wkładanie wam wiedzy łopatą do głowy nie, kiedy są ważniejsze lekcjedo przekazania tym, którzy chcą i potrafią się uczyć.Panno Brown, zapewniam, że nie jest paniodosobnionym przypadkiem.Następujący uczniowie także zostają zwolnieni z zajęć. Snapeodczytał długą listę nazwisk, po czym rzekł: Mogą państwo wziąć plany przy wyjściu.Spodziewam się państwa wypracowań na zadany temat każdego poniedziałku, począwszy odprzyszłego tygodnia.Tych z was, których nazwisk nie wymieniłem, proszę o zajęcie miejsc przystołach Hufflepuffu i Ravenclawu, naprzeciwko mnie.%7łwawo, nie mamy całej nocy.Uczniowie spojrzeli po sobie i zaczęli się przenosić, szeleszcząc papierami i szurając butami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Harry usłyszał głośne parsknięcie od strony stołu Zlizgonów.Zerknąwszy w tamtymkierunku, zauważył Draco Malfoya chichoczącego wraz z Pansy Parkinson. Odpowiedz na pytanie trzecie brzmi: Tylko jeśli jesteś Malfoyem odezwał się Ronteatralnym szeptem, wystarczająco donośnym, by dotarł do Zlizgonów. Na czwarte też, Weasley odpalił Malfoy. Cisza! warknął Snape i w sali znów zapadło milczenie. Spodziewam się, że rozważyciete pytanie dokładnie i z powagą.Nie chcę słyszeć żadnych rozmów ani dyskusji.Macie pisać wcałkowitej ciszy.Kiedy skończycie swoje wypracowania, możecie przynieść je do mnie i wyjść.Zaczynajcie.Przez następną godzinę uczniowie pracowali, podczas gdy Snape krążył po sali, zaglądając dokartek.O dziwo, nikt nie usłyszał od niego żadnego lekceważącego komentarza.Ani razu niepokręcił głową z odrazą, ani nie wydął pogardliwie warg, patrząc na wypracowania.Zachowywałniewzruszony wyraz twarzy, nie zdradzając swoich myśli i uczuć.Wreszcie uczniowie zaczęlikończyć pisać.Jeden po drugim wręczali Snape'owi swoje prace.Ron skończył jako jeden zpierwszych, a Ginny niedługo po nim.Oboje po oddaniu prac opuścili salę.Harry obserwował, jak jego koledzy wychodzą.Choć odpowiedział na wszystkie pytania, niepotrafił przemóc się, by oddać kartkę.Po tym, jak Hermiona i Neville oddali swojewypracowania, Harry został w sali ostatni.Snape spojrzał w jego stronę. No, panie Potter?Gryfon obrzucił go chmurnym wzrokiem, wstał i oddał wypracowanie bez słowa.Kiedy Harry przybył do pokoju wspólnego, w środku toczyła się już żywa dyskusja na tematwypracowania, które polecił napisać Snape. Ale czy sądzicie, że nauczyciel powinien pytać nas, czy kogoś byśmy zabili? spytałaParvati. To brzmi tak makabrycznie. Cóż, przynajmniej teraz wiemy, o czym Snape rozmyśla w bezsenne noce w swoichprzytulnych lochach.Hermiona zabrała głos:385 On się tylko stara nam uświadomić, że walka z ciemnymi mocami wiąże się z moralnymi ietycznymi konsekwencjami.Jak na przykład w tym pytaniu: Czy poświęciłbyś przyjaciela,gdybyś tylko w ten sposób mógł zwyciężyć wroga? Mogłabym myśleć nad tym godzinami. A ty, Harry? rzekł Seamus. Co o tym sądzisz? Sądzę, że Snape'a nie obchodzą żadne moralne i etyczne konsekwencje.Myślę, że próbujetylko przygotować nas do wojny. Z tymi słowami, Harry odwrócił się i poszedł dodormitorium.Położył się na łóżku, lecz chwilę pózniej usłyszał delikatne pukanie do drzwi i dośrodka weszła Ginny. Wszystko gra? spytała dziewczyna. Jasne, nic mi nie jest.Zmęczyłem się, to wszystko. Nie powinieneś kłamać, Harry.Nie wychodzi ci to za dobrze.Harry westchnął i usiadł. Naprawdę, nic mi nie jest.Chodzi tylko o to, że przez wypracowanie Snape'a zacząłemmyśleć o tych rzeczach, które starałem się od siebie odsunąć.Ile mnie będzie kosztowałopokonanie Voldemorta, jak wielu ludzi może zginąć, co będę musiał zrobić, żeby mieć chociażokazję do stawienia mu czoła.Wiem, że będę miał tylko jedną szansę i nie mogę wtedy zawieść bez względu na to, co trzeba będzie poświęcić.Ginny usiadła obok Harry'ego i wzięła go za rękę. Nie możesz martwić się o wszystkich.Snape powiedział, że musimy skupić się na naszychcelach i miał rację.I tak masz już na głowie Voldemorta reszta z nas potrafi o siebie zadbać.Harry uścisnął mocno jej dłoń. Wiem.Ginny pocałowała go lekko i wstała.Wychodząc, powiedziała: I nie martw się, Harry.Uda ci się.***Harry starał się nie myśleć o wypracowaniu Snape'a, mając nadzieję, że mężczyzna nanastępnej lekcji przejdzie do bardziej konkretnych tematów.Nadzieja ta jednak okazała siępłonna, kiedy w następny czwartek nauczyciel przybył na praktyczne zajęcia z obrony niosąc zesobą spory plik kartek, które były najwyrazniej ich pracami z zeszłego tygodnia.Położył papieryna rogu stołu Ravenclawu i podniósł do ręki pierwszy z nich. Panno Brown, nie ma pani najmniejszego pojęcia o tym, czego wymaga walka na wojnie.Zdecydowanie odradzam pani jakąkolwiek działalność, która mogłaby się z tym wiązać.Niebędę wymagał pani obecności na tych zajęciach.Jest pani zwolniona.386 Lavender otworzyła usta, gapiąc się na Snape'a oniemiała podobnie jak reszta uczniów.Mężczyzna wykrzywił pogardliwie wargi. Czy nie wyraziłem się jasno co do celu tych zajęć? Nie jesteście dziećmi.Większość z wasosiągnęła już pełnoletność, a pozostałych czeka to za kilka miesięcy.Przygotowałem oddzielnyplan nauki i jeśli będziecie pilnie go przestrzegać, zdacie pomyślnie wasze owutemy.Nie będęjednak tracił czasu na wkładanie wam wiedzy łopatą do głowy nie, kiedy są ważniejsze lekcjedo przekazania tym, którzy chcą i potrafią się uczyć.Panno Brown, zapewniam, że nie jest paniodosobnionym przypadkiem.Następujący uczniowie także zostają zwolnieni z zajęć. Snapeodczytał długą listę nazwisk, po czym rzekł: Mogą państwo wziąć plany przy wyjściu.Spodziewam się państwa wypracowań na zadany temat każdego poniedziałku, począwszy odprzyszłego tygodnia.Tych z was, których nazwisk nie wymieniłem, proszę o zajęcie miejsc przystołach Hufflepuffu i Ravenclawu, naprzeciwko mnie.%7łwawo, nie mamy całej nocy.Uczniowie spojrzeli po sobie i zaczęli się przenosić, szeleszcząc papierami i szurając butami [ Pobierz całość w formacie PDF ]