[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.LRTDo Stoneyford chciałem pojechać samochodem, uznawszy, że będzie tomniej męczące niż podróż brudnymi, nieodmiennie spózniającymi się pocią-gami, nie miałem jednak tylu kartek na benzynę.Szczęśliwie biuro diecezjalnew przypływie nostalgii i szacunku dla byłego biskupa Starbridge zaopatrzyłomnie w kupony przeznaczone na szczególne potrzeby.Dotarłem do wsi o cza-sie, przez rozum zjadłem lunch w miejscowej gospodzie, z całą surowościąunikając alkoholu, i pojawiłem się u Jardine'ów, żeby zostawić bagaż i spędzićchwilę z Carrie.Lyle, nie uznając obecności dzieci na pogrzebach, zdążyłatymczasem odwiezć Charleya do domu.Poszedłem do wikarówki, gdzie przywitał mnie serdecznie taktowny wika-ry, który natychmiast zostawił mnie samego w zakrystii.Obliczyłem sobie jużwcześniej, że będę potrzebował co najmniej pół godziny samotności, by zebraćsiły.Przestudiowałem raz jeszcze wybrane słowa, przepowiedziałem sobie ka-zanie i pomodliłem się.Trudno byłoby o bardziej zdyscyplinowanego duchow-nego.Nabrawszy wreszcie pewności, że wywiążę się ze swojego zadania wsposób, który zadowoliłby Ałexa, opuściłem zakrystię i poszedłem oczekiwaćżałobników.VIIZaczęło się nabożeństwo.Nie jestem płomiennym kaznodzieją, który po-trafi zawładnąć słuchaczami samą siłą własnej osobowości, wiem jednak, jakporazić słowem z ambony.Używam swojej techniki młota kowalskiego";określam temat - w tym przypadku było to chrześcijańskie przesłanie nadziei wobliczu śmierci - i uderzam wiernych po głowach z kilku stron naraz.Staramsię być całkowicie spokojny, bezbłędnie logiczny i nieodparcie przekonujący.Moi wykładowcy w Oxfordzie powiadali, że byłbym dobrym adwokatem..on to wbrew nadziei uwierzył nadziei." Kończyłem kazanie cytatem zeświętego Pawła, myśląc o nadziei, którą Alex odzyskał u schyłku życia, o na-dziei, którą świat winien odzyskać po sześciu latach wojny, o nadziei na lepszyLRTświat, żywionej nadal przez liberalnych protestantów, o nadziei czerpanej zpełnej miłości, wybaczenia i współczucia nauki Chrystusa, nauki pomijanej takłatwo przez pesymistów neoortodoksów w ich napuszonych tezach.Byłem jużchyba w połowie kazania, gdy raptem przypomniałem sobie, że święty Pawełw swoich listach nie kładł specjalnego nacisku na naukę Jezusa i kazał na te-mat znaczenia Chrystusa Ukrzyżowanego.W chwilę pózniej, bez żadnegouprzedzenia moja pamięć wyrzuciła na powierzchnię jego słowa: Wszyscybowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej".Przestałem mówić, lecz moja pamięć, jakby posłuszna niewidzialnej sile,pracowała bez wytchnienia.Próbowałem myśleć o tym, co w pełnych miłościsłowach Jezus mówił na temat wybaczenia, ale oczami wyobrazni widziałeminnego Jezusa, surowego żydowskiego proroka, który napominał: Czas sięwypełnił i bliskie jest królestwo Boże.Nawracajcie się!" Wzdrygnąłem się.Kościół był przepełniony, Alex w swoim czasie zażywał znacznej sławy i napogrzeb zjechali żałobnicy z całej Anglii.Cisza przedłużała się, spoglądałem wpanice na zgromadzenie, gdy cudownym zrządzeniem napotkałem w trzecimrzędzie spojrzenie lady Starmouth, które mnie uratowało.Wiedziałem, że zanic nie mogę zrobić z siebie głupca w jej obecności.Odzyskałem żelazną wolę,a mój instynkt przeżycia naprowadził mni^ z powrotem na właściwy trop.Mu-siałem pomóc sobie, zerkając w notatki, ale skończyłem kazanie potoczyście iprzez resztę ceremonii, przez każdy jej dręczący moment, nie utraciłem jużkontroli nad sobą.Dopiero pózniej zacząłem się zastanawiać, co miałaby oznaczać owadziwna chwila dyslokacji myśli, uznałem jednak, że najmądrzej będzie przypi-sać jej tajemnicę skutkom emocjonalnego napięcia i więcej o tym nie myśleć.Obcy mi obraz Jezusa jako surowego przywódcy religijnego nawołującegodo pokuty za grzechy prowadził wprost do serca krainy neoortodoksji, a tejdrogi nie chciałem za nic obrać.Spuściłem kurtynę.LRTVIIIO szóstej wieczorem Carrie, jej towarzyszka panna Jenkins, Lyle i ja zo-staliśmy wreszcie sami w domu.Carrie i panna Jenkins dopiero co poszły nagórę.Osunąłem się wyczerpany na kanapę w salonie.- Whisky? - zapytała Lyle krótko.- Nie podejrzewałem, że Alex trzymał w domu alkohol.- Ja kupiłam.- Gratulacje.W chwili gdy whisky została dobyta z kredensu, w salonie pojawiła się ro-zedrgana Carrie, szukająca ucieczki od swojej towarzyszki.- Lyle, najdroższa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.LRTDo Stoneyford chciałem pojechać samochodem, uznawszy, że będzie tomniej męczące niż podróż brudnymi, nieodmiennie spózniającymi się pocią-gami, nie miałem jednak tylu kartek na benzynę.Szczęśliwie biuro diecezjalnew przypływie nostalgii i szacunku dla byłego biskupa Starbridge zaopatrzyłomnie w kupony przeznaczone na szczególne potrzeby.Dotarłem do wsi o cza-sie, przez rozum zjadłem lunch w miejscowej gospodzie, z całą surowościąunikając alkoholu, i pojawiłem się u Jardine'ów, żeby zostawić bagaż i spędzićchwilę z Carrie.Lyle, nie uznając obecności dzieci na pogrzebach, zdążyłatymczasem odwiezć Charleya do domu.Poszedłem do wikarówki, gdzie przywitał mnie serdecznie taktowny wika-ry, który natychmiast zostawił mnie samego w zakrystii.Obliczyłem sobie jużwcześniej, że będę potrzebował co najmniej pół godziny samotności, by zebraćsiły.Przestudiowałem raz jeszcze wybrane słowa, przepowiedziałem sobie ka-zanie i pomodliłem się.Trudno byłoby o bardziej zdyscyplinowanego duchow-nego.Nabrawszy wreszcie pewności, że wywiążę się ze swojego zadania wsposób, który zadowoliłby Ałexa, opuściłem zakrystię i poszedłem oczekiwaćżałobników.VIIZaczęło się nabożeństwo.Nie jestem płomiennym kaznodzieją, który po-trafi zawładnąć słuchaczami samą siłą własnej osobowości, wiem jednak, jakporazić słowem z ambony.Używam swojej techniki młota kowalskiego";określam temat - w tym przypadku było to chrześcijańskie przesłanie nadziei wobliczu śmierci - i uderzam wiernych po głowach z kilku stron naraz.Staramsię być całkowicie spokojny, bezbłędnie logiczny i nieodparcie przekonujący.Moi wykładowcy w Oxfordzie powiadali, że byłbym dobrym adwokatem..on to wbrew nadziei uwierzył nadziei." Kończyłem kazanie cytatem zeświętego Pawła, myśląc o nadziei, którą Alex odzyskał u schyłku życia, o na-dziei, którą świat winien odzyskać po sześciu latach wojny, o nadziei na lepszyLRTświat, żywionej nadal przez liberalnych protestantów, o nadziei czerpanej zpełnej miłości, wybaczenia i współczucia nauki Chrystusa, nauki pomijanej takłatwo przez pesymistów neoortodoksów w ich napuszonych tezach.Byłem jużchyba w połowie kazania, gdy raptem przypomniałem sobie, że święty Pawełw swoich listach nie kładł specjalnego nacisku na naukę Jezusa i kazał na te-mat znaczenia Chrystusa Ukrzyżowanego.W chwilę pózniej, bez żadnegouprzedzenia moja pamięć wyrzuciła na powierzchnię jego słowa: Wszyscybowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej".Przestałem mówić, lecz moja pamięć, jakby posłuszna niewidzialnej sile,pracowała bez wytchnienia.Próbowałem myśleć o tym, co w pełnych miłościsłowach Jezus mówił na temat wybaczenia, ale oczami wyobrazni widziałeminnego Jezusa, surowego żydowskiego proroka, który napominał: Czas sięwypełnił i bliskie jest królestwo Boże.Nawracajcie się!" Wzdrygnąłem się.Kościół był przepełniony, Alex w swoim czasie zażywał znacznej sławy i napogrzeb zjechali żałobnicy z całej Anglii.Cisza przedłużała się, spoglądałem wpanice na zgromadzenie, gdy cudownym zrządzeniem napotkałem w trzecimrzędzie spojrzenie lady Starmouth, które mnie uratowało.Wiedziałem, że zanic nie mogę zrobić z siebie głupca w jej obecności.Odzyskałem żelazną wolę,a mój instynkt przeżycia naprowadził mni^ z powrotem na właściwy trop.Mu-siałem pomóc sobie, zerkając w notatki, ale skończyłem kazanie potoczyście iprzez resztę ceremonii, przez każdy jej dręczący moment, nie utraciłem jużkontroli nad sobą.Dopiero pózniej zacząłem się zastanawiać, co miałaby oznaczać owadziwna chwila dyslokacji myśli, uznałem jednak, że najmądrzej będzie przypi-sać jej tajemnicę skutkom emocjonalnego napięcia i więcej o tym nie myśleć.Obcy mi obraz Jezusa jako surowego przywódcy religijnego nawołującegodo pokuty za grzechy prowadził wprost do serca krainy neoortodoksji, a tejdrogi nie chciałem za nic obrać.Spuściłem kurtynę.LRTVIIIO szóstej wieczorem Carrie, jej towarzyszka panna Jenkins, Lyle i ja zo-staliśmy wreszcie sami w domu.Carrie i panna Jenkins dopiero co poszły nagórę.Osunąłem się wyczerpany na kanapę w salonie.- Whisky? - zapytała Lyle krótko.- Nie podejrzewałem, że Alex trzymał w domu alkohol.- Ja kupiłam.- Gratulacje.W chwili gdy whisky została dobyta z kredensu, w salonie pojawiła się ro-zedrgana Carrie, szukająca ucieczki od swojej towarzyszki.- Lyle, najdroższa [ Pobierz całość w formacie PDF ]