[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przede wszystkim jednak odmawiają mnóstwonajróżniejszych modlitw.Mieszkając i pracując w parafiach (zawsze w mniejszych lub większychgrupach) wykonują przeważnie prace typowo fizyczne- sprzątają świątynie, układają kwiaty w wazonach, piorą bieliznę kościelnąi.kapłańską, uprawiają przykościelne ogródki itp.Oczywiście za swoją pracęotrzymują od proboszczów wynagrodzenie, ale są to na ogół psie pieniądze, które i takmuszą oddać swojej górze.Każda grupa sióstr ma swoją przełożoną, a wszystkie (w jednymzgromadzeniu, np.Nazaretanek czy Szarytek) podlegają tzw.matce generalnej.Dalekajest jednak droga do hierarchicznych wyżyn w zakonach żeńskich.Wszystkie siostrymuszą skończyć (z reguły od razu po szkole podstawowej) kilkuletni okresprzygotowania, tzw.nowicjat.Potem są wyznaczane przez matkę generalną doróżnych zajęć w różnych częściach kraju, a nawet świata - tam, gdzie określonezgromadzenie czy zakon ma swoje przyczółki.Zakonnice nobilitowane do dalszejkariery i wyższych sfer habitowych kończą dzisiaj wyższe studia, uniwersytety iuzyskują tytuły naukowe.Takie nieliczne rodzynki są wybierane i kierowane dodalszej nauki tylko i wyłącznie według uznania swojej matki generalnej, która możezrobić wszystko z każdą siostrą - tak jak biskup z księdzem.Ulubienice mateczkizarabiają pózniej znacznie więcej od swoich koleżanek; zostają zwykle przełożonymi wdomach zakonnych - mają więc władzę (obok pieniędzy to najważniejsza rzecz wKościele!), a w przyszłości jedna z nich zajmuje miejsce samej matki chlebodawczyni.Nie sugeruję, broń Boże, że młode dziewczyny idą do zakonu dla kariery -wręcz przeciwnie! Władza absolutna nielicznych wybranek i ich nieograniczony (jak wprzypadku biskupów) dostęp do zakonnej kiesy to znowu tylko konsekwencjafeudalnego ustroju Kościoła.W przeświadczeniu ogromnej większości ludzi zakonnicemają po prostu przerąbane.I tak, obiektywnie rzecz biorąc, jest w rzeczywistości.To, że siostrzyczki muszą zapomnieć o dwóch, chyba największych instynktach -seksualnym i macierzyńskim - to tylko pół biedy.Druga połowa to styl życia jakiprowadzą.Przeciętne, szare zakonnice są na ogół wykorzystywane przez matkigeneralne, biskupów, proboszczów i własne przełożone do ciężkiej, często58aaTTnnssFFffooDDrrPPmmYYeeYYrrBB22.BBAAClick here to buyClick here to buywwmmwwoowwcc.AAYYBBYYBBr rniewolniczej pracy.Siostry, zwłaszcza młode, są prawdziwymi popychadłami ipomiotłami.Poniża się je i przeznacza do najgorszych prac.Dopiero po latach, jeślipotrafią rozpychać się w życiu łokciami, wyrabiają sobie bardziej uprzywilejowanąpozycję i zazwyczaj.odbijają minione zniewagi na młodszych koleżankach.Będąc księdzem spowiadałem co najmniej kilkadziesiąt zakonnic.Spowiedzi tebyły dla mnie, nie waham się to stwierdzić, najtrudniejsze i najbardziej wstrząsające.Osobiście znam też dokładnie kilka przypadków prawdziwych ludzkich tragedii wwydaniu zakonnym.Pewnego razu, w mojej rodzinnej parafii - gdzie od lat mieszkają i pracująsiostry - pojawiła się młoda, może 17 - letnia nowicjuszka , ładna i miła dziewczynaw habicie o zakonnym imieniu Anna.Objęła odpowiedzialne stanowisko zakrystiankiw stosunkowo dużej świątyni.Miała wiele naprawdę wyczerpujących obowiązków:sprzątania, prasowania, dekoracje, układanie kwiatów, przygotowanie liturgii, a nadsobą bardzo wymagającego i szorstkiego proboszcza.Matka przełożona puściła ją odrazu na głębokie wody i zagnała do najcięższych prac.Mimo to Ania przez kilkamiesięcy dzielnie się trzymała, nie traciła pogody ducha.Lubili ją wierni, ministranci iksięża wikariusze (z wyjątkiem proboszcza).Ja byłem wówczas po 4 - tym rokuseminarium, a pierwsze miesiące pobytu młodej siostry w parafii przypadły na mojewakacje.Starałem się jak mogłem ulżyć jej w obowiązkach, pomagając przy cięższychpracach, ale od kiedy proboszcz zmroził mnie zimnym i podejrzliwym wzrokiem przyokazji takiej pomocy, musiałem spasować.W miarę, jak zbliżał się mój wyjazd do seminarium coraz częściej widziałemsmutek w oczach dziewczyny.Traciła swój naturalny entuzjazm i radość życia.Corazczęściej brakowało jej cierpliwości i zapału do pracy.Mimo, iż sporadycznie zaczęłazaniedbywać swoje obowiązki - nie mogłem patrzeć, jak proboszcz objeżdża ją nacałą zakrystię i traktuje gorzej niż sprzątaczkę.Wyczułem również wyrazne napięcie wjej kontaktach z pozostałymi siostrami, które prawie się do niej nie odzywały, aprzełożona kiedyś ostro ją ofuknęła.Przed wyjazdem próbowałem z nią o tymwszystkim porozmawiać, ale zakryła twarz dłońmi i zaczęła cicho łkać - Może ja siędo tego wszystkiego nie nadaję?.chyba się nie nadaję! Chciałem ją jakoś pocieszyć,ale robiła wrażenie kompletnie załamanej.Opuściłem parafię pełen najgorszych obaw.Kiedy wróciłem po miesiącu, zastałem sytuację bez zmian z tym, że dziewczynabyła już wtedy strzępkiem nerwów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Przede wszystkim jednak odmawiają mnóstwonajróżniejszych modlitw.Mieszkając i pracując w parafiach (zawsze w mniejszych lub większychgrupach) wykonują przeważnie prace typowo fizyczne- sprzątają świątynie, układają kwiaty w wazonach, piorą bieliznę kościelnąi.kapłańską, uprawiają przykościelne ogródki itp.Oczywiście za swoją pracęotrzymują od proboszczów wynagrodzenie, ale są to na ogół psie pieniądze, które i takmuszą oddać swojej górze.Każda grupa sióstr ma swoją przełożoną, a wszystkie (w jednymzgromadzeniu, np.Nazaretanek czy Szarytek) podlegają tzw.matce generalnej.Dalekajest jednak droga do hierarchicznych wyżyn w zakonach żeńskich.Wszystkie siostrymuszą skończyć (z reguły od razu po szkole podstawowej) kilkuletni okresprzygotowania, tzw.nowicjat.Potem są wyznaczane przez matkę generalną doróżnych zajęć w różnych częściach kraju, a nawet świata - tam, gdzie określonezgromadzenie czy zakon ma swoje przyczółki.Zakonnice nobilitowane do dalszejkariery i wyższych sfer habitowych kończą dzisiaj wyższe studia, uniwersytety iuzyskują tytuły naukowe.Takie nieliczne rodzynki są wybierane i kierowane dodalszej nauki tylko i wyłącznie według uznania swojej matki generalnej, która możezrobić wszystko z każdą siostrą - tak jak biskup z księdzem.Ulubienice mateczkizarabiają pózniej znacznie więcej od swoich koleżanek; zostają zwykle przełożonymi wdomach zakonnych - mają więc władzę (obok pieniędzy to najważniejsza rzecz wKościele!), a w przyszłości jedna z nich zajmuje miejsce samej matki chlebodawczyni.Nie sugeruję, broń Boże, że młode dziewczyny idą do zakonu dla kariery -wręcz przeciwnie! Władza absolutna nielicznych wybranek i ich nieograniczony (jak wprzypadku biskupów) dostęp do zakonnej kiesy to znowu tylko konsekwencjafeudalnego ustroju Kościoła.W przeświadczeniu ogromnej większości ludzi zakonnicemają po prostu przerąbane.I tak, obiektywnie rzecz biorąc, jest w rzeczywistości.To, że siostrzyczki muszą zapomnieć o dwóch, chyba największych instynktach -seksualnym i macierzyńskim - to tylko pół biedy.Druga połowa to styl życia jakiprowadzą.Przeciętne, szare zakonnice są na ogół wykorzystywane przez matkigeneralne, biskupów, proboszczów i własne przełożone do ciężkiej, często58aaTTnnssFFffooDDrrPPmmYYeeYYrrBB22.BBAAClick here to buyClick here to buywwmmwwoowwcc.AAYYBBYYBBr rniewolniczej pracy.Siostry, zwłaszcza młode, są prawdziwymi popychadłami ipomiotłami.Poniża się je i przeznacza do najgorszych prac.Dopiero po latach, jeślipotrafią rozpychać się w życiu łokciami, wyrabiają sobie bardziej uprzywilejowanąpozycję i zazwyczaj.odbijają minione zniewagi na młodszych koleżankach.Będąc księdzem spowiadałem co najmniej kilkadziesiąt zakonnic.Spowiedzi tebyły dla mnie, nie waham się to stwierdzić, najtrudniejsze i najbardziej wstrząsające.Osobiście znam też dokładnie kilka przypadków prawdziwych ludzkich tragedii wwydaniu zakonnym.Pewnego razu, w mojej rodzinnej parafii - gdzie od lat mieszkają i pracująsiostry - pojawiła się młoda, może 17 - letnia nowicjuszka , ładna i miła dziewczynaw habicie o zakonnym imieniu Anna.Objęła odpowiedzialne stanowisko zakrystiankiw stosunkowo dużej świątyni.Miała wiele naprawdę wyczerpujących obowiązków:sprzątania, prasowania, dekoracje, układanie kwiatów, przygotowanie liturgii, a nadsobą bardzo wymagającego i szorstkiego proboszcza.Matka przełożona puściła ją odrazu na głębokie wody i zagnała do najcięższych prac.Mimo to Ania przez kilkamiesięcy dzielnie się trzymała, nie traciła pogody ducha.Lubili ją wierni, ministranci iksięża wikariusze (z wyjątkiem proboszcza).Ja byłem wówczas po 4 - tym rokuseminarium, a pierwsze miesiące pobytu młodej siostry w parafii przypadły na mojewakacje.Starałem się jak mogłem ulżyć jej w obowiązkach, pomagając przy cięższychpracach, ale od kiedy proboszcz zmroził mnie zimnym i podejrzliwym wzrokiem przyokazji takiej pomocy, musiałem spasować.W miarę, jak zbliżał się mój wyjazd do seminarium coraz częściej widziałemsmutek w oczach dziewczyny.Traciła swój naturalny entuzjazm i radość życia.Corazczęściej brakowało jej cierpliwości i zapału do pracy.Mimo, iż sporadycznie zaczęłazaniedbywać swoje obowiązki - nie mogłem patrzeć, jak proboszcz objeżdża ją nacałą zakrystię i traktuje gorzej niż sprzątaczkę.Wyczułem również wyrazne napięcie wjej kontaktach z pozostałymi siostrami, które prawie się do niej nie odzywały, aprzełożona kiedyś ostro ją ofuknęła.Przed wyjazdem próbowałem z nią o tymwszystkim porozmawiać, ale zakryła twarz dłońmi i zaczęła cicho łkać - Może ja siędo tego wszystkiego nie nadaję?.chyba się nie nadaję! Chciałem ją jakoś pocieszyć,ale robiła wrażenie kompletnie załamanej.Opuściłem parafię pełen najgorszych obaw.Kiedy wróciłem po miesiącu, zastałem sytuację bez zmian z tym, że dziewczynabyła już wtedy strzępkiem nerwów [ Pobierz całość w formacie PDF ]