[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kibicebawili się, chlejąc wszelkie możliwe alkohole na Starówce, urządzając sobie przyokazji środkami pirotechnicznymi małego sylwestra.Chcąc wykorzystać chwile tryumfu i nastrój święta, Janusz Atlas z PiłkiNożnej poprosił na łamach gazety o amnestię dla niektórych działaczy idziennikarzy, o których na %7łylecie doskonale jeszcze pamiętano.Może troszkęraziła go nieobecność na trybunie kilku osób, które aby zachować całość swejpowłoki cielesnej, od roku już się na niej nie pokazywały.Atlas nie zwrócił się doanonimowych osób, lecz do Bosmana, którego uznał widocznie za przywódcę. Jeśli zbrodniarzom zależy na łagodnym wymiarze kary, to okazują skruchę stwierdzili szalikowcy spod %7łylety, dając tym samym do zrozumienia, że naprzebaczenie mają jeszcze czas, natomiast nie mają ochoty.Kolejny sezon, to ponowne wyzwanie.Hajduk na drodze do Ligi Mistrzów.Początkowo wszystko kręciło się wokół tego dwumeczu.Warszawa żyłanadziejami, a po blamażu w Splicie Legia żyła wysprzedawaniem nazwisk.Samdwumecz dla kibiców okazał się miarą ich odwagi.Fani Hajduka to typy, którzyjeszcze nie tak dawno mordowali Serbów.Jadąc autobusami do Warszawyzatrzymali się w Krakowie, gdzie balangowali z Wisłą.Krakowianiepoinstruowali Chorwatów, że Legia jest be , wobec czego natychmiast powytoczeniu się z pojazdu już na miejscu, stworzyli dość agresywną grupęatakującą miejscowych.Ciężko było sobie czerwono-biało-zielonym z nimiporadzić.Rewanż był meczem prawdy.%7łeby pojechać w 94 roku do byłejJugosławii, trzeba było mieć w sobie trochę ikry i sporo odwagi.Rękawice podjęłosześćdziesięciu pięciu fanów.Trzech wyprawiło się samolotem, trzech pojechałowłasnym autem, które wpadło im do morza, a 35 szalikowców (w tym 5 zSzczecina) przybyło na ten mecz wesołym autobusem.Na granicy słoweńsko-chorwackiej jeden z wycieczkowiczów był tak zaprawiony, że wręczył strażygranicznej paszport z.dżojntem.Celnicy zwariowali: przemyt narkotyków.Autobus skontrolowano, zabrano jakieś nieistotne ilości marihuany i sprzęt92awanturniczy: bejsbole, pały i noże.Jakby mogły coś pomóc na serię zkałasznikowa.Od chwili przekroczenia ostatniej granicy, autobus był środkiemtransportu pod szczególnym nadzorem policji.Na trybunach Hajduka, jak jużwspomnieliśmy, zjawiło się 65 fanów Legii.Marcin, wrocławski pilny obserwatorwszelkich pokazywanych na satelicie spotkań piłkarskich, a jednocześnierejestrator siły dopingu i liczebności kibiców przyjezdnych, stwierdził iż wwiększej grupie niż Legia w Splicie podczas Ligi Mistrzów pojawił się jedynie Ajax,którego zajechało trzy setki.Numer zmajstrowali kibole Legii fanom Radomiaka jesienią 94 roku.Przyjechali zielono-biali do Warszawy na mecz z Polonią.Z powodu zbyt silnejobstawy policji nie było szans na obicie przyjezdnych.Legioniści załadowali się wauta i pojechali do Radomia po spotkaniu.Tam zaczekali na przyjazd pociągu,którym zielono-biali wracali do domów.Trzydziestoosobową grupę kibicówRadomiaka witała równie liczna ekipa na peronie.Ale trzeba się było wreszcieporozchodzić po chatach.Najgorzej na tym wyszedł chłopak w koszulce BorussiDortmund, przyuważony jeszcze w Warszawie.Największą nienawiścią, przez długi okres fani ze stolicy darzylipoznaniaków.Dla %7łylety wyjazdy do tego miasta urosły do rangi najważniejszychwydarzeń sezonu.Tego, co zobaczyli na Bułgarskiej jesienią 94 roku, chybadługo nie zapomną.Nie dość, że na trybunach pojawiło się 10 tysięcy ludzi, to nadodatek niemal każdy chciał im skoczyć do gardła.W walce, jaka wywiązała sięmiędzy fanatykami miejscowych a policją, 120-osobowa grupa legionistów iwspomagających ich szczecinian mogła się jedynie przyglądać.Modląc się przyokazji, by się fanom Lecha zbytnio nie powiodło.Nie było to jedyne spotkaniewarszawiaków z poznaniakami w tym sezonie.Kilka dni pózniej Legia gościła wPniewach.Miasteczko to znane jest z fatalnego dojazdu.Aby tam się wyprawić,trzeba być zmotoryzowanym.Na trybunach prowincjonalnego miasteczkapojawiło się 40 szalikowców gości.Ekipa z Pruszkowa jechała dobrym autem,jednak wracając z meczu, jeszcze przed Poznaniem, wóz zdefektował.Tylkodzięki temu zostali dorwani przez patrolującą tę samą trasę ekipę Kolejorzy.Legioniści zamiast podjąć walkę, do której byli wyekwipowani, rzucili się doucieczki w pobliskie chaszcze.Jedynym obitym został.samochód.Ciekawe, czyjego właściciel, Rzeka, dostał za niego odszkodowanie.Aby zmłócić Lechalegioniści wyprawili się na 1/16 Pucharu Polski do Mławy.Zrobili to z partyzanta,czyli bez pokazywania własnych barw.A to dla tego, że warszawiaków byłoczternastu, natomiast poznaniaków trzy dychy i to konkretnej załogi.Po gdyńskim i zwłaszcza radomskim turnieju kibiców, które odbyły się wlutym 95 roku, stosunki między tymi dwiema ekipami zaczęły się ocieplać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Kibicebawili się, chlejąc wszelkie możliwe alkohole na Starówce, urządzając sobie przyokazji środkami pirotechnicznymi małego sylwestra.Chcąc wykorzystać chwile tryumfu i nastrój święta, Janusz Atlas z PiłkiNożnej poprosił na łamach gazety o amnestię dla niektórych działaczy idziennikarzy, o których na %7łylecie doskonale jeszcze pamiętano.Może troszkęraziła go nieobecność na trybunie kilku osób, które aby zachować całość swejpowłoki cielesnej, od roku już się na niej nie pokazywały.Atlas nie zwrócił się doanonimowych osób, lecz do Bosmana, którego uznał widocznie za przywódcę. Jeśli zbrodniarzom zależy na łagodnym wymiarze kary, to okazują skruchę stwierdzili szalikowcy spod %7łylety, dając tym samym do zrozumienia, że naprzebaczenie mają jeszcze czas, natomiast nie mają ochoty.Kolejny sezon, to ponowne wyzwanie.Hajduk na drodze do Ligi Mistrzów.Początkowo wszystko kręciło się wokół tego dwumeczu.Warszawa żyłanadziejami, a po blamażu w Splicie Legia żyła wysprzedawaniem nazwisk.Samdwumecz dla kibiców okazał się miarą ich odwagi.Fani Hajduka to typy, którzyjeszcze nie tak dawno mordowali Serbów.Jadąc autobusami do Warszawyzatrzymali się w Krakowie, gdzie balangowali z Wisłą.Krakowianiepoinstruowali Chorwatów, że Legia jest be , wobec czego natychmiast powytoczeniu się z pojazdu już na miejscu, stworzyli dość agresywną grupęatakującą miejscowych.Ciężko było sobie czerwono-biało-zielonym z nimiporadzić.Rewanż był meczem prawdy.%7łeby pojechać w 94 roku do byłejJugosławii, trzeba było mieć w sobie trochę ikry i sporo odwagi.Rękawice podjęłosześćdziesięciu pięciu fanów.Trzech wyprawiło się samolotem, trzech pojechałowłasnym autem, które wpadło im do morza, a 35 szalikowców (w tym 5 zSzczecina) przybyło na ten mecz wesołym autobusem.Na granicy słoweńsko-chorwackiej jeden z wycieczkowiczów był tak zaprawiony, że wręczył strażygranicznej paszport z.dżojntem.Celnicy zwariowali: przemyt narkotyków.Autobus skontrolowano, zabrano jakieś nieistotne ilości marihuany i sprzęt92awanturniczy: bejsbole, pały i noże.Jakby mogły coś pomóc na serię zkałasznikowa.Od chwili przekroczenia ostatniej granicy, autobus był środkiemtransportu pod szczególnym nadzorem policji.Na trybunach Hajduka, jak jużwspomnieliśmy, zjawiło się 65 fanów Legii.Marcin, wrocławski pilny obserwatorwszelkich pokazywanych na satelicie spotkań piłkarskich, a jednocześnierejestrator siły dopingu i liczebności kibiców przyjezdnych, stwierdził iż wwiększej grupie niż Legia w Splicie podczas Ligi Mistrzów pojawił się jedynie Ajax,którego zajechało trzy setki.Numer zmajstrowali kibole Legii fanom Radomiaka jesienią 94 roku.Przyjechali zielono-biali do Warszawy na mecz z Polonią.Z powodu zbyt silnejobstawy policji nie było szans na obicie przyjezdnych.Legioniści załadowali się wauta i pojechali do Radomia po spotkaniu.Tam zaczekali na przyjazd pociągu,którym zielono-biali wracali do domów.Trzydziestoosobową grupę kibicówRadomiaka witała równie liczna ekipa na peronie.Ale trzeba się było wreszcieporozchodzić po chatach.Najgorzej na tym wyszedł chłopak w koszulce BorussiDortmund, przyuważony jeszcze w Warszawie.Największą nienawiścią, przez długi okres fani ze stolicy darzylipoznaniaków.Dla %7łylety wyjazdy do tego miasta urosły do rangi najważniejszychwydarzeń sezonu.Tego, co zobaczyli na Bułgarskiej jesienią 94 roku, chybadługo nie zapomną.Nie dość, że na trybunach pojawiło się 10 tysięcy ludzi, to nadodatek niemal każdy chciał im skoczyć do gardła.W walce, jaka wywiązała sięmiędzy fanatykami miejscowych a policją, 120-osobowa grupa legionistów iwspomagających ich szczecinian mogła się jedynie przyglądać.Modląc się przyokazji, by się fanom Lecha zbytnio nie powiodło.Nie było to jedyne spotkaniewarszawiaków z poznaniakami w tym sezonie.Kilka dni pózniej Legia gościła wPniewach.Miasteczko to znane jest z fatalnego dojazdu.Aby tam się wyprawić,trzeba być zmotoryzowanym.Na trybunach prowincjonalnego miasteczkapojawiło się 40 szalikowców gości.Ekipa z Pruszkowa jechała dobrym autem,jednak wracając z meczu, jeszcze przed Poznaniem, wóz zdefektował.Tylkodzięki temu zostali dorwani przez patrolującą tę samą trasę ekipę Kolejorzy.Legioniści zamiast podjąć walkę, do której byli wyekwipowani, rzucili się doucieczki w pobliskie chaszcze.Jedynym obitym został.samochód.Ciekawe, czyjego właściciel, Rzeka, dostał za niego odszkodowanie.Aby zmłócić Lechalegioniści wyprawili się na 1/16 Pucharu Polski do Mławy.Zrobili to z partyzanta,czyli bez pokazywania własnych barw.A to dla tego, że warszawiaków byłoczternastu, natomiast poznaniaków trzy dychy i to konkretnej załogi.Po gdyńskim i zwłaszcza radomskim turnieju kibiców, które odbyły się wlutym 95 roku, stosunki między tymi dwiema ekipami zaczęły się ocieplać [ Pobierz całość w formacie PDF ]