[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Całość powinna wyglądać niezle i nada-wać się na kolację z założycielem firmy.W poprzedniejpracy często zdarzały się służbowe wyjścia, ale zwyklew porze lunchu i wystarczało mieć kilka kostiumów.Niepotrzebowała wieczorowych kreacji.Bielizna, kosmetyki, dżinsy i zwykła bluzka, w raziegdyby przypadkiem miała okazję powłóczyć się po mieściei pozwiedzać muzea.I to właściwie wszystko, więcej niewejdzie do podręcznej torby.Saul z góry zapowiedział, żenie będą nic oddawać na bagaż. Dzięki temu zaoszczędzimy sporo czasu, nie będzie-my czekać na walizki wyjaśnił. Muszę wgryzć sięw dokumenty dotyczące sprawy; Derek nie zdążył mniewprowadzić.Chciałbym omówić z tobą kilka rzeczy.Oto stoi przed pierwszą poważną próbą, pierwszymprawdziwym sprawdzianem.Okazja, by wykazać się wie-dzą i umiejętnościami.I to pod czujnym okiem Saula.%7łe teżakurat tak to wyszło! Jego obecność zbijała ją z tropu.Doskonale wie, jak jest do niej nastawiony.Nigdy tego nieokazał, kiedy czasem mijali się w korytarzu, więc nic niemogła mu zarzucić, ale przecież wie.I zna powód jegoniechęci.Ktoś ?ogłby powiedzieć, że sama jest sobie winna.Gdyby była bardziej dalekowzroczna i ewentualnie zdobyłasię na odrobinę pochlebstwa, to sytuacja wyglądałabyinaczej.Ale takie zachowanie nie jest w jej stylu.I nigdy niebędzie, a już na pewno nie w odniesieniu do Saula.Jednak musi pamiętać, że jest jej szefem i powinnawykonywać jego polecenia.Wzdrygnęła się i szybko skończyła pakowanie.Wpraw-dzie w czasie remontu wymieniono ogrzewanie, jednakw domu nadal czuło się wilgoć.Podobno z powodu grubościmurów, jak stwierdzili fachowcy.Niezle sobie wtedy pona-rzekali.Zbiegła na dół.Może ta deszczowa aura jeszcze sięodmieni, pocieszyła się w duchu.Tak mało czasu pozostałodo balu.Zbliżająca się maskarada ekscytowała całą lokalną spo-łeczność.Zapowiadało się ogromne wydarzenie, a kiedypotwierdziły się pogłoski, że wezmą w nim udział wszyscypracownicy, w miasteczku zapanowała atmosfera podnieco-nego wyczekiwania.Lord Astlegh, właściciel Fitzburgh Place, za odpo-wiednią opłatą zgodził się udostępnić swoją posiadłośćz rozległymi, urządzonymi w stylu włoskiego renesansui starannie utrzymanymi ogrodami. Podobno decydującym argumentem były kanały, pro-wadzące do sztucznego jeziora z miną osoby dobrzepoinformowanej powiedziała Olivia. Saul mówił, że w tensposób chciano uhonorować zasługi założyciela korporacji,Holendra z pochodzenia.Odepchnęła od siebie myśli o balu, ma teraz ważniejszesprawy na głowie.Pośpiesznie wsiadła do auta, kierowca odrazu ruszył. Zamówiłam ci bilet na odchodne poinformowała jąMarsha, kiedy w pośpiechu opuszczała biuro. Musisztylko odebrać go w okienku.Do odlotu pozostało mniej niż godzina, ale nie musiałasię śpieszyć.Lecieli pierwszą klasą, więc, jak pouczyła jąMarsha, wystarczyło być czterdzieści pięć minut przedstartem.Mimo to poczuła skurcz w żołądku, kiedy siedzącaza ladą urzędniczka kolejny raz zaczęła przerzucać papiery,daremnie próbując odnalezć jej bilet.Już widziała minęSaula, kiedy okaże się, że z nim nie leci. Bardzo mi przykro z zafrasowaną miną odezwała sięurzędniczka ale niestety, nie widzę pani biletu. Nie ma dla mnie biletu? Niemal zaparło jej dech.Noi co teraz zrobi? Z desperacją rozejrzała się po hali, szukającwzrokiem telefonu.Spostrzegła zbliżającego się Saulai odetchnęła z ulgą.Z ulgą! Nie była teraz pora, by zastanawiać się, skądwzięła się ta niezbita pewność, że on już coś poradzi, żechoćby spod ziemi, ale wydobędzie dla niej ten bilet. Cześć, Tullah! Nie mogą znalezć mojego biletu powiedziała zde-nerwowana. Miałam go tu odebrać, ale podobno nie ma. Zgadza się.Odebrałem go wcześniej odrzekł zespokojem. Ty odebrałeś? Starała się ostrożnie dobierać słowa,by nie eksplodować. Ty? powtórzyła, z trudem po-wstrzymując �sciekłość.Czy on naprawdę nie zdaje sobie sprawy, na jaki stres jąnaraził? Coś nie tak? zapytał, leciutko marszcząc brwii dotykając jej ramienia.Ze złością strzepnęła jego dłoń, odwróciła się, by niktpostronny nie słuchał, co ma mu do powiedzenia. Owszem! parsknęła mu w twarz. Oczywiścienawet się nie domyślasz, co ja przez ciebie przeżyłam.Bałam się, że nie polecę, a wystarczająco dobitnie powie-działeś, że jestem potrzebna w Hadze.I nagle słyszę, że niema dla mnie biletu. Głos zadrżał jej niebezpiecznie. Przecież był dla ciebie bilet rzekł. Ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Całość powinna wyglądać niezle i nada-wać się na kolację z założycielem firmy.W poprzedniejpracy często zdarzały się służbowe wyjścia, ale zwyklew porze lunchu i wystarczało mieć kilka kostiumów.Niepotrzebowała wieczorowych kreacji.Bielizna, kosmetyki, dżinsy i zwykła bluzka, w raziegdyby przypadkiem miała okazję powłóczyć się po mieściei pozwiedzać muzea.I to właściwie wszystko, więcej niewejdzie do podręcznej torby.Saul z góry zapowiedział, żenie będą nic oddawać na bagaż. Dzięki temu zaoszczędzimy sporo czasu, nie będzie-my czekać na walizki wyjaśnił. Muszę wgryzć sięw dokumenty dotyczące sprawy; Derek nie zdążył mniewprowadzić.Chciałbym omówić z tobą kilka rzeczy.Oto stoi przed pierwszą poważną próbą, pierwszymprawdziwym sprawdzianem.Okazja, by wykazać się wie-dzą i umiejętnościami.I to pod czujnym okiem Saula.%7łe teżakurat tak to wyszło! Jego obecność zbijała ją z tropu.Doskonale wie, jak jest do niej nastawiony.Nigdy tego nieokazał, kiedy czasem mijali się w korytarzu, więc nic niemogła mu zarzucić, ale przecież wie.I zna powód jegoniechęci.Ktoś ?ogłby powiedzieć, że sama jest sobie winna.Gdyby była bardziej dalekowzroczna i ewentualnie zdobyłasię na odrobinę pochlebstwa, to sytuacja wyglądałabyinaczej.Ale takie zachowanie nie jest w jej stylu.I nigdy niebędzie, a już na pewno nie w odniesieniu do Saula.Jednak musi pamiętać, że jest jej szefem i powinnawykonywać jego polecenia.Wzdrygnęła się i szybko skończyła pakowanie.Wpraw-dzie w czasie remontu wymieniono ogrzewanie, jednakw domu nadal czuło się wilgoć.Podobno z powodu grubościmurów, jak stwierdzili fachowcy.Niezle sobie wtedy pona-rzekali.Zbiegła na dół.Może ta deszczowa aura jeszcze sięodmieni, pocieszyła się w duchu.Tak mało czasu pozostałodo balu.Zbliżająca się maskarada ekscytowała całą lokalną spo-łeczność.Zapowiadało się ogromne wydarzenie, a kiedypotwierdziły się pogłoski, że wezmą w nim udział wszyscypracownicy, w miasteczku zapanowała atmosfera podnieco-nego wyczekiwania.Lord Astlegh, właściciel Fitzburgh Place, za odpo-wiednią opłatą zgodził się udostępnić swoją posiadłośćz rozległymi, urządzonymi w stylu włoskiego renesansui starannie utrzymanymi ogrodami. Podobno decydującym argumentem były kanały, pro-wadzące do sztucznego jeziora z miną osoby dobrzepoinformowanej powiedziała Olivia. Saul mówił, że w tensposób chciano uhonorować zasługi założyciela korporacji,Holendra z pochodzenia.Odepchnęła od siebie myśli o balu, ma teraz ważniejszesprawy na głowie.Pośpiesznie wsiadła do auta, kierowca odrazu ruszył. Zamówiłam ci bilet na odchodne poinformowała jąMarsha, kiedy w pośpiechu opuszczała biuro. Musisztylko odebrać go w okienku.Do odlotu pozostało mniej niż godzina, ale nie musiałasię śpieszyć.Lecieli pierwszą klasą, więc, jak pouczyła jąMarsha, wystarczyło być czterdzieści pięć minut przedstartem.Mimo to poczuła skurcz w żołądku, kiedy siedzącaza ladą urzędniczka kolejny raz zaczęła przerzucać papiery,daremnie próbując odnalezć jej bilet.Już widziała minęSaula, kiedy okaże się, że z nim nie leci. Bardzo mi przykro z zafrasowaną miną odezwała sięurzędniczka ale niestety, nie widzę pani biletu. Nie ma dla mnie biletu? Niemal zaparło jej dech.Noi co teraz zrobi? Z desperacją rozejrzała się po hali, szukającwzrokiem telefonu.Spostrzegła zbliżającego się Saulai odetchnęła z ulgą.Z ulgą! Nie była teraz pora, by zastanawiać się, skądwzięła się ta niezbita pewność, że on już coś poradzi, żechoćby spod ziemi, ale wydobędzie dla niej ten bilet. Cześć, Tullah! Nie mogą znalezć mojego biletu powiedziała zde-nerwowana. Miałam go tu odebrać, ale podobno nie ma. Zgadza się.Odebrałem go wcześniej odrzekł zespokojem. Ty odebrałeś? Starała się ostrożnie dobierać słowa,by nie eksplodować. Ty? powtórzyła, z trudem po-wstrzymując �sciekłość.Czy on naprawdę nie zdaje sobie sprawy, na jaki stres jąnaraził? Coś nie tak? zapytał, leciutko marszcząc brwii dotykając jej ramienia.Ze złością strzepnęła jego dłoń, odwróciła się, by niktpostronny nie słuchał, co ma mu do powiedzenia. Owszem! parsknęła mu w twarz. Oczywiścienawet się nie domyślasz, co ja przez ciebie przeżyłam.Bałam się, że nie polecę, a wystarczająco dobitnie powie-działeś, że jestem potrzebna w Hadze.I nagle słyszę, że niema dla mnie biletu. Głos zadrżał jej niebezpiecznie. Przecież był dla ciebie bilet rzekł. Ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]