[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale mimo to czuł się nieswojo.Opisywał jej plan krok po kroku, a ona komentowała każde zdanieskinieniem głowy. Rozumiem powiedziała, gdy skończył. Dam sobie radę. Jeśli chcesz o coś zapytać. Nie chcę.Dam sobie radę powtórzyła.Finnen lepiej by się czuł, gdyby Kaira miała jakiekolwiekwątpliwości i nieco mniej zaufania do niego. Nadal chcesz to zrobić? Jesteś pewna? Tak.Ja. Uniosła dłonie do ust.Przez chwilę sądził, że wbijew nie zęby, ale odsunęła tylko kosmyk włosów. Teraz już o nim nieśnię, wiesz? Kiedyś śniłam często, ale teraz już nie. Esh Gurleen? Finnen nie od razu zorientował się, o kimKaira mówi. Twój były nauczyciel? Aha. Jej twarz wykrzywił grymas bólu. Myślisz, że to zleo mnie świadczy? %7łe o nim powoli zapominam? Nie zapominam,naprawdę, ani o nim, ani o tym, czego mnie uczył. Wiem powiedział, bo najwyrazniej na to czekała.Pomyślałprzy tym, że miał rację od początku, od pierwszego ich spotkania.Kairarzeczywiście całą swą wiedzę o świecie czerpała z książek, bo tylko tamzwiązek snów i pamięci był tak silny. Za to śnią mi się inne rzeczy. Spojrzała na Finnena, teraz dlaodmiany dumnie wyprostowana, z rozjaśnioną twarzą. Przeszłość,umierający tam ludzie.To są koszmary, złe sny, ale też w jakiś sposóbdobre, bo świadczą o tym, że pamiętam, rozumiesz? %7łe wciąż pamiętam.Znię o czerwieni, bólu i przemocy, a kiedy się budzę, jest trochę lepiej,zupełnie jakbym przecięła wrzód.Finnen chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował.Kaira posłała mu uśmiech, który na chwilę uczynił jej miłą twarzboleśnie piękną. Idz już i nie martw się o mnie.Pamiętam wszystko i poradzęsobie. 7Sarimel stawała się coraz chudsza i słabsza.Każdego dnia gdyprzychodziła do sypialni Daniela, by przynieść mu śniadanie, dostrzegałna jej twarzy nowe spustoszenia.Włosy posiwiały, skórę pokryła siećcoraz głębszych zmarszczek.Od czasu do czasu kaszlała okropnie,chrypiąc, rzężąc i brudząc krwią już i tak brudne chusteczki.Nawetnoszenie tacy sprawiało jej kłopot; sapała wtedy z wysiłku i przystawałaco chwilę.Przestała karmić go jabłkami, teraz jedynym pożywieniemDaniela był ów rosół z niby-kurczaka, który nawiasem mówiąc smakował coraz paskudniej.A Sarimel śmierdziała z każdym dniembardziej.Daniel zresztą też, bo o wodzie do mycia mógł tylko pomarzyć.Mimo to przerażało go, że wkrótce straci opiekunkę.Co z nimbędzie, gdy jej zabraknie? Potrafił już wstać z łóżka, a nawet przejśćkilka kroków.Przejść, czy może raczej przeskoczyć, bo jego lewa noga,ta zmiażdżona, do niczego się nie nadawała, była teraz krótsza, zwielkim, sztywnym i gruzłowatym kolanem oraz stopą śmieszniewykręconą do wewnątrz.Gdy Daniel ujrzał ją po raz pierwszy, ogarnęłago furia.Na Nowych Ziemiach do czegoś takiego by nie dopuszczono,tamtejsi lekarze z pewnością właściwie poskładaliby mu kości i mógłbyteraz chodzić.A tak mógł tylko skakać niczym stuknięty pasikonik,bezradny wśród obcych jak dziecko.Poza tym nie znał tutejszego języka,nie potrafił się bronić i nie wiedział, skąd wziąć pożywienie.Wciążpotrzebował pomocy.Dlatego właśnie mimo wstrętu, jaki budziła w nimSarimel, starał się być dla niej miły.Liczył, że kobieta przed śmierciąpoprosi kogoś, by jeszcze przez jakiś czas zajął się jej podopiecznym.Miała chyba jakichś przyjaciół oprócz kochanka z zardzewiałymmieczem, który przestał do niej przychodzić? Daniel uśmiechał się więc,gdy przynosiła mu rosół, i starał się nie krzywić, choć smak zupypozostawiał wiele do życzenia.Dziękował jej też za każdą przysługę,nawet za głupie poprawienie poduszki.Słowo dziękuję było jednym zkilkunastu, które znał.W zamian otrzymał buty.Sarimel przyniosła je któregoś ranka i postawiła przy łóżku.Odrazu poznał, że zostały uszyte specjalnie dla niego, bo podeszwa lewegobyła odpowiednio grubsza, tak by wyrównać długość okaleczonej nogi.Mógł teraz chodzić, co prawda mocno utykając, bo na sztywność kolananic się nie dało poradzić, ale niewątpliwie był to znacznieefektywniejszy sposób poruszania się niż skakanie.Był ciekaw, ile butywytrzymają Sarimel jakimś cudem zdobyła solidną skórę, ale przecieżw tym świecie nic nie pozostawało solidne na długo.Obszedł pokój, po czym zatrzymał się, zdyszany.W nodze znówodezwał się ból.Daniel wiedział, że minie sporo czasu, zanim odzyskasiły.Wiedział też, że już nigdy nie będzie chodził normalnie chyba żewróci na Nowe Ziemie, gdzie połamią mu kości i złożą je na nowo.Przymknął oczy, przełknął złość i odwrócił się do Sarimel, chcącjej podziękować, ale opiekunka znikała właśnie w drzwiach.Poszedł zanią, wciąż trochę wdzięczny, trochę zły, a przede wszystkimzaciekawiony, bo nigdy wcześniej nie opuszczał pokoju.Siedziała, kuląc się przy piecyku, jeśli za piecyk można uznaćażurową kulę z metalu, zawieszoną na wymyślnie powyginanym stojaku.W kuli dogasały węgle, żaru wystarczyło na tyle, by oświetlić znękanątwarz kobiety.W chwili gdy Pantalekis wszedł, właśnie dostała napadukaszlu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Ale mimo to czuł się nieswojo.Opisywał jej plan krok po kroku, a ona komentowała każde zdanieskinieniem głowy. Rozumiem powiedziała, gdy skończył. Dam sobie radę. Jeśli chcesz o coś zapytać. Nie chcę.Dam sobie radę powtórzyła.Finnen lepiej by się czuł, gdyby Kaira miała jakiekolwiekwątpliwości i nieco mniej zaufania do niego. Nadal chcesz to zrobić? Jesteś pewna? Tak.Ja. Uniosła dłonie do ust.Przez chwilę sądził, że wbijew nie zęby, ale odsunęła tylko kosmyk włosów. Teraz już o nim nieśnię, wiesz? Kiedyś śniłam często, ale teraz już nie. Esh Gurleen? Finnen nie od razu zorientował się, o kimKaira mówi. Twój były nauczyciel? Aha. Jej twarz wykrzywił grymas bólu. Myślisz, że to zleo mnie świadczy? %7łe o nim powoli zapominam? Nie zapominam,naprawdę, ani o nim, ani o tym, czego mnie uczył. Wiem powiedział, bo najwyrazniej na to czekała.Pomyślałprzy tym, że miał rację od początku, od pierwszego ich spotkania.Kairarzeczywiście całą swą wiedzę o świecie czerpała z książek, bo tylko tamzwiązek snów i pamięci był tak silny. Za to śnią mi się inne rzeczy. Spojrzała na Finnena, teraz dlaodmiany dumnie wyprostowana, z rozjaśnioną twarzą. Przeszłość,umierający tam ludzie.To są koszmary, złe sny, ale też w jakiś sposóbdobre, bo świadczą o tym, że pamiętam, rozumiesz? %7łe wciąż pamiętam.Znię o czerwieni, bólu i przemocy, a kiedy się budzę, jest trochę lepiej,zupełnie jakbym przecięła wrzód.Finnen chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował.Kaira posłała mu uśmiech, który na chwilę uczynił jej miłą twarzboleśnie piękną. Idz już i nie martw się o mnie.Pamiętam wszystko i poradzęsobie. 7Sarimel stawała się coraz chudsza i słabsza.Każdego dnia gdyprzychodziła do sypialni Daniela, by przynieść mu śniadanie, dostrzegałna jej twarzy nowe spustoszenia.Włosy posiwiały, skórę pokryła siećcoraz głębszych zmarszczek.Od czasu do czasu kaszlała okropnie,chrypiąc, rzężąc i brudząc krwią już i tak brudne chusteczki.Nawetnoszenie tacy sprawiało jej kłopot; sapała wtedy z wysiłku i przystawałaco chwilę.Przestała karmić go jabłkami, teraz jedynym pożywieniemDaniela był ów rosół z niby-kurczaka, który nawiasem mówiąc smakował coraz paskudniej.A Sarimel śmierdziała z każdym dniembardziej.Daniel zresztą też, bo o wodzie do mycia mógł tylko pomarzyć.Mimo to przerażało go, że wkrótce straci opiekunkę.Co z nimbędzie, gdy jej zabraknie? Potrafił już wstać z łóżka, a nawet przejśćkilka kroków.Przejść, czy może raczej przeskoczyć, bo jego lewa noga,ta zmiażdżona, do niczego się nie nadawała, była teraz krótsza, zwielkim, sztywnym i gruzłowatym kolanem oraz stopą śmieszniewykręconą do wewnątrz.Gdy Daniel ujrzał ją po raz pierwszy, ogarnęłago furia.Na Nowych Ziemiach do czegoś takiego by nie dopuszczono,tamtejsi lekarze z pewnością właściwie poskładaliby mu kości i mógłbyteraz chodzić.A tak mógł tylko skakać niczym stuknięty pasikonik,bezradny wśród obcych jak dziecko.Poza tym nie znał tutejszego języka,nie potrafił się bronić i nie wiedział, skąd wziąć pożywienie.Wciążpotrzebował pomocy.Dlatego właśnie mimo wstrętu, jaki budziła w nimSarimel, starał się być dla niej miły.Liczył, że kobieta przed śmierciąpoprosi kogoś, by jeszcze przez jakiś czas zajął się jej podopiecznym.Miała chyba jakichś przyjaciół oprócz kochanka z zardzewiałymmieczem, który przestał do niej przychodzić? Daniel uśmiechał się więc,gdy przynosiła mu rosół, i starał się nie krzywić, choć smak zupypozostawiał wiele do życzenia.Dziękował jej też za każdą przysługę,nawet za głupie poprawienie poduszki.Słowo dziękuję było jednym zkilkunastu, które znał.W zamian otrzymał buty.Sarimel przyniosła je któregoś ranka i postawiła przy łóżku.Odrazu poznał, że zostały uszyte specjalnie dla niego, bo podeszwa lewegobyła odpowiednio grubsza, tak by wyrównać długość okaleczonej nogi.Mógł teraz chodzić, co prawda mocno utykając, bo na sztywność kolananic się nie dało poradzić, ale niewątpliwie był to znacznieefektywniejszy sposób poruszania się niż skakanie.Był ciekaw, ile butywytrzymają Sarimel jakimś cudem zdobyła solidną skórę, ale przecieżw tym świecie nic nie pozostawało solidne na długo.Obszedł pokój, po czym zatrzymał się, zdyszany.W nodze znówodezwał się ból.Daniel wiedział, że minie sporo czasu, zanim odzyskasiły.Wiedział też, że już nigdy nie będzie chodził normalnie chyba żewróci na Nowe Ziemie, gdzie połamią mu kości i złożą je na nowo.Przymknął oczy, przełknął złość i odwrócił się do Sarimel, chcącjej podziękować, ale opiekunka znikała właśnie w drzwiach.Poszedł zanią, wciąż trochę wdzięczny, trochę zły, a przede wszystkimzaciekawiony, bo nigdy wcześniej nie opuszczał pokoju.Siedziała, kuląc się przy piecyku, jeśli za piecyk można uznaćażurową kulę z metalu, zawieszoną na wymyślnie powyginanym stojaku.W kuli dogasały węgle, żaru wystarczyło na tyle, by oświetlić znękanątwarz kobiety.W chwili gdy Pantalekis wszedł, właśnie dostała napadukaszlu [ Pobierz całość w formacie PDF ]