[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Często całe dnie zanurzony w fotelu, zcygarem zgasłym w ustach naprzeciw wielkiego siedząc zwierciadła, rozbierałsam swe przymioty i żadna niewolnica kaukaska wieziona na targ doKonstantynopola nie liczy tak swych lat, wdzięków i prawdopodobieństwadostania się do haremu sułtana lub wezyra, jak Sylwan rachował miliony, którepowinien był zdobyć w zamian za dary, jakimi był uposażony, którymi siępysznił w duchu. Jestem młody, krew z mlekiem, piękny, dystyngowany, wychowany jaknajlepiej; mam imię, mam tytuł, mam majątek, mam dowcip, umiem się znalezć,tchórz nie jestem: czegóż mi braknie? Mogę się dobijać o rękę księżniczki S.,hrabianki P., o kogo mi się podoba.Nie rozumiem, żeby mi śmiano odmówić!Wszakże (dodawał) ten ślamazarny X.ożenił się z dwumilionową dziedziczką,choć ze mną w żaden sposób mierzyć się nie może; wszak F.pochwycił naBiałej Rusi 5000 dusz bez grosza długu, choć nawet po francusku mówiąc,tysiące grubych robił omyłek; a ja! a ja!! czegóż ja mam prawo sięspodziewać??Tym zwykle wykrzyknikiem kończyły się marzenia Sylwana, co dzień silniejfarbujące się rzeczywistością.W końcu młode hrabię przekonało się, że mu niepozostaje tylko wyekwipować się przyzwoicie i w świat pojechać po owe złotejabłuszko, które samo powinno mu się było stoczyć pod nogi.Wspomnieliśmyjuż w pierwszej części, że dla spóznionej pory Sylwan nie mogąc do wód,wprost ruszył do Warszawy, gdzie o kilku bogatych z Wołynia i Podoladziedziczkach słychać było; aleśmy pozostawili szczegółowy opis tej wyprawyna pózniej i teraz dopiero dajemy go czytelnikom.Sylwan miał się, oprócz innych niezliczonych przymiotów, za bardzo zręcznegointryganta, za człowieka, co myśl raz powziętą spełnić potrafi bądz co bądz;jego zabiegi około Frani wcale go z błędu nie wywiodły.Dziewczę proste,głupiuchne, niewinne, wychowane na wsi, ani się liczyło tu nawet i Sylwan miałsię za słusznie ukaranego za to, że się ku niej zniżył.W tym światku musiał gospotkać zawód, bo sfera nie była mu właściwa, wyobrażenia inne, ludzie obcy,ale na świecie wyższym, wśród swoich nie wątpił, że zaćmi wszystkich izwycięstwo otrzyma.%7ładen rycerz na wyprawę krzyżową tak się starannie niewybierał, jak on na tę małżeńską wycieczkę. Z zimną krwią gotując się zwyciężyć (a broń Boże nie zginąć), począł odwyrobienia sobie paszportu, metryki, świadectwa, że nie był żonaty, papierówpoświadczających stan majątkowy ojca (w których ani o konfiskacie kluczaSłomnickiego, ani o wydziale Palnika dla Wacława wzmianki nie było); uzbroiłsię w tysiąc dukatów, które stanowiły stawkę gry, w koczyk nowy wiedeński,kamerdynera z wąsami blond i z pierścieniem ogromnym na palcu, wprzepyszną toaletę i elegancje męskie umyślnie wypisane z Odessy, lokaika,kucharza, cztery konie najpiękniejsze, jakie w stadzie się znalazły, uprzążwiedeńską, kupioną u rotmistrza Powały itd., itd.Dowodem być może, z jakąprzebiegłością na wszystko, co go spotkać mogło, przygotowywał się Sylwan,że nawet w wyborze biblioteczki podróżnej miał wzgląd na różne odcieniaopinii, o jakie się mógł otrzeć w tej wyprawie.Był w niej oddziałgorącokatolicki na wypadek, gdyby panna należała do czytelniczek l Universlub zwolennic ks.Lacordaire a; było kilkanaście prób literatury szalonej, jeślibytrafił na jaką Cardoville; był Michelet i Quinet dla filozofki, była pani Sand dlazapalonych główek, było i kilku krajowców w odwodzie, jeśliby, czego się niespodziewał Sylwan, panna lubiła literaturę domorosłą.Książki te z kolei miaływystępować na stoliczku jego i nadawać mu potrzebny koloryt harmonijny, zbarwą domu zgodny.Inne zapasy z równą starannością obrachowane zostały,gdyż Sylwan z góry sobie zapowiedział, że się ożenić musi i że rolę, jakiejożenienie wymagać po nim będzie, odegra.Nie popisywał się jednak przednikim z tymi środkami pomocniczymi, ażeby nie wydać się z tym, że samemusobie mało ufa i czuje ich potrzebę; jeden ojciec zobaczył z dala bagaże iuśmiechnął się do siebie, zacierając ręce: Krew Denderów nie kłamie! cha! cha! zuch mi chłopiec, zuch; da sobie rady,spryt szczególny!  Jednakże nie wydał się z tym ojciec, że widział wszystko, aw przeddzień wyjazdu tylko uczuł potrzebę rodzicielskich rad na drogę udzielić. Mój kochany hrabio!  rzekł, gdy oba w pokoju starego zasiedli samiśmy, pomówmy sercem otwartym, szczerze, bez obwijadeł!.Dorosłeś, niejesteś dziecko, możemy być z sobą nie jak syn z ojcem, ale jak przyjaciel zprzyjacielem.Nie mam dla ciebie tajemnic, ty ich dla mnie mieć niepowinieneś. Toteż ich nie mam  odparł Sylwan, wyciągając się na kanapie zupełnie poprzyjacielsku  i mówię otwarcie, że jadę się żenić, a żenić nie inaczej, jakbogato: powrócę milionowym! To cel! nie spuszczajże go z oka i wszystko do niego zastosuj!  poważnie,po mentorsku dodał stary. Od razu potrzeba ci się rzucić w jak największyświat, ku czemu posłuży kilka znajomości i listów moich [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl