[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co ty o tym myślisz? zapytał ją Wojtek.Pani sołtys wstała od stołu i wyglądała na całkowicie oszołomioną. Sama nie wiem.zastanowiła się. To chyba nie całkiem fair.A jak nic nie znajdę na dokumencie, a oni zapłacątyle pieniędzy.Głupio bym się czuła, bo to przecież ze dwieście tysięcy złotych.Brać je tak zanic.Albert machnął ręką Dziwne skrupuły.To przecież oni zaproponowali.Widać im sięopłaca, chyba że Witek to wydusił siłą. Niczego nie wyduszałem.Albert ma rację na pewno im się opłaca, poza tym jestempewien, że dostaniesz całą sumę, a to prawie milion złotych.Oczywiście będziesz musiałazapłacić podatek. Swoją drogą ciekawe, czy można sobie od tego odliczyć 50-procentowe koszty uzysku zastanowił się niespodziewanie Wojtek. To przecież twórczość , w każdym razie pracaintelektualna. Raczej konsultacja sprostował Lipski. Już urząd skarbowy coś wymyśli, żeby dobrzena tym skarbie zarobić. To w tej chwili nieistotne przerwał te jałowe rozważania Witold. Chodzi o to, czy sięzgadzasz i czy podpiszesz umowę pokazał jej kopertę. Tyle forsy zastanowiła się Mila. Mogłabym zacząć hodować alpaki. Zwięci Pańscy wykrzyknął Albert. Ty chcesz hodować alpaki? Przecież one plują! To lamy plują machinalnie sprostował Witold, ciągle patrząc na Milę, która nerwowochodziła po sali kinowej. Lepiej hoduj selskiny śmieszki poradził życzliwie Wojtek. Są bardzo milutkie. Tylko chichoczą jak hieny dodał Albert. W tej chwili przestańcie uspokoił ich Witold. To sprawa poważna.Mila, co o tym myślisz? Uważasz, że ta propozycja jest OK? zapytała. Jak najbardziej! Ryzyko minimalne, przeczytaj sobie spokojnie umowę, możemy jeszcze jąskorygować.Oni są zdesperowani, chcą mieć ten statek za wszelką cenę.i w tym twoja szansa! Jest mi dodatkowo głupio, bo to twój pomysł i chciałabym się z tobą podzielić tymipieniędzmi powiedziała Mila, wyciągając umowę z koperty. Bardzo słusznie! poparł tę decyzję Albert. Witek ma prawo do tej forsy jak chłop doziemi! W żadnym wypadku zaprotestował Witold. To twój pomysł i mnie nic do tego.Choć przyznam, że gdy już dostaniesz ten milion minuspodatek. Wysoki uzupełnił Lipski, wykrzywiając się brzydko. Tego jeszcze nie wiemy machnął ręką Witold i ciągnął dalej: To przemyślisz pewnąmoją propozycję. Jaką? podniosła głowę znad umowy. Nie będziesz inwestować w alpaki ani w śmiejące się jak hieny selskiny.przynajmniejwstrzymasz się z tym na jakiś czas.Tylko zainwestujesz w mój hotel.To znaczy zostanieszmoją wspólniczką. No nie! wykrzyknął Albert. Chyba nie zmusisz jej, żeby wyjechała do jakiejśidiotycznej Warszawy.Tu jest potrzebna. Stolica zapewne będzie zachwycona tym epitetem machnął ręką Witold. Wcale niebędziesz musiała wyjeżdżać.Będziemy przecież pracować na miejscu, od marketingu i PRwynajmiemy sobie ludzi.Mila była najwyrazniej przytłoczona nagłością zmian rzeczywiście, w ciągu kilku minutstać się milionerką, to była dosyć szokująca sprawa.Rozejrzała się bezradnie po wielkiej salikinowej i powiedziała do Witolda: Daj mi trochę czasu, muszę to przemyśleć.To wszystkozdarzyło się tak niespodziewanie.Dla mnie ta historia jest po prostu głupia powiedziałaszczerze. Opowiedziałeś o swojej przygodzie, ja z ciekawości zaczęłam się zastanawiać nadrozwiązaniem zagadki.Ty potraktowałeś to serio.Po prostu ciężko mi się w tym wszystkimodnalezć. Jasne pokiwał głową Witold. Przeczytaj umowę, może ci coś jeszcze przyjdzie dogłowy. Nie rozumiem tych rozterek dziwił się ciągle Albert. Przecież najprostsze pomysły są zawsze najgenialniejsze! Ja bym od razu podpisywał,nawet własną krwią! To okazja jedna na milion! No, co do tego ostatniego, jak nigdy się zgadzam powiedział flegmatyczny Wojtek.Okazja jedna na milion, żeby zdobyć milion!Roześmiali się, ale Witold cały czas obserwował zasępioną Milę.Zabrała się do czytaniaumowy, a jej mina niewiele wyrażała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Co ty o tym myślisz? zapytał ją Wojtek.Pani sołtys wstała od stołu i wyglądała na całkowicie oszołomioną. Sama nie wiem.zastanowiła się. To chyba nie całkiem fair.A jak nic nie znajdę na dokumencie, a oni zapłacątyle pieniędzy.Głupio bym się czuła, bo to przecież ze dwieście tysięcy złotych.Brać je tak zanic.Albert machnął ręką Dziwne skrupuły.To przecież oni zaproponowali.Widać im sięopłaca, chyba że Witek to wydusił siłą. Niczego nie wyduszałem.Albert ma rację na pewno im się opłaca, poza tym jestempewien, że dostaniesz całą sumę, a to prawie milion złotych.Oczywiście będziesz musiałazapłacić podatek. Swoją drogą ciekawe, czy można sobie od tego odliczyć 50-procentowe koszty uzysku zastanowił się niespodziewanie Wojtek. To przecież twórczość , w każdym razie pracaintelektualna. Raczej konsultacja sprostował Lipski. Już urząd skarbowy coś wymyśli, żeby dobrzena tym skarbie zarobić. To w tej chwili nieistotne przerwał te jałowe rozważania Witold. Chodzi o to, czy sięzgadzasz i czy podpiszesz umowę pokazał jej kopertę. Tyle forsy zastanowiła się Mila. Mogłabym zacząć hodować alpaki. Zwięci Pańscy wykrzyknął Albert. Ty chcesz hodować alpaki? Przecież one plują! To lamy plują machinalnie sprostował Witold, ciągle patrząc na Milę, która nerwowochodziła po sali kinowej. Lepiej hoduj selskiny śmieszki poradził życzliwie Wojtek. Są bardzo milutkie. Tylko chichoczą jak hieny dodał Albert. W tej chwili przestańcie uspokoił ich Witold. To sprawa poważna.Mila, co o tym myślisz? Uważasz, że ta propozycja jest OK? zapytała. Jak najbardziej! Ryzyko minimalne, przeczytaj sobie spokojnie umowę, możemy jeszcze jąskorygować.Oni są zdesperowani, chcą mieć ten statek za wszelką cenę.i w tym twoja szansa! Jest mi dodatkowo głupio, bo to twój pomysł i chciałabym się z tobą podzielić tymipieniędzmi powiedziała Mila, wyciągając umowę z koperty. Bardzo słusznie! poparł tę decyzję Albert. Witek ma prawo do tej forsy jak chłop doziemi! W żadnym wypadku zaprotestował Witold. To twój pomysł i mnie nic do tego.Choć przyznam, że gdy już dostaniesz ten milion minuspodatek. Wysoki uzupełnił Lipski, wykrzywiając się brzydko. Tego jeszcze nie wiemy machnął ręką Witold i ciągnął dalej: To przemyślisz pewnąmoją propozycję. Jaką? podniosła głowę znad umowy. Nie będziesz inwestować w alpaki ani w śmiejące się jak hieny selskiny.przynajmniejwstrzymasz się z tym na jakiś czas.Tylko zainwestujesz w mój hotel.To znaczy zostanieszmoją wspólniczką. No nie! wykrzyknął Albert. Chyba nie zmusisz jej, żeby wyjechała do jakiejśidiotycznej Warszawy.Tu jest potrzebna. Stolica zapewne będzie zachwycona tym epitetem machnął ręką Witold. Wcale niebędziesz musiała wyjeżdżać.Będziemy przecież pracować na miejscu, od marketingu i PRwynajmiemy sobie ludzi.Mila była najwyrazniej przytłoczona nagłością zmian rzeczywiście, w ciągu kilku minutstać się milionerką, to była dosyć szokująca sprawa.Rozejrzała się bezradnie po wielkiej salikinowej i powiedziała do Witolda: Daj mi trochę czasu, muszę to przemyśleć.To wszystkozdarzyło się tak niespodziewanie.Dla mnie ta historia jest po prostu głupia powiedziałaszczerze. Opowiedziałeś o swojej przygodzie, ja z ciekawości zaczęłam się zastanawiać nadrozwiązaniem zagadki.Ty potraktowałeś to serio.Po prostu ciężko mi się w tym wszystkimodnalezć. Jasne pokiwał głową Witold. Przeczytaj umowę, może ci coś jeszcze przyjdzie dogłowy. Nie rozumiem tych rozterek dziwił się ciągle Albert. Przecież najprostsze pomysły są zawsze najgenialniejsze! Ja bym od razu podpisywał,nawet własną krwią! To okazja jedna na milion! No, co do tego ostatniego, jak nigdy się zgadzam powiedział flegmatyczny Wojtek.Okazja jedna na milion, żeby zdobyć milion!Roześmiali się, ale Witold cały czas obserwował zasępioną Milę.Zabrała się do czytaniaumowy, a jej mina niewiele wyrażała [ Pobierz całość w formacie PDF ]