[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem jutro umówiona narozmowę w sprawie pracy.We Wrocławiu.- To chyba ciekawa propozycja?- No tak.Ale musiałabym tam coś wynająć.Wyprowadzić się.Maria westchnęła i uśmiechnęła się.- Kochanie.Jesteś dorosła.To ja uwiązałam cię tutaj itrzymałam, ograniczając, a jednocześnie nic nie dając wzamian.Jedz na spotkanie, ustal dogodne warunki i idz doprzodu.Wrocław jest blisko, to nie koniec świata, poradzimysobie.- No tak, ale wiesz, finanse.- Monika miała zmartwionąminę.- Och daj spokój, dziecko! - Starsza kobieta machnęła ręką.-Pieniądze to nie wszystko.Za-wsze jakiś turysta się trafi, a zimą zamknę górę i nie będę tamgrzać.Zaoszczędzę na ogrzewaniu.- Myślisz, że to może być dla mnie szansa? -Monika patrzyłaz nadzieją.- Myślę, że to najlepsze, co teraz możesz zrobić.Wyjechaćstąd.Też bym wyjechała, gdybym miała taką możliwość.- Trochę się boję.- To normalne, zmiany rodzą obawę.Ale są dobre.Cieszę się.- Matka podeszła do Moniki i przytuliła ją.- Wszystko jest takie.pokręcone - wymamrotaładziewczyna.- Jak całe życie.Ale poradzisz sobie.Jesteś silna.Twój ojciecteż taki był.I bardzo cię kochał.Pamiętaj o tym.-Będę.Nazajutrz Monika pojechała do Wrocławia.Grzesiekzaproponował, żeby pojechali razem.W końcu właścicielemplacówki był jego kolega, więc było to naturalne.Nie wracalido sytuacji sprzed kilku dni i do tego, co zaszło wsamochodzie.Miał dobry humor, rozmawiał z Moniką naswobodne tematy i sprawił, że przestała się stresować i tworzyćw głowie możliwe scenariusze.I może dlatego rozmowaprzebiegła gładko i sympatycznie.Marcin, kolega Grześka,okazał się fajnym facetem z jasno wytyczonym celem.I oka-zało się, że chce, aby mu ten cel pomogła osiągnąć międzyinnymi i Monika.Pracę miała rozpocząć od nowego rokuszkolnego, ale już od sierpniapraktycznie musiałaby mieszkać we Wrocławiu, abyprzygotować placówkę do otwarcia.Gdy wracali, Grzesiekzaprosił dziewczynę na obiad.- Pomogę ci znalezć mieszkanie.- Tu też masz znajomości.- Uśmiechnęła się i odsunęła talerz.- No tak się składa, że mam.Mój kolega.- Ma biuro nieruchomości? - Roześmiała się.Grzesiekpopatrzył na nią z błyskiem w oku.- Dawno się nie śmiałaś.- Sam wiesz dlaczego.- Rób tak częściej.Będę się starał cię jakoś rozśmieszać.- No zobaczymy.Powiedz lepiej, co z tym twoim kolegą odnieruchomości.- Pogadam z nim.%7łeby znalazł coś fajnego, taniego, dobrego iw korzystnej lokalizacji.- To chyba zbyt wiele życzeń naraz?- Zobaczysz, że da radę.Jest mi winien przysługę.- Wielu takich masz?- Jakich? - Grzesiek zmarszczył brwi.- Winnych ci przysługę?- Sporo.Gdy wyszli z przydrożnego zajazdu, Monika zatrzymała sięprzy samochodzie.- Grześ.Drgnął, bo od dawna się tak do niego nie zwracała.Stanąłprzy niej i patrzył.- Dziękuję ci za wszystko.To dla mnie naprawdę bardzo.ważne.Zwłaszcza teraz.- Wiem.- Jakoś dam radę.- To też wiem.- Czy możesz mnie zawiezć w jedno miejsce?- Gdzie tylko chcesz - uśmiechnął się.- Pojedzmy do Wałbrzycha.Na Podgórze.Muszę wejść naGórę Zamkową.Muszę.coś zamknąć.Gdy dojechali do podnóża góry, Monika poprosiła Grześka,żeby zaczekał.Patrzył, jak dziewczyna znika pomiędzydrzewami, i miał wrażenie, że zaraz pęknie mu serce.Niewiedział, dlaczego akurat tu chciała przyjechać, ale domyślałsię, że to musi mieć jakiś związek z.tamtym.Nie myślał oMincu, starał się nie myśleć, ale przeklinał moment, w którymzjawił się w jej życiu.A z drugiej strony był mu wdzięczny.Bogdyby nie on, gdyby nie to, że wtargnął w ich świat, może on,Grzesiek, nadal tkwiłby w chorym związku i zachowywał jakskończony idiota i tchórz? Gdy tak analizował wszystko, cozaszło w tak krótkim czasie, doszedł do wniosku, że po prostupotrzebował tej iskry, tego gwałtownego przebudzenia,popchnięcia do działania.I Minc stał się tego motorem.Co niezmieniało faktu, że nienawidził tego człowieka i pragnął, abyjuż nigdy nie pojawił się w jej życiu.I aby Monika w końcu.wyrzuciła go z głowy.I.z serca też.Monika weszła na samą górę i stanęła przy ruinach, przyktórych ostatnio była z nim.Dotknęła czerwonych cegieł ioparła o nie czoło.- Wybaczam ci.Nie mam innego wyjścia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Jestem jutro umówiona narozmowę w sprawie pracy.We Wrocławiu.- To chyba ciekawa propozycja?- No tak.Ale musiałabym tam coś wynająć.Wyprowadzić się.Maria westchnęła i uśmiechnęła się.- Kochanie.Jesteś dorosła.To ja uwiązałam cię tutaj itrzymałam, ograniczając, a jednocześnie nic nie dając wzamian.Jedz na spotkanie, ustal dogodne warunki i idz doprzodu.Wrocław jest blisko, to nie koniec świata, poradzimysobie.- No tak, ale wiesz, finanse.- Monika miała zmartwionąminę.- Och daj spokój, dziecko! - Starsza kobieta machnęła ręką.-Pieniądze to nie wszystko.Za-wsze jakiś turysta się trafi, a zimą zamknę górę i nie będę tamgrzać.Zaoszczędzę na ogrzewaniu.- Myślisz, że to może być dla mnie szansa? -Monika patrzyłaz nadzieją.- Myślę, że to najlepsze, co teraz możesz zrobić.Wyjechaćstąd.Też bym wyjechała, gdybym miała taką możliwość.- Trochę się boję.- To normalne, zmiany rodzą obawę.Ale są dobre.Cieszę się.- Matka podeszła do Moniki i przytuliła ją.- Wszystko jest takie.pokręcone - wymamrotaładziewczyna.- Jak całe życie.Ale poradzisz sobie.Jesteś silna.Twój ojciecteż taki był.I bardzo cię kochał.Pamiętaj o tym.-Będę.Nazajutrz Monika pojechała do Wrocławia.Grzesiekzaproponował, żeby pojechali razem.W końcu właścicielemplacówki był jego kolega, więc było to naturalne.Nie wracalido sytuacji sprzed kilku dni i do tego, co zaszło wsamochodzie.Miał dobry humor, rozmawiał z Moniką naswobodne tematy i sprawił, że przestała się stresować i tworzyćw głowie możliwe scenariusze.I może dlatego rozmowaprzebiegła gładko i sympatycznie.Marcin, kolega Grześka,okazał się fajnym facetem z jasno wytyczonym celem.I oka-zało się, że chce, aby mu ten cel pomogła osiągnąć międzyinnymi i Monika.Pracę miała rozpocząć od nowego rokuszkolnego, ale już od sierpniapraktycznie musiałaby mieszkać we Wrocławiu, abyprzygotować placówkę do otwarcia.Gdy wracali, Grzesiekzaprosił dziewczynę na obiad.- Pomogę ci znalezć mieszkanie.- Tu też masz znajomości.- Uśmiechnęła się i odsunęła talerz.- No tak się składa, że mam.Mój kolega.- Ma biuro nieruchomości? - Roześmiała się.Grzesiekpopatrzył na nią z błyskiem w oku.- Dawno się nie śmiałaś.- Sam wiesz dlaczego.- Rób tak częściej.Będę się starał cię jakoś rozśmieszać.- No zobaczymy.Powiedz lepiej, co z tym twoim kolegą odnieruchomości.- Pogadam z nim.%7łeby znalazł coś fajnego, taniego, dobrego iw korzystnej lokalizacji.- To chyba zbyt wiele życzeń naraz?- Zobaczysz, że da radę.Jest mi winien przysługę.- Wielu takich masz?- Jakich? - Grzesiek zmarszczył brwi.- Winnych ci przysługę?- Sporo.Gdy wyszli z przydrożnego zajazdu, Monika zatrzymała sięprzy samochodzie.- Grześ.Drgnął, bo od dawna się tak do niego nie zwracała.Stanąłprzy niej i patrzył.- Dziękuję ci za wszystko.To dla mnie naprawdę bardzo.ważne.Zwłaszcza teraz.- Wiem.- Jakoś dam radę.- To też wiem.- Czy możesz mnie zawiezć w jedno miejsce?- Gdzie tylko chcesz - uśmiechnął się.- Pojedzmy do Wałbrzycha.Na Podgórze.Muszę wejść naGórę Zamkową.Muszę.coś zamknąć.Gdy dojechali do podnóża góry, Monika poprosiła Grześka,żeby zaczekał.Patrzył, jak dziewczyna znika pomiędzydrzewami, i miał wrażenie, że zaraz pęknie mu serce.Niewiedział, dlaczego akurat tu chciała przyjechać, ale domyślałsię, że to musi mieć jakiś związek z.tamtym.Nie myślał oMincu, starał się nie myśleć, ale przeklinał moment, w którymzjawił się w jej życiu.A z drugiej strony był mu wdzięczny.Bogdyby nie on, gdyby nie to, że wtargnął w ich świat, może on,Grzesiek, nadal tkwiłby w chorym związku i zachowywał jakskończony idiota i tchórz? Gdy tak analizował wszystko, cozaszło w tak krótkim czasie, doszedł do wniosku, że po prostupotrzebował tej iskry, tego gwałtownego przebudzenia,popchnięcia do działania.I Minc stał się tego motorem.Co niezmieniało faktu, że nienawidził tego człowieka i pragnął, abyjuż nigdy nie pojawił się w jej życiu.I aby Monika w końcu.wyrzuciła go z głowy.I.z serca też.Monika weszła na samą górę i stanęła przy ruinach, przyktórych ostatnio była z nim.Dotknęła czerwonych cegieł ioparła o nie czoło.- Wybaczam ci.Nie mam innego wyjścia [ Pobierz całość w formacie PDF ]