[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zastanawiałem się tylko, czy nie potrzebujesz pomocy.To zdanie znaczyło już rozbawienie.Wielkie nieba, nie! Smętnie się bawię! Otwieram twemu ojcu oczy na politykęi dążenia naszego królestwa pod panowaniem Randala, Elspeth zawsze miała kon-serwatywne poglądy, a z wiekiem utwierdzała się w nich jeszcze bardziej.Randalto przecież zupełne jej przeciwieństwo.Withen jest tym wszystkim wstrząśnięty.Vanyel znów musiał powstrzymać cisnący mu się na usta chytry uśmieszek.A nad czym zżyma się w tej chwili?Nad prawem o obowiązkowej edukacji uchwalonym właśnie przez Randalai Radę.Przypomnij mi.Mam zaległości.Od teraz każde dziecko w Valdemarze będzie pobierało w swej świątyni na-ukę czytania, pisania i arytmetyki.Każde dziecko, nie tylko to wysoko urodzoneczy takie, które wybierze kapłan, jako szczególnie uzdolnione, czy też obdarzo-ne powołaniem.Lekcje będą się odbywały przed południem, przez całą zimę, odkońca żniw aż do pierwszych zasiewów.A dopilnowanie, aby dzieci rzeczywiścieodbywały tę naukę, należy do obowiązków właścicieli ziemskich.Vanyel zdumiał się.A niech to.Rozumiem, co mu się w tym najbardziej nie podoba, i wiem, skądRandal wziął ten pomysł; dość często o tymże mną rozmawiał.Nie wierzyłem,że uda mu się doprowadzić do przegłosowania przez Radę tego projektu w niezmienionej formie.Oświeć mnie, zabrakło mi amunicji poprosiła Savil.Ojciec jest przekonany, że doinformowane społeczeństwo jest skłonne ufaćswym przywódcom bardziej niż społeczeństwo niedouczone, jeśli przyjąć, że przy-wódcy w ogóle są godni zaufania.108Ale w Valdemarze taki problem nie istnieje odparła Savil.I dzięki bogom za to.Cóż, jedynym sposobem na stworzenie doinformowanegospołeczeństwa jest kształcenie jego członków, aby nie musieli polegać na plotkachi mieli chęć oczekiwać na oficjalne, spisane wieści.Panika po śmierci Elspethzaważyła na podjęciu tej decyzji.Nie wiedziałam o tym.To dobre argumenty, ke chara Choć jest jeszcze bardzomłody, nasz Randal potrafi czasem czymś zabłysnąć.Jak tylko twój ojciec przerwiena moment, aby wziąć oddech. Posłuchaj, ty twardogłowy gaduło! Chcesz, aby twoi chłopi padali ofiarąkażdego drania umiejętnie sypiącego jak z rękawa niby to wiarygodnymi plotka-mi? Savil trzymała w garści mocny argument i znów nabrała wiatru w żagle.Vanyel porzucił wszelkie wysiłki utrzymania powagi i całym ciężarem ciałaopadł na Yfandes, zanosząc się cichym śmiechem, aż z oczu popłynęły mu łzy.To absurdalne pomyślał Vanyel z irytacją, zatrzymując się na moment nawąskich schodach. Absolutnie bezsensowne.Dlaczego po to, aby dotrzeć dowłasnego łóżka, muszę co wieczór zachowywać się tak, jak gdybym przekradałsię przez terytorium opanowane przez wroga?Bezgłośnie niemal, przy cichym skrzypieniu stopni słabo oświetlonych scho-dów na tyłach zamku jedynym dzwięku zdradzającym jego obecność wspiąłsię na czwarte piętro.Znalazłszy się już na samej górze, przywarł do ściany i grun-townie zbadał przestrzeń przed sobą.Nie ma Melenny.Jak dotąd, wszystko idzie dobrze.Czując w prawym oku ukłucie i napływające doń łzy, knykciem dłoni potarłpowiekę.Oczy paliły go i zdawały się być już mocno opuchnięte.Powinienem byłpołożyć się do łóżka już wiele miarek świecy temu, tylko że za każdym razem,gdy wiadomo było, że jestem już zmęczony, Melenna miała zwyczaj zasadzać sięna mnie za załamaniem korytarza.Mam nadzieję, że zdążyła już dać sobie z tymspokój.Wyjrzał zza ściany, by jeszcze raz sięgnąć wzrokiem w głąb korytarza; zanimzaryzykuje ruszenie dalej.To piętro należało do służących, a zatem jeśli Melennanie położyła się jeszcze, podsycając w sobie nadzieję o złapaniu Vanyela w pu-łapkę, z pewnością nie przyjdzie jej do głowy, aby szukać go tutaj [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Zastanawiałem się tylko, czy nie potrzebujesz pomocy.To zdanie znaczyło już rozbawienie.Wielkie nieba, nie! Smętnie się bawię! Otwieram twemu ojcu oczy na politykęi dążenia naszego królestwa pod panowaniem Randala, Elspeth zawsze miała kon-serwatywne poglądy, a z wiekiem utwierdzała się w nich jeszcze bardziej.Randalto przecież zupełne jej przeciwieństwo.Withen jest tym wszystkim wstrząśnięty.Vanyel znów musiał powstrzymać cisnący mu się na usta chytry uśmieszek.A nad czym zżyma się w tej chwili?Nad prawem o obowiązkowej edukacji uchwalonym właśnie przez Randalai Radę.Przypomnij mi.Mam zaległości.Od teraz każde dziecko w Valdemarze będzie pobierało w swej świątyni na-ukę czytania, pisania i arytmetyki.Każde dziecko, nie tylko to wysoko urodzoneczy takie, które wybierze kapłan, jako szczególnie uzdolnione, czy też obdarzo-ne powołaniem.Lekcje będą się odbywały przed południem, przez całą zimę, odkońca żniw aż do pierwszych zasiewów.A dopilnowanie, aby dzieci rzeczywiścieodbywały tę naukę, należy do obowiązków właścicieli ziemskich.Vanyel zdumiał się.A niech to.Rozumiem, co mu się w tym najbardziej nie podoba, i wiem, skądRandal wziął ten pomysł; dość często o tymże mną rozmawiał.Nie wierzyłem,że uda mu się doprowadzić do przegłosowania przez Radę tego projektu w niezmienionej formie.Oświeć mnie, zabrakło mi amunicji poprosiła Savil.Ojciec jest przekonany, że doinformowane społeczeństwo jest skłonne ufaćswym przywódcom bardziej niż społeczeństwo niedouczone, jeśli przyjąć, że przy-wódcy w ogóle są godni zaufania.108Ale w Valdemarze taki problem nie istnieje odparła Savil.I dzięki bogom za to.Cóż, jedynym sposobem na stworzenie doinformowanegospołeczeństwa jest kształcenie jego członków, aby nie musieli polegać na plotkachi mieli chęć oczekiwać na oficjalne, spisane wieści.Panika po śmierci Elspethzaważyła na podjęciu tej decyzji.Nie wiedziałam o tym.To dobre argumenty, ke chara Choć jest jeszcze bardzomłody, nasz Randal potrafi czasem czymś zabłysnąć.Jak tylko twój ojciec przerwiena moment, aby wziąć oddech. Posłuchaj, ty twardogłowy gaduło! Chcesz, aby twoi chłopi padali ofiarąkażdego drania umiejętnie sypiącego jak z rękawa niby to wiarygodnymi plotka-mi? Savil trzymała w garści mocny argument i znów nabrała wiatru w żagle.Vanyel porzucił wszelkie wysiłki utrzymania powagi i całym ciężarem ciałaopadł na Yfandes, zanosząc się cichym śmiechem, aż z oczu popłynęły mu łzy.To absurdalne pomyślał Vanyel z irytacją, zatrzymując się na moment nawąskich schodach. Absolutnie bezsensowne.Dlaczego po to, aby dotrzeć dowłasnego łóżka, muszę co wieczór zachowywać się tak, jak gdybym przekradałsię przez terytorium opanowane przez wroga?Bezgłośnie niemal, przy cichym skrzypieniu stopni słabo oświetlonych scho-dów na tyłach zamku jedynym dzwięku zdradzającym jego obecność wspiąłsię na czwarte piętro.Znalazłszy się już na samej górze, przywarł do ściany i grun-townie zbadał przestrzeń przed sobą.Nie ma Melenny.Jak dotąd, wszystko idzie dobrze.Czując w prawym oku ukłucie i napływające doń łzy, knykciem dłoni potarłpowiekę.Oczy paliły go i zdawały się być już mocno opuchnięte.Powinienem byłpołożyć się do łóżka już wiele miarek świecy temu, tylko że za każdym razem,gdy wiadomo było, że jestem już zmęczony, Melenna miała zwyczaj zasadzać sięna mnie za załamaniem korytarza.Mam nadzieję, że zdążyła już dać sobie z tymspokój.Wyjrzał zza ściany, by jeszcze raz sięgnąć wzrokiem w głąb korytarza; zanimzaryzykuje ruszenie dalej.To piętro należało do służących, a zatem jeśli Melennanie położyła się jeszcze, podsycając w sobie nadzieję o złapaniu Vanyela w pu-łapkę, z pewnością nie przyjdzie jej do głowy, aby szukać go tutaj [ Pobierz całość w formacie PDF ]