[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tej pierwszej znajduje się pełno szemranych knajp idilerów.- Nie będziemy więc tam chodzić - podsumowała Judy.- Jeśli chodzi o Lowensport, to mogę tylko zgadywać.Ważne, że jesteśmyoddaleni pięć mil od miasta i sąsiadów.A jeśli zachce ci się znowu nauczać,Salisbury leży czterdzieści minut jazdy stąd.- Nie chodzi o to, czy mi się zachce.Moja przeszłość może na to nie pozwolić- wymamrotała.- Na pewno coś znajdziesz - zapewnił ją.- Zobaczysz.Nie odpowiedziała, najwyrazniej nie chcąc ciągnąć tematu, aż wreszciezauważyła coś kątem oka.- Kto to? Robotnicy?- Na pewno nie ci, których zatrudniłem - odpowiedział Seth, zauważajączaparkowane auta.- Nie tak daleko od domu.Zwolnili przy stojących bez ruchu samochodach.Wszystkie pojazdy miałytutejsze rejestracje.Na jedną z ciężarówek załadowano piramidę z rur PVC; na innej leżało wielkiewiertło, które z daleka przypominało gigantyczną piłę mechaniczną.I choć wiertłobyło przygotowane do użycia, samochód miał zgaszony silnik.Wokół błąkała sięgarstka robotników patrzących po sobie z zakłopotanymi minami.- Wygląda na to, że coś im przeszkodziło w pracy - powiedziała Judy.- Kurde, wiem, co oni tutaj robią.- Seth przypomniał sobie o wiadomości,którą otrzymał z biura rewidenta i stanowego wydziału agrokultury.- Te ulgipodatkowe przysługują nam dlatego, że pozwalamy rządowi ścinać proso.A ci gościeodpowiadają za system irygacyjny, który ma łączyć nasze pole z innymi.Gdy przejechali obok, Judy odchyliła się, żeby zerknąć raz jeszcze.- Wygląda na to, że mają jakiś przestój.Może natknęli się na skałę albo rurę zgazem.- To nie może być rura, bo tutaj nie ma żadnych rur.W zimie ogrzewa siędomy olejem opałowym.Nie biegną też tędy wodociągi.Judy rzuciła mu zaskoczone spojrzenie.- Ale chyba mamy bieżącą wodę?- No tak - powiedział Seth z uśmiechem.- Ale nie mamy wodociągu.- Co ty mówisz?- Kochanie, to nie jest metropolia.Czerpiemy wodę ze studni, jestprzefiltrowana i uzdatniona, a nasz zbiornik jest aseptyczny i w ogóle.- Studnie, zbiorniki? - Judy wydawała się kompletnie zszokowana.- Nawet niewiedziałam, że nadal używa się takich rzeczy.- W domach stojących z dala od miasta jak najbardziej.Nikt nie poświęciczasu i pieniędzy, aby doprowadzić rury do jednego domu.Jesteśmy na zadupiu,mała.Przykro mi, ale tak jest.- Jakoś to przełknę - powiedziała wreszcie, ale odwróciła się do niego zwybałuszonymi oczami.- Ale chyba nie będziemy mieli tam wychodka, co nie?Seth zaśmiał się głośno.- Jak na wykładowcę, nie masz bladego pojęcia, w jaki sposób działa świat.Mamy prysznic, toaletę i bieżącą wodę, jak każdy w Ameryce dwudziestegopierwszego wieku.Będzie fajnie.I nie martw się, nie przegapisz swoich ulubionychprogramów.Mamy satelitę i pięćset kanałów oraz stałe łącze internetowe.Judy wydawała się nieco udobruchana.- Przepraszam, stale zapominam, że to ja chciałam się tutaj przeprowadzić.Imdalej jestem od cholernego sklepu Godiva w Międzynarodowej Galerii Handlowej,tym bardziej się cieszę i tym szczuplejsza jestem.Rzygam już wielkimi miastami.- Oboje chcieliśmy coś zmienić.- I potrzebowaliśmy tego.Kiedy dojedziemy? - Spojrzała na mapę.-Powinniśmy już być na miejscu.Seth ścisnął jej udo.- Kocie, to już tutaj.Nagle droga wyszła na dziedziniec, a ich oczom ukazał się dwupiętrowy dom,który z tej odległości wyglądał, jakby pomalowano go na czarno.- Wow.- Judy wychyliła się, aby przyjrzeć się budynkowi.- Jest inny niż nazdjęciach, które mi pokazywałeś.Wygląda staro, ale faktycznie solidnie.Sądziłam,że będzie zaniedbany.- Nie ma w nim nic zaniedbanego, włożyłem naprawdę spore sumy w remont.Cieszmy się więc, że Dom z Mięsa i Kości chwycił.Nie było jednak potrzeby, abyrobić coś większego z elewacją, jedynie przełożyłem dach.Wydawało mi się, żeobicie wszystkiego sidingiem to głupota, wyglądałby wtedy tak samo, jak wszystkieinne domy.No i poza tym nie.Urwał w połowie zdania.- Nie byłby to ten sam dom, który pokazywałeś swojej żonie - dokończyła zaniego Judy.Seth milczał.Cóż mógł odpowiedzieć?Judy przytuliła go mocno.- Mówiłam ci już z milion razy, że nie jestem zazdrosna o Helene.Myślę, że towspaniałe, że to jest dom, o którym zawsze marzyliście.- To także i twój dom - dodał cicho.- Nasz.- Naprawdę robi wrażenie.- Okucia i drzwi są wyjątkowe.Wyglądają na europejskie, co wydaje mi sięnieco dziwne, zważywszy na to, że w okolicy mieszkali niegdyś jedynie drwale ileśnicy.- Okiennice też są fajne - powiedziała Judy, patrząc na wąskie, strzeliste okna.- Dom wygląda, jakby był częściowo mansardowy, a częściowo miał strop belkowy.Na trawniku dostrzegli ślady opon, bez wątpienia pozostawione przezsamochody należące do prywatnej firmy, którą Seth zatrudnił przy remoncie, leczprace zakończone zostały już przed kilkoma dniami.Ludzie od przeprowadzkirównież nie mieli powodów, aby tutaj wracać, wszystkie rzeczy zostały jużzwiezione.Jedynym autem, jakie zobaczyli, był stary, niebieski, dwudrzwiowyPontiac.Seth zwolnił i zatrzymał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.W tej pierwszej znajduje się pełno szemranych knajp idilerów.- Nie będziemy więc tam chodzić - podsumowała Judy.- Jeśli chodzi o Lowensport, to mogę tylko zgadywać.Ważne, że jesteśmyoddaleni pięć mil od miasta i sąsiadów.A jeśli zachce ci się znowu nauczać,Salisbury leży czterdzieści minut jazdy stąd.- Nie chodzi o to, czy mi się zachce.Moja przeszłość może na to nie pozwolić- wymamrotała.- Na pewno coś znajdziesz - zapewnił ją.- Zobaczysz.Nie odpowiedziała, najwyrazniej nie chcąc ciągnąć tematu, aż wreszciezauważyła coś kątem oka.- Kto to? Robotnicy?- Na pewno nie ci, których zatrudniłem - odpowiedział Seth, zauważajączaparkowane auta.- Nie tak daleko od domu.Zwolnili przy stojących bez ruchu samochodach.Wszystkie pojazdy miałytutejsze rejestracje.Na jedną z ciężarówek załadowano piramidę z rur PVC; na innej leżało wielkiewiertło, które z daleka przypominało gigantyczną piłę mechaniczną.I choć wiertłobyło przygotowane do użycia, samochód miał zgaszony silnik.Wokół błąkała sięgarstka robotników patrzących po sobie z zakłopotanymi minami.- Wygląda na to, że coś im przeszkodziło w pracy - powiedziała Judy.- Kurde, wiem, co oni tutaj robią.- Seth przypomniał sobie o wiadomości,którą otrzymał z biura rewidenta i stanowego wydziału agrokultury.- Te ulgipodatkowe przysługują nam dlatego, że pozwalamy rządowi ścinać proso.A ci gościeodpowiadają za system irygacyjny, który ma łączyć nasze pole z innymi.Gdy przejechali obok, Judy odchyliła się, żeby zerknąć raz jeszcze.- Wygląda na to, że mają jakiś przestój.Może natknęli się na skałę albo rurę zgazem.- To nie może być rura, bo tutaj nie ma żadnych rur.W zimie ogrzewa siędomy olejem opałowym.Nie biegną też tędy wodociągi.Judy rzuciła mu zaskoczone spojrzenie.- Ale chyba mamy bieżącą wodę?- No tak - powiedział Seth z uśmiechem.- Ale nie mamy wodociągu.- Co ty mówisz?- Kochanie, to nie jest metropolia.Czerpiemy wodę ze studni, jestprzefiltrowana i uzdatniona, a nasz zbiornik jest aseptyczny i w ogóle.- Studnie, zbiorniki? - Judy wydawała się kompletnie zszokowana.- Nawet niewiedziałam, że nadal używa się takich rzeczy.- W domach stojących z dala od miasta jak najbardziej.Nikt nie poświęciczasu i pieniędzy, aby doprowadzić rury do jednego domu.Jesteśmy na zadupiu,mała.Przykro mi, ale tak jest.- Jakoś to przełknę - powiedziała wreszcie, ale odwróciła się do niego zwybałuszonymi oczami.- Ale chyba nie będziemy mieli tam wychodka, co nie?Seth zaśmiał się głośno.- Jak na wykładowcę, nie masz bladego pojęcia, w jaki sposób działa świat.Mamy prysznic, toaletę i bieżącą wodę, jak każdy w Ameryce dwudziestegopierwszego wieku.Będzie fajnie.I nie martw się, nie przegapisz swoich ulubionychprogramów.Mamy satelitę i pięćset kanałów oraz stałe łącze internetowe.Judy wydawała się nieco udobruchana.- Przepraszam, stale zapominam, że to ja chciałam się tutaj przeprowadzić.Imdalej jestem od cholernego sklepu Godiva w Międzynarodowej Galerii Handlowej,tym bardziej się cieszę i tym szczuplejsza jestem.Rzygam już wielkimi miastami.- Oboje chcieliśmy coś zmienić.- I potrzebowaliśmy tego.Kiedy dojedziemy? - Spojrzała na mapę.-Powinniśmy już być na miejscu.Seth ścisnął jej udo.- Kocie, to już tutaj.Nagle droga wyszła na dziedziniec, a ich oczom ukazał się dwupiętrowy dom,który z tej odległości wyglądał, jakby pomalowano go na czarno.- Wow.- Judy wychyliła się, aby przyjrzeć się budynkowi.- Jest inny niż nazdjęciach, które mi pokazywałeś.Wygląda staro, ale faktycznie solidnie.Sądziłam,że będzie zaniedbany.- Nie ma w nim nic zaniedbanego, włożyłem naprawdę spore sumy w remont.Cieszmy się więc, że Dom z Mięsa i Kości chwycił.Nie było jednak potrzeby, abyrobić coś większego z elewacją, jedynie przełożyłem dach.Wydawało mi się, żeobicie wszystkiego sidingiem to głupota, wyglądałby wtedy tak samo, jak wszystkieinne domy.No i poza tym nie.Urwał w połowie zdania.- Nie byłby to ten sam dom, który pokazywałeś swojej żonie - dokończyła zaniego Judy.Seth milczał.Cóż mógł odpowiedzieć?Judy przytuliła go mocno.- Mówiłam ci już z milion razy, że nie jestem zazdrosna o Helene.Myślę, że towspaniałe, że to jest dom, o którym zawsze marzyliście.- To także i twój dom - dodał cicho.- Nasz.- Naprawdę robi wrażenie.- Okucia i drzwi są wyjątkowe.Wyglądają na europejskie, co wydaje mi sięnieco dziwne, zważywszy na to, że w okolicy mieszkali niegdyś jedynie drwale ileśnicy.- Okiennice też są fajne - powiedziała Judy, patrząc na wąskie, strzeliste okna.- Dom wygląda, jakby był częściowo mansardowy, a częściowo miał strop belkowy.Na trawniku dostrzegli ślady opon, bez wątpienia pozostawione przezsamochody należące do prywatnej firmy, którą Seth zatrudnił przy remoncie, leczprace zakończone zostały już przed kilkoma dniami.Ludzie od przeprowadzkirównież nie mieli powodów, aby tutaj wracać, wszystkie rzeczy zostały jużzwiezione.Jedynym autem, jakie zobaczyli, był stary, niebieski, dwudrzwiowyPontiac.Seth zwolnił i zatrzymał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]