[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie musisz się o to martwić.- Tessa roześmiała się.- Cudem udało ci się uniknąć szoku.Jestem okropną kucharką.- Nie, nie, jestem pewien, że wszystko smakowałoby wspaniale.Niemogłem się doczekać naszej kolacji.Bardzo cię przepraszam, kochanie.Postaram ci się to jakoś wynagrodzić, obiecuję. - Gdzie jesteś?- W budce w Little Morton.Wziąłem Julię na spacer.Leje jak z cebra.- Hitaj też.Chciałabym, żeby teraz było lato.- Jak się czujesz, kochanie?- Dobrze, tylko jestem trochę zmęczona.Bolą mnie stopy.- Znów sięroześmiała.- Mówię jak stara baba.-Biedactwo.Tak chciałbym teraz być z tobą.Pomasowałbym ci tebiedne stopy.-Jutro.- Niestety, jutro nie mogę.Mamy gości.Ale będę w Londynie wprzyszłym tygodniu.Mam coś do załatwienia w BBC.- Tęsknię za tobą - powiedziała.- Kocham się.- Ja ciebie też.Bardzo, bardzo.Potem zakończył rozmowę, tłumacząc, że przed budką jest duża kolejka,a on nie chciałby przebywać zbyt długo poza domem.Tessa przeszła do kuchni, wyjęła zrazy z piekarnika i sięgnęła dolodówki po sałatkę oraz formę z masą jabłkową.Wszystko wyglądałobardzo nieapetycznie.Wyrzucając jedzenie do kosza, myślała ze złością: Aczego się spodziewałaś? Nie jesteś częścią jego życia, możesz tylko siępojawiać w wyznaczonym czasie.Nie masz do niego żadnych praw.Milonależy do swojej żony, Rebekki.I od początku o tym wiedziałaś.Zdawała sobie sprawę z jego wad, z egoizmu i próżności, lecz mimo togo kochała.Pomyślała, że niezmiernie rzadko zdarzało jej się naprawdę kogoś kochać.Przeważnie tylko tak jej się wydawało.W wieku siedemnastulat kochała Guida Zanettiego, a teraz kochała Mila.Innych mężczyzn lubiła,imponowali jej albo jej się podobali, z pewnością jednak nie darzyła ichprawdziwym uczuciem.Włożyła brudne naczynia do zlewu, odkręciła kran i pomyślała oRebecce.Nigdy jej nie spotkała.Zastanawiała się, czy Milo kochał żonę.Wspomniał wprawdzie, że w ich małżeństwie nie układa się już tak jakdawniej, lecz nigdy nie rozwijał tego tematu.Czy kiedyś się kochali? Była otym przekonana.Milo nie ożeniłby się bez uczucia.Potrzebował miłości jakpowietrza.Obawiał się zazdrości Rebekki.Czy zazdrość wynikała z miłościczy też z poczucia zagrożenia praw posiadaczki? Kiedyś Tessa byłabypewna własnej odpowiedzi.Miłość zaborcza, żądająca wyłączności, nie byłajej zdaniem nic warta.Stanowiła wypaczoną wersję prawdziwego uczucia.Zależność, zazdrość, poczucie winy.Nienawidziła tych doznań i nigdywcześniej nie łączyła ich z miłością.Dokonała wyboru.Skoro nie zamierzała poddawać się ograniczeniomzwiązanym z małżeństwem, nie miała też prawa nikomu niczego narzucać. Miłość trwa tak długo, jak chce".Powiedziała to Milowi w dniu swojegoprzyjęcia urodzinowego. Kiedy umiera, należy się wycofać".Zostawiwszy talerze, żeby się odmoczyły, Tessa zgasiła światło wkuchni i zdmuchnęła świece na stole.Podeszła do okna, tak jak wtedy, gdyczekała na Mila.Deszcz ustał.Uzmysłowiła sobie, że może wyjść z domu,wziąć taksówkę i pojechać na przyjęcie zaręczynowe Antonia, albo do kogośzadzwonić. Mając tak wiele możliwości, wróciła jednak do sypialni i się rozebrała.Naga wyglądała jak dojrzała gruszka.Usiadłszy na brzegu łóżka, ukryłatwarz w dłoniach i mocno ucisnęła oczy, by powstrzymać łzy. Miłość trwatak długo, jak chce" - nie potrafiła jednak wycofać się z tej znajomości.Dzięki dziecku Milo Rycroft już zawsze będzie częścią jej życia.Tesso,pomyślała ze znużeniem, coś ty zrobiła?Tessa zaczęła rodzić wcześnie rano dwudziestego siódmego grudnia.Byłto okres wakacji szkolnych, więc Freddie odwiozła ją taksówką do klinikipołożniczej w Bayswater.Potem, nie bardzo wiedząc, co ma z sobą zrobić,pojechała metrem do Juliana Lawrence'a do South Kensington.Kiedy otworzył drzwi, zakomunikowała:- Tessa rodzi.- Och.Jak myślisz, jak długo to może trwać? - zapytał.- W klinice powiedzieli, że zapewne do jutra rana.- O, Boże.-Nie pozwolili mi z nią zostać.To miejsce budzi we mnie lęk, apielęgniarki są okropne.Czułam się strasznie nieprzydatna.Nie wiedziałam,co robić.- Jeśli mógłbym jakoś pomóc.- Jak chcesz, to możesz mnie zaprosić na śniadanie, Jules.Nic niejadłyśmy przed wyjściem z domu, bo Tessie było niedobrze. Pobiegł na piętro po marynarkę i portfel, a potem przeszli PembrokeRoad do Earls Court Road.Było bardzo zimno, a drobny śnieg bieliłwierzchołki żywopłotów z ligustru i poczerniałe od dymu mury.W kawiarni robotnicy w granatowych kombinezonach pili herbatę zkubków i jedli grube pajdy chleba.Julian zapytał Freddie, na co by miałaochotę.- Chyba na tosta.- Jej też robiło się niedobrze, gdy myślała o Tessie,samej w tym strasznym miejscu.Podszedł do kontuaru, a potem wrócił do stolika, niosąc kubki z herbatą.- Głowa do góry, staruszko.- Staram się nie myśleć o rodzących kobietach, opisanych w różnychksiążkach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl