[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Twarz Harry ego staÅ‚a siÄ™ tak poważna i tak ludzka, jak nigdydotÄ…d; a raczej byÅ‚aby, gdyby nie te piekielne oczy. Do tej pory INTESP, a takżewasz rosyjski WydziaÅ‚ E, jeÅ›li jest cokolwiek wart, na pewno już wiedzÄ…, że chcÄ™siÄ™ tylko wydostać.WiÄ™c dlaczego nie pozwalacie mi po prostu odejść?!289Z korytarza dobiegÅ‚ huk wystrzałów, krótka seria, zÅ‚ożona chyba z dziesiÄ™ciupocisków.Grad gorÄ…cego oÅ‚owiu uderzyÅ‚ w zamek opancerzonych drzwi, rozbija-jÄ…c jego mechanizm. Chcesz.chcesz powiedzieć, że nie wiesz? Auchow widziaÅ‚ teraz tylkoHarry ego, Harry ego czÅ‚owieka. Chcesz powiedzieć, że nie rozumiesz? Być może wiem i rozumiem odrzekÅ‚ Keogh. Nie jestem pewien.Leczteraz tylko ty jeden możesz to potwierdzić. Oni nie martwiÄ… siÄ™ twoim odejÅ›ciem powiedziaÅ‚, gdy drzwi otworzyÅ‚ysiÄ™ z trzaskiem i pokój zalaÅ‚o Å›wiatÅ‚o. ObawiajÄ… siÄ™, że kiedyÅ› mógÅ‚byÅ› wrócić.LÄ™kajÄ… siÄ™ też tego, co mógÅ‚byÅ› z sobÄ… sprowadzić!W progu stÅ‚oczyli siÄ™ przestraszeni ludzie.Jeden z nich trzymaÅ‚ miotacz ognia,migocÄ…cy wylot celowaÅ‚ prosto w Auchowa. Nie! wrzasnÄ…Å‚ dyrektor, rzucajÄ…c siÄ™ w kÄ…t i przykrywajÄ…c twarz chudy-mi, drżącymi rÄ™koma. Na miÅ‚ość boskÄ…, nie! On już odszedÅ‚! OdszedÅ‚!Stali nadal w drzwiach, ich sylwetki malowaÅ‚y siÄ™ nieostro w kordytowymdymie; spoglÄ…dali na nagie Å›ciany pokoju. Kto odszedÅ‚, dyrektorze? zapytaÅ‚ ktoÅ› w koÅ„cu. Czy towarzyszowi dyrektorowi.coÅ› siÄ™ Å›niÅ‚o? chciaÅ‚ wiedzieć inny.Auchow zwaliÅ‚ siÄ™ na łóżko, wciąż Å‚kajÄ…c.Tak bardzo pragnÄ…Å‚, żeby to byÅ‚ tyl-ko sen.Wciąż jeszcze bolaÅ‚ go przegub, za który chwyciÅ‚ go nekroskop, i wciążczuÅ‚ żar tych straszliwych oczu, dotykajÄ…cych jego twarzy i wwiercajÄ…cy siÄ™w mózg.Dyrektor domyÅ›laÅ‚ siÄ™, że Harry nie dowiedziaÅ‚ siÄ™ jeszcze wszystkiego, naczym mu zależaÅ‚o, że może zjawić siÄ™ w każdej chwili. PodÅ‚Ä…czcie go! sapnÄ…Å‚ dyrektor. Co? Jeden z naukowców pospiesznie i bezceremonialnie rozepchnÄ…Å‚ po-zostaÅ‚ych, by wcisnąć siÄ™ w lukÄ™ obok łóżka Auchowa. Dysk? PowiedzieliÅ›cie,żeby go wÅ‚Ä…czyć? Tak. Auchow chwyciÅ‚ go za rÄ™kÄ™. I to już, Dymitrze.Zróbcie to zaraz,natychmiast! OpadÅ‚ na plecy i zÅ‚apaÅ‚ siÄ™ za gardÅ‚o. Nie mogÄ™ oddychać.NiemogÄ™.oddychać. Na zewnÄ…trz! rozkazaÅ‚ natychmiast Dymitr Kolczow, wymachujÄ…c rÄ™-kÄ…. Wszyscy na zewnÄ…trz!Ledwie zaczÄ™to opuszczać pokój, dyrektor wyciÄ…gnÄ…Å‚ zesztywniaÅ‚Ä… dÅ‚oÅ„. Czekajcie! Ty z miotaczem ognia.ZostaÅ„ przy drzwiach.Ty ze strzelbÄ… też.Jest nabita? Srebrne kule? OczywiÅ›cie, dyrektorze. Mężczyzna wydawaÅ‚ siÄ™ zaskoczony. Co zapożytek z nie nabitej strzelby? Jest tu ktoÅ› z granatami? Auchow byÅ‚ już spokojniejszy, bardziej opano-wany. Tak, dyrektorze.290Auchow pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… i zaczerpnÄ…Å‚ powietrza. Zatem wy trzej, nie, wszyscy, czekajcie za drzwiami.I od tej chwili niespuszczajcie mnie z oczu. Z wysiÅ‚kiem opuÅ›ciÅ‚ nogi na podÅ‚ogÄ™.ZauważyÅ‚, żeDymitr Kolczow wciąż stoi obok. Dyrektorze, ja. zaczÄ…Å‚ Kolczow. Już! ryknÄ…Å‚ Auchow. CzÅ‚owieku, czy jesteÅ› gÅ‚uchy? Nie SÅ‚yszaÅ‚eÅ›?PowiedziaÅ‚em: uruchomić natychmiast dysk.A potem powiadomcie pokój dyżur-ny i poÅ‚Ä…czcie mnie gorÄ…cÄ… liniÄ… z MoskwÄ…. Z MoskwÄ…? Kolczow wycofywaÅ‚ siÄ™ z niewielkiej izby, blady i niecoprzygarbiony. Z Gorbaczowem wychrypiaÅ‚ Auchow. Z Gorbaczowem i nikim in-nym.Bo nikt inny nie może decydować w tej sprawie!ROZDZIAA DRUGIW pojedynkÄ™ Gwiezdna kraina RezydentNekroskop wiedziaÅ‚, że czasu pozostaÅ‚o niewiele, że nie ma chwili do strace-nia.Rosjanie opracowali jakieÅ› ostateczne rozwiÄ…zanie problemu perchorskie-go, a to znaczyÅ‚o, że musi przedostać siÄ™ przez BramÄ™, zanim wcielÄ… swój planw życie.PrzeniósÅ‚ siÄ™ do Detroit i tuż po osiemnastej dwadzieÅ›cia znalazÅ‚ zakÅ‚ad obsÅ‚u-gi motocykli poÅ‚Ä…czony z salonem wystawowym, który akurat zamykano.OstatnizmÄ™czony pracownik zbieraÅ‚ siÄ™ do odejÅ›cia czarny dozorca placu, odstawiÅ‚miotÅ‚Ä™, umyÅ‚ rÄ™ce.Za pół-lustrzanÄ… szybÄ… staÅ‚y w szeregu przepiÄ™kne, chromowa-ne, lÅ›niÄ…ce maszyny. Nekroskop, tak? powiedziaÅ‚ ktoÅ› w mowie zmarÅ‚ych, ledwie Harry sko-rzystaÅ‚ z drzwi Möbiusa, by dostać siÄ™ do Å›rodka salonu wystawowego.Zaskoczy-Å‚o go to, gdyż umarli niewiele z nim ostatnio rozmawiali [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Twarz Harry ego staÅ‚a siÄ™ tak poważna i tak ludzka, jak nigdydotÄ…d; a raczej byÅ‚aby, gdyby nie te piekielne oczy. Do tej pory INTESP, a takżewasz rosyjski WydziaÅ‚ E, jeÅ›li jest cokolwiek wart, na pewno już wiedzÄ…, że chcÄ™siÄ™ tylko wydostać.WiÄ™c dlaczego nie pozwalacie mi po prostu odejść?!289Z korytarza dobiegÅ‚ huk wystrzałów, krótka seria, zÅ‚ożona chyba z dziesiÄ™ciupocisków.Grad gorÄ…cego oÅ‚owiu uderzyÅ‚ w zamek opancerzonych drzwi, rozbija-jÄ…c jego mechanizm. Chcesz.chcesz powiedzieć, że nie wiesz? Auchow widziaÅ‚ teraz tylkoHarry ego, Harry ego czÅ‚owieka. Chcesz powiedzieć, że nie rozumiesz? Być może wiem i rozumiem odrzekÅ‚ Keogh. Nie jestem pewien.Leczteraz tylko ty jeden możesz to potwierdzić. Oni nie martwiÄ… siÄ™ twoim odejÅ›ciem powiedziaÅ‚, gdy drzwi otworzyÅ‚ysiÄ™ z trzaskiem i pokój zalaÅ‚o Å›wiatÅ‚o. ObawiajÄ… siÄ™, że kiedyÅ› mógÅ‚byÅ› wrócić.LÄ™kajÄ… siÄ™ też tego, co mógÅ‚byÅ› z sobÄ… sprowadzić!W progu stÅ‚oczyli siÄ™ przestraszeni ludzie.Jeden z nich trzymaÅ‚ miotacz ognia,migocÄ…cy wylot celowaÅ‚ prosto w Auchowa. Nie! wrzasnÄ…Å‚ dyrektor, rzucajÄ…c siÄ™ w kÄ…t i przykrywajÄ…c twarz chudy-mi, drżącymi rÄ™koma. Na miÅ‚ość boskÄ…, nie! On już odszedÅ‚! OdszedÅ‚!Stali nadal w drzwiach, ich sylwetki malowaÅ‚y siÄ™ nieostro w kordytowymdymie; spoglÄ…dali na nagie Å›ciany pokoju. Kto odszedÅ‚, dyrektorze? zapytaÅ‚ ktoÅ› w koÅ„cu. Czy towarzyszowi dyrektorowi.coÅ› siÄ™ Å›niÅ‚o? chciaÅ‚ wiedzieć inny.Auchow zwaliÅ‚ siÄ™ na łóżko, wciąż Å‚kajÄ…c.Tak bardzo pragnÄ…Å‚, żeby to byÅ‚ tyl-ko sen.Wciąż jeszcze bolaÅ‚ go przegub, za który chwyciÅ‚ go nekroskop, i wciążczuÅ‚ żar tych straszliwych oczu, dotykajÄ…cych jego twarzy i wwiercajÄ…cy siÄ™w mózg.Dyrektor domyÅ›laÅ‚ siÄ™, że Harry nie dowiedziaÅ‚ siÄ™ jeszcze wszystkiego, naczym mu zależaÅ‚o, że może zjawić siÄ™ w każdej chwili. PodÅ‚Ä…czcie go! sapnÄ…Å‚ dyrektor. Co? Jeden z naukowców pospiesznie i bezceremonialnie rozepchnÄ…Å‚ po-zostaÅ‚ych, by wcisnąć siÄ™ w lukÄ™ obok łóżka Auchowa. Dysk? PowiedzieliÅ›cie,żeby go wÅ‚Ä…czyć? Tak. Auchow chwyciÅ‚ go za rÄ™kÄ™. I to już, Dymitrze.Zróbcie to zaraz,natychmiast! OpadÅ‚ na plecy i zÅ‚apaÅ‚ siÄ™ za gardÅ‚o. Nie mogÄ™ oddychać.NiemogÄ™.oddychać. Na zewnÄ…trz! rozkazaÅ‚ natychmiast Dymitr Kolczow, wymachujÄ…c rÄ™-kÄ…. Wszyscy na zewnÄ…trz!Ledwie zaczÄ™to opuszczać pokój, dyrektor wyciÄ…gnÄ…Å‚ zesztywniaÅ‚Ä… dÅ‚oÅ„. Czekajcie! Ty z miotaczem ognia.ZostaÅ„ przy drzwiach.Ty ze strzelbÄ… też.Jest nabita? Srebrne kule? OczywiÅ›cie, dyrektorze. Mężczyzna wydawaÅ‚ siÄ™ zaskoczony. Co zapożytek z nie nabitej strzelby? Jest tu ktoÅ› z granatami? Auchow byÅ‚ już spokojniejszy, bardziej opano-wany. Tak, dyrektorze.290Auchow pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… i zaczerpnÄ…Å‚ powietrza. Zatem wy trzej, nie, wszyscy, czekajcie za drzwiami.I od tej chwili niespuszczajcie mnie z oczu. Z wysiÅ‚kiem opuÅ›ciÅ‚ nogi na podÅ‚ogÄ™.ZauważyÅ‚, żeDymitr Kolczow wciąż stoi obok. Dyrektorze, ja. zaczÄ…Å‚ Kolczow. Już! ryknÄ…Å‚ Auchow. CzÅ‚owieku, czy jesteÅ› gÅ‚uchy? Nie SÅ‚yszaÅ‚eÅ›?PowiedziaÅ‚em: uruchomić natychmiast dysk.A potem powiadomcie pokój dyżur-ny i poÅ‚Ä…czcie mnie gorÄ…cÄ… liniÄ… z MoskwÄ…. Z MoskwÄ…? Kolczow wycofywaÅ‚ siÄ™ z niewielkiej izby, blady i niecoprzygarbiony. Z Gorbaczowem wychrypiaÅ‚ Auchow. Z Gorbaczowem i nikim in-nym.Bo nikt inny nie może decydować w tej sprawie!ROZDZIAA DRUGIW pojedynkÄ™ Gwiezdna kraina RezydentNekroskop wiedziaÅ‚, że czasu pozostaÅ‚o niewiele, że nie ma chwili do strace-nia.Rosjanie opracowali jakieÅ› ostateczne rozwiÄ…zanie problemu perchorskie-go, a to znaczyÅ‚o, że musi przedostać siÄ™ przez BramÄ™, zanim wcielÄ… swój planw życie.PrzeniósÅ‚ siÄ™ do Detroit i tuż po osiemnastej dwadzieÅ›cia znalazÅ‚ zakÅ‚ad obsÅ‚u-gi motocykli poÅ‚Ä…czony z salonem wystawowym, który akurat zamykano.OstatnizmÄ™czony pracownik zbieraÅ‚ siÄ™ do odejÅ›cia czarny dozorca placu, odstawiÅ‚miotÅ‚Ä™, umyÅ‚ rÄ™ce.Za pół-lustrzanÄ… szybÄ… staÅ‚y w szeregu przepiÄ™kne, chromowa-ne, lÅ›niÄ…ce maszyny. Nekroskop, tak? powiedziaÅ‚ ktoÅ› w mowie zmarÅ‚ych, ledwie Harry sko-rzystaÅ‚ z drzwi Möbiusa, by dostać siÄ™ do Å›rodka salonu wystawowego.Zaskoczy-Å‚o go to, gdyż umarli niewiele z nim ostatnio rozmawiali [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]