[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WyglÄ…daÅ‚ niczym yeti pokryty grubÄ… warstwÄ… Å›niegu, brnÄ…c wzaspach pokrywajÄ…cych zamarzniÄ™te jezioro i zmagajÄ…c siÄ™ z sil-nym wiatrem, który przenikaÅ‚ przez ubranie.Szary dÅ‚ugi szal owinÄ…Å‚ ciasno wokół gÅ‚owy i uszu, a jego koÅ„-cem zasÅ‚oniÅ‚ sobie usta i brodÄ™.Ale na nim też osiadaÅ‚ marznÄ…cyÅ›nieg.Na rzÄ™sach zaczynaÅ‚y siÄ™ tworzyć sople.Skórzana kurtkazrobiÅ‚a siÄ™ sztywna, jakby byÅ‚a z dykty.ZatrzymaÅ‚ siÄ™ i nadstawiÅ‚uszu, ale zewszÄ…d dolatywaÅ‚ jedynie huk szalejÄ…cej zamieci, wia-tru wyjÄ…cego niczym upiór wieszczÄ…cy czyjÄ…Å› Å›mierć.Mimowol-nie zaczÄ…Å‚ siÄ™ zastanawiać, na kogo dzisiaj przyjdzie kolej, naSerenÄ™, na niego czy może na nich oboje.Spod przymrużonych powiek powiódÅ‚ spojrzeniem po hory-zoncie.JakiÅ› czas temu wydawaÅ‚o mu siÄ™, że miÄ™dzy falami Å›nie-życy dostrzega zalesiony brzeg jeziora, ale szybko straciÅ‚ orienta-cjÄ™ i znowu miaÅ‚ wrażenie, że krÄ™ci siÄ™ w kółko.Zlady, jakie zo-stawiaÅ‚ w sypkim puchu, niknęły w ciÄ…gu paru sekund.To tylkonasilaÅ‚o zÅ‚udzenie, że drepcze bez przerwy wokół jednego punktu,jak gdyby poruszaÅ‚ siÄ™ po spiÄ™tej w pÄ™tlÄ™ wstÄ™dze Möbiusa niemajÄ…cej poczÄ…tku ani koÅ„ca.Dlatego też omal nie wpadÅ‚ na Å›cianÄ™ domku wÄ™dkarskiego,zauważyÅ‚ go dopiero w ostatniej chwili.A gdy zamieć znów nachwilÄ™ przycichÅ‚a, spostrzegÅ‚, że znajduje siÄ™ w samym Å›rodkuskupiska podobnych domków zajmujÄ…cego Å›rodek półkolistej421 zatoki i oddalonego zaledwie o kilkadziesiÄ…t metrów od lasu nabrzegu jeziora.ZaczÄ…Å‚ siÄ™ rozglÄ…dać za jakimÅ› przejawem życia, ale wkoÅ‚o by-Å‚o caÅ‚kiem ciemno.PrzyszÅ‚o mu na myÅ›l, że Maggie powinna jużwyjechać na lód, może znajdowaÅ‚a siÄ™ gdzieÅ› blisko, tyle że niemogÅ‚a siÄ™ z nim skontaktować, nawet jeÅ›li bez przerwy dzwoniÅ‚ana jego komórkÄ™.Bo jego telefon byÅ‚ już na dnie jeziora.Niespodziewanie huk pioruna przetoczyÅ‚ siÄ™ nad nim jak falauderzeniowa.Dopiero po chwili uprzytomniÅ‚ sobie, że to niegrzmot, tylko odgÅ‚os wystrzaÅ‚u.OdwróciÅ‚ siÄ™ pospiesznie, próbu-jÄ…c ustalić kierunek, z którego doleciaÅ‚.WypatrywaÅ‚ też samocho-dów na lodzie, lecz miÄ™dzy domkami zalegaÅ‚y jedynie sterty syp-kiego Å›niegu.ChwilÄ™ pózniej w odlegÅ‚oÅ›ci stu metrów jeden z domków wy-leciaÅ‚ w powietrze.DokoÅ‚a zrobiÅ‚o siÄ™ tak jasno, jak w dzieÅ„, agrzyb pÅ‚omieni strzeliÅ‚ na pięćdziesiÄ…t metrów w górÄ™.Stride rzuciÅ‚ siÄ™ biegiem w tamtym kierunku.56.WnÄ™trze baraczku zmieniÅ‚o siÄ™ w ogniste piekÅ‚o.Serena odniosÅ‚a wrażenie, jakby razem z łóżkiem zostaÅ‚a wy-strzelona na orbitÄ™ i spadÅ‚a z niej z powrotem na ziemiÄ™.EksplozjarozerwaÅ‚a barak na dwie części, blaszane poszycie pÄ™kÅ‚o z odraża-jÄ…cym zgrzytem dartego metalu.Okna w tylnej Å›cianie wpadÅ‚y zimpetem do Å›rodka, a za nimi niczym z nozdrzy smoka bluznęłydwa strumienie ognia.Na szarej powierzchni metalu bÅ‚yskawicz-nie pojawiÅ‚y siÄ™ wielkie czarne plamy, które mnożyÅ‚y siÄ™, powiÄ™k-szaÅ‚y i zlewaÅ‚y ze sobÄ….Fala uderzeniowa wyrwaÅ‚a Lauren z uÅ›cisku Niebieskiego Psa.Bezużyteczny już karabin z Å‚oskotem spadÅ‚ na podÅ‚ogÄ™, a kobietÄ™422 rzuciÅ‚o na drzwi i razem z nimi wyrwaÅ‚o na dwór, gdzie zniknęła zprzerazliwym krzykiem.On, którego impet eksplozji trafiÅ‚ w ple-cy, wylÄ…dowaÅ‚ na czworakach.GwaÅ‚townie potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…,chcÄ…c siÄ™ zapewne uwolnić od szumu w uszach, aż dÅ‚ugie wÅ‚osyopadÅ‚y mu na twarz, upodobniajÄ…c go do charta afgaÅ„skiego.Pod-niósÅ‚ siÄ™ i stanÄ…Å‚ na chwiejnych nogach, oÅ›wietlony od tyÅ‚u feeriÄ…szalejÄ…cych pÅ‚omieni.Sztywno wyprostowany niemal siÄ™gaÅ‚ gÅ‚owÄ…niskiego dachu.Lewa rÄ™ka wciąż zwisaÅ‚a bezwÅ‚adnie wzdÅ‚uż cia-Å‚a, ale w drugiej ciÄ…gle Å›ciskaÅ‚ pistolet Sereny.UniósÅ‚ go i wymierzyÅ‚ w jej gÅ‚owÄ™.W jego ciemnej sylwetceodcinaÅ‚y siÄ™ biaÅ‚ka oczu i zÄ™by wyszczerzone w szerokim uÅ›mie-chu.Dopiero gdy jakieÅ› rozgrzane Å›mieci spadÅ‚y na odkrytÄ… ranÄ™,przestaÅ‚ siÄ™ uÅ›miechać i syknÄ…Å‚ z bólu.- Chcesz, żebym zakoÅ„czyÅ‚ to szybko? - zapytaÅ‚.- Pieprz siÄ™.PÅ‚omienie zbliżaÅ‚y siÄ™ do jego pleców.- Zmierć w ogniu to niezbyt przyjemny koniec - ostrzegÅ‚.WgÅ‚Ä™bi ducha nawet pragnęła, żeby pociÄ…gnÄ…Å‚ za spust.- W takim razie do zobaczenia w piekle - powiedziaÅ‚.Odwró-ciÅ‚ siÄ™ i wyskoczyÅ‚ na dwór.ZostaÅ‚a sama w ognistej puÅ‚apce.DuszÄ…cy w gardle dym ismród topionego metalu nasilaÅ‚y wrażenie, jakby wÅ‚aÅ›nie znalazÅ‚asiÄ™ w piekle.Już nie byÅ‚o jej zimno, omiataÅ‚y jÄ… fale nieznoÅ›negożaru.Tylna Å›ciana baraczku już prawie caÅ‚a staÅ‚a w ogniu, pÅ‚o-mienie lizaÅ‚y drewniane ramy pozostaÅ‚ych Å›cian, zbliżajÄ…c siÄ™ doniej nieuchronnie.Nie byÅ‚o już czym oddychać.LewÄ… dÅ‚oniÄ… za-sÅ‚oniÅ‚a nos i usta, ale i tak nad gÅ‚owÄ… rozrastaÅ‚ siÄ™ coraz ciemniej-szy kÅ‚Ä…b dymu.ZakrztusiÅ‚a siÄ™ i oczy jej wyschÅ‚y.Z caÅ‚ej siÅ‚y szarpnęła siÄ™ w prawo.Tapczan podskoczyÅ‚ trochÄ™,ale opadÅ‚ z powrotem.SpróbowaÅ‚a jeszcze raz, majÄ…c nadziejÄ™, żezdoÅ‚a go przewrócić do góry nogami, żeby, zapierajÄ…c siÄ™423 oburÄ…cz o podÅ‚ogÄ™, znalezć jakiÅ› punkt podparcia, co umożliwi jejwyczoÅ‚ganie siÄ™ za drzwi pod osÅ‚onÄ… grubego materaca.Ale cięż-ka rama uniosÅ‚a siÄ™ z jednej strony tylko na parÄ™ centymetrów iznowu stanęła na nóżkach.Serena spróbowaÅ‚a wiÄ™c jÄ… przepchnąć,zaparÅ‚szy siÄ™ lewÄ… pięściÄ… o Å›cianÄ™, lecz nie zdoÅ‚aÅ‚a jej ruszyćnawet o milimetr.Baraczek zadygotaÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl