[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie? Nie szkodzi, z czasem siętego nauczysz.Trzeba mieć nieco wprawy.Dolores opowiada ci swojąhistorię.Zawsze musi to zrobić, nim siądziemy sobie na babskiepogaduszki.Dostałam od niej kilka wyśmienitych przepisów. Jaka to historia? Zjawa doszła chyba do kulminacyjnegomomentu narracji, odrzuciła bowiem szal, ukazując rany, które po-zbawiły ją życia. Była świeżo po ślubie i płynęła galeonem do męża do NowejHiszpanii.Kapitan Tournet napadł na ich okręt, zamordował ją izagarnął jej ślubne klejnoty i wiano.Przedtem jednak, obawiam się, naróżne sposoby znieważył jej osobę.ale o tym nie wypada mi mówićmłodej niewinnej pannie. Kapitan Tournet.cioci mąż? Moja droga, zważywszy moc obelg, jakimi, w co nie wątpię,obficie raczyła mnie twoja rodzina, czy nigdy nie słyszałaś, w jakisposób pan Tournet zbił fortunę? Tylko tyle, że nie przyjmowano go w towarzystwie. Hal Cała Helena! Dosadniejsze słowo nigdy nie przeszło jejprzez usta.No i jest jednak moją wierną przyjaciółką.Twoja matkalubuje się w eufemizmach, Sybillo.Mój małżonek był, mówiąc wprost,piratem.Albo gdyby ktoś chciał wyrazić się oględniej, licencjonowa-nym korsarzem na usługach Korony.Osławiony kapitan Jan Tournet,który dla jego królewskiej wysokości skrzyknął niejedną korsarską flotępod La Rochelle.Gdyby miał dobre nazwisko, wzbogaciwszy się,105cieszyłby się szacunkiem.Właściwie nie wyróżniał się spośród wielu,którzy zdobyli majątek przemocą i zbrodnią. Ciocia wzruszyła ra-mionami i rozpostarła pulchne białe ręce. Ale cienie zabitych ścigałygo aż na ląd, z jednego miejsca w drugie.Mieliśmy kiedyś dwa wielkiedomy nad brzegiem oceanu, posiadłość na północy i tę małą tutaj, naziemi moich przodków.Pan Tournet kupił ją, żeby sprawić mi przyjem-ność.Wszystkie były pełne duchów.Który szanujący się człowiek złożywizytę w domu zamieszkanym przez nie? Jak się domyślasz, pan Tour-net nigdy nie chełpił się swymi czynami, ale duchy siedzą w ścianachi szepczą.Och, pomyślałam, to wyjaśnia dziwne szeleszczące dzwięki, któreczasem dobiegały ze ścian.Myślałam, że to myszy.Duchy aż tak mi nieprzeszkadzały.Ale wieść, że pan Tournet był człowiekiem z gminu.Zawsze miałam ojca za strasznego snoba i zarozumialca. Ciociu, jak to się stało. %7łe za niego wyszłam? Pieniądze, moja droga.Pan Tournet miałpieniądze.A jak myślisz? Ten łajdak, mój brat, najgłośniej przysięgał midozgonną wdzięczność, jeśli tylko podpiszę umowę małżeńską.Poznawszy to nowe oblicze mego ojca musiałam chyba mieć zdu-mioną minę, bo ciocia uśmiechnęła się cynicznie. Ten dom, ten majątek zbudowane są w całości na ludzkiej krwi.O, nie gorsz się, to nic takiego.Jak ci się wydaje: skąd pochodzibogactwo na tym świecie? Z pracy? Nie.Z rabunku.Nowy Zwiatnapełnił skarbiec króla Hiszpanii, a pośrednio i nasz, dzięki korsarskiejlicencji wydanej przez naszego króla mojemu mężowi.Zszedłszy naląd, pan Tournet próbował zostać człowiekiem szacownym.Wiesz, jakto jest: zwykle wystarczy wżenić się w dobrą rodzinę, kupić jakąśupadłą, zadłużoną posiadłość, wybudować wielki dom i dawać jałmużnębiedakom.W jego przypadku to nie wystarczyło.W jego domachstraszyło zbyt wiele duchów.Gdy po śmierci męża sprzedałam tamteposiadłości, większość duchów sprowadziła się tutaj.Wciąż trzymająsię klejnotów, złota, tych doczesnych rzeczy, które okupiły własnąśmiercią.Widzisz tamte lichtarze?Ciocia wskazała parę ciężkich złotych świeczników stojących na pod-łodze.Tuż za nimi majaczył szereg mężczyzn o obcych, posępnych twa-rzach, przyodzianych w opończe z piór. Złoto musi pochodzić z jakiegoś zamorskiego pogańskiegobożka powiedziała ciocia. Nie my je zrabowaliśmy, lecz Hiszpa-nie.Należałoby przypuszczać, że będą straszyć w toledańskidi i ma-dryckich kościołach, które zdobią dziś ich przetopione skarby.Ale nie,106one tłoczą się u mnie razem z całą resztą.Może jestem po prostu zbytgościnna westchnęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Nie? Nie szkodzi, z czasem siętego nauczysz.Trzeba mieć nieco wprawy.Dolores opowiada ci swojąhistorię.Zawsze musi to zrobić, nim siądziemy sobie na babskiepogaduszki.Dostałam od niej kilka wyśmienitych przepisów. Jaka to historia? Zjawa doszła chyba do kulminacyjnegomomentu narracji, odrzuciła bowiem szal, ukazując rany, które po-zbawiły ją życia. Była świeżo po ślubie i płynęła galeonem do męża do NowejHiszpanii.Kapitan Tournet napadł na ich okręt, zamordował ją izagarnął jej ślubne klejnoty i wiano.Przedtem jednak, obawiam się, naróżne sposoby znieważył jej osobę.ale o tym nie wypada mi mówićmłodej niewinnej pannie. Kapitan Tournet.cioci mąż? Moja droga, zważywszy moc obelg, jakimi, w co nie wątpię,obficie raczyła mnie twoja rodzina, czy nigdy nie słyszałaś, w jakisposób pan Tournet zbił fortunę? Tylko tyle, że nie przyjmowano go w towarzystwie. Hal Cała Helena! Dosadniejsze słowo nigdy nie przeszło jejprzez usta.No i jest jednak moją wierną przyjaciółką.Twoja matkalubuje się w eufemizmach, Sybillo.Mój małżonek był, mówiąc wprost,piratem.Albo gdyby ktoś chciał wyrazić się oględniej, licencjonowa-nym korsarzem na usługach Korony.Osławiony kapitan Jan Tournet,który dla jego królewskiej wysokości skrzyknął niejedną korsarską flotępod La Rochelle.Gdyby miał dobre nazwisko, wzbogaciwszy się,105cieszyłby się szacunkiem.Właściwie nie wyróżniał się spośród wielu,którzy zdobyli majątek przemocą i zbrodnią. Ciocia wzruszyła ra-mionami i rozpostarła pulchne białe ręce. Ale cienie zabitych ścigałygo aż na ląd, z jednego miejsca w drugie.Mieliśmy kiedyś dwa wielkiedomy nad brzegiem oceanu, posiadłość na północy i tę małą tutaj, naziemi moich przodków.Pan Tournet kupił ją, żeby sprawić mi przyjem-ność.Wszystkie były pełne duchów.Który szanujący się człowiek złożywizytę w domu zamieszkanym przez nie? Jak się domyślasz, pan Tour-net nigdy nie chełpił się swymi czynami, ale duchy siedzą w ścianachi szepczą.Och, pomyślałam, to wyjaśnia dziwne szeleszczące dzwięki, któreczasem dobiegały ze ścian.Myślałam, że to myszy.Duchy aż tak mi nieprzeszkadzały.Ale wieść, że pan Tournet był człowiekiem z gminu.Zawsze miałam ojca za strasznego snoba i zarozumialca. Ciociu, jak to się stało. %7łe za niego wyszłam? Pieniądze, moja droga.Pan Tournet miałpieniądze.A jak myślisz? Ten łajdak, mój brat, najgłośniej przysięgał midozgonną wdzięczność, jeśli tylko podpiszę umowę małżeńską.Poznawszy to nowe oblicze mego ojca musiałam chyba mieć zdu-mioną minę, bo ciocia uśmiechnęła się cynicznie. Ten dom, ten majątek zbudowane są w całości na ludzkiej krwi.O, nie gorsz się, to nic takiego.Jak ci się wydaje: skąd pochodzibogactwo na tym świecie? Z pracy? Nie.Z rabunku.Nowy Zwiatnapełnił skarbiec króla Hiszpanii, a pośrednio i nasz, dzięki korsarskiejlicencji wydanej przez naszego króla mojemu mężowi.Zszedłszy naląd, pan Tournet próbował zostać człowiekiem szacownym.Wiesz, jakto jest: zwykle wystarczy wżenić się w dobrą rodzinę, kupić jakąśupadłą, zadłużoną posiadłość, wybudować wielki dom i dawać jałmużnębiedakom.W jego przypadku to nie wystarczyło.W jego domachstraszyło zbyt wiele duchów.Gdy po śmierci męża sprzedałam tamteposiadłości, większość duchów sprowadziła się tutaj.Wciąż trzymająsię klejnotów, złota, tych doczesnych rzeczy, które okupiły własnąśmiercią.Widzisz tamte lichtarze?Ciocia wskazała parę ciężkich złotych świeczników stojących na pod-łodze.Tuż za nimi majaczył szereg mężczyzn o obcych, posępnych twa-rzach, przyodzianych w opończe z piór. Złoto musi pochodzić z jakiegoś zamorskiego pogańskiegobożka powiedziała ciocia. Nie my je zrabowaliśmy, lecz Hiszpa-nie.Należałoby przypuszczać, że będą straszyć w toledańskidi i ma-dryckich kościołach, które zdobią dziś ich przetopione skarby.Ale nie,106one tłoczą się u mnie razem z całą resztą.Może jestem po prostu zbytgościnna westchnęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]