[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tym domem rządziły zasady ustalone przez Khebryna, choć właściwiedziewczętom pozwalano zatrzymać to, co do nich nale\ało.- Jak\e niezwyklestarannie został wykuty.I te kamienie.tak dziwnie lśnią! W głosie Leilizdaniem Seliny pojawiła się niebezpieczna tęsknota.- To rodowy klejnot mojejmatki - wydusiła z siebie.Leila podeszła bli\ej.Stanęła tak blisko Seliny, \e tapoczuła bijący od jej włosów zapach lawendy.- Nie obawiaj się, Selino, nieukradnę ci go.Przecie\, my nie okradamy się nawzajem, prawda? Selina ztrudem przełknęła ślinę i sztywno kiwnęła głową.- Ale mo\esz chyba pozwolićmi go dotknąć? Obejrzeć go dokładnie, wsunąć palce do jego wnętrza.Selinawidziała, jak ręka Leili kładzie się na pucharze tu\ obok jej dłoni.Patrzyła nasmukłe palce, na wypolerowane paznokcie ozdobione macicą perłową.Leilagładziła puchar, jakby był \ywą istotą, jej pieszczoty przypominały sposób, wjaki dotyka się noworodka, by przebudził się i zaczął ssać.Piersi Selinyzareagowały.Zadr\ała, jakby zdjęta chłodem, chocia\ słońce wschodziło corazwy\ej, zapowiadając kolejny upalny dzień.Leila przymknęła oczy i uśmiechnęłasię dziwnie, tajemniczo.Nowe komnaty Seliny wprost przytłaczały przepychem.Na tyle dobrze poznała ju\ architekturę tej posiadłości, \e łatwiej jej teraz byłosię w niej zorientować.W obrębie zewnętrznych murów mieszkały stra\e.Turównie\ znajdowały się stajnie, kuchnie i niewielkie poletka z systememnawadniającym.Tutaj stały klatki z gołębiami i kurczętami.Tu przynoszonoprzesyłki z mięsem, rybami, warzywami i wszystkim, czego potrzeba było w takwielkim gospodarstwie.Za drugim murem mieszkali robotnicy, mę\czyzni,poczynając od cieśli po werblistów.Kobiety miały swą wydzieloną przestrzeń,odgrodzoną od męskiej, podobnie jak w domach, które znała Selina.Trzeci,wewnętrzny mur zamykał przestrzeń podzieloną na dwie części.W jednym zkompleksów mieściła się jeszcze jedna kuchnia z przylegającym do niejogrodem i studnią, tam właśnie siedziały tamtego popołu- dnia, gdy Selinasplatała włosy Leili.Stamtąd przez cię\ką drewnianą bramę mo\na było przejśćdo pokoi gościnnych i sal, w których odbywały się przedstawienia.Pod częściąmieszkalną usytuowany był mały amfiteatr, tu równie\ znajdowała się-część kąpielowa i du\e przestrzenne tarasy z widokiemna morze.Pokoje Khebryna mieściły się na szczycie kwadratowej wie\y,podobnych wie\ było cztery, w ka\dym rogu wspaniałych wewnętrznychmurów.Leila pokazała jej własną wie\ę, tę od zachodu.Khebryn miał północną,a Selina zorientowała się teraz, \e jej przydzielono wie\ę na wschodzie.- A ktomieszka tam? - spytała, wskazując na południe.Leila wzruszyła ramionami.-Niekiedy umieszcza się tam specjalnych gości, rzadko się ją wykorzystuje.Gospodarz stracił zainteresowanie swą wysepką fantazji - dodała z cierpkimuśmiechem.Powędrowały dalej wzdłu\ szczytu muru, dostatecznie szerokiego,by zmieściła się tu droga dla powozów.Dwaj mę\czyzni, którzy nieśli rzeczySeliny, otworzyli drzwi, przesuwając antabę w bok.Pokoje le\ały skąpane wsłońcu.Na podłogach błyszczała mozaika.Promienie słoneczne padały nawypolerowaną powierzchnię przez jedno z wielkich okien i oślepiły Selinę, gdyprzestąpiła próg swego nowego domu.Nigdy jeszcze nie widziała podobnychwspaniałości.Stanęła na środku z zapartym tchem, gdy Leila miękkimi ruchamiodciągnęła na bok zasłonę, odsłaniając dwie pięknie przyozdobione alkowy ipomieszczenie od podłogi do sufitu wyło\one ceramicznymi kaflami.Na samymśrodku tego pokoju królowała wielka odlewana balia, Selina zrozumiała, \eustawiono ją tu specjalnie po to, by napełniać ją perfumowaną wodą.Ozdobyutrzymane tu były w stylu rzymskim, choć w do niczego nie przydatnychkolumnach brakowało tych skomplikowanych dekoracji korynckiego akantu, doktórego widoku Selina przywykła w świątyniach.Na niskim stole rozło\onobarwne materie i posypano je kwiatami.W rogu niedu\ego pomieszczeniaznajdował się jakiś dziwny sprzęt, coś w rodzaju krzesła z otworem wsiedzeniu.Leila wyjaśniła.Selina nie mogła uwierzyć, \e coś takiego w ogóleistnieje.- W murze biegną długie rury, prowadzące prosto do rynsztoków, któreco dzień posypuje się pyłem węglowym i ziemią, przykry zapach więc zwykle niedociera tu, na górę - wyjaśniła.Mę\czyzni odstawili rzeczy Seliny, a Leilagestem dała im znać, \e mają wyjść.- Nie zaprosisz mnie na orzezwiającypoczęstunek? - uśmiechnęła się drobna, czarnowłosa Egipcjanka.Selina czymprędzej rozejrzała się po głównym pomieszczeniu, które, jak przypuszczała,musiało mieścić wszystko, co niezbędne do przyjmowania gości.I rzeczywiście,w kącie stała chińska szafka wypełniona kielichami.Otworzywszy połyskująceczarne drzwiczki szafki, a\ jęknęła.Leila znów się uśmiechnęła.- Szklanebutelki - powiedziała z dumą.- Od jednego z moich faworytów, mistrzaszklarskiego Haloniusa.Musisz go poznać.Kiedyś.To niezwykle przystojnymłody człowiek.Wyjęła jedną przezroczystą jak lód butelkę.Selina nigdy nieprzypuszczała, \e mo\liwe jest odlanie takiej formy.W szkle widać byłomaleńkie perełki powietrza, a wzdłu\ szyjki jaśniały spirale błękitu, jak gdybyten Halonius prawdziwym cudem zdołał zamknąć w swym dziele kawałek nieba.- Piękne, nieprawda\? Selina jęknęła.- O, tak.- Nie otworzysz jej? Palce jejdr\ały, gdy mozoliła się z zapieczętowanym woskiem korkiem.Wreszcie zbutelki buchnął aromat, od którego Selinie a\ zakręciło się w głowie.- Toambrozja.Uśmiech Leili sprawiał wra\enie odrobinę wymuszonego.- Właśnie,moja droga, właśnie.Napijmy się.Selina nalała złocistego słodkiego wina.Zasłynęło ono jako napój bogów i często uwa\ano, \e to największy skarb, jakimo\na ofiarować w świątyni Ateny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Tym domem rządziły zasady ustalone przez Khebryna, choć właściwiedziewczętom pozwalano zatrzymać to, co do nich nale\ało.- Jak\e niezwyklestarannie został wykuty.I te kamienie.tak dziwnie lśnią! W głosie Leilizdaniem Seliny pojawiła się niebezpieczna tęsknota.- To rodowy klejnot mojejmatki - wydusiła z siebie.Leila podeszła bli\ej.Stanęła tak blisko Seliny, \e tapoczuła bijący od jej włosów zapach lawendy.- Nie obawiaj się, Selino, nieukradnę ci go.Przecie\, my nie okradamy się nawzajem, prawda? Selina ztrudem przełknęła ślinę i sztywno kiwnęła głową.- Ale mo\esz chyba pozwolićmi go dotknąć? Obejrzeć go dokładnie, wsunąć palce do jego wnętrza.Selinawidziała, jak ręka Leili kładzie się na pucharze tu\ obok jej dłoni.Patrzyła nasmukłe palce, na wypolerowane paznokcie ozdobione macicą perłową.Leilagładziła puchar, jakby był \ywą istotą, jej pieszczoty przypominały sposób, wjaki dotyka się noworodka, by przebudził się i zaczął ssać.Piersi Selinyzareagowały.Zadr\ała, jakby zdjęta chłodem, chocia\ słońce wschodziło corazwy\ej, zapowiadając kolejny upalny dzień.Leila przymknęła oczy i uśmiechnęłasię dziwnie, tajemniczo.Nowe komnaty Seliny wprost przytłaczały przepychem.Na tyle dobrze poznała ju\ architekturę tej posiadłości, \e łatwiej jej teraz byłosię w niej zorientować.W obrębie zewnętrznych murów mieszkały stra\e.Turównie\ znajdowały się stajnie, kuchnie i niewielkie poletka z systememnawadniającym.Tutaj stały klatki z gołębiami i kurczętami.Tu przynoszonoprzesyłki z mięsem, rybami, warzywami i wszystkim, czego potrzeba było w takwielkim gospodarstwie.Za drugim murem mieszkali robotnicy, mę\czyzni,poczynając od cieśli po werblistów.Kobiety miały swą wydzieloną przestrzeń,odgrodzoną od męskiej, podobnie jak w domach, które znała Selina.Trzeci,wewnętrzny mur zamykał przestrzeń podzieloną na dwie części.W jednym zkompleksów mieściła się jeszcze jedna kuchnia z przylegającym do niejogrodem i studnią, tam właśnie siedziały tamtego popołu- dnia, gdy Selinasplatała włosy Leili.Stamtąd przez cię\ką drewnianą bramę mo\na było przejśćdo pokoi gościnnych i sal, w których odbywały się przedstawienia.Pod częściąmieszkalną usytuowany był mały amfiteatr, tu równie\ znajdowała się-część kąpielowa i du\e przestrzenne tarasy z widokiemna morze.Pokoje Khebryna mieściły się na szczycie kwadratowej wie\y,podobnych wie\ było cztery, w ka\dym rogu wspaniałych wewnętrznychmurów.Leila pokazała jej własną wie\ę, tę od zachodu.Khebryn miał północną,a Selina zorientowała się teraz, \e jej przydzielono wie\ę na wschodzie.- A ktomieszka tam? - spytała, wskazując na południe.Leila wzruszyła ramionami.-Niekiedy umieszcza się tam specjalnych gości, rzadko się ją wykorzystuje.Gospodarz stracił zainteresowanie swą wysepką fantazji - dodała z cierpkimuśmiechem.Powędrowały dalej wzdłu\ szczytu muru, dostatecznie szerokiego,by zmieściła się tu droga dla powozów.Dwaj mę\czyzni, którzy nieśli rzeczySeliny, otworzyli drzwi, przesuwając antabę w bok.Pokoje le\ały skąpane wsłońcu.Na podłogach błyszczała mozaika.Promienie słoneczne padały nawypolerowaną powierzchnię przez jedno z wielkich okien i oślepiły Selinę, gdyprzestąpiła próg swego nowego domu.Nigdy jeszcze nie widziała podobnychwspaniałości.Stanęła na środku z zapartym tchem, gdy Leila miękkimi ruchamiodciągnęła na bok zasłonę, odsłaniając dwie pięknie przyozdobione alkowy ipomieszczenie od podłogi do sufitu wyło\one ceramicznymi kaflami.Na samymśrodku tego pokoju królowała wielka odlewana balia, Selina zrozumiała, \eustawiono ją tu specjalnie po to, by napełniać ją perfumowaną wodą.Ozdobyutrzymane tu były w stylu rzymskim, choć w do niczego nie przydatnychkolumnach brakowało tych skomplikowanych dekoracji korynckiego akantu, doktórego widoku Selina przywykła w świątyniach.Na niskim stole rozło\onobarwne materie i posypano je kwiatami.W rogu niedu\ego pomieszczeniaznajdował się jakiś dziwny sprzęt, coś w rodzaju krzesła z otworem wsiedzeniu.Leila wyjaśniła.Selina nie mogła uwierzyć, \e coś takiego w ogóleistnieje.- W murze biegną długie rury, prowadzące prosto do rynsztoków, któreco dzień posypuje się pyłem węglowym i ziemią, przykry zapach więc zwykle niedociera tu, na górę - wyjaśniła.Mę\czyzni odstawili rzeczy Seliny, a Leilagestem dała im znać, \e mają wyjść.- Nie zaprosisz mnie na orzezwiającypoczęstunek? - uśmiechnęła się drobna, czarnowłosa Egipcjanka.Selina czymprędzej rozejrzała się po głównym pomieszczeniu, które, jak przypuszczała,musiało mieścić wszystko, co niezbędne do przyjmowania gości.I rzeczywiście,w kącie stała chińska szafka wypełniona kielichami.Otworzywszy połyskująceczarne drzwiczki szafki, a\ jęknęła.Leila znów się uśmiechnęła.- Szklanebutelki - powiedziała z dumą.- Od jednego z moich faworytów, mistrzaszklarskiego Haloniusa.Musisz go poznać.Kiedyś.To niezwykle przystojnymłody człowiek.Wyjęła jedną przezroczystą jak lód butelkę.Selina nigdy nieprzypuszczała, \e mo\liwe jest odlanie takiej formy.W szkle widać byłomaleńkie perełki powietrza, a wzdłu\ szyjki jaśniały spirale błękitu, jak gdybyten Halonius prawdziwym cudem zdołał zamknąć w swym dziele kawałek nieba.- Piękne, nieprawda\? Selina jęknęła.- O, tak.- Nie otworzysz jej? Palce jejdr\ały, gdy mozoliła się z zapieczętowanym woskiem korkiem.Wreszcie zbutelki buchnął aromat, od którego Selinie a\ zakręciło się w głowie.- Toambrozja.Uśmiech Leili sprawiał wra\enie odrobinę wymuszonego.- Właśnie,moja droga, właśnie.Napijmy się.Selina nalała złocistego słodkiego wina.Zasłynęło ono jako napój bogów i często uwa\ano, \e to największy skarb, jakimo\na ofiarować w świątyni Ateny [ Pobierz całość w formacie PDF ]