[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MiaÅ‚o siÄ™ tu zakupywać kobierce i kilimy buÅ‚garskie, które w tym kraju wszÄ™dy biaÅ‚ogÅ‚o-wy po domach dziwnie wzorzyste i piÄ™kne wyplatać z weÅ‚ny owczej umiejÄ…, a także i glinÄ™tureckÄ…, która to glina nie tylko do nas, do Polski caÅ‚ej, ale i w kraje niemieckie idzie, bo sÄ… wRuszczuku garncarze, co lepiÄ… cudne dzbany, misy i kusze, jakie i na stole senatorskim sta-wiać można, nie tylko piÄ™knie malowane i polewane, ale także zÅ‚otem i srebrem bardzosztucznie a misternie pisanie.SÄ… tu także bogate hafty zÅ‚ote, jakimi wielcy panowie komnatyswoich zamków zdobiÄ…, a wyrabiajÄ… je sermadże, czyli hafciarze, sprawniejsi do tego od na-szych lwowskich, a w koÅ„cu i ów sÅ‚awny na caÅ‚y Å›wiat olej woniejÄ…cy bywa w Ruszczuku naskÅ‚adzie, który BuÅ‚garowie z kwiecia różanego wyciskajÄ…, jakoby nasz olej ze lnu, bo w tejkrainie sÄ… caÅ‚e okolice, które z tych pól różanych żyjÄ…, jako my z Å‚anów zbożowych.Ale gdyby nas nawet handle nie byÅ‚y zatrzymaÅ‚y, to i tak dalej jechać byÅ›my zaraz niemogli, bo kilka koni nam ochromiaÅ‚o, a co wiÄ™ksza, najlepszy nasz furman, który samegopana karawan-baszÄ™ wiózÅ‚ i nad innymi furmany nadzór miaÅ‚, na gorÄ…czkÄ™ bardzo zachorzaÅ‚.StanÄ™liÅ›my tedy w gospodzie jednej dużej, czyli w hanie, bo tak w Turczech gospody zowiÄ…,a pan Harbarasz już z dawna znany byÅ‚ gospodnikowi, bo do niego przedtem zajeżdżaÅ‚.ChadzaliÅ›my sobie do miasta i razem, i z osobna; nikt nam nie broniÅ‚ i nic nam Turcy niepowiadali; czasem tylko jaki okrutny brodacz w takim dużym zawoju na Å‚bie, jakby mendelzboża, z ukosa groznie spojrzaÅ‚ i coÅ› gniewnie mruknÄ…Å‚, ale nie kazaÅ‚ nam zważać na to panHarbarasz, «bo powiada w każdym Turku diabeÅ‚ siedzi, to rzecz pewna jest, ale ten diabeÅ‚z czÄ™sta drzemie i dopóki go nie zbudzisz, to ci nic nie zrobi, a naród turecki z natury gnuÅ›ny73jest i dla tej tylko gnuÅ›noÅ›ci czÄ™sto nieszkodliwy, bo kiedyby ciÄ™ Turek zabić mógÅ‚, z Å‚oża niewstajÄ…c, pewno by ciÄ™ zabiÅ‚, ale po staremu wstać mu siÄ™ nie chce».ChadzaÅ‚em sobie tedy za pozwoleniem pana karawan-baszy po mieÅ›cie, jakby po Lwowie,dziwujÄ…c siÄ™ wszystkiemu, aż raz zaszedÅ‚em pod sam zamek.StaÅ‚y tu na wale szerokimogromne armaty, snadz Å›wieżo skÄ…deÅ› przywiezione, bo od niektórych dopiero bawoÅ‚y od-przÄ™gano, a nieco z dala pokÅ‚adli siÄ™ na ziemiÄ™ puszkarze, czyli topczowie, bo tak ich po tu-recku mianujÄ…, to drzemiÄ…c, to w niebo patrzÄ…c, a takie odpoczywanie to siÄ™ u nich kef zowie.Kiedy siÄ™ tak przypatrujÄ™, obaczÄ™ naraz, że koÅ‚o jednej armaty stoi czÅ‚owiek jakiÅ› bardzonÄ™dzny, grubym Å‚aÅ„cuchem do niej za jednÄ… nogÄ™ przykuty.ChÅ‚op setny, nie wysoki, a za tobarczysty, ale bardzo znÄ™dzniaÅ‚y, z dużą czarnÄ…, ale już siwiejÄ…cÄ… brodÄ…, z twarzÄ… wychudzonÄ… iz zapadÅ‚ymi oczyma, z których głód i smutek żaÅ‚oÅ›nie wyglÄ…daÅ‚y.Prawie że nagi byÅ‚, bo miaÅ‚na sobie ubranie z zgrzebnego płótna, caÅ‚e w szmatach i dziurach, że wszÄ™dy ciaÅ‚o wyglÄ…daÅ‚o.Z litoÅ›ciÄ… w sercu spoglÄ…dnÄ™ na niego,.a on obejrzawszy siÄ™ dokoÅ‚a, a osobliwie w stronÄ™,gdzie owi topczowie w trawie siÄ™ rozÅ‚ożyli, zaczyna siÄ™ żegnać krzyżem Å›wiÄ™tym po trzykroć,jak to ludzie greckiej wiary i u nas zwykli.Snadz chciaÅ‚ biedaczek dać mi znak, że chrzeÅ›cija-nin, ja też bliżej postÄ…piÄ™, a on siadÅ‚szy na ziemiÄ™, bo dotychczas staÅ‚ byÅ‚, odwróciÅ‚ siÄ™ niby odemnie w przeciwnÄ… stronÄ™ i mówi powoli, gÅ‚osem przytÅ‚umionym, ale wyraznie po rusku: Duszo chrzeÅ›cijaÅ„ska, litoÅ›ciwy czÅ‚eku, czy ty mnie sÅ‚yszysz i rozumiesz? SÅ‚yszÄ™ i rozumiÄ™ rzekÄ™ na to z cicha, ale tak, aby mnie mógÅ‚ zasÅ‚yszeć. SÅ‚awa Bogu, żeÅ› ty nie Niemiec, bom ciebie za takiego miaÅ‚ mówi ów wiÄ™zieÅ„ na Å‚aÅ„-cuchu, bo snadz tak mu siÄ™ po moim ubraniu zdawaÅ‚o. Nie patrz w mojÄ… stronÄ™, ale ku mia-stu, na meczet patrz.A byÅ‚ niedaleko meczet, to jest bożnica turecka z wieżą i półksiężycem zÅ‚ocistym naszczycie.Tedy ja na ten półksiężyc niby patrzÄ™, a uszu pilnie nadstawiam. Duszo chrzeÅ›cijaÅ„ska, użal siÄ™ mnie duszy chrzeÅ›cijaÅ„skiej! Na Å›wiatoho Spasa i Boho-rodyciu proszÄ™ ciebie, podaj mi pilnik; w chlebie mi go podaj; tam widzisz niedaleko piekarz,kup dwa bochenki chleba, jeden niby dla siebie, a drugi dla mnie.Rozkrój ten chleb jeden,ukryj w nim pilnik i podaj mi, a nie bój siÄ™, bo nam jaÅ‚mużnÄ™ wolno dawać, byle nie w pie-niÄ…dzach, bo je te psy zaraz odbiorÄ….Gdybym nawet nie miaÅ‚ byÅ‚ ojca straconego gdzieÅ› miÄ™dzy Turkami, byÅ‚bym temu jeÅ„co-wi nieszczÄ™snemu uczyniÅ‚, o co prosiÅ‚, choćby to nie caÅ‚kiem bezpieczne być miaÅ‚o, a cóżdopiero, kiedym pomyÅ›laÅ‚, że co wiedzieć, czy i mój biedny ojciec nie w takiej samej nÄ™dzyteraz żywot trawi a do Boga o wyzwolenie żaÅ‚oÅ›nie wzdycha? IdÄ™ tedy na bezestan, czylibazar, to jest na ono miejsce, gdzie same kramy sÄ… z rozmaitymi towarami, i zaraz obaczÄ™Cygana kowala, co siedzi na ziemi, a przed nim na sprzedaż mÅ‚otki, obcÄ™gi, piÅ‚ki, pilniki,gwozdzie i inny towar kowalski.WybraÅ‚em pilnik, jaki mi siÄ™ wydaÅ‚ najlepszy, nie targujÄ…csiÄ™ cale, bo o rzecz ważniejszÄ… szÅ‚o aniżeli o jeden lub dwa aspry, o które mnie Cygan oszu-kaÅ‚; kupiÅ‚em dwa bochenki chleba, a wstÄ…piwszy w zatyÅ‚ek jednego domu, gdzie nikt na mnienie patrzaÅ‚, rozkroiÅ‚em jeden chleb na dwoje, ukryÅ‚em w nim pilnik, a nadto jeszcze i jedenzÅ‚oty cekin, co tyle jak dobry dukat znaczy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.MiaÅ‚o siÄ™ tu zakupywać kobierce i kilimy buÅ‚garskie, które w tym kraju wszÄ™dy biaÅ‚ogÅ‚o-wy po domach dziwnie wzorzyste i piÄ™kne wyplatać z weÅ‚ny owczej umiejÄ…, a także i glinÄ™tureckÄ…, która to glina nie tylko do nas, do Polski caÅ‚ej, ale i w kraje niemieckie idzie, bo sÄ… wRuszczuku garncarze, co lepiÄ… cudne dzbany, misy i kusze, jakie i na stole senatorskim sta-wiać można, nie tylko piÄ™knie malowane i polewane, ale także zÅ‚otem i srebrem bardzosztucznie a misternie pisanie.SÄ… tu także bogate hafty zÅ‚ote, jakimi wielcy panowie komnatyswoich zamków zdobiÄ…, a wyrabiajÄ… je sermadże, czyli hafciarze, sprawniejsi do tego od na-szych lwowskich, a w koÅ„cu i ów sÅ‚awny na caÅ‚y Å›wiat olej woniejÄ…cy bywa w Ruszczuku naskÅ‚adzie, który BuÅ‚garowie z kwiecia różanego wyciskajÄ…, jakoby nasz olej ze lnu, bo w tejkrainie sÄ… caÅ‚e okolice, które z tych pól różanych żyjÄ…, jako my z Å‚anów zbożowych.Ale gdyby nas nawet handle nie byÅ‚y zatrzymaÅ‚y, to i tak dalej jechać byÅ›my zaraz niemogli, bo kilka koni nam ochromiaÅ‚o, a co wiÄ™ksza, najlepszy nasz furman, który samegopana karawan-baszÄ™ wiózÅ‚ i nad innymi furmany nadzór miaÅ‚, na gorÄ…czkÄ™ bardzo zachorzaÅ‚.StanÄ™liÅ›my tedy w gospodzie jednej dużej, czyli w hanie, bo tak w Turczech gospody zowiÄ…,a pan Harbarasz już z dawna znany byÅ‚ gospodnikowi, bo do niego przedtem zajeżdżaÅ‚.ChadzaliÅ›my sobie do miasta i razem, i z osobna; nikt nam nie broniÅ‚ i nic nam Turcy niepowiadali; czasem tylko jaki okrutny brodacz w takim dużym zawoju na Å‚bie, jakby mendelzboża, z ukosa groznie spojrzaÅ‚ i coÅ› gniewnie mruknÄ…Å‚, ale nie kazaÅ‚ nam zważać na to panHarbarasz, «bo powiada w każdym Turku diabeÅ‚ siedzi, to rzecz pewna jest, ale ten diabeÅ‚z czÄ™sta drzemie i dopóki go nie zbudzisz, to ci nic nie zrobi, a naród turecki z natury gnuÅ›ny73jest i dla tej tylko gnuÅ›noÅ›ci czÄ™sto nieszkodliwy, bo kiedyby ciÄ™ Turek zabić mógÅ‚, z Å‚oża niewstajÄ…c, pewno by ciÄ™ zabiÅ‚, ale po staremu wstać mu siÄ™ nie chce».ChadzaÅ‚em sobie tedy za pozwoleniem pana karawan-baszy po mieÅ›cie, jakby po Lwowie,dziwujÄ…c siÄ™ wszystkiemu, aż raz zaszedÅ‚em pod sam zamek.StaÅ‚y tu na wale szerokimogromne armaty, snadz Å›wieżo skÄ…deÅ› przywiezione, bo od niektórych dopiero bawoÅ‚y od-przÄ™gano, a nieco z dala pokÅ‚adli siÄ™ na ziemiÄ™ puszkarze, czyli topczowie, bo tak ich po tu-recku mianujÄ…, to drzemiÄ…c, to w niebo patrzÄ…c, a takie odpoczywanie to siÄ™ u nich kef zowie.Kiedy siÄ™ tak przypatrujÄ™, obaczÄ™ naraz, że koÅ‚o jednej armaty stoi czÅ‚owiek jakiÅ› bardzonÄ™dzny, grubym Å‚aÅ„cuchem do niej za jednÄ… nogÄ™ przykuty.ChÅ‚op setny, nie wysoki, a za tobarczysty, ale bardzo znÄ™dzniaÅ‚y, z dużą czarnÄ…, ale już siwiejÄ…cÄ… brodÄ…, z twarzÄ… wychudzonÄ… iz zapadÅ‚ymi oczyma, z których głód i smutek żaÅ‚oÅ›nie wyglÄ…daÅ‚y.Prawie że nagi byÅ‚, bo miaÅ‚na sobie ubranie z zgrzebnego płótna, caÅ‚e w szmatach i dziurach, że wszÄ™dy ciaÅ‚o wyglÄ…daÅ‚o.Z litoÅ›ciÄ… w sercu spoglÄ…dnÄ™ na niego,.a on obejrzawszy siÄ™ dokoÅ‚a, a osobliwie w stronÄ™,gdzie owi topczowie w trawie siÄ™ rozÅ‚ożyli, zaczyna siÄ™ żegnać krzyżem Å›wiÄ™tym po trzykroć,jak to ludzie greckiej wiary i u nas zwykli.Snadz chciaÅ‚ biedaczek dać mi znak, że chrzeÅ›cija-nin, ja też bliżej postÄ…piÄ™, a on siadÅ‚szy na ziemiÄ™, bo dotychczas staÅ‚ byÅ‚, odwróciÅ‚ siÄ™ niby odemnie w przeciwnÄ… stronÄ™ i mówi powoli, gÅ‚osem przytÅ‚umionym, ale wyraznie po rusku: Duszo chrzeÅ›cijaÅ„ska, litoÅ›ciwy czÅ‚eku, czy ty mnie sÅ‚yszysz i rozumiesz? SÅ‚yszÄ™ i rozumiÄ™ rzekÄ™ na to z cicha, ale tak, aby mnie mógÅ‚ zasÅ‚yszeć. SÅ‚awa Bogu, żeÅ› ty nie Niemiec, bom ciebie za takiego miaÅ‚ mówi ów wiÄ™zieÅ„ na Å‚aÅ„-cuchu, bo snadz tak mu siÄ™ po moim ubraniu zdawaÅ‚o. Nie patrz w mojÄ… stronÄ™, ale ku mia-stu, na meczet patrz.A byÅ‚ niedaleko meczet, to jest bożnica turecka z wieżą i półksiężycem zÅ‚ocistym naszczycie.Tedy ja na ten półksiężyc niby patrzÄ™, a uszu pilnie nadstawiam. Duszo chrzeÅ›cijaÅ„ska, użal siÄ™ mnie duszy chrzeÅ›cijaÅ„skiej! Na Å›wiatoho Spasa i Boho-rodyciu proszÄ™ ciebie, podaj mi pilnik; w chlebie mi go podaj; tam widzisz niedaleko piekarz,kup dwa bochenki chleba, jeden niby dla siebie, a drugi dla mnie.Rozkrój ten chleb jeden,ukryj w nim pilnik i podaj mi, a nie bój siÄ™, bo nam jaÅ‚mużnÄ™ wolno dawać, byle nie w pie-niÄ…dzach, bo je te psy zaraz odbiorÄ….Gdybym nawet nie miaÅ‚ byÅ‚ ojca straconego gdzieÅ› miÄ™dzy Turkami, byÅ‚bym temu jeÅ„co-wi nieszczÄ™snemu uczyniÅ‚, o co prosiÅ‚, choćby to nie caÅ‚kiem bezpieczne być miaÅ‚o, a cóżdopiero, kiedym pomyÅ›laÅ‚, że co wiedzieć, czy i mój biedny ojciec nie w takiej samej nÄ™dzyteraz żywot trawi a do Boga o wyzwolenie żaÅ‚oÅ›nie wzdycha? IdÄ™ tedy na bezestan, czylibazar, to jest na ono miejsce, gdzie same kramy sÄ… z rozmaitymi towarami, i zaraz obaczÄ™Cygana kowala, co siedzi na ziemi, a przed nim na sprzedaż mÅ‚otki, obcÄ™gi, piÅ‚ki, pilniki,gwozdzie i inny towar kowalski.WybraÅ‚em pilnik, jaki mi siÄ™ wydaÅ‚ najlepszy, nie targujÄ…csiÄ™ cale, bo o rzecz ważniejszÄ… szÅ‚o aniżeli o jeden lub dwa aspry, o które mnie Cygan oszu-kaÅ‚; kupiÅ‚em dwa bochenki chleba, a wstÄ…piwszy w zatyÅ‚ek jednego domu, gdzie nikt na mnienie patrzaÅ‚, rozkroiÅ‚em jeden chleb na dwoje, ukryÅ‚em w nim pilnik, a nadto jeszcze i jedenzÅ‚oty cekin, co tyle jak dobry dukat znaczy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]