[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy ja oddawałem się frywolnym zabawom z podtekstem erotycznymw wyperfumowanym świecie damskich fatałaszków, Jasper Yeoman zmagał się z tym, co czasemokreśla się mianem śmiertelnej ziemskiej powłoki.Nie poszło mu łatwo.Odtworzyłem przebiegwydarzeń na podstawie relacji, które pózniej do mnie dotarły.Sunąc swoim krążownikiem szosz domu do klubu, doznał nagłych duszności.Przestraszony zjechał na parking ogromnegoluksusowego centrum handlowego i ruszył prosto do apteki, by tam szukać pomocy.Zaparkowałfatalnie i wygramolił się z auta.Nagle doznał niekontrolowanych skurczów mięśni.Gospodyniedomowe wiozące zakupy do samochodów prawdopodobnie uznały go za faceta, który upił sięw środku dnia.Ot, jakiś szczupły żylasty dryblas trzęsie się i podskakuje na wszystkie strony,łapiąc powietrze otwartymi ustami.Pierwsze potężne konwulsje dopadły go, gdy znajdował się na szerokim chodniku przedapteką.Podskoczył i zgiął się wpół, a potem runął na ziemię niczym kukiełka rzucona przezrozgniewane dziecko.Na szarych betonowych płytach, wśród papierków od gum do żuciai niedopałków z filtrami jego głowa drgnęła, ciało wygięło się w pałąk, szyja zesztywniała.Ciałoznieruchomiało oparte na głowie i piętach, twarz zastygła w wyrazie lęku.Oczy wyszły z orbit,blade usta ściągnęły się, a szczęki zacisnęły.Gapie zebrali się w bezpiecznej odległości i obojętnie przyglądali agonii.Któryśz pracowników apteki wybiegł na ulicę, wrócił czym prędzej do środka i wezwał karetkę.Drgawki ustały i ciało Jassa się rozluzniło.Odpoczął chwilę, a potem słabym, lecz wyraznymgłosem zapytał, czy ktoś pomoże mu wstać.Podniesiono go i wprowadzono do apteki.Kilkaminut pózniej nadeszła druga fala konwulsji, Jass wyrwał się z rąk aptekarzy i naprężonymciałem rąbnął o podłogę pokrytą wzorzystymi płytkami z tworzywa sztucznego.Tym razem także przemówił wyraznie, lecz był już słabszy.Trzeci atak nastąpił, kiedywnoszono go do karetki.Pózniej następowały w regularnych odstępach na oddziale intensywnejterapii w szpitalu; konwulsje przybierały na sile, on zaś coraz bardziej słabł.Po czterdziestuminutach, mimo wszelkich wysiłków personelu, umarł z powodu ciężkiego niedotlenieniaorganizmu i wyczerpania.Toksykolog był prawie pewny, co wykaże autopsja.Po sekcji zwłok,badaniu zawartości jelit, treści żołądkowej, mózgu, wątroby, moczu, po pobraniu próbki włosówi zapakowaniu ich do szklanych pojemników w celu przeprowadzenia pózniejszej analizy,okazało się, że denat wprowadził sobie do ustroju około dwustu miligramów strychniny, czylipodwójną śmiertelną dawkę trucizny.Prawdopodobnie połknął ją niespełna pół godziny przedpierwszym atakiem drgawek.Zażył ją przypuszczalnie wraz z substancją, która zneutralizowałaostry gorzki smak; możliwe, że była to bardzo mocna czarna kawa.O tym wszystkim dowiedziałem się jednak pózniej.Pojechałem do klubu i tam czekałemna Jassa.Nagle jakimś tajemniczym sposobem wszyscy wiedzieli, że zachorował, i żezawieziono go do szpitala.Zmarł, zanim tam dotarłem. 12Powstała rozbieżność zdań co do jurysdykcji, urzędnikom z magistratu bardzo zależało,żeby wyjaśnienie zgonu Yeomana powierzono tym z okręgu i vice versa.Kiedy umiera ważnaosobistość, można sobie złamać karierę, popełniając błąd w najbłahszym szczególe.Ostateczniesprawą obarczono urzędników okręgowych i Freda Buckelberry ego.Złapał mnie na szpitalnym parkingu.W jego spojrzeniu dostrzegłem coś, co można bynazwać czułą aprobatą.Wiedziałem, co się za tym kryje.Yeoman nie żył, a to oznaczało, żestraciłem protektora.Szeryf patrzył na mnie jak kot na świeżą rybę.Przekazał mnie w ręceswojego zastępcy Homera Hardy ego, kazał mu pojechać ze mną do hotelu i zabrać stamtądpannę Webb.Następnie mieliśmy się oboje udać do siedziby sądu okręgowego dobrowolnie,rzecz jasna i czekać, aż Buckelberry znajdzie dla nas czas.Dotarliśmy do hotelu o piętnastej dziesięć.Hardy ani myślał czekać w holu, usadowił sięna korytarzu naprzeciwko drzwi pokoju.Pudełka z zakupionymi rzeczami były puste, a drzwiłazienki zamknięte.Słyszałem szum wody.Zapukałem, Isobel kazała mi chwilę poczekać.Wyszła po pięciu minutach, wyglądało na to, że wszystkie rzeczy na nią pasują [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Kiedy ja oddawałem się frywolnym zabawom z podtekstem erotycznymw wyperfumowanym świecie damskich fatałaszków, Jasper Yeoman zmagał się z tym, co czasemokreśla się mianem śmiertelnej ziemskiej powłoki.Nie poszło mu łatwo.Odtworzyłem przebiegwydarzeń na podstawie relacji, które pózniej do mnie dotarły.Sunąc swoim krążownikiem szosz domu do klubu, doznał nagłych duszności.Przestraszony zjechał na parking ogromnegoluksusowego centrum handlowego i ruszył prosto do apteki, by tam szukać pomocy.Zaparkowałfatalnie i wygramolił się z auta.Nagle doznał niekontrolowanych skurczów mięśni.Gospodyniedomowe wiozące zakupy do samochodów prawdopodobnie uznały go za faceta, który upił sięw środku dnia.Ot, jakiś szczupły żylasty dryblas trzęsie się i podskakuje na wszystkie strony,łapiąc powietrze otwartymi ustami.Pierwsze potężne konwulsje dopadły go, gdy znajdował się na szerokim chodniku przedapteką.Podskoczył i zgiął się wpół, a potem runął na ziemię niczym kukiełka rzucona przezrozgniewane dziecko.Na szarych betonowych płytach, wśród papierków od gum do żuciai niedopałków z filtrami jego głowa drgnęła, ciało wygięło się w pałąk, szyja zesztywniała.Ciałoznieruchomiało oparte na głowie i piętach, twarz zastygła w wyrazie lęku.Oczy wyszły z orbit,blade usta ściągnęły się, a szczęki zacisnęły.Gapie zebrali się w bezpiecznej odległości i obojętnie przyglądali agonii.Któryśz pracowników apteki wybiegł na ulicę, wrócił czym prędzej do środka i wezwał karetkę.Drgawki ustały i ciało Jassa się rozluzniło.Odpoczął chwilę, a potem słabym, lecz wyraznymgłosem zapytał, czy ktoś pomoże mu wstać.Podniesiono go i wprowadzono do apteki.Kilkaminut pózniej nadeszła druga fala konwulsji, Jass wyrwał się z rąk aptekarzy i naprężonymciałem rąbnął o podłogę pokrytą wzorzystymi płytkami z tworzywa sztucznego.Tym razem także przemówił wyraznie, lecz był już słabszy.Trzeci atak nastąpił, kiedywnoszono go do karetki.Pózniej następowały w regularnych odstępach na oddziale intensywnejterapii w szpitalu; konwulsje przybierały na sile, on zaś coraz bardziej słabł.Po czterdziestuminutach, mimo wszelkich wysiłków personelu, umarł z powodu ciężkiego niedotlenieniaorganizmu i wyczerpania.Toksykolog był prawie pewny, co wykaże autopsja.Po sekcji zwłok,badaniu zawartości jelit, treści żołądkowej, mózgu, wątroby, moczu, po pobraniu próbki włosówi zapakowaniu ich do szklanych pojemników w celu przeprowadzenia pózniejszej analizy,okazało się, że denat wprowadził sobie do ustroju około dwustu miligramów strychniny, czylipodwójną śmiertelną dawkę trucizny.Prawdopodobnie połknął ją niespełna pół godziny przedpierwszym atakiem drgawek.Zażył ją przypuszczalnie wraz z substancją, która zneutralizowałaostry gorzki smak; możliwe, że była to bardzo mocna czarna kawa.O tym wszystkim dowiedziałem się jednak pózniej.Pojechałem do klubu i tam czekałemna Jassa.Nagle jakimś tajemniczym sposobem wszyscy wiedzieli, że zachorował, i żezawieziono go do szpitala.Zmarł, zanim tam dotarłem. 12Powstała rozbieżność zdań co do jurysdykcji, urzędnikom z magistratu bardzo zależało,żeby wyjaśnienie zgonu Yeomana powierzono tym z okręgu i vice versa.Kiedy umiera ważnaosobistość, można sobie złamać karierę, popełniając błąd w najbłahszym szczególe.Ostateczniesprawą obarczono urzędników okręgowych i Freda Buckelberry ego.Złapał mnie na szpitalnym parkingu.W jego spojrzeniu dostrzegłem coś, co można bynazwać czułą aprobatą.Wiedziałem, co się za tym kryje.Yeoman nie żył, a to oznaczało, żestraciłem protektora.Szeryf patrzył na mnie jak kot na świeżą rybę.Przekazał mnie w ręceswojego zastępcy Homera Hardy ego, kazał mu pojechać ze mną do hotelu i zabrać stamtądpannę Webb.Następnie mieliśmy się oboje udać do siedziby sądu okręgowego dobrowolnie,rzecz jasna i czekać, aż Buckelberry znajdzie dla nas czas.Dotarliśmy do hotelu o piętnastej dziesięć.Hardy ani myślał czekać w holu, usadowił sięna korytarzu naprzeciwko drzwi pokoju.Pudełka z zakupionymi rzeczami były puste, a drzwiłazienki zamknięte.Słyszałem szum wody.Zapukałem, Isobel kazała mi chwilę poczekać.Wyszła po pięciu minutach, wyglądało na to, że wszystkie rzeczy na nią pasują [ Pobierz całość w formacie PDF ]