[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Szukasz czegoś? Pomóc ci? Odezwała się we mnie solidarność okularników.Pomyśla-łam, że może szuka szkieł kontaktowych albo po prostu nie widzi tego, czego szuka.Mnie się tozdarza dość często, jeśli zostawię w domu okulary i coś upadnie mi na ulicę. Dziękuję.Poradzę sobie.Zbieram zioła odpowiedziała dziewczyna i spojrzała na mnie zsympatią.Chyba z sympatią. Zioła? W parku? Jest właśnie kwinkunks Księżyca i Merkurego.To idealny moment na zbieranie ziół wyjaśniła, nie odrywając swych czujnych oczu od trawnika. No tak powiedziałam zaintrygowana, żeby jakoś wyrazić swoje zainteresowanie.Zupełnie zapomniałam, że dzisiaj kwinkuns. Kwinkunks poprawiła mnie blondyna. Mój chłopak ma świnkę i strasznie cierpi dodała po chwili. Prosił mnie, żebym coś zrobiła, bo umrze.Wiesz, jacy są faceci, nie potra-fią znieść bólu. Wiem odpowiedziałam. Gdyby mieli rodzić dzieci, ludzkość dawno by wymarła.Dziewczyna zaśmiała się. Narzekają, że muszą się codziennie golić& Spróbowaliby się wydepilować& Widziałaśgdzieś babkę? Prawdę mówiąc, zupełnie się na tym nie znam.Miałam słabe oceny z biologii. A szkoda.Zioła bardzo się przydają. Popatrzyła na mnie tak, że ciarki przeszły mi pokrzyżu. Na migreny i& facetów. Skąd wiesz, że mam problemy z& migreną? zapytałam kompletnie zaskoczona.Zielarka usiadła przy mnie na ławce. Tak mi się jakoś pomyślało.Zgadłam? Ale nie zgadłaś drugiego.Nie mam problemów z facetami powiedziałam z satysfakcją.Niech sobie nie myśli. Tak ci się tylko wydaje. Znowu popatrzyła na mnie tym świdrującym wzrokiem.Z nimi zawsze są problemy. Z nimi zawsze są problemy powtórzyłam mechanicznie. Pewnie masz rację.W każdym razie nigdy nic nie wiadomo zgodziłam się. Muszę już iść.Nie znalazłam jeszcze babki, a kwinkunks niedługo się skończy. Pod-niosła się z ławki. Poczekaj, jak masz na imię? Chciałam dokończyć tę rozmowę.47 Agnieszka. A ja Ewelina. Miło mi cię było poznać, Ewelino. Czy mogłabyś dać mi swój telefon, na wypadek gdyby, no wiesz& migrena? zapyta-łam. Albo facet?Uśmiechnęłam się. Nigdy nie wiadomo&Teraz i ona się uśmiechnęła. Nie jestem stąd.Ale mieszka tu mój chłopak.Bywam tu co jakiś czas.Jeśli chcesz, to damci numer do niego. Będę ci wdzięczna.Jest bardzo pewna siebie, skoro daje mi numer telefonu do swojego faceta. Chociaż lepiej nie.Dam mój numer do domu, tak łatwiej mnie złapać. Po chwili jednakzwątpiła, czy powinna poznać mnie ze swoim chłopakiem. Nie ufasz mu? Kubie? Nie sądzę, żeby ci się spodobał.I nie byłby w stanie poderwać żadnej dziewczyny.To kompletny nieudacznik&Nie mówiłabym takich rzeczy o moim mężczyznie, nawet gdyby był kompletnym nieudacz-nikiem. Przepraszam, że zapytam& To, dlaczego z nim jesteś? Byłam chyba niedelikatna.Agnieszka zawahała się Przepraszam, nie powinnam się wtrącać. Postanowiłam wycofać się z głupiej sytuacji.Agnieszka zastanowiła się jeszcze chwilę. Mamy idealny horoskop.Nasze dzieci będą genialne odpowiedziała.A ja myślałam, że powie, że jest świetny w łóżku. Dlatego tak martwi mnie ta świnka.Wiesz, czym to grozi chłopakowi w tym wieku. To rzeczywiście problem. Naprawdę muszę już iść. Zabrała z ławki koszyczek z zielskiem. Zadzwonię do ciebie. Na pewno. Uśmiechnęła się i poszła szukać babki w krzakach za ławką.Dziwna dziew-czyna.Moje ciasto! Greg przychodzi za godzinę!O Boże, zupełnie zapomniałam o kolacji u Kuby.Przecież wieczorem ustawiamy z Gregiemmeble.Muszę zaraz do niego zadzwonić.Jestem wstrętna, że nie powiedziałam mu wcześniej,że nie przyjdę.Mam nadzieję, że jest w domu albo ma automatyczną sekretarkę. Tu poradnia zdrowia psychicznego.Mówi ordynator Wozniak. Usłyszałam wesołygłos. Cześć, tu Ewelina.48 O, cześć! Słuchaj, wiem, że obiecałam ci dzisiaj przyjść na kolację& Ale nie mogę.Naprawdę.Tonie wykręt. O nie! Tyle się nagotowałem& Wyglądało na to, że jest kompletnie załamany. Bardzo cię przepraszam& Przepadnie ci kurczak po hiszpańsku, sałatka meksykańska i deser lodowy z lodów wła-snej roboty&Zdaje się, że on naprawdę potrafi gotować.Niesamowity chłopak.Szkoda, że tego nie spró-buję. Naprawdę ugotowałeś to wszystko dla mnie? Naprawdę.Przyjdz& Chociaż na, godzinkę.Zjesz wszystko i uciekniesz.Gdyby mieszkał gdzieś blisko& Nie mogę, ale jakoś ci to zrekompensuję.Posłuchaj, w przyszłym tygodniu ja zapraszamcię na kolację.Do mnie. W przyszłym tygodniu? Serio? Ucieszył się.Greg wyjeżdża we wtorek do Londynu.Ma wrócić dopiero w piątek.We wtorek umówiłamsię już z Dominiką. Może w środę? Co o tym myślisz? Zroda? Znakomicie.O ósmej? Zapisz sobie mój adres&JakubJak to się wszystko zawsze znakomicie składa.Jakie ja mam niesamowite szczęście.Jakświetnie sobie radzę z przeciwnościami losu& Zwala mi się na głowę Agnieszka, ale i tak mamwolną chatę, w dodatku posprzątaną.Cały dzień muszę leżeć w łóżku i nie ma mowy o gotowa-niu, ale wszystko świeże i wykwintnie podane przywożą mi z restauracji.I wtedy Ewelinadzwoni, że nie przyjdzie.Już nie chcę liczyć, ile wydałem na ten wieczór.Nie stać mnie na fundowanie Tomkowii Agnieszce alternatywnych wieczorów rozrywki.I także nie stać mnie na jedzenie z tej restau-racji.Ale to wszystko nieważne.Gdyby przyszła, w ogóle bym się nad tym nie zastanawiał.Ewelina rozzłościła mnie strasznie i odkryłem, że nie potrafię się na nią złościć.To niesamowi-te, że nie pozwoliłem sobie na żadną z tych sarkastycznych uwag, jakimi obrzucam Agnieszkęod rana.Ani odrobiny złośliwości, choć miałbym przecież prawo do uzasadnionych pretensji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Szukasz czegoś? Pomóc ci? Odezwała się we mnie solidarność okularników.Pomyśla-łam, że może szuka szkieł kontaktowych albo po prostu nie widzi tego, czego szuka.Mnie się tozdarza dość często, jeśli zostawię w domu okulary i coś upadnie mi na ulicę. Dziękuję.Poradzę sobie.Zbieram zioła odpowiedziała dziewczyna i spojrzała na mnie zsympatią.Chyba z sympatią. Zioła? W parku? Jest właśnie kwinkunks Księżyca i Merkurego.To idealny moment na zbieranie ziół wyjaśniła, nie odrywając swych czujnych oczu od trawnika. No tak powiedziałam zaintrygowana, żeby jakoś wyrazić swoje zainteresowanie.Zupełnie zapomniałam, że dzisiaj kwinkuns. Kwinkunks poprawiła mnie blondyna. Mój chłopak ma świnkę i strasznie cierpi dodała po chwili. Prosił mnie, żebym coś zrobiła, bo umrze.Wiesz, jacy są faceci, nie potra-fią znieść bólu. Wiem odpowiedziałam. Gdyby mieli rodzić dzieci, ludzkość dawno by wymarła.Dziewczyna zaśmiała się. Narzekają, że muszą się codziennie golić& Spróbowaliby się wydepilować& Widziałaśgdzieś babkę? Prawdę mówiąc, zupełnie się na tym nie znam.Miałam słabe oceny z biologii. A szkoda.Zioła bardzo się przydają. Popatrzyła na mnie tak, że ciarki przeszły mi pokrzyżu. Na migreny i& facetów. Skąd wiesz, że mam problemy z& migreną? zapytałam kompletnie zaskoczona.Zielarka usiadła przy mnie na ławce. Tak mi się jakoś pomyślało.Zgadłam? Ale nie zgadłaś drugiego.Nie mam problemów z facetami powiedziałam z satysfakcją.Niech sobie nie myśli. Tak ci się tylko wydaje. Znowu popatrzyła na mnie tym świdrującym wzrokiem.Z nimi zawsze są problemy. Z nimi zawsze są problemy powtórzyłam mechanicznie. Pewnie masz rację.W każdym razie nigdy nic nie wiadomo zgodziłam się. Muszę już iść.Nie znalazłam jeszcze babki, a kwinkunks niedługo się skończy. Pod-niosła się z ławki. Poczekaj, jak masz na imię? Chciałam dokończyć tę rozmowę.47 Agnieszka. A ja Ewelina. Miło mi cię było poznać, Ewelino. Czy mogłabyś dać mi swój telefon, na wypadek gdyby, no wiesz& migrena? zapyta-łam. Albo facet?Uśmiechnęłam się. Nigdy nie wiadomo&Teraz i ona się uśmiechnęła. Nie jestem stąd.Ale mieszka tu mój chłopak.Bywam tu co jakiś czas.Jeśli chcesz, to damci numer do niego. Będę ci wdzięczna.Jest bardzo pewna siebie, skoro daje mi numer telefonu do swojego faceta. Chociaż lepiej nie.Dam mój numer do domu, tak łatwiej mnie złapać. Po chwili jednakzwątpiła, czy powinna poznać mnie ze swoim chłopakiem. Nie ufasz mu? Kubie? Nie sądzę, żeby ci się spodobał.I nie byłby w stanie poderwać żadnej dziewczyny.To kompletny nieudacznik&Nie mówiłabym takich rzeczy o moim mężczyznie, nawet gdyby był kompletnym nieudacz-nikiem. Przepraszam, że zapytam& To, dlaczego z nim jesteś? Byłam chyba niedelikatna.Agnieszka zawahała się Przepraszam, nie powinnam się wtrącać. Postanowiłam wycofać się z głupiej sytuacji.Agnieszka zastanowiła się jeszcze chwilę. Mamy idealny horoskop.Nasze dzieci będą genialne odpowiedziała.A ja myślałam, że powie, że jest świetny w łóżku. Dlatego tak martwi mnie ta świnka.Wiesz, czym to grozi chłopakowi w tym wieku. To rzeczywiście problem. Naprawdę muszę już iść. Zabrała z ławki koszyczek z zielskiem. Zadzwonię do ciebie. Na pewno. Uśmiechnęła się i poszła szukać babki w krzakach za ławką.Dziwna dziew-czyna.Moje ciasto! Greg przychodzi za godzinę!O Boże, zupełnie zapomniałam o kolacji u Kuby.Przecież wieczorem ustawiamy z Gregiemmeble.Muszę zaraz do niego zadzwonić.Jestem wstrętna, że nie powiedziałam mu wcześniej,że nie przyjdę.Mam nadzieję, że jest w domu albo ma automatyczną sekretarkę. Tu poradnia zdrowia psychicznego.Mówi ordynator Wozniak. Usłyszałam wesołygłos. Cześć, tu Ewelina.48 O, cześć! Słuchaj, wiem, że obiecałam ci dzisiaj przyjść na kolację& Ale nie mogę.Naprawdę.Tonie wykręt. O nie! Tyle się nagotowałem& Wyglądało na to, że jest kompletnie załamany. Bardzo cię przepraszam& Przepadnie ci kurczak po hiszpańsku, sałatka meksykańska i deser lodowy z lodów wła-snej roboty&Zdaje się, że on naprawdę potrafi gotować.Niesamowity chłopak.Szkoda, że tego nie spró-buję. Naprawdę ugotowałeś to wszystko dla mnie? Naprawdę.Przyjdz& Chociaż na, godzinkę.Zjesz wszystko i uciekniesz.Gdyby mieszkał gdzieś blisko& Nie mogę, ale jakoś ci to zrekompensuję.Posłuchaj, w przyszłym tygodniu ja zapraszamcię na kolację.Do mnie. W przyszłym tygodniu? Serio? Ucieszył się.Greg wyjeżdża we wtorek do Londynu.Ma wrócić dopiero w piątek.We wtorek umówiłamsię już z Dominiką. Może w środę? Co o tym myślisz? Zroda? Znakomicie.O ósmej? Zapisz sobie mój adres&JakubJak to się wszystko zawsze znakomicie składa.Jakie ja mam niesamowite szczęście.Jakświetnie sobie radzę z przeciwnościami losu& Zwala mi się na głowę Agnieszka, ale i tak mamwolną chatę, w dodatku posprzątaną.Cały dzień muszę leżeć w łóżku i nie ma mowy o gotowa-niu, ale wszystko świeże i wykwintnie podane przywożą mi z restauracji.I wtedy Ewelinadzwoni, że nie przyjdzie.Już nie chcę liczyć, ile wydałem na ten wieczór.Nie stać mnie na fundowanie Tomkowii Agnieszce alternatywnych wieczorów rozrywki.I także nie stać mnie na jedzenie z tej restau-racji.Ale to wszystko nieważne.Gdyby przyszła, w ogóle bym się nad tym nie zastanawiał.Ewelina rozzłościła mnie strasznie i odkryłem, że nie potrafię się na nią złościć.To niesamowi-te, że nie pozwoliłem sobie na żadną z tych sarkastycznych uwag, jakimi obrzucam Agnieszkęod rana.Ani odrobiny złośliwości, choć miałbym przecież prawo do uzasadnionych pretensji [ Pobierz całość w formacie PDF ]