[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiesz - powiedziała w pewnej chwili - pokazywali w telewizji Juszczenkę, przed i pootruciu.To doprawdy wstrząsające, jak ten człowiek się zmienił, był przystojnym mężczyzną wsile wieku, a teraz stał się jakimś monstrum, przykro na niego patrzeć.Z takim wyglądem niema szans, nikt go nie wybierze.- I o to im pewnie chodziło - odrzekła twardo.- Tyle że on nie miałby szans tutaj, gdziekandydat na prezydenta musi mieć przede wszystkim olśniewający uśmiech Kennedy'ego.Tamliczy się to, co człowiek ma w środku.Liczy się dusza.I wierzę, że jego rodacy go wybiorą.- Mów, co chcesz, Juszczenko wygląda strasznie - ucięła matka.- Do czego to podobne,żeby w walce politycznej używać trucizny, przecież to metody Borgiów.Dobrze, że ten twójAndrew tu się przenosi.- Chciałby mieszkać w swojej ojczyznie.- Ach, teraz ojczyznę można mieć wszędzie - odrzekła matka lekko.Po jej wyjściu Elizabeth poczuła się zmęczona, przymknęła oczy.Czy naprawdęojczyznę można mieć wszędzie? W kraju, z którego pochodzi Andrew, takie słowa uznano byza świętokradztwo.Jego rodacy marzą o wolnej ojczyznie od setek lat i nadal jest to tylkomarzenie.Ciągle ich ktoś najeżdżał, dyktował im, jak mają żyć, i to się nie zmieniło do dziś.Mimo że teoretycznie Ukraina jest wolna od kilkunastu lat, rządzą nią układy.Swoją drogądlaczego obóz władzy postawił na takiego kandydata jak Janukowycz, choć powszechniewiadomo, że to zwykły kryminalista? Siedział w więzieniu za rozbój, oskarża się go nawet oudział w zbiorowym gwałcie.Czyżby nie mieli nikogo innego?Andrew jej to wytłumaczył.Chodziło o to, aby prezydent był zwykłym figurantem,marionetką.Każdy, kto chciał mieć w tym kraju coś do powiedzenia, musiał w końcu odejść.Odwoływano po kolei ministrów spraw zagranicznych, bo marzyło im się przystąpienie doNATO, odwołano Juszczenkę z funkcji premiera, bo wolał handlować z Polakami niż z Rosją. Ciągle ta Rosja, Rosja - pomyślała z niechęcią.- Jakże wielkie ciążą na niej zbrodnie.Zajrzała do niej pielęgniarka, chciała się cicho wycofać, ale Elizabeth otworzyła oczy.- Wszystko w porządku? - spytała.- W porządku.- Niech pani odpoczywa i myśli o czymś przyjemnym. Gdybyś wiedziała, o czym myślę, pewnie uciekłabyś z krzykiem! - przebiegło jejprzez głowę.A dziecko? Podobno odbiera nastroje matki.Więc pewnie jest tak samo smutne jak ona.Powinna starać się jakoś je rozweselić, ale mogła mu powiedzieć tylko to, że przychodzi nie wporę na ten świat.Za pózno albo za wcześnie, zależy, jak na to spojrzeć.Będzie miałoniemłodych rodziców, i to rodziców w tarapatach.Na Ukrainie nie działo się dobrze, możliwebyły różne scenariusze, nawet ten najgorszy, z rozlewem krwi.Andrew będzie we wszystkimuczestniczył do końca.Wszedł do sztabu wyborczego Juszczenki.W jego głosie wyczuwałazmęczenie, ale i determinację.- Nie mogę dłużej rozmawiać, kochanie, jak znajdę chwilę, wyślę ci maiła - mówiłpośpiesznie do słuchawki i słyszała, że już go gdzieś odwołują.Nie powiedziała mu, że leży w szpitalu.Mogła to ukryć, bo dzwonił do niej wyłączniena komórkę, zwykle wtedy, gdy jechał samochodem.Nagle miała dużo czasu.Przyszło jej na myśl, aby jeszcze raz przejrzeć dokumentację,którą Jeff zbierał do swojej pracy o zabytkach na Ukrainie i którą kiedyś Informator przesłał jejw paczce na dowód, że nie siedzi bezczynnie.Zatelefonowała do Alony i poprosiła, abyprzyniosła do szpitala zieloną teczkę.Alona zjawiła się po kilku godzinach.Kiedy weszła do pokoju, Elizabeth poczuła odniej silny zapach perfum.Były to oczywiście jej perfumy.Powinna zwrócić dziewczynieuwagę, aby używała ich oszczędniej, ale nie chciała jej peszyć.- Co tam w domu, Alonko? Jak sobie radzicie?- A, dobrze.Pani mama przychodzi codziennie i zagląda nam w garnki.Ale tak nienarzeka jak zawsze.Wczoraj nawet pochwaliła moją szarlotkę.- Upiekłaś szarlotkę?- Dla pani - powiedziała, wsuwając pakunek do szafki.- Dziękuję, kochanie, ale nie mam apetytu.- Musi pani jeść, żeby mieć siłę.Pan mecenas by się zmartwił, jakby panią zobaczył.- Tak zle wyglądam? - uśmiechnęła się.- Blado.Aha, dzwoniła pani Sharon.Powiedziałam jej, że pani jest w szpitalu.Dobrzezrobiłam? - spytała z niepokojem.- Bardzo dobrze, to moja najlepsza przyjaciółka.Tylko broń Boże nic nie mów Andrew,gdyby przypadkiem zadzwonił do domu.I uprzedz Aleka.- Tyle to sama wiem - odpowiedziała.Po jej wyjściu otworzyła teczkę.Jeff mógł opisać tę zniszczoną cerkiew i podać jejdokładne położenie, a wówczas mogłaby tam trafić bez kłopotu.Z uwagą studiowała jegozapiski strona po stronie, były tam wzmianki o wielu cerkwiach, ocalałych i zniszczonych,niektóre odręcznie szkicował.Dlaczego pojechał właśnie na Ukrainę? Zawsze fascynowała go południowa Azja, wieleczasu spędził w Indiach, studiując tamtejszą religię i kulturę.Elizabeth towarzyszyła mu wczasie wakacji, ale zle znosiła upał i bała się tropikalnych chorób.Natomiast Jeff czuł się tam jakryba w wodzie.Owinięty w zwiewne szaty, zasiadał na schodach świątyń, medytującgodzinami.Kiedy do niego przychodziła, miał nieprzenikniony wyraz twarzy, jakby nieobecny.- Hej, gdzie jesteś Jeffreyu Connery? - pytała niby żartem, machając mu dłonią przedoczyma, ale w głębi ducha obawiała się jego rozmyślań, podejrzewała, że nie ma w nich dla niejmiejsca.A potem nagle zainteresowała go statystyka zniszczeń w Europie Wschodniej.Dlaczegotak go to pociągało? O czym myślał, jeżdżąc po obcym kraju i odnajdując jego stare rany? Ztakim przejęciem opisał w swoim ostatnim liście egzekucję dzwonów na zagubionej wśródlasów dzwonnicy.Dokonali tego najezdzcy, a zniewolony przez nich naród przekazywałświadectwo zbrodni z ust do ust.Jeff jako pierwszy utrwalił je na piśmie.A czy ona niepowinna czegoś z tym zrobić? Kto wie, czy nie to było powodem jego zaginięcia.Wieluludziom zależało, aby zbrodnie dokonane na zabytkach nie ujrzały światła dziennego.Rosjachciała teraz uchodzić za cywilizowane państwo, potępiała niszczenie posągów Buddy wAfganistanie, a co sama robiła u siebie i na zagrabionych terytoriach?Jakie to wszystko skomplikowane, jakie trudne.Gdzie miała szukać wyjaśnieniazagadki zniknięcia męża? Pozostawał jedynie ten stary człowiek w kozackim stroju.PytałaAndrew, gdzie na Ukrainie mogłaby się znajdować taka kozacka osada, bo trudno mówić owiosce, skoro było tam tylko kilka chałup.Długo się zastanawiał.- Jeżeli już, to jakieś niedobitki, najprędzej na wschodzie, w obwodzie donieckim.Obwód doniecki! Gdyby Jeff naprawdę tam teraz przebywał, groziłoby muniebezpieczeństwo.Na tych terenach mieszkali głównie zwolennicy Janukowycza,nienawidzący obcych, a głównie Ameryki i Amerykanów.Wmawiano im, że po zwycięstwieJuszczenki NATO rozmieści na ich terenach swoje bazy.Ci ludzie tego właśnie najbardziej sięobawiali.Więc gdyby się wydało, że Jeff przebywa w tej wiosce, mogłoby dojść do samosądu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Wiesz - powiedziała w pewnej chwili - pokazywali w telewizji Juszczenkę, przed i pootruciu.To doprawdy wstrząsające, jak ten człowiek się zmienił, był przystojnym mężczyzną wsile wieku, a teraz stał się jakimś monstrum, przykro na niego patrzeć.Z takim wyglądem niema szans, nikt go nie wybierze.- I o to im pewnie chodziło - odrzekła twardo.- Tyle że on nie miałby szans tutaj, gdziekandydat na prezydenta musi mieć przede wszystkim olśniewający uśmiech Kennedy'ego.Tamliczy się to, co człowiek ma w środku.Liczy się dusza.I wierzę, że jego rodacy go wybiorą.- Mów, co chcesz, Juszczenko wygląda strasznie - ucięła matka.- Do czego to podobne,żeby w walce politycznej używać trucizny, przecież to metody Borgiów.Dobrze, że ten twójAndrew tu się przenosi.- Chciałby mieszkać w swojej ojczyznie.- Ach, teraz ojczyznę można mieć wszędzie - odrzekła matka lekko.Po jej wyjściu Elizabeth poczuła się zmęczona, przymknęła oczy.Czy naprawdęojczyznę można mieć wszędzie? W kraju, z którego pochodzi Andrew, takie słowa uznano byza świętokradztwo.Jego rodacy marzą o wolnej ojczyznie od setek lat i nadal jest to tylkomarzenie.Ciągle ich ktoś najeżdżał, dyktował im, jak mają żyć, i to się nie zmieniło do dziś.Mimo że teoretycznie Ukraina jest wolna od kilkunastu lat, rządzą nią układy.Swoją drogądlaczego obóz władzy postawił na takiego kandydata jak Janukowycz, choć powszechniewiadomo, że to zwykły kryminalista? Siedział w więzieniu za rozbój, oskarża się go nawet oudział w zbiorowym gwałcie.Czyżby nie mieli nikogo innego?Andrew jej to wytłumaczył.Chodziło o to, aby prezydent był zwykłym figurantem,marionetką.Każdy, kto chciał mieć w tym kraju coś do powiedzenia, musiał w końcu odejść.Odwoływano po kolei ministrów spraw zagranicznych, bo marzyło im się przystąpienie doNATO, odwołano Juszczenkę z funkcji premiera, bo wolał handlować z Polakami niż z Rosją. Ciągle ta Rosja, Rosja - pomyślała z niechęcią.- Jakże wielkie ciążą na niej zbrodnie.Zajrzała do niej pielęgniarka, chciała się cicho wycofać, ale Elizabeth otworzyła oczy.- Wszystko w porządku? - spytała.- W porządku.- Niech pani odpoczywa i myśli o czymś przyjemnym. Gdybyś wiedziała, o czym myślę, pewnie uciekłabyś z krzykiem! - przebiegło jejprzez głowę.A dziecko? Podobno odbiera nastroje matki.Więc pewnie jest tak samo smutne jak ona.Powinna starać się jakoś je rozweselić, ale mogła mu powiedzieć tylko to, że przychodzi nie wporę na ten świat.Za pózno albo za wcześnie, zależy, jak na to spojrzeć.Będzie miałoniemłodych rodziców, i to rodziców w tarapatach.Na Ukrainie nie działo się dobrze, możliwebyły różne scenariusze, nawet ten najgorszy, z rozlewem krwi.Andrew będzie we wszystkimuczestniczył do końca.Wszedł do sztabu wyborczego Juszczenki.W jego głosie wyczuwałazmęczenie, ale i determinację.- Nie mogę dłużej rozmawiać, kochanie, jak znajdę chwilę, wyślę ci maiła - mówiłpośpiesznie do słuchawki i słyszała, że już go gdzieś odwołują.Nie powiedziała mu, że leży w szpitalu.Mogła to ukryć, bo dzwonił do niej wyłączniena komórkę, zwykle wtedy, gdy jechał samochodem.Nagle miała dużo czasu.Przyszło jej na myśl, aby jeszcze raz przejrzeć dokumentację,którą Jeff zbierał do swojej pracy o zabytkach na Ukrainie i którą kiedyś Informator przesłał jejw paczce na dowód, że nie siedzi bezczynnie.Zatelefonowała do Alony i poprosiła, abyprzyniosła do szpitala zieloną teczkę.Alona zjawiła się po kilku godzinach.Kiedy weszła do pokoju, Elizabeth poczuła odniej silny zapach perfum.Były to oczywiście jej perfumy.Powinna zwrócić dziewczynieuwagę, aby używała ich oszczędniej, ale nie chciała jej peszyć.- Co tam w domu, Alonko? Jak sobie radzicie?- A, dobrze.Pani mama przychodzi codziennie i zagląda nam w garnki.Ale tak nienarzeka jak zawsze.Wczoraj nawet pochwaliła moją szarlotkę.- Upiekłaś szarlotkę?- Dla pani - powiedziała, wsuwając pakunek do szafki.- Dziękuję, kochanie, ale nie mam apetytu.- Musi pani jeść, żeby mieć siłę.Pan mecenas by się zmartwił, jakby panią zobaczył.- Tak zle wyglądam? - uśmiechnęła się.- Blado.Aha, dzwoniła pani Sharon.Powiedziałam jej, że pani jest w szpitalu.Dobrzezrobiłam? - spytała z niepokojem.- Bardzo dobrze, to moja najlepsza przyjaciółka.Tylko broń Boże nic nie mów Andrew,gdyby przypadkiem zadzwonił do domu.I uprzedz Aleka.- Tyle to sama wiem - odpowiedziała.Po jej wyjściu otworzyła teczkę.Jeff mógł opisać tę zniszczoną cerkiew i podać jejdokładne położenie, a wówczas mogłaby tam trafić bez kłopotu.Z uwagą studiowała jegozapiski strona po stronie, były tam wzmianki o wielu cerkwiach, ocalałych i zniszczonych,niektóre odręcznie szkicował.Dlaczego pojechał właśnie na Ukrainę? Zawsze fascynowała go południowa Azja, wieleczasu spędził w Indiach, studiując tamtejszą religię i kulturę.Elizabeth towarzyszyła mu wczasie wakacji, ale zle znosiła upał i bała się tropikalnych chorób.Natomiast Jeff czuł się tam jakryba w wodzie.Owinięty w zwiewne szaty, zasiadał na schodach świątyń, medytującgodzinami.Kiedy do niego przychodziła, miał nieprzenikniony wyraz twarzy, jakby nieobecny.- Hej, gdzie jesteś Jeffreyu Connery? - pytała niby żartem, machając mu dłonią przedoczyma, ale w głębi ducha obawiała się jego rozmyślań, podejrzewała, że nie ma w nich dla niejmiejsca.A potem nagle zainteresowała go statystyka zniszczeń w Europie Wschodniej.Dlaczegotak go to pociągało? O czym myślał, jeżdżąc po obcym kraju i odnajdując jego stare rany? Ztakim przejęciem opisał w swoim ostatnim liście egzekucję dzwonów na zagubionej wśródlasów dzwonnicy.Dokonali tego najezdzcy, a zniewolony przez nich naród przekazywałświadectwo zbrodni z ust do ust.Jeff jako pierwszy utrwalił je na piśmie.A czy ona niepowinna czegoś z tym zrobić? Kto wie, czy nie to było powodem jego zaginięcia.Wieluludziom zależało, aby zbrodnie dokonane na zabytkach nie ujrzały światła dziennego.Rosjachciała teraz uchodzić za cywilizowane państwo, potępiała niszczenie posągów Buddy wAfganistanie, a co sama robiła u siebie i na zagrabionych terytoriach?Jakie to wszystko skomplikowane, jakie trudne.Gdzie miała szukać wyjaśnieniazagadki zniknięcia męża? Pozostawał jedynie ten stary człowiek w kozackim stroju.PytałaAndrew, gdzie na Ukrainie mogłaby się znajdować taka kozacka osada, bo trudno mówić owiosce, skoro było tam tylko kilka chałup.Długo się zastanawiał.- Jeżeli już, to jakieś niedobitki, najprędzej na wschodzie, w obwodzie donieckim.Obwód doniecki! Gdyby Jeff naprawdę tam teraz przebywał, groziłoby muniebezpieczeństwo.Na tych terenach mieszkali głównie zwolennicy Janukowycza,nienawidzący obcych, a głównie Ameryki i Amerykanów.Wmawiano im, że po zwycięstwieJuszczenki NATO rozmieści na ich terenach swoje bazy.Ci ludzie tego właśnie najbardziej sięobawiali.Więc gdyby się wydało, że Jeff przebywa w tej wiosce, mogłoby dojść do samosądu [ Pobierz całość w formacie PDF ]