[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A oni nie będą pobłażliwi.To dla niej sprawa życia lub śmierci. Nie jestem pewna, czy ona dba o swoje życie powiedziała Tessa delikatnie. Wszyscy dbają stwierdził Will. Każdy chce żyć.Jem odwrócił się od niego gwałtownie iwpatrzył w ogień. Pytanie brzmi, kogo można wysłać, by ją przekonać? odezwała się Charlotte. Ja nie mogęjechać.Ona nienawidzi i obwinia mnie o wszystko. Ja mogę jechać powiedział Henry z zakłopotaną miną. Może uda mi się ją przekonać.Pomówię z nią o kaprysach pierwszej miłości, jak szybko blaknie w zderzeniu z ostrąrzeczywistością. Nie ton głosu Charlotte nie wnosił sprzeciwu. Cóż, wątpię, by chciała zobaczyć mnie powiedział Will. To będzie musiał być Jem.Nieda się go nienawidzić.Nawet ten diabelski kot go lubi.Jem westchnął. Pojadę do Cichego Miasta powiedział. Ale Tessa, powinna jechać ze mną.Tessapodniosła wzrok, oniemiała. Och, nie powiedziała. Nie sądzę, by Jessamine bardzo mnie lubiła.Uważa, że okropnie jązdradziłam, przebierając się za nią i nie mogę jej za to winić. To prawda Jem nie zaprzeczył. Ale jesteś siostrą Nate'a.Jeśli kocha go tak mocno, jakmówisz& jego wzrok napotkał jej. Znasz Nate'a.Możesz mówić o nim dość przekonująco.Możesz sprawić, by uwierzyła w coś, czego ja nie umiem. Dobrze więc zgodziła się. Spróbuję.Wydawał się to być sygnał kończący śniadanie.Charlotte wypadłą z pokoju, by wezwać powóz,który miał ich zabrać do Cichego Miasta.Bracia lubią tak załatwiać sprawy, wytłumaczyła.Henrywrócił do swojej krypty, a Jem po wymruczeniu kilku słów do Tessy poszedł zabrać kapelusz ipłaszcz.Został tylko Will, który patrzył się w ogień, i Tessa, która czekała, by drzwi zamknęły się zaJemem.Wtedy stanęła pomiędzy Willem i płomieniami.Powoli podniósł na nią wzrok.Nadal miałna sobie wczorajszy strój, chociaż biały przód jego koszuli był poplamiony krwią a frak miał długieposzarpane rozdarcie.Policzek pod lewym okiem był podrapany. Will zaczęła. Nie powinnaś właśnie wychodzić z Jemem? Powinnam odparła. Ale najpierw potrzebuję od ciebie obietnicy.Jego wzrok znowu powędrował ku płomieniom.Mogła zobaczyć tańczące płomyki w jegozrenicach. Więc mów szybko, o co chodzi.Mam poważne sprawy do zrobienia.Planuję dąsać się całepopołudnie, wieczorem dumać na temat Byrona i mieć noc pełną rozpusty. Szalej ile chcesz.Chcę mieć tylko pewność, że nikomu nie powiesz, co między nami zaszłozeszłej nocy na balkonie. Och, to byłaś ty powiedział Will tonem kogoś, kto właśnie odkrył zaskakujący szczegół. Oszczędz mnie warknęła, wbrew sobie urażona. Byliśmy pod wpływem magicznychproszków.To nic nie znaczyło.Nie winię cię za to, chociaż zachowujesz się teraz męcząco.Nie mapotrzeby, by ktoś o tym wiedział, a jeśli byłbyś dżentelmenem. Ale nim nie jestem. Za to jesteś Nocnym Aowcą wycedziła. A Nocny Aowca, który zabawia się zczarodziejami nie ma przyszłości.Jego oczy tańczyły w ogniu. Dokuczanie ci zaczyna być nudne, Tess. Więc obiecaj mi, że nie powiesz nikomu, nawet Jemowi, a pójdę sobie i przestanę cięzanudzać. Przyrzekam na Anioła powiedział. To nie była sprawa, którą miałem zamiar się chwalić.Nie rozumiem tylko, dlaczego tak zależy ci na tym, by nikt tutaj nie podejrzewał cię o brak cnoty.Twarz Jema wyskoczyła jej przed oczami. Nie powiedziała. Naprawdę nie wiesz.Po tym odwróciła się na pięcie i wymaszerowała z pokoju, zostawiając Willa, który patrzył zanią zdezorientowany.***Sophie spieszyła w dół Piccadilly z pochyloną głową i oczami wpatrzonymi w chodnik pod jejstopami.Przyzwyczaiła się do szeptanych opinii i przelotnych spojrzeniach, kiedy wychodziła a jejblizna była widoczna.Wyćwiczyła sobie sposób chodzenia, który ukrywał jej twarz w cieniukapelusza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.A oni nie będą pobłażliwi.To dla niej sprawa życia lub śmierci. Nie jestem pewna, czy ona dba o swoje życie powiedziała Tessa delikatnie. Wszyscy dbają stwierdził Will. Każdy chce żyć.Jem odwrócił się od niego gwałtownie iwpatrzył w ogień. Pytanie brzmi, kogo można wysłać, by ją przekonać? odezwała się Charlotte. Ja nie mogęjechać.Ona nienawidzi i obwinia mnie o wszystko. Ja mogę jechać powiedział Henry z zakłopotaną miną. Może uda mi się ją przekonać.Pomówię z nią o kaprysach pierwszej miłości, jak szybko blaknie w zderzeniu z ostrąrzeczywistością. Nie ton głosu Charlotte nie wnosił sprzeciwu. Cóż, wątpię, by chciała zobaczyć mnie powiedział Will. To będzie musiał być Jem.Nieda się go nienawidzić.Nawet ten diabelski kot go lubi.Jem westchnął. Pojadę do Cichego Miasta powiedział. Ale Tessa, powinna jechać ze mną.Tessapodniosła wzrok, oniemiała. Och, nie powiedziała. Nie sądzę, by Jessamine bardzo mnie lubiła.Uważa, że okropnie jązdradziłam, przebierając się za nią i nie mogę jej za to winić. To prawda Jem nie zaprzeczył. Ale jesteś siostrą Nate'a.Jeśli kocha go tak mocno, jakmówisz& jego wzrok napotkał jej. Znasz Nate'a.Możesz mówić o nim dość przekonująco.Możesz sprawić, by uwierzyła w coś, czego ja nie umiem. Dobrze więc zgodziła się. Spróbuję.Wydawał się to być sygnał kończący śniadanie.Charlotte wypadłą z pokoju, by wezwać powóz,który miał ich zabrać do Cichego Miasta.Bracia lubią tak załatwiać sprawy, wytłumaczyła.Henrywrócił do swojej krypty, a Jem po wymruczeniu kilku słów do Tessy poszedł zabrać kapelusz ipłaszcz.Został tylko Will, który patrzył się w ogień, i Tessa, która czekała, by drzwi zamknęły się zaJemem.Wtedy stanęła pomiędzy Willem i płomieniami.Powoli podniósł na nią wzrok.Nadal miałna sobie wczorajszy strój, chociaż biały przód jego koszuli był poplamiony krwią a frak miał długieposzarpane rozdarcie.Policzek pod lewym okiem był podrapany. Will zaczęła. Nie powinnaś właśnie wychodzić z Jemem? Powinnam odparła. Ale najpierw potrzebuję od ciebie obietnicy.Jego wzrok znowu powędrował ku płomieniom.Mogła zobaczyć tańczące płomyki w jegozrenicach. Więc mów szybko, o co chodzi.Mam poważne sprawy do zrobienia.Planuję dąsać się całepopołudnie, wieczorem dumać na temat Byrona i mieć noc pełną rozpusty. Szalej ile chcesz.Chcę mieć tylko pewność, że nikomu nie powiesz, co między nami zaszłozeszłej nocy na balkonie. Och, to byłaś ty powiedział Will tonem kogoś, kto właśnie odkrył zaskakujący szczegół. Oszczędz mnie warknęła, wbrew sobie urażona. Byliśmy pod wpływem magicznychproszków.To nic nie znaczyło.Nie winię cię za to, chociaż zachowujesz się teraz męcząco.Nie mapotrzeby, by ktoś o tym wiedział, a jeśli byłbyś dżentelmenem. Ale nim nie jestem. Za to jesteś Nocnym Aowcą wycedziła. A Nocny Aowca, który zabawia się zczarodziejami nie ma przyszłości.Jego oczy tańczyły w ogniu. Dokuczanie ci zaczyna być nudne, Tess. Więc obiecaj mi, że nie powiesz nikomu, nawet Jemowi, a pójdę sobie i przestanę cięzanudzać. Przyrzekam na Anioła powiedział. To nie była sprawa, którą miałem zamiar się chwalić.Nie rozumiem tylko, dlaczego tak zależy ci na tym, by nikt tutaj nie podejrzewał cię o brak cnoty.Twarz Jema wyskoczyła jej przed oczami. Nie powiedziała. Naprawdę nie wiesz.Po tym odwróciła się na pięcie i wymaszerowała z pokoju, zostawiając Willa, który patrzył zanią zdezorientowany.***Sophie spieszyła w dół Piccadilly z pochyloną głową i oczami wpatrzonymi w chodnik pod jejstopami.Przyzwyczaiła się do szeptanych opinii i przelotnych spojrzeniach, kiedy wychodziła a jejblizna była widoczna.Wyćwiczyła sobie sposób chodzenia, który ukrywał jej twarz w cieniukapelusza [ Pobierz całość w formacie PDF ]