[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sabrina w upojeniu słuchała jego głosu.Nigdydotąd żaden mężczyzna nie pragnął jej tak bardzo.%7ładen nie kochał jej tak jak on.Nagle ogarnął jąsmutek.- Chyba wiem, co musiał czuć Kopciuszek, kiedywybiła dwunasta - powiedziała cicho, pochylając głowę.Nerwowo obciągnęła na udach sukienkę, błękit-nosrebrne cudo ozdobione setkami maleńkich szklanych paciorków, które pobrzękiwały cichutko przykażdym ruchu.170 " KSI%7ł I AKTORECZKASuknia była własnością Chantal.Księżniczka kupiła ją kierowana nagłym kaprysem, po czym stwierdziła, że nie odpowiada jej ten kolor.Zmusiła Sabrinę, by przyjęła podarunek.Miała rację.Przeglądając się w wielkim lustrze sali balowej, Sabrina wiedziała, że nigdy nie wyglądała lepiej.Znajomy błyskw ciemnych oczach księcia upewnił ją w tym przekonaniu.- Twoja siostra zabawiła się dziś wieczór w dobrąwróżkę - zaśmiała się z udaną wesołością.Jej głoszadrżał lekko.- Czekałam tylko, kiedy wyjmie z szafyparę szklanych pantofelków.- Słyszałem, że szklane pantofelki nie są zbytwygodne - zauważył Burke.Pełnym troski spojrzeniem obrzucił jej pobladłą twarz.Nie był to może najwłaściwszy moment, ale wiedział, że musi jej to powiedzieć.I tak zbyt długoodwlekał tę rozmowę.- Kocham cię, Sabrino - wyszeptał, biorąc ją w ramiona.Na te słowa czekała całe swoje życie.Tej chwiliobawiała się od wielu dni.Chciała odpowiedzieć, alenie potrafiła wydobyć słowa.W milczeniu spoglądaław ciemne, pełne czułości oczy.- Kocham cię - powtórzył wolno Burke.- Chcę,żebyś została moją żoną.Z sali balowej płynęła na taras wesoła tanecznamuzyka.Zegar na pałacowej wieży wybił dwunastą.Stanowczym ruchem uwolniła się z jego ramion.- To pomyłka.Burke zmarszczył brwi.Z trudem opanował ogarniający go gniew.KSI%7ł I AKTORECZKA " 171- Wręcz przeciwnie - odparł stanowczo.- Nigdyw życiu nie byłem tak pewny.Do tej pory niepowiedziałem tego żadnej kobiecie, bo bałem się, żemógłbym się pomylić.Od lat patrzę na mego ojcai Jessicę i wiem, czym jest miłość.Zbliżył się do Sabriny.- To nie pomyłka - powtórzył cicho.Ujął jej twarz w dłonie i zmusił, by spojrzała muw oczy.- To nie pomyłka - powiedział wolno, akcentująckażde słowo.- Nie byłabym dla ciebie dobrą żoną - upierała się,modląc się w duchu, by nie zabrakło jej odwagi.- Nietakiej żony potrzebujesz.- Kocham cię.- To nie wystarczy.- Owszem, wystarczy.Podziwiała jego spokój.- Och, Burke - westchnęła, patrząc błagalniew ciemne oczy.- Mam paskudny charakter i zmiennenastroje i.- Kocham cię - powtarzał z kamiennym spokojem.Wiedziała, że musi wytoczyć najcięższy z argumentów.- Nie mogę mieć dzieci.- Nie możesz? Czy nie chcesz? - Popatrzył na niąłagodnie.- Nie mogę.Byłam chora i za pózno zgłosiłam siędo lekarza.Akurat grałam i ciągle odkładałam tęwizytę - mówiła szybko, by jak najprędzej zrzucićz serca ten ciężar, który od wielu dni nie dawał jej172 " KSI%7ł I AKTORECZKAspokoju.- Kiedy zemdlałam na scenie, zabrali mniedo szpitala.Przeszłam operację.Burke zmarszczył brwi.- To coś poważnego?- O mało nie umarłam.Zaklął cicho.Wiedziała, że gdyby to on, a nie Arthur był wtedyz nią, nigdy nie trafiłaby do szpitala.Arthurowizależało jedynie na sztuce.- Lekarze uratowali mi życie, ale nigdy już nie będęmatką.Stało się.Powiedziała prawdę.Ze spuszczoną głowączekała na wyrok.- Są specjaliści.- Byłam u najlepszych.To na nic.Kolejny raz Burke zaskoczył ją swą decyzją.- To nie ma znaczenia - stwierdził z przekonaniem.- Kocham cię i tylko to się liczy.Azy spływały jej po twarzy.Przecząco pokręciłagłową.- Do licha, Burke, czy ty niczego nie rozumiesz?Nigdy nie będę mogła dać ci syna! Montacroix wrócido Francji.- Chcę ci zadać tylko jedno pytanie - odparł spokojnie, nie zrażony jej wybuchem.-Tak?- Czy mnie kochasz?Nie potrafiła kłamać.- Oczywiście, że cię kocham! Ale to nie wszystko!- Ogarnął ją gniew.- Czy ty naprawdę tego nie rozumiesz?! A poza tym, nie jestem głupią gąską, któraczeka na księcia z bajki.Mam swoją pracę, karierę.KSI%7ł I AKTORECZKA " 173Czy myślisz, że mogłabym zrezygnować z tego wszystkiego? Zostawić Dixie i moje siostry, bo książę z bajkima taką fantazję, by się ze mną ożenić?Nie czekając na odpowiedz, wyminęła go i zniknęław ciemnym ogrodzie.Burke nie poszedł za nią.Wiedział, że musi dać jej trochę czasu, by mogła oswoić sięz jego propozycją [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Sabrina w upojeniu słuchała jego głosu.Nigdydotąd żaden mężczyzna nie pragnął jej tak bardzo.%7ładen nie kochał jej tak jak on.Nagle ogarnął jąsmutek.- Chyba wiem, co musiał czuć Kopciuszek, kiedywybiła dwunasta - powiedziała cicho, pochylając głowę.Nerwowo obciągnęła na udach sukienkę, błękit-nosrebrne cudo ozdobione setkami maleńkich szklanych paciorków, które pobrzękiwały cichutko przykażdym ruchu.170 " KSI%7ł I AKTORECZKASuknia była własnością Chantal.Księżniczka kupiła ją kierowana nagłym kaprysem, po czym stwierdziła, że nie odpowiada jej ten kolor.Zmusiła Sabrinę, by przyjęła podarunek.Miała rację.Przeglądając się w wielkim lustrze sali balowej, Sabrina wiedziała, że nigdy nie wyglądała lepiej.Znajomy błyskw ciemnych oczach księcia upewnił ją w tym przekonaniu.- Twoja siostra zabawiła się dziś wieczór w dobrąwróżkę - zaśmiała się z udaną wesołością.Jej głoszadrżał lekko.- Czekałam tylko, kiedy wyjmie z szafyparę szklanych pantofelków.- Słyszałem, że szklane pantofelki nie są zbytwygodne - zauważył Burke.Pełnym troski spojrzeniem obrzucił jej pobladłą twarz.Nie był to może najwłaściwszy moment, ale wiedział, że musi jej to powiedzieć.I tak zbyt długoodwlekał tę rozmowę.- Kocham cię, Sabrino - wyszeptał, biorąc ją w ramiona.Na te słowa czekała całe swoje życie.Tej chwiliobawiała się od wielu dni.Chciała odpowiedzieć, alenie potrafiła wydobyć słowa.W milczeniu spoglądaław ciemne, pełne czułości oczy.- Kocham cię - powtórzył wolno Burke.- Chcę,żebyś została moją żoną.Z sali balowej płynęła na taras wesoła tanecznamuzyka.Zegar na pałacowej wieży wybił dwunastą.Stanowczym ruchem uwolniła się z jego ramion.- To pomyłka.Burke zmarszczył brwi.Z trudem opanował ogarniający go gniew.KSI%7ł I AKTORECZKA " 171- Wręcz przeciwnie - odparł stanowczo.- Nigdyw życiu nie byłem tak pewny.Do tej pory niepowiedziałem tego żadnej kobiecie, bo bałem się, żemógłbym się pomylić.Od lat patrzę na mego ojcai Jessicę i wiem, czym jest miłość.Zbliżył się do Sabriny.- To nie pomyłka - powtórzył cicho.Ujął jej twarz w dłonie i zmusił, by spojrzała muw oczy.- To nie pomyłka - powiedział wolno, akcentująckażde słowo.- Nie byłabym dla ciebie dobrą żoną - upierała się,modląc się w duchu, by nie zabrakło jej odwagi.- Nietakiej żony potrzebujesz.- Kocham cię.- To nie wystarczy.- Owszem, wystarczy.Podziwiała jego spokój.- Och, Burke - westchnęła, patrząc błagalniew ciemne oczy.- Mam paskudny charakter i zmiennenastroje i.- Kocham cię - powtarzał z kamiennym spokojem.Wiedziała, że musi wytoczyć najcięższy z argumentów.- Nie mogę mieć dzieci.- Nie możesz? Czy nie chcesz? - Popatrzył na niąłagodnie.- Nie mogę.Byłam chora i za pózno zgłosiłam siędo lekarza.Akurat grałam i ciągle odkładałam tęwizytę - mówiła szybko, by jak najprędzej zrzucićz serca ten ciężar, który od wielu dni nie dawał jej172 " KSI%7ł I AKTORECZKAspokoju.- Kiedy zemdlałam na scenie, zabrali mniedo szpitala.Przeszłam operację.Burke zmarszczył brwi.- To coś poważnego?- O mało nie umarłam.Zaklął cicho.Wiedziała, że gdyby to on, a nie Arthur był wtedyz nią, nigdy nie trafiłaby do szpitala.Arthurowizależało jedynie na sztuce.- Lekarze uratowali mi życie, ale nigdy już nie będęmatką.Stało się.Powiedziała prawdę.Ze spuszczoną głowączekała na wyrok.- Są specjaliści.- Byłam u najlepszych.To na nic.Kolejny raz Burke zaskoczył ją swą decyzją.- To nie ma znaczenia - stwierdził z przekonaniem.- Kocham cię i tylko to się liczy.Azy spływały jej po twarzy.Przecząco pokręciłagłową.- Do licha, Burke, czy ty niczego nie rozumiesz?Nigdy nie będę mogła dać ci syna! Montacroix wrócido Francji.- Chcę ci zadać tylko jedno pytanie - odparł spokojnie, nie zrażony jej wybuchem.-Tak?- Czy mnie kochasz?Nie potrafiła kłamać.- Oczywiście, że cię kocham! Ale to nie wszystko!- Ogarnął ją gniew.- Czy ty naprawdę tego nie rozumiesz?! A poza tym, nie jestem głupią gąską, któraczeka na księcia z bajki.Mam swoją pracę, karierę.KSI%7ł I AKTORECZKA " 173Czy myślisz, że mogłabym zrezygnować z tego wszystkiego? Zostawić Dixie i moje siostry, bo książę z bajkima taką fantazję, by się ze mną ożenić?Nie czekając na odpowiedz, wyminęła go i zniknęław ciemnym ogrodzie.Burke nie poszedł za nią.Wiedział, że musi dać jej trochę czasu, by mogła oswoić sięz jego propozycją [ Pobierz całość w formacie PDF ]