[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak na człowieka wysokiego wzrostu i atletycznej budowy ciała, lord Ingall poruszał się zwyjątkowym wdziękiem.Jest z pewnością znakomitym tancerzem, chyba że lata spędzone za granicąuniemożliwiły mu poznanie najnowszych kroków tanecznych.Być może mogłaby zaproponowaćwspólne ćwiczenia - ale nie, to byłoby zbyt śmiałe, nawet jak na nią.Obraz jej spódnic wirujących przy jego nogach w walcu był pociągający, tak pociągający, że Torriezachowała go pod powiekami, podciągając kołdrę po szyję.Będą tańczyć i kołysać się, a onprzyciągnie ją do siebie nieco bliżej, niż jest to przyjęte, twierdząc, że nie zna obecnie panującychzasad.Ona się nie poskarży.Potem poprowadzi ją w walcu ku oknom, żeby odetchnąć chłodnympowietrzem.Marzenie było tak wyrazne, że Torrie musiała odrzucić jeden koc na podłogę.Zapytałby, czy chciałaby wyjść na balkon.Nie, nawet Torrie nie potrafiła sobie wyobrazić, by lordIngall propo-88nował sam na sam młodej, niezamężnej kobiecie.To ona by go poprosiła, twierdząc, że jest jej gorąco.Następny koc spadł na podłogę.Wyjdzie z nią na balkon, jest przecież dżentelmenem.I Torrie jakimś sposobem znajdzie się w jegoramionach.Zwykle zręcznie radziła sobie z unikaniem niechcianych pocałunków, ale tym razem samaby go pocałowała, gdyby nie było innego wyjścia.Dziewczyna powinna wiedzieć, czy ona i przyszłymąż pasują do siebie w tańcu, musi także wiedzieć, czy odpowiadają jej jego pocałunki.Trzeci koc sfrunął na ziemię.Torrie sądziła, że pocałunki Wynna bardzo by jej odpowiadały, pod warunkiem że nie zje przedtemchili.Tydzień.Tyle potrwa załatwienie interesów, odbycie przeklętego balu i opuszczenie miasta.Wynn niewiedział, dokąd ma się udać ani też co ma robić po dotarciu na miejsce, ale zdecydował się na wyjazd.Pójdzie do pani Reese, ponieważ cel balu był zbożny, a on dał słowo, ale to wszystko.Londyn nie byłmiejscem dla niego.Jeszcze trochę, a zatańczy walca! Pojawiły się już znaki, stosy zaproszeń odnieznanych mu ludzi albo ludzi, którzy nie chcieli go znać sześć lat temu.Teraz widocznie stwierdzili,że jest rodzajem bohatera, kimś, kogo chcieli pokazać u siebie jak cyrkowego konia, liczącą świnię,wzbogaconego awanturnika.Ten sam pędzel, który zamalował go kiedyś, jako najgorszegozłoczyńcę, na czarno, teraz, zanurzony w złocie, wybielił go gruntownie.Wielki świat postanowiłzapomnieć, że uznał go za mordercę, nie umożliwiając mu obrony.Ale Wynn pamiętał.83Wiedział dokładnie, komu dziękować za swoją nagłą popularność: lady Victorii Ann Keyes, tej samejsyrenie, której uśmiech nie pozwolił mu zmrużyć oka przez całą noc.Wiedział doskonale, jakie miałazamiary, ta jego niby-przy-jaciółka.Pragnęła mu się odwdzięczyć za skromną przysługę, jaką jej oddał.Pragnęła wprowadzić go w kręgi towarzyskie.Pragnęła, aby wszedł na rynek matrymonialny, niech diabli porwą ją i jej niebieskie oczy.Wcale nie chciał, aby go uznano za odpowiednią partię, na Jowisza, ponieważ nie zamierzał dać sięusidlić.Boże, to nie do łona socjety pragnął się przytulić! Jego nowa przyjaciółka, jeśli dobrze mużyczy, powinna zasłonić dekolt chustką.Dzięki temu nie rzucałby się w łóżku całą noc, nękanyniezbyt przyjacielskimi myślami o niej, w łóżku, w nocy.Ha.- Co pan taki zły, padrone? Chyba nie gotuje się pan nadal z powodu tego kamerdynera?- Gotuje?Barrogi pokręcił głową i odstawił tacę.- Byłem w piekarni.Wynn poczęstował się słodką bułeczką.- Gotuje się we mnie.To chyba miałeś na myśli.Nie, nie jestem zły dlatego, że nie mogę znalezćodpowiedniego człowieka, który utrzymywałby w porządku moją garderobę, czyścił buty i pilnował,żebym był ubrany bez zarzutu.Dlaczego mam się irytować, skoro zaoferowałem królewską gażę zacałkiem prostą pracę?- Cieszę się, że pan się nie martwi, bo bracia Day zamknęli zakład i zrobili sobie święto, tak byłonapisane na ta-84blicy.Aleja myślę, że schowali się na zapleczu na wypadek, gdybym szedł tą drogą.Wynn wzruszył ramionami i ugryzł bułkę, ale najpierw rzucił kawałek Homerowi.- Muszą być jakieś inne agencje.Do licha, bezrobotni żołnierze żebrzą na ulicach.Któryś z nich zpewnością umie czyścić buty.Barrogi się przeraził.- Wziąłby pan żebraka z ulicy?- Przyjąłem ciebie, czyż nie? I Homera.Poza tym mam prawie tydzień na znależienie odpowiedniegoczłowieka.Nie muszę być nienagannie ubrany na wizyty, jakie mnie teraz czekają.- Co, odwiedzi pan hrabiowską córkę ubrany nagannie?- Tylko tak się.Nieważne.Nie idę w odwiedziny do lady Torrie.Muszę odwiedzić trzy inne kobiety,zanim wyjadę z miasta.Barrogi sięgnął po stosy listów nad kominkiem.Jedna paczuszka składała się z listów napisanych na tanim papierze, niewprawną ręką, poplamionychatramentem i zalakowanych tanim czerwonym woskiem.Wynn czuł zapach perfum z drugiego końcapokoju.To listy od Rosie Peters, kurtyzany, która spodziewała się dziecka.Drugi stos składał się z listów napisanych na papierze lepszej jakości, ale wymyślne, pełne zawijasówlitery były rozmazane, jakby przez łzy.Listy zapieczętowano różowym woskiem i ozdobiono różą.Zapach tych kwiatów płynął z listów od Bette Field, lady Lynbrook, wdowy po baronie.Listy w trzecim stosiku miały czarne obwódki i staranne czarne litery.%7ładne perfumy czy plamy nieśmiały się91pojawić na najwyższej jakości welinie czy też odwracać uwagę od treści, zapieczętowanej czarnymwoskiem z herbem Ingallów.Do licha, bratowa Wynna przywłaszczyła sobie jego sygnet!- Myślałem, że un perfetto signore powinien odwiedzić gospodynię następnego dnia - powiedziałBarrogi, wręczając mu korespondencję.Wynn ani myślał pobierać lekcji dobrych manier od światowej klasy awanturnika.Nawet pies patrzyłna niego oskarżycielsko.Nie, Homer chciał tylko więcej bułki.Wynn rzucił z niesmakiem całą napodłogę.Wszyscy usiłowali przerobić go na kogoś, kim nie był, doskonałego londyńskiego dandysa.Ale on na to nie pójdzie.- Nie, nie zamierzam odwiedzać tej przedsiębiorczej panny.Ani się obejrzę, a będę dreptać za nią poparku.Możesz jednak zrobić to za mnie i zanieść jej kwiaty.To powinno wystarczyć, jeśli chodzi okonwenanse.Lubi fiołki.- Strzepnął okruchy.- A kiedy już tam trafisz, możesz pokręcić się wpobliżu, dyskretnie, ale tak żebyś widział, kto wchodzi i wychodzi.Masz mieć oko na damę, nawszelki wypadek.Barrogi uśmiechnął się, ukazując szczerbę między zębami.Wiedział.Fiołki? Per Dio, zaniesie róże.Wynn zaś musiał zdecydować, którą z kłopotliwych kobiet odwiedzić najpierw.Postanowił rzucaćmonetą.Orzeł, odwiedzi Rosie; reszka - lady Lynbrook.Jeśli moneta stanie na krawędzi, zobaczy się zbratową [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Jak na człowieka wysokiego wzrostu i atletycznej budowy ciała, lord Ingall poruszał się zwyjątkowym wdziękiem.Jest z pewnością znakomitym tancerzem, chyba że lata spędzone za granicąuniemożliwiły mu poznanie najnowszych kroków tanecznych.Być może mogłaby zaproponowaćwspólne ćwiczenia - ale nie, to byłoby zbyt śmiałe, nawet jak na nią.Obraz jej spódnic wirujących przy jego nogach w walcu był pociągający, tak pociągający, że Torriezachowała go pod powiekami, podciągając kołdrę po szyję.Będą tańczyć i kołysać się, a onprzyciągnie ją do siebie nieco bliżej, niż jest to przyjęte, twierdząc, że nie zna obecnie panującychzasad.Ona się nie poskarży.Potem poprowadzi ją w walcu ku oknom, żeby odetchnąć chłodnympowietrzem.Marzenie było tak wyrazne, że Torrie musiała odrzucić jeden koc na podłogę.Zapytałby, czy chciałaby wyjść na balkon.Nie, nawet Torrie nie potrafiła sobie wyobrazić, by lordIngall propo-88nował sam na sam młodej, niezamężnej kobiecie.To ona by go poprosiła, twierdząc, że jest jej gorąco.Następny koc spadł na podłogę.Wyjdzie z nią na balkon, jest przecież dżentelmenem.I Torrie jakimś sposobem znajdzie się w jegoramionach.Zwykle zręcznie radziła sobie z unikaniem niechcianych pocałunków, ale tym razem samaby go pocałowała, gdyby nie było innego wyjścia.Dziewczyna powinna wiedzieć, czy ona i przyszłymąż pasują do siebie w tańcu, musi także wiedzieć, czy odpowiadają jej jego pocałunki.Trzeci koc sfrunął na ziemię.Torrie sądziła, że pocałunki Wynna bardzo by jej odpowiadały, pod warunkiem że nie zje przedtemchili.Tydzień.Tyle potrwa załatwienie interesów, odbycie przeklętego balu i opuszczenie miasta.Wynn niewiedział, dokąd ma się udać ani też co ma robić po dotarciu na miejsce, ale zdecydował się na wyjazd.Pójdzie do pani Reese, ponieważ cel balu był zbożny, a on dał słowo, ale to wszystko.Londyn nie byłmiejscem dla niego.Jeszcze trochę, a zatańczy walca! Pojawiły się już znaki, stosy zaproszeń odnieznanych mu ludzi albo ludzi, którzy nie chcieli go znać sześć lat temu.Teraz widocznie stwierdzili,że jest rodzajem bohatera, kimś, kogo chcieli pokazać u siebie jak cyrkowego konia, liczącą świnię,wzbogaconego awanturnika.Ten sam pędzel, który zamalował go kiedyś, jako najgorszegozłoczyńcę, na czarno, teraz, zanurzony w złocie, wybielił go gruntownie.Wielki świat postanowiłzapomnieć, że uznał go za mordercę, nie umożliwiając mu obrony.Ale Wynn pamiętał.83Wiedział dokładnie, komu dziękować za swoją nagłą popularność: lady Victorii Ann Keyes, tej samejsyrenie, której uśmiech nie pozwolił mu zmrużyć oka przez całą noc.Wiedział doskonale, jakie miałazamiary, ta jego niby-przy-jaciółka.Pragnęła mu się odwdzięczyć za skromną przysługę, jaką jej oddał.Pragnęła wprowadzić go w kręgi towarzyskie.Pragnęła, aby wszedł na rynek matrymonialny, niech diabli porwą ją i jej niebieskie oczy.Wcale nie chciał, aby go uznano za odpowiednią partię, na Jowisza, ponieważ nie zamierzał dać sięusidlić.Boże, to nie do łona socjety pragnął się przytulić! Jego nowa przyjaciółka, jeśli dobrze mużyczy, powinna zasłonić dekolt chustką.Dzięki temu nie rzucałby się w łóżku całą noc, nękanyniezbyt przyjacielskimi myślami o niej, w łóżku, w nocy.Ha.- Co pan taki zły, padrone? Chyba nie gotuje się pan nadal z powodu tego kamerdynera?- Gotuje?Barrogi pokręcił głową i odstawił tacę.- Byłem w piekarni.Wynn poczęstował się słodką bułeczką.- Gotuje się we mnie.To chyba miałeś na myśli.Nie, nie jestem zły dlatego, że nie mogę znalezćodpowiedniego człowieka, który utrzymywałby w porządku moją garderobę, czyścił buty i pilnował,żebym był ubrany bez zarzutu.Dlaczego mam się irytować, skoro zaoferowałem królewską gażę zacałkiem prostą pracę?- Cieszę się, że pan się nie martwi, bo bracia Day zamknęli zakład i zrobili sobie święto, tak byłonapisane na ta-84blicy.Aleja myślę, że schowali się na zapleczu na wypadek, gdybym szedł tą drogą.Wynn wzruszył ramionami i ugryzł bułkę, ale najpierw rzucił kawałek Homerowi.- Muszą być jakieś inne agencje.Do licha, bezrobotni żołnierze żebrzą na ulicach.Któryś z nich zpewnością umie czyścić buty.Barrogi się przeraził.- Wziąłby pan żebraka z ulicy?- Przyjąłem ciebie, czyż nie? I Homera.Poza tym mam prawie tydzień na znależienie odpowiedniegoczłowieka.Nie muszę być nienagannie ubrany na wizyty, jakie mnie teraz czekają.- Co, odwiedzi pan hrabiowską córkę ubrany nagannie?- Tylko tak się.Nieważne.Nie idę w odwiedziny do lady Torrie.Muszę odwiedzić trzy inne kobiety,zanim wyjadę z miasta.Barrogi sięgnął po stosy listów nad kominkiem.Jedna paczuszka składała się z listów napisanych na tanim papierze, niewprawną ręką, poplamionychatramentem i zalakowanych tanim czerwonym woskiem.Wynn czuł zapach perfum z drugiego końcapokoju.To listy od Rosie Peters, kurtyzany, która spodziewała się dziecka.Drugi stos składał się z listów napisanych na papierze lepszej jakości, ale wymyślne, pełne zawijasówlitery były rozmazane, jakby przez łzy.Listy zapieczętowano różowym woskiem i ozdobiono różą.Zapach tych kwiatów płynął z listów od Bette Field, lady Lynbrook, wdowy po baronie.Listy w trzecim stosiku miały czarne obwódki i staranne czarne litery.%7ładne perfumy czy plamy nieśmiały się91pojawić na najwyższej jakości welinie czy też odwracać uwagę od treści, zapieczętowanej czarnymwoskiem z herbem Ingallów.Do licha, bratowa Wynna przywłaszczyła sobie jego sygnet!- Myślałem, że un perfetto signore powinien odwiedzić gospodynię następnego dnia - powiedziałBarrogi, wręczając mu korespondencję.Wynn ani myślał pobierać lekcji dobrych manier od światowej klasy awanturnika.Nawet pies patrzyłna niego oskarżycielsko.Nie, Homer chciał tylko więcej bułki.Wynn rzucił z niesmakiem całą napodłogę.Wszyscy usiłowali przerobić go na kogoś, kim nie był, doskonałego londyńskiego dandysa.Ale on na to nie pójdzie.- Nie, nie zamierzam odwiedzać tej przedsiębiorczej panny.Ani się obejrzę, a będę dreptać za nią poparku.Możesz jednak zrobić to za mnie i zanieść jej kwiaty.To powinno wystarczyć, jeśli chodzi okonwenanse.Lubi fiołki.- Strzepnął okruchy.- A kiedy już tam trafisz, możesz pokręcić się wpobliżu, dyskretnie, ale tak żebyś widział, kto wchodzi i wychodzi.Masz mieć oko na damę, nawszelki wypadek.Barrogi uśmiechnął się, ukazując szczerbę między zębami.Wiedział.Fiołki? Per Dio, zaniesie róże.Wynn zaś musiał zdecydować, którą z kłopotliwych kobiet odwiedzić najpierw.Postanowił rzucaćmonetą.Orzeł, odwiedzi Rosie; reszka - lady Lynbrook.Jeśli moneta stanie na krawędzi, zobaczy się zbratową [ Pobierz całość w formacie PDF ]