[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lata miały mnie nauczyć pózniej - może niewiele pózniej - żeistnieją zbrodnie, które nigdy nie zostają wyjaśnione.Dotąd niewiadomo, kto stał za zabójstwem generała Prima*, * Joan Prim iPrats (1814 1870) - hiszpański wojskowy i postępowy polityk,premier w latach 1869-1870.Został śmiertelnie postrzelony wdrodze z Kongresu.Sprawców ani inspiratorów zamachów nigdynie odnaleziono.kto stał za laskami dynamitu włożonymi dostrzelby myśliwskiej generała Franco, kto uknuł spisek przeciwKennedy'emu.Rzeczywiście tego wszystkiego miały mnie nauczyćlata, ale istnieją prawdy, których nie trzeba się uczyć.Była to264 zbrodnia polityczna i nic więcej, zbrodnia polityczna, umotywo-wana wyłącznie pieniędzmi.Moim rozmówcą był pośrednik, który miał zarobić na tejśmierci fortunę: oczywiście nie powiedział mi, kto za tym stoi, alebardzo łatwo było to odgadnąć.Stali za tym wielcy właściciele,spekulanci terenami, ci, co zmieniają oblicze miast za pomocąksiążeczki czekowej i uśmiechu.Nie pozostawało mi nic innego, jak się zgodzić, i to nie tylkodlatego, że szantaż był poważny.Nie pozostawało mi nic innego,bo nie rozmawiałem z pośrednikiem, lecz z pośredniczką, a ko-biety, kiedy grożą, są znacznie bardziej niebezpieczne i wyrafino-wane od mężczyzn.Poza tym była ona kochanką pewnego bankiera.Nazywała się Serena.Była najpiękniejszą ze wszystkich utrzymanek w mieście, naj-sprytniejszą, najambitniejszą.%7łeby zasłużyć sobie na szacunek,prowadziła w swoim domu przy ulicy Canuda salon literacki.Znała kastylijski, kataloński i francuski; z równą łatwością recy-towała stare wiersze Fran�ois Villona, co jakieś sentencjeRabelais'go, jakieś cytaty z Ramona Llulla* * Raimundo Lullo(Ramón Llull, 1235-1315) - teolog mistyczny i alchemik hiszpań-ski.czy jakieś słowa Arcipreste de Hita**.** Juan Ruiz,Arcipreste de Hita (ok.1283 - ok.1351) - duchowny i poeta hisz-pański, autor Księgi dobrej miłości.Umiała połączyć to wszystkoz bardzo głębokimi dekoltami i godnymi podziwu nogami, którezawsze starała się wyeksponować bez względu na długość spódni-cy.Utrzymanki są na ogół zawsze sprytniejsze niż typki, które jeutrzymują.265 Dowiedziałem się, że miała zarobić dużo pieniędzy za swojąpracę, polegającą jedynie na zapewnieniu pomocy mordercy, aponadto przechowywała fortunę, którą miano zapłacić wykonaw-cy zlecenia.Jedynym, który nic na tym nie zarabiał, byłem ja.No cóż, zachowywałem spokój i unikałem tego, że odkryjemnie Ten Drugi.Nie widziałem go od wielu lat.Bez wątpieniaprzebywał za granicą, ale nadal istniał, nadal istniał.Ten Drugibył jedyną istotą zdolną mnie wykończyć.Toteż się zgodziłem.Ale mijały miesiące, a morderca nie przyjeżdżał.Serena jużwięcej ze mną nie rozmawiała, może dlatego, że stawała się corazbardziej wpływowa i bogata.Ale oboje dzieliliśmy sekret, którymógł nas zniszczyć, zatem poszedłem się z nią zobaczyć.Chociaż pracowałem jako redaktor w  Diario de Barcelona ,nie wiedziałem dotąd wielu rzeczy o tej kobiecie, a nie wiedziałemdlatego, że autentyczne pieniądze są dyskretne, stanowią war-tość, która nie wymaga słów.Wiedziałem tylko, że Serena zerwałaz bankierem, swoim protektorem, i że teraz nie jest już niczyjąkochanką.Nadal wydawała przyjęcia w swoich salonach, leczinteresy prowadziła sama.Jakimi pieniędzmi?I co będzie ze mną i z pracą, którą mi zleciła? Jak miało zostaćzawieszone to, o czym oboje wiedzieliśmy?Zapytałem ją o to.W odpowiedzi wybuchnęła śmiechem.- Proszę się nie martwić - rzekła.- To nie był żart.- A więc co?- Nie wiem dokładnie, kim pan jest, ale napawa mnie panpewną obawą.My, kobiety, zawsze czujemy pewną obawę wobec266 mężczyzn, których nie możemy zdobyć.O ile, rzecz jasna, jest panmężczyzną.Wzdrygnąłem się.Była znacznie sprytniejsza, niż na to wyglądała.- Proszę zapomnieć, że kiedyś pana odwiedziłam - powiedzia-ła Serena, znowu się uśmiechając - a zwłaszcza proszę zapomniećo naszej rozmowie.Jak pan widzi, Cerd� nadal żyje i zapewniampana, że nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo.Wszystko to, copanu mówiłam, nie ma już najmniejszego znaczenia.- Ale wtedy je miało - szepnąłem.- Jasne, że miało.Plan tego parweniusza miał być przyjęty istanowił autentyczne niebezpieczeństwo dla interesów miasta.- Dla interesów niektórych właścicieli - skonkretyzowałem.- Oczywiście.Ale czy jest coś bardziej usprawiedliwionegoniż interesy? Co jest słuszniejsze? Sztandary? Wielu właścicielisię przestraszyło, bo gdyby wcielono w życie plan Cerdy, ichdziałki stałyby się znacznie mniej warte, niż się spodziewali.I, jakmoże pan sobie wyobrazić, niektórzy z nich już zaciągnęli kredytyz myślą o nowej zabudowie.- Prowadzę interesy od zbyt wielu lat - mruknąłem.- Tak.Może od zbyt wielu lat.- Więc rozumie pan, że pewna grupa osób się przestraszyła -uściśliła.- Wśród nich ten dystyngowany dżentelmen, który dzie-lił swoje względy pomiędzy mnie i żonę.A tak nawiasem: nie mo-że pan sobie nawet wyobrazić, jaki był nudny w łóżku i jaką fan-tazją musiałam się wykazywać, żeby coś z niego wykrzesać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl