[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.***Maddy biegÅ‚a sprintem po schodach tak szybko jak na to pozwalaÅ‚y jej nogi,uderzajÄ…c jej tenisówkami co drugiego stopnia.Adrenalina pojawiÅ‚a siÄ™ w jej żyÅ‚ach gdy zobaczyÅ‚a blask Å›wiatÅ‚a księżycaspÅ‚ywajÄ…cy z góry.ByÅ‚a blisko.Wreszcie zobaczyÅ‚a drzwi na szczycie schodów z znakiem, który ostrzegaÅ‚WEJZCIE NA DACH.UWAGA: LDOWISKO DLA HELIKOPTERÓW.NiebyÅ‚o czasu by myÅ›leć.Nie byÅ‚o czasu wyobrażać sobie co czekaÅ‚o na niÄ… po drugiejstronie drzwi.SiÄ™gnęła w stronÄ™ klamki i wybiegÅ‚a na dach.ZobaczyÅ‚a księżyc, blady i ogromny unoszÄ…cy siÄ™ nad wieżą.Jej oczyprzyzwyczaiÅ‚y siÄ™ i zobaczyÅ‚a Jacksa.KlÄ™czaÅ‚ tak, jakby modliÅ‚ siÄ™ lub robiÅ‚ to przedoÅ‚tarzem.To, co pozostaÅ‚o po jego ubraniach wisiaÅ‚o w strzÄ™pach na jegoobtÅ‚uczonym ciele, a jego bezwÅ‚adne skrzydÅ‚a zakrywaÅ‚y jego plecy.Ich piÄ™knaniebieska luminescencja prawie wybladÅ‚a do niczego.- Jackson! - krzyknęła.Nie poruszyÅ‚ siÄ™.WydawaÅ‚o siÄ™, że jej nawet nie usÅ‚yszaÅ‚.Jacks, którego znaÅ‚a, opuÅ›ciÅ‚ go.ZobaczyÅ‚a nastÄ™pnie mrocznÄ… postać stojÄ…cÄ…nad nim.Gdy patrzyÅ‚a na niÄ…, postać odwróciÅ‚a siÄ™ i spojrzaÅ‚a na niÄ….Maddy byÅ‚a tak zszokowana, że zajęło jej kilka sekund zanim przemówiÅ‚a.- Ethan? - sapnęła w koÅ„cu z niedowierzaniem.ChÅ‚opak wyprostowaÅ‚ siÄ™, a Å›wiatÅ‚o księżyca oÅ›wietliÅ‚o jego twarz.MiaÅ‚ nasobie swoje zwykÅ‚e, sprane dżinsy, a piaszczyste wÅ‚osy byÅ‚y rozwiane przez wiatr.UmysÅ‚ Maddy zawirowaÅ‚.Puzzle uÅ‚ożyÅ‚y siÄ™ na swoje miejsca.Nie mogÅ‚a zrozumiećtego co widzi.- Maddy? - spytaÅ‚, zaskoczony.Jego wyraz twarzy zmieniÅ‚ siÄ™ na prawie miÅ‚y,przepraszajÄ…cy.- Ja.Ja nie chciaÅ‚em, żebyÅ› to zobaczyÅ‚a.- Co ty robisz? - powiedziaÅ‚a zdrÄ™twiaÅ‚a z szoku.ZobaczyÅ‚a konflikt w jegooczach.Ethan, którego znaÅ‚a, walczyÅ‚ z jakÄ…Å› częściÄ… siebie, której nie znaÅ‚a.NastÄ™pnie spojrzaÅ‚ w dół na Jacksa, a jego wyraz twarzy stwardniaÅ‚.- WykonujÄ™ mój obowiÄ…zek.PodniósÅ‚ nóż nad plecami Jacksa i szybko zamachnÄ…Å‚ siÄ™ nim w dół.UsÅ‚yszaÅ‚adzwiÄ™k zderzenia, gdy ostrze opadÅ‚o przy ciele AnioÅ‚a, na podstawÄ™ jego skrzydÅ‚a anastÄ™pnie mokre mlaÅ›niÄ™cie, gdy nóż odciÄ…Å‚ skrzydÅ‚o od jego ciaÅ‚a.StaÅ‚o siÄ™ onemartwe i upadÅ‚o na beton z hukiem.- Nie! - krzyknęła Maddy.ZareagowaÅ‚a instynktownie i podbiegÅ‚a do Jacksa.Od razu drogÄ™ przecięła jej czarna, bÅ‚yszczÄ…ca postać.Niski, nieludzki skowyt sprawiÅ‚,że jej krew w żyÅ‚ach staÅ‚a siÄ™ zimna.Ostatnim razem gdy to sÅ‚yszaÅ‚a byÅ‚a w szkole.Demon wyszedÅ‚ przed niÄ….ByÅ‚ duży, miaÅ‚ co najmniej dziesięć stóp wysokoÅ›ci, inie można byÅ‚o okreÅ›lić jego ksztaÅ‚tu.Jego ciaÅ‚o wciąż ruszaÅ‚o siÄ™, zmieniaÅ‚o.MaddyzamarÅ‚a, a koÅ„czyny odmówiÅ‚y jej ruszenia siÄ™.- WidzÄ™, że spotkaÅ‚aÅ› już mojego AnioÅ‚a Stróża.- powiedziaÅ‚ Ethan,uÅ›miechajÄ…c siÄ™.Maddy zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że trudno byÅ‚o zobaczyć demona ponieważ jegoskóra naprawdÄ™ lÅ›niÅ‚a.To byÅ‚o nawet coÅ› wiÄ™cej.Ona pÅ‚onęła.Stworzenie dosÅ‚owniepÅ‚onęło: pÅ‚omienie nie byÅ‚y pomaraÅ„czowe, a czarne.Ognisty potwór okrążyÅ‚ Ethana,a nastÄ™pnie przykucnÄ…Å‚ koÅ‚o niego, gotowy do ataku.- Nie wiesz co robisz, Ethan.- Maddy pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ… ze strachu i wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci.- MyÅ›lisz, że możesz to coÅ› kontrolować?- JeÅ›li ludzie mogÄ… zatrudnić AnioÅ‚y dlaczego nie mogÄ™ zatrudnić demona? -spytaÅ‚ chÅ‚opak.- Cena może jest inna, ale.ZaczÄ…Å‚ znów podnosić nóż.- Zostaw go! - krzyknęła Maddy przez zdrÄ™twiaÅ‚e usta.Oczy Ethana rozbÅ‚ysÅ‚yz gniewu.- Dlaczego? - zażądaÅ‚.- Co z naszymi rozmowami w szkole i jadÅ‚odajni?Wszystkie AnioÅ‚y sÄ… takie same, Maddy.PÅ‚ytkie, nudne.SÄ… zbyt uprzywilejowanymiistotami, które robiÄ… wiÄ™cej szkody niż pożytku.- W jego tonie byÅ‚a teraz nuta histerii.Jego maska spokoju zaczęła pÄ™kać.- Nie rozumiesz? Oni nie sÄ… bohaterami, anÄ™dznikami.DajÄ™ im to, na co zasÅ‚ugujÄ….- Dlaczego Jacks? - Jej gÅ‚os byÅ‚ teraz niczym wiÄ™cej niż szeptem.- Nic ci nigdynie zrobiÅ‚.Lub twojemu ojcu.WidziaÅ‚a jak Ethan skrzywiÅ‚ siÄ™ przy wzmiance o ojcu, ale szybko siÄ™zregenerowaÅ‚, a jego usta wykrzywiÅ‚y siÄ™ w okrutnym uÅ›miechu.- MuszÄ™ ci za to podziÄ™kować, Maddy.Po prostu na poczÄ…tku chciaÅ‚em zabijaćAnioÅ‚y, każdego.Sprawić im ból.Wszyscy sÄ… winni.I wtedy zobaczyÅ‚em ciÄ™ zJacksem.- zadrwiÅ‚, stojÄ…c nad drżącÄ… postaciÄ… Jackson.- PragnÄ…Å‚em ciÄ™, Maddy.MieliÅ›my być razem, ale nie dostrzegaÅ‚aÅ› tego - jeszcze.Dlaczego nie byÅ‚em dla ciebiewystarczajÄ…co dobry? Nie tak dobry j a k AnioÅ‚? - Ethan splunÄ…Å‚ sÅ‚owem jak jadem.-Nie chciaÅ‚aÅ› mnie, wiÄ™c chciaÅ‚em siÄ™ upewnić, że nie bÄ™dziesz mieć i jego.SÅ‚owa cięły jak noże.Maddy walczyÅ‚a o oddech, gdy Å›wiat wokół niej na dachu zaczÄ…Å‚ siÄ™ krÄ™cić.- To byÅ‚eÅ› ty caÅ‚y czas.Nie NUA.ZabijaÅ‚eÅ› AnioÅ‚y na bulwarze.- CaÅ‚ym jejciaÅ‚em wstrzÄ…snÄ…Å‚ szok, gdy ostateczne kawaÅ‚ki opadÅ‚y na swoje miejsce.- PrzyszliÅ›mydo ciebie po pomoc, a ty wysÅ‚aÅ‚eÅ› za nami demona do szkoÅ‚y.Ethan zmrużyÅ‚ oczy.- Nie wiÅ„ mnie, Maddy.Obwiniaj siebie.To ty to zrobiÅ‚aÅ›.Prawda jest taka, żejest zbyt potężny.Jeżeli nie porzuciÅ‚abyÅ› go na dworcu nic nie byÅ‚oby możliwe.Maddy zbladÅ‚a.MiaÅ‚ racjÄ™.To byÅ‚a jej wina.Ethan wydawaÅ‚ siÄ™ uÅ›miechać na jej reakcjÄ™.- Wiem wszystko.Jak zostawiÅ‚aÅ›go stojÄ…cego na platformie, jakby byÅ‚ nikim dla ciebie, zostawiÅ‚a by zostaÅ‚ wydany wrÄ™ce Archaniołów.- WzruszyÅ‚ ramionami.- ZastanawiaÅ‚em siÄ™ nad tym czy pozwolićNUA unieÅ›miertelnić go, ale nie wiem.ZgadujÄ™, że po tym gdy zobaczyÅ‚em goponownie z tobÄ… wziÄ…Å‚em to trochÄ™ do siebie.PodniósÅ‚ nóż nad krwawiÄ…cymi plecami Jacksa.- W każdym razie, nie obchodziciÄ™ już, wiÄ™c może po prostu to zrobimy, co?- Kocham go! - krzyknęła.SÅ‚owa po prostu nadeszÅ‚y.Nigdy ich wczeÅ›niej niewypowiedziaÅ‚a.SpojrzaÅ‚a z Ethana na drżącego AnioÅ‚a pod nim [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.***Maddy biegÅ‚a sprintem po schodach tak szybko jak na to pozwalaÅ‚y jej nogi,uderzajÄ…c jej tenisówkami co drugiego stopnia.Adrenalina pojawiÅ‚a siÄ™ w jej żyÅ‚ach gdy zobaczyÅ‚a blask Å›wiatÅ‚a księżycaspÅ‚ywajÄ…cy z góry.ByÅ‚a blisko.Wreszcie zobaczyÅ‚a drzwi na szczycie schodów z znakiem, który ostrzegaÅ‚WEJZCIE NA DACH.UWAGA: LDOWISKO DLA HELIKOPTERÓW.NiebyÅ‚o czasu by myÅ›leć.Nie byÅ‚o czasu wyobrażać sobie co czekaÅ‚o na niÄ… po drugiejstronie drzwi.SiÄ™gnęła w stronÄ™ klamki i wybiegÅ‚a na dach.ZobaczyÅ‚a księżyc, blady i ogromny unoszÄ…cy siÄ™ nad wieżą.Jej oczyprzyzwyczaiÅ‚y siÄ™ i zobaczyÅ‚a Jacksa.KlÄ™czaÅ‚ tak, jakby modliÅ‚ siÄ™ lub robiÅ‚ to przedoÅ‚tarzem.To, co pozostaÅ‚o po jego ubraniach wisiaÅ‚o w strzÄ™pach na jegoobtÅ‚uczonym ciele, a jego bezwÅ‚adne skrzydÅ‚a zakrywaÅ‚y jego plecy.Ich piÄ™knaniebieska luminescencja prawie wybladÅ‚a do niczego.- Jackson! - krzyknęła.Nie poruszyÅ‚ siÄ™.WydawaÅ‚o siÄ™, że jej nawet nie usÅ‚yszaÅ‚.Jacks, którego znaÅ‚a, opuÅ›ciÅ‚ go.ZobaczyÅ‚a nastÄ™pnie mrocznÄ… postać stojÄ…cÄ…nad nim.Gdy patrzyÅ‚a na niÄ…, postać odwróciÅ‚a siÄ™ i spojrzaÅ‚a na niÄ….Maddy byÅ‚a tak zszokowana, że zajęło jej kilka sekund zanim przemówiÅ‚a.- Ethan? - sapnęła w koÅ„cu z niedowierzaniem.ChÅ‚opak wyprostowaÅ‚ siÄ™, a Å›wiatÅ‚o księżyca oÅ›wietliÅ‚o jego twarz.MiaÅ‚ nasobie swoje zwykÅ‚e, sprane dżinsy, a piaszczyste wÅ‚osy byÅ‚y rozwiane przez wiatr.UmysÅ‚ Maddy zawirowaÅ‚.Puzzle uÅ‚ożyÅ‚y siÄ™ na swoje miejsca.Nie mogÅ‚a zrozumiećtego co widzi.- Maddy? - spytaÅ‚, zaskoczony.Jego wyraz twarzy zmieniÅ‚ siÄ™ na prawie miÅ‚y,przepraszajÄ…cy.- Ja.Ja nie chciaÅ‚em, żebyÅ› to zobaczyÅ‚a.- Co ty robisz? - powiedziaÅ‚a zdrÄ™twiaÅ‚a z szoku.ZobaczyÅ‚a konflikt w jegooczach.Ethan, którego znaÅ‚a, walczyÅ‚ z jakÄ…Å› częściÄ… siebie, której nie znaÅ‚a.NastÄ™pnie spojrzaÅ‚ w dół na Jacksa, a jego wyraz twarzy stwardniaÅ‚.- WykonujÄ™ mój obowiÄ…zek.PodniósÅ‚ nóż nad plecami Jacksa i szybko zamachnÄ…Å‚ siÄ™ nim w dół.UsÅ‚yszaÅ‚adzwiÄ™k zderzenia, gdy ostrze opadÅ‚o przy ciele AnioÅ‚a, na podstawÄ™ jego skrzydÅ‚a anastÄ™pnie mokre mlaÅ›niÄ™cie, gdy nóż odciÄ…Å‚ skrzydÅ‚o od jego ciaÅ‚a.StaÅ‚o siÄ™ onemartwe i upadÅ‚o na beton z hukiem.- Nie! - krzyknęła Maddy.ZareagowaÅ‚a instynktownie i podbiegÅ‚a do Jacksa.Od razu drogÄ™ przecięła jej czarna, bÅ‚yszczÄ…ca postać.Niski, nieludzki skowyt sprawiÅ‚,że jej krew w żyÅ‚ach staÅ‚a siÄ™ zimna.Ostatnim razem gdy to sÅ‚yszaÅ‚a byÅ‚a w szkole.Demon wyszedÅ‚ przed niÄ….ByÅ‚ duży, miaÅ‚ co najmniej dziesięć stóp wysokoÅ›ci, inie można byÅ‚o okreÅ›lić jego ksztaÅ‚tu.Jego ciaÅ‚o wciąż ruszaÅ‚o siÄ™, zmieniaÅ‚o.MaddyzamarÅ‚a, a koÅ„czyny odmówiÅ‚y jej ruszenia siÄ™.- WidzÄ™, że spotkaÅ‚aÅ› już mojego AnioÅ‚a Stróża.- powiedziaÅ‚ Ethan,uÅ›miechajÄ…c siÄ™.Maddy zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, że trudno byÅ‚o zobaczyć demona ponieważ jegoskóra naprawdÄ™ lÅ›niÅ‚a.To byÅ‚o nawet coÅ› wiÄ™cej.Ona pÅ‚onęła.Stworzenie dosÅ‚owniepÅ‚onęło: pÅ‚omienie nie byÅ‚y pomaraÅ„czowe, a czarne.Ognisty potwór okrążyÅ‚ Ethana,a nastÄ™pnie przykucnÄ…Å‚ koÅ‚o niego, gotowy do ataku.- Nie wiesz co robisz, Ethan.- Maddy pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ… ze strachu i wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci.- MyÅ›lisz, że możesz to coÅ› kontrolować?- JeÅ›li ludzie mogÄ… zatrudnić AnioÅ‚y dlaczego nie mogÄ™ zatrudnić demona? -spytaÅ‚ chÅ‚opak.- Cena może jest inna, ale.ZaczÄ…Å‚ znów podnosić nóż.- Zostaw go! - krzyknęła Maddy przez zdrÄ™twiaÅ‚e usta.Oczy Ethana rozbÅ‚ysÅ‚yz gniewu.- Dlaczego? - zażądaÅ‚.- Co z naszymi rozmowami w szkole i jadÅ‚odajni?Wszystkie AnioÅ‚y sÄ… takie same, Maddy.PÅ‚ytkie, nudne.SÄ… zbyt uprzywilejowanymiistotami, które robiÄ… wiÄ™cej szkody niż pożytku.- W jego tonie byÅ‚a teraz nuta histerii.Jego maska spokoju zaczęła pÄ™kać.- Nie rozumiesz? Oni nie sÄ… bohaterami, anÄ™dznikami.DajÄ™ im to, na co zasÅ‚ugujÄ….- Dlaczego Jacks? - Jej gÅ‚os byÅ‚ teraz niczym wiÄ™cej niż szeptem.- Nic ci nigdynie zrobiÅ‚.Lub twojemu ojcu.WidziaÅ‚a jak Ethan skrzywiÅ‚ siÄ™ przy wzmiance o ojcu, ale szybko siÄ™zregenerowaÅ‚, a jego usta wykrzywiÅ‚y siÄ™ w okrutnym uÅ›miechu.- MuszÄ™ ci za to podziÄ™kować, Maddy.Po prostu na poczÄ…tku chciaÅ‚em zabijaćAnioÅ‚y, każdego.Sprawić im ból.Wszyscy sÄ… winni.I wtedy zobaczyÅ‚em ciÄ™ zJacksem.- zadrwiÅ‚, stojÄ…c nad drżącÄ… postaciÄ… Jackson.- PragnÄ…Å‚em ciÄ™, Maddy.MieliÅ›my być razem, ale nie dostrzegaÅ‚aÅ› tego - jeszcze.Dlaczego nie byÅ‚em dla ciebiewystarczajÄ…co dobry? Nie tak dobry j a k AnioÅ‚? - Ethan splunÄ…Å‚ sÅ‚owem jak jadem.-Nie chciaÅ‚aÅ› mnie, wiÄ™c chciaÅ‚em siÄ™ upewnić, że nie bÄ™dziesz mieć i jego.SÅ‚owa cięły jak noże.Maddy walczyÅ‚a o oddech, gdy Å›wiat wokół niej na dachu zaczÄ…Å‚ siÄ™ krÄ™cić.- To byÅ‚eÅ› ty caÅ‚y czas.Nie NUA.ZabijaÅ‚eÅ› AnioÅ‚y na bulwarze.- CaÅ‚ym jejciaÅ‚em wstrzÄ…snÄ…Å‚ szok, gdy ostateczne kawaÅ‚ki opadÅ‚y na swoje miejsce.- PrzyszliÅ›mydo ciebie po pomoc, a ty wysÅ‚aÅ‚eÅ› za nami demona do szkoÅ‚y.Ethan zmrużyÅ‚ oczy.- Nie wiÅ„ mnie, Maddy.Obwiniaj siebie.To ty to zrobiÅ‚aÅ›.Prawda jest taka, żejest zbyt potężny.Jeżeli nie porzuciÅ‚abyÅ› go na dworcu nic nie byÅ‚oby możliwe.Maddy zbladÅ‚a.MiaÅ‚ racjÄ™.To byÅ‚a jej wina.Ethan wydawaÅ‚ siÄ™ uÅ›miechać na jej reakcjÄ™.- Wiem wszystko.Jak zostawiÅ‚aÅ›go stojÄ…cego na platformie, jakby byÅ‚ nikim dla ciebie, zostawiÅ‚a by zostaÅ‚ wydany wrÄ™ce Archaniołów.- WzruszyÅ‚ ramionami.- ZastanawiaÅ‚em siÄ™ nad tym czy pozwolićNUA unieÅ›miertelnić go, ale nie wiem.ZgadujÄ™, że po tym gdy zobaczyÅ‚em goponownie z tobÄ… wziÄ…Å‚em to trochÄ™ do siebie.PodniósÅ‚ nóż nad krwawiÄ…cymi plecami Jacksa.- W każdym razie, nie obchodziciÄ™ już, wiÄ™c może po prostu to zrobimy, co?- Kocham go! - krzyknęła.SÅ‚owa po prostu nadeszÅ‚y.Nigdy ich wczeÅ›niej niewypowiedziaÅ‚a.SpojrzaÅ‚a z Ethana na drżącego AnioÅ‚a pod nim [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]