[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bursztynowy blask, w porównaniu do jasnego światła w policji,sprawiał, że wszystko wyglądało dziwnie i niesamowicie.Strumyki deszczu spływaływ dół okna, gdy ulewa szalała na zewnątrz.Sylvester siedział w boksie tymczasowo, odkąd został tutaj wysłany, na otwartąprzestrzeń, którą dzielił z innymi detektywami.Zwykle był na dole, w pokoju bezokien, gdzie podwójnie sprawdzał papiery z innych śledztw, lub zajmował sięokazjonalnie małymi przestępstwami.Minęły lata odkąd został zaproszony na górę.Nie miał jeszcze czasu by się rozpakować.Wokół niego były niezorganizowane stosyteczek i wciąż zamknięte pudła.Na jednym z nich była postawiona paczka zczerwonymi żelkami Red Vines.Jego słabość.Detektyw wstał o piątej rano tego poranka, dowiadując się o kolejnej parzeodciętych skrzydeł.Kolejna gwiazda, inny Anioł - Lance Crossman, który właśniezaginął.Teraz najprawdopodobniej nie życie - nie znalezli jego ciała, jedynie skrzydła,które były połamane w wielu miejscach i poskręcane.Tym razem zabójca nie zostawił ich na gwiezdzie Lance'a - z barykadamipolicji i z mediami nie było sposobu, by dostał się tam bez zauważenia.Zamiast tegobyły bezpiecznie zapakowane i dostarczone anonimowo pod siedzibę Policji.Dostał jesierżant, który pechowo miał sposobność otworzyć paczkę, przez co został zabrany doszpitala w ciężkim szoku.Po tym zdarzeniu Sylvester poszedł w dół Long Beach.Lokalna policja wyłowiła okaleczone, nadęte ciało - Theodore Godson - z zatoki kilka godzinwcześniej, kiedy odbywała się Przemiana.Na szczęście prasa nie miała szansy zrobićzdjęć.Inni detektywi z ACPD, którzy nie prowadzili tej sprawy, tak samo jak Anioły,nie byli pomocni.Chcieli po prostu utrzymać to w ukryciu dopóki nie skończy sięPrzemiana, chociaż ktoś sprawił, że wyciekły informacje o tym, że Anioły są zabijane.Fala pomocnych telefonów zalała oficerów ACPD, ludzie mówiący orzekomych wskazówkach.Sylvester był na nocnym obchodzie szukając potencjalnychświadków cały dzień i noc, próbując odkryć cokolwiek.Lub znalezć trzecie ciałoofiary.Zamiast tego wypytywał o plotki, jak fakt, że Ryan Templeton w sekrecie miałproblem z kokainą.To nie było zachowanie niebiańskie.Na ekranie komputeraSylvestra były makabryczne zdjęcia z miejsca zbrodni.Bezcielesne skrzydła.Lśniąca krew plamiła sławne gwiazdy na Alei Aniołów.Studiował zdjęcia,szukał detali, które mógł przegapić.Gdy to zrobił, blichtr i blask bulwaru wydawał sięmieszać, a mgliste wspomnienia krwi i rzezi były bardzo niepokojące.Przełączyłzdjęcie na to, gdzie był więzień z niechlujnym zarostem i spojrzał mu uważnie w oczy.William Beaubourg.Sylvester rozmawiał z trzema aresztowanymi członkamiFOL, w więzieniu w śródmieściu, próbując dowiedzieć się co wiedzą o morderstwach,i tego, gdzie może się znajdować Beaubourg.Po tym, jak został zwolniony z więzieniaSan Quentin na początku tego roku, William natychmiast zniknął, umieszczając winternecie filmy, które tytułował ,Wojna z Aniołami'.Uwięzieni tajni agenci wydawalisię Sylvestrowi być aluzją tego, że FOL było za morderstwem Aniołów.Ale pewnietak naprawdę chcieli zdobyć rozgłos dla swojej sprawy.Sylvester nie był w stanieskleić kawałków razem jak Anioł mógłby pomóc FOL.Ale nie wykluczał niczego.I Mark.Detektyw wciąż polował na twarde dowody - nie wszystkie punktybyły podłączone do punktu Marka Godspeeda jako sprawcy.Ale dobrze, że Sylvestermu powiedział, że jakiś Archanioł jest z tym powiązany.Oczyścił z zarzutówJacksona.Jego alibi było sprawdzone, i był widziany publicznie, gdy znalezlizamordowanego Templetona.Plus długo szlifowana intuicja detektywa sprawiała, że wierzył, że dzieciak Godspeedów był czysty.W odróżnieniu od reszty MiastaNieśmiertelnych.Ale Mark: sposób, w jaki nie zdziwił się, gdy Sylvester mu powiedział ogwiezdzie i o kolejności zabijania, był nawet gotów grozić mu.Jakby chciałzatuszować morderstwa, nie pomagając w dochodzeniu.Czy rozproszył dziwnezdenerwowanie wśród Archaniołów? Czy stworzył panikę, która w pewien sposóbpozwoli mu wzmocnić kontrolę? Sylvester wrócił do działań Marka sprzeddwudziestu lat.Myśląc o nich detektyw wiedział, że nic oprócz nich nie wskazuje naniewinność Marka.Nie było mowy, żeby mu mógł zaufać.Sylvester przerzucił więcej papierów, pocierając piekące oczy.Przejrzał stosraportów Garcia, które zebrał od mieszkańców mieszkających w pobliżu miejscazbrodni.Każdy, kto widział coś dziwnego, był przesłuchiwany.Najczęściej nie było tonic ciekawego, po prostu fantazje zaniepokojonych ludzi, ale poświęcił czas był jeprzeczytać i tak.Jeden z raportów, który znalazł, był od bezdomnego mężczyzny, który spał tużprzy drzwiach znajdujących się przy gwiezdzie Theodore Godsona w nocy, gdy jeznalezli.Raport miał kilka długich stron i wydawał się niczym więcej niż bełkotempijanego narkomana.Sylvester jęknął, wyciągając raport ze stosu i odstawił go na bok.I wtedy zamarł.Coś na stronie przykuło jego uwagę.Spojrzał na schludnepismo Garcia.Tam było to słowo.Bestia.Zaczął czytać.Mężczyzna opisywał, że widział czarną, połyskującą bestię nabulwarze tej nocy, że miała siedem głów i straszne, skręcone rogi.Ale wtedy znówmężczyzna zaczął mówić o bestii, która wyglądała podobnie jak statek kosmicznyobcych, który widział tydzień wcześniej.Sylvester usiadł prosto w fotelu i rozmyślał.Zwiadek był niewiarygodny, ale opisbył znany dla niego.Specyficzny.Człowiek z siedmioma głowami.Poczuł nagleprzypływ adrenaliny, gdy w jego głowie pojawiła się myśl.Wysunął z pudełka Red Vines i zaczął rozkopywać papiery zanim nie znalazł tego czego szukał.Jego BibliaKróla Jakuba.Otworzył ją i przerzucał kartki aż natrafił na Objawienie.Zaczął czytać.Zajęło mu to minutę, znalezienie tego.Objawienie 13:1.Czytał je dwa razy bysię upewnić: I widziałem wychodzące z morza zwierzę, które miało dziesięć rogów isiedem głów, a na rogach dziesięć diademów, a na głowach jego bluzniercze imiona.Bestia, pomyślał.Znów przejrzał raporty, patrząc na nie pod innym kątem.Starał się rozszyfrować zwroty w wywiadach: czułem dziwną obecność w nocy, i czułemczający się terror w ciemnościach.Oni nie byli tylko zmartwieni.Czuli coś.Wyczuwali,że coś było nie tak.Byli o tym przekonani.Coś stare jak czas, coś straszne izapomniane - mit - w terazniejszej rzeczywistości.I chodziło to wolno po mieście.Jego intuicja miała rację przez ten cały czas.Nie mógł tego udowodnić, ale przynajmniej wiedział.Sięgnął do teczek i przesuwał jena bok, dopóki nie dotarł do małego, ozdobnego pudełka z mosiądzu.Na zewnątrzmiało kilka wzorów między małymi klejnotami, które były w zwężeniach metalu.Spojrzał na pudełko i wziął głęboki wdech.Nagle rozległ się głos za nim.- Proszę pana?Odwrócił się i zobaczył Garcia.- Co jest?- Chodz i lepiej to zobacz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl