[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pod jego dowódz-twem znajdowało się 60 tyś.doborowych jezdzców spośród Mołdawian, Greków,Ormian, Niemców i wielu innych narodów.Tatarzy przezwali go kigik [kuczuk]śajtan", tj.mały diabeł, dlatego że wiele razy napadał on znienacka na ich.kraj,palił go i niszczył, jako że jego posiadłości leżały w pobliżu ziem tatarskich.Kiedy pojawił się Chmielnicki i zdobył ziemie za Dnieprem aż po Kijów, wo-jewoda ten słał do niego posłów, okazywał mu przyjazń, a w istocie snuł zdra-dzieckie plany.Zamierzał on, gdy Chmielnicki wejdzie z wojskiem w głąb krajuPolaków, ruszyć za nim ze swymi oddziałami, by osaczyć go z dwóch stron.Lecz Chmielnicki mądry człowiek zorientował się w jego planach i przesłał mutakie posłanie: jeśli życzysz sobie pokoju, to powstań, oczyść ziemie, którymiwładasz, i oddaj mi je bez walki, bo ja ciebie, jako mego wroga, nie pozostawięna swych tyłach".I wówczas doszło do wojny.Wojewoda wysłał przeciwkoChmielnickiemu liczne oddziały, a stary Chmielnicki wraz z tysiącami swoichwojowników uderzył na nich i wszystkich wysięki w walce na miecze.Wiśnio-wieckiego powiadomiono o tym, lecz on i inni nie uwierzyli w wiarygodność tegodoniesienia.Wojewoda siedział i pił wewnątrz twierdzy w pałacu wraz z czter-dziestoma swoimi zaufanymi ludzmi, gdy nagle pojawiły się sztandary Ko-zaków.Wówczas dopiero opamiętał się, wytrzezwiawszy dosiadł konia i tenpyszałek usiłował zbiec w prostym przebraniu, zrzuciwszy z siebie królewską,odzież.Lecz koń zrzucił go z siodła, a spadając skręcił sobie kark.Kozacydopadli go, odrąbali mu głowę i dali w darze Chmielnickiemu, a ten zatknąwszyją na długiej żerdzi kazał umieścić ją na szczycie jego wysokiego pałacu217. 67Pałac ten stoi nie wykończony, bo stracił swego właściciela i teraz zaniedbanysłuży jako miejsce dla nieczystości świń i psów.Podobnie jak Wiśniowiecki,próbował uciec z oblężonej twierdzy jego pełnomocnik.Wyjechał tajnym przej-ściem kierując się w stronę jeziora przez most.Kozacy jednak zauważyli goi rzucili się w pościg za nim.Miał on przytroczone do siodła dwie torby ze zło-tymi i srebrnymi monetami i gdy dopędzali go odciął je, mając nadzieję, iżzajmą się zbieraniem rozsypanych pieniędzy i w ten sposób umknie im.LeczKozacy zdążyli i pozbierać monety, i dopędzić go na swych koniach.Wówczasze strachu wpadł on wraz z koniem do jeziora, a Kozacy dosięgli go i zabili.Włóczniami wyciągnęli go z wody, odcięli mu głowę, a osadziwszy ją na żerdziustawili obok głowy Wiśniowieckiego.Wielu %7łydom i Polakom żyjącym w tym mieście nie udało się uciec, i cispośród nich, którzy przechrzcili się, wybrali dobry los, bowiem tych, którzyodmówili tego, zabito i wysłano na łono szatana.Powracamy do tematu.Od południowej strony opisywanej twierdzy znaj-duje się jezioro, ogromne jak morze, do którego wpada wiele rzeczek.Pokrywago mnóstwo białych i żółtych nenufarów.Nad nim wznosi się długi most i wielemłynów.W miejscu, gdzie jezioro bierze początek, jest ukryty zbiornik wody dlatwierdzy, a w pobliżu stoi drewniany dom, łaznia dla ogólnego użytku.Nazewnątrz budynku biegnie długie koryto z drewna, przy którym stoi człowieki napełnia go wodą, pompując ją z rzeki przy użyciu bardzo pomysłowegourządzenia; woda ta z koryta ścieka do miedzianego kotła, w którym jest ogrze-wana.W łazni mężczyzni i kobiety myją się razem nago.Każdy z nich bierzeod łaziennego pęk związanych gałązek i okrywa nią swą nagość; taki panujeu nich zwyczaj.O dziwo! oni po wyjściu z łazni wchodzili do rzeczki płynącejobok i kąpali się w zimnej wodzie.Wracamy do tematu.Mieszkańcy Pryłuki, duchowni i ludność świecka,wyszli, jak zwykle, na nasze spotkanie daleko poza miasto.Następnie wprowa-dzili nas do wielkiej, wysokiej i wspaniałej cerkwi z niewykończonymi kopułami,pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego.Naprzeciw niej znajduje się drugacerkiew Narodzenia N.M.P.Posiada ona wysoką i przepiękną dzwonnicę.Umieszczono nas w przestronnym domu, którego balkony z daszkami wycho-dziły na wielkie jezioro i łaznię.Tam przebywaliśmy do poniedziałkowegoranka [tj.do 17 VII].[Piątek, 14 lipca]Zamierzaliśmy odwiedzić klasztor położony niedaleko od miasta, zwano gomonaster Zw.Trójcy Hustyńskiej218.Zbudowany został, jak jeszcze kilka innych,dzięki pomocy władcy mołdawskiego Bazylego.Dom gościnny, w którym za-mieszkaliśmy [w Pryłuce], należy do tego właśnie monasteru.Protorej zawia-domił przeora monasteru o naszym planie i ten natychmiast przyjechał do nasswoją karetą i zaprosił do siebie naszego pana, patriarchę.Chwaląc Boga po- 68wiedział: Dzięki Ci Boże za to, iż możemy widzieć i gościć u siebie trzeciegoprawowitego patriarchę, świątobliwego i błogosławionego Makarego z Antiochii".Przed nami odwiedził ten klasztor Paisijus z Jerozolimy i Atanazy Patellariuszz Konstantynopola.Wspominaliśmy już o tym [przy opisie Konstantynopola],że gdy pozbawiono go godności patriarchy, uciekł do Mołdawii, którą opuściłprzed naszym tam przybyciem, by udać się dalej do Moskwy.Po drodze za-trzymał się w tym monasterze.Zmarł on w trzecim dniu święta Wielkiej Nocyw pobliżu siedziby Chmielnickiego zwanej Czehryń [Higirini].[Sobota, 15 lipca]W mieście pozostawiliśmy nasze rzeczy, konie, służbę i ekwipaże i w sobotęruszyliśmy w drogę wraz z przeorem.Zabraliśmy z sobą tylko szaty liturgiczne,ponieważ zamierzaliśmy odprawić w klasztorze liturgię.Monaster znajduje sięw odległości jednej dużej mili od miasta, a jego błyszczące kopuły widoczne sąna znaczną odległość.By dotrzeć do niego, trzeba było zjechać do doliny wąskądrogą, prowadzącą przez ogrody pełne drzew orzecha, wiśni i śliw, opodaldużego stawu i młynów, a następnie jechać drogą prowadzącą przez groblęzrobioną z przeplatanych gałęzi, trudną do przebycia.Będąc w pobliżu klasz-toru minęliśmy po naszej prawej stronie piękną cerkiew św.Mikołaja.Powie-dziano nam, że dawniej tu właśnie stał klasztor, ale gdy spłonął, wzniesiono gojuż na innym miejscu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Pod jego dowódz-twem znajdowało się 60 tyś.doborowych jezdzców spośród Mołdawian, Greków,Ormian, Niemców i wielu innych narodów.Tatarzy przezwali go kigik [kuczuk]śajtan", tj.mały diabeł, dlatego że wiele razy napadał on znienacka na ich.kraj,palił go i niszczył, jako że jego posiadłości leżały w pobliżu ziem tatarskich.Kiedy pojawił się Chmielnicki i zdobył ziemie za Dnieprem aż po Kijów, wo-jewoda ten słał do niego posłów, okazywał mu przyjazń, a w istocie snuł zdra-dzieckie plany.Zamierzał on, gdy Chmielnicki wejdzie z wojskiem w głąb krajuPolaków, ruszyć za nim ze swymi oddziałami, by osaczyć go z dwóch stron.Lecz Chmielnicki mądry człowiek zorientował się w jego planach i przesłał mutakie posłanie: jeśli życzysz sobie pokoju, to powstań, oczyść ziemie, którymiwładasz, i oddaj mi je bez walki, bo ja ciebie, jako mego wroga, nie pozostawięna swych tyłach".I wówczas doszło do wojny.Wojewoda wysłał przeciwkoChmielnickiemu liczne oddziały, a stary Chmielnicki wraz z tysiącami swoichwojowników uderzył na nich i wszystkich wysięki w walce na miecze.Wiśnio-wieckiego powiadomiono o tym, lecz on i inni nie uwierzyli w wiarygodność tegodoniesienia.Wojewoda siedział i pił wewnątrz twierdzy w pałacu wraz z czter-dziestoma swoimi zaufanymi ludzmi, gdy nagle pojawiły się sztandary Ko-zaków.Wówczas dopiero opamiętał się, wytrzezwiawszy dosiadł konia i tenpyszałek usiłował zbiec w prostym przebraniu, zrzuciwszy z siebie królewską,odzież.Lecz koń zrzucił go z siodła, a spadając skręcił sobie kark.Kozacydopadli go, odrąbali mu głowę i dali w darze Chmielnickiemu, a ten zatknąwszyją na długiej żerdzi kazał umieścić ją na szczycie jego wysokiego pałacu217. 67Pałac ten stoi nie wykończony, bo stracił swego właściciela i teraz zaniedbanysłuży jako miejsce dla nieczystości świń i psów.Podobnie jak Wiśniowiecki,próbował uciec z oblężonej twierdzy jego pełnomocnik.Wyjechał tajnym przej-ściem kierując się w stronę jeziora przez most.Kozacy jednak zauważyli goi rzucili się w pościg za nim.Miał on przytroczone do siodła dwie torby ze zło-tymi i srebrnymi monetami i gdy dopędzali go odciął je, mając nadzieję, iżzajmą się zbieraniem rozsypanych pieniędzy i w ten sposób umknie im.LeczKozacy zdążyli i pozbierać monety, i dopędzić go na swych koniach.Wówczasze strachu wpadł on wraz z koniem do jeziora, a Kozacy dosięgli go i zabili.Włóczniami wyciągnęli go z wody, odcięli mu głowę, a osadziwszy ją na żerdziustawili obok głowy Wiśniowieckiego.Wielu %7łydom i Polakom żyjącym w tym mieście nie udało się uciec, i cispośród nich, którzy przechrzcili się, wybrali dobry los, bowiem tych, którzyodmówili tego, zabito i wysłano na łono szatana.Powracamy do tematu.Od południowej strony opisywanej twierdzy znaj-duje się jezioro, ogromne jak morze, do którego wpada wiele rzeczek.Pokrywago mnóstwo białych i żółtych nenufarów.Nad nim wznosi się długi most i wielemłynów.W miejscu, gdzie jezioro bierze początek, jest ukryty zbiornik wody dlatwierdzy, a w pobliżu stoi drewniany dom, łaznia dla ogólnego użytku.Nazewnątrz budynku biegnie długie koryto z drewna, przy którym stoi człowieki napełnia go wodą, pompując ją z rzeki przy użyciu bardzo pomysłowegourządzenia; woda ta z koryta ścieka do miedzianego kotła, w którym jest ogrze-wana.W łazni mężczyzni i kobiety myją się razem nago.Każdy z nich bierzeod łaziennego pęk związanych gałązek i okrywa nią swą nagość; taki panujeu nich zwyczaj.O dziwo! oni po wyjściu z łazni wchodzili do rzeczki płynącejobok i kąpali się w zimnej wodzie.Wracamy do tematu.Mieszkańcy Pryłuki, duchowni i ludność świecka,wyszli, jak zwykle, na nasze spotkanie daleko poza miasto.Następnie wprowa-dzili nas do wielkiej, wysokiej i wspaniałej cerkwi z niewykończonymi kopułami,pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego.Naprzeciw niej znajduje się drugacerkiew Narodzenia N.M.P.Posiada ona wysoką i przepiękną dzwonnicę.Umieszczono nas w przestronnym domu, którego balkony z daszkami wycho-dziły na wielkie jezioro i łaznię.Tam przebywaliśmy do poniedziałkowegoranka [tj.do 17 VII].[Piątek, 14 lipca]Zamierzaliśmy odwiedzić klasztor położony niedaleko od miasta, zwano gomonaster Zw.Trójcy Hustyńskiej218.Zbudowany został, jak jeszcze kilka innych,dzięki pomocy władcy mołdawskiego Bazylego.Dom gościnny, w którym za-mieszkaliśmy [w Pryłuce], należy do tego właśnie monasteru.Protorej zawia-domił przeora monasteru o naszym planie i ten natychmiast przyjechał do nasswoją karetą i zaprosił do siebie naszego pana, patriarchę.Chwaląc Boga po- 68wiedział: Dzięki Ci Boże za to, iż możemy widzieć i gościć u siebie trzeciegoprawowitego patriarchę, świątobliwego i błogosławionego Makarego z Antiochii".Przed nami odwiedził ten klasztor Paisijus z Jerozolimy i Atanazy Patellariuszz Konstantynopola.Wspominaliśmy już o tym [przy opisie Konstantynopola],że gdy pozbawiono go godności patriarchy, uciekł do Mołdawii, którą opuściłprzed naszym tam przybyciem, by udać się dalej do Moskwy.Po drodze za-trzymał się w tym monasterze.Zmarł on w trzecim dniu święta Wielkiej Nocyw pobliżu siedziby Chmielnickiego zwanej Czehryń [Higirini].[Sobota, 15 lipca]W mieście pozostawiliśmy nasze rzeczy, konie, służbę i ekwipaże i w sobotęruszyliśmy w drogę wraz z przeorem.Zabraliśmy z sobą tylko szaty liturgiczne,ponieważ zamierzaliśmy odprawić w klasztorze liturgię.Monaster znajduje sięw odległości jednej dużej mili od miasta, a jego błyszczące kopuły widoczne sąna znaczną odległość.By dotrzeć do niego, trzeba było zjechać do doliny wąskądrogą, prowadzącą przez ogrody pełne drzew orzecha, wiśni i śliw, opodaldużego stawu i młynów, a następnie jechać drogą prowadzącą przez groblęzrobioną z przeplatanych gałęzi, trudną do przebycia.Będąc w pobliżu klasz-toru minęliśmy po naszej prawej stronie piękną cerkiew św.Mikołaja.Powie-dziano nam, że dawniej tu właśnie stał klasztor, ale gdy spłonął, wzniesiono gojuż na innym miejscu [ Pobierz całość w formacie PDF ]