[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miałem ustalić, jakiewarunki postawi druga strona.Jakie będzie oprocentowanie, ile mogą nam pożyczyć i najakich warunkach.Pisałeś otwarcie to, czego się dowiedziałeś? Nie musiałeś nic pucować?Oczywiście, że pisałem.Przecież to nie była kwestia krytykanctwa, tylko realnychocen.Przedstawiałem informacje, jakie pozyskałem od zródła.Rzecz jasna, jeżeli facetmówił: Gierek jest kretynem , to ubierałem to w bardziej dyplomatyczne słowa.Ale pisałemprawdę, bez pucowania.Wywiad, przynajmniej na moim poziomie, jest rozliczany z prawdy.Co potem się działo z tymi informacjami, to już nie była moja broszka.Trochę twoja, bo przecież te informacje były oceniane.To prawda.Przychodziła z centrali ocena na przykład piętnastu czy dwudziestunadesłanych przeze mnie informacji.Ta oceniona na tyle i poszła na taki rozdzielnik, ta natyle i na ten rozdzielnik.Zgadzałeś się z tymi ocenami?Czasami się zgadzałem, a czasami rezydent mówił: Ni chuja, chcemy wyższejoceny.Taki dialog domagający się lepszych ocen rezydent prowadził regularnie z centralą.Wydawało ci się, że to, co dostarczasz, ma jakiś wpływ na rzeczywistość?Uważałem, że to, co nadsyłam, rozjaśnia obraz i pokazuje prawdziwą sytuację.Jak topotem było wykorzystywane przez decydentów - to już inna sprawa.Czy zdawałeś sobie sprawę, co się działo wówczas w kraju? To był szczytpropagandy.Jest świetnie, jesteśmy prawie mocarstwem!Amerykańskie społeczeństwo od dawien dawna żyło na kredyt.Miało jednakświadomość, że pewnej bariery przekraczać nie wolno.Polska tę barierę zaczynałaniebezpiecznie przekraczać.Mówiłeś, że dostawałeś wiadomość zwrotną z oceną twoich doniesień.Jak towyglądało?Miałem dobre oceny wydziału informacyjnego.Nie mogłem narzekać.Dużo moichinformacji szło na wysoki rozdzielnik.Do kiedy przebywałeś w Ameryce?Do czerwca 1980 roku, blisko pięć lat.Dlaczego powiesiłeś w swoim pokoju w ONZ tę okładkę Timesa z papieżem?Z punktu widzenia Polski to był ogromny prestiż.W sekretariacie ONZ zapanowałtotalny szał, gratulacjom nie było końca.Wizerunek Polski podskoczył jednego dnia o jakieś30 procent.Byłeś członkiem PZPR?Byłem.I mieliście na placówce zebrania partyjne?Rzadko.Na przykład gdy z kraju na sesję ONZ zjeżdżał jakiś oficjel, zwoływanozebranie z jego udziałem.Gość z Polski wygłaszał jakiś referat.I jako członek partii musiałeś brać w tym udział?Tak, chyba że miałem jakąś ważną robotę w ONZ.Trochę śmieszne, nie?Czasami przyjeżdżali faceci oderwani od rzeczywistości, nieznający świata.Po prostużenujące.Dziwaczne.Dorośli ludzie funkcjonujący w zachodnich realiach zbierają sięw jaczejkę i omawiają sytuację.Dlatego te zebrania były prowadzone szybko i sprawnie.%7łycie partyjne na placówcenie było zbyt bogate.Zebrania odfajkowywano.To była prestiżowa placówka, więc pewnie zawsze znalazł się ktoś, kto chciałtowarzysza partyjnego podpierdolić, żeby wyleciał, tak?Nie byłem świadkiem takich rozrób, że ktoś chciał kogoś wypierdolić.Ani żeorganizacja partyjna się na kogoś uwzięła i zgłosiła wniosek o odwołanie.To jednak bylidyplomaci wysokiego szczebla i wszystko odbywało się kulturalnie, spokojnie.Jaki miałeś stopień?Podczas pobytu na placówce w Ameryce dorobiłem się kapitana.A order już jakiś dostałeś?Może jakiś resortowy, za zasługi.Pewnie brązowy, ale nie pamiętam dokładnie.Czyli wpadłeś po dwóch latach do Warszawy, tak?Tak.To był rok 1978.To rozliczenie zajęło mi ze dwa tygodnie.Obejście wszystkichwydziałów w wywiadzie trochę trwało.Jak wyglądała wtedy twoja sytuacja? Miałeś mieszkanie?Tak, resortowe.W normalnym bloku na Ursynowie.Na ulicy Związku WalkiMłodych.Czy w ONZ byli polscy nielegałowie? Czy wy jako rezydentura coś o nichwiedzieliście?Nie miałem wiedzy na ten temat.Nielegałowie nigdy nie byli obsługiwani z pozycjiplacówki, tylko zawsze przez centralę.Ich obsługą zajmował się pion N, czyli wydziałnielegałów, który był jednym z największych.Nielegał nigdy nie miał nic wspólnegoz placówką.Pion N mógł zlecić rezydenturze zrobienie jakichś ustaleń, które były mupotrzebne do różnych przymiarek.Miał swoich kurierów, swoich łączników, wszystkorealizował sam.Czy to był najbardziej prestiżowy pion wywiadu?Tak.Najciekawsza i najbardziej prestiżowa praca.Działanie pod przykryciem obcegoobywatela na fałszywych dokumentach.Ja się tam zgłosiłem na ochotnika w 1974 roku.Dwukrotnie rozmawiałem z wicedyrektorem wywiadu, który odpowiadał za ten pion.Pytałmnie, czy jestem przekonany, czy zdaję sobie sprawę, z czym się to będzie dla mnie wiązać,jeśli przejdę do tego pionu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Miałem ustalić, jakiewarunki postawi druga strona.Jakie będzie oprocentowanie, ile mogą nam pożyczyć i najakich warunkach.Pisałeś otwarcie to, czego się dowiedziałeś? Nie musiałeś nic pucować?Oczywiście, że pisałem.Przecież to nie była kwestia krytykanctwa, tylko realnychocen.Przedstawiałem informacje, jakie pozyskałem od zródła.Rzecz jasna, jeżeli facetmówił: Gierek jest kretynem , to ubierałem to w bardziej dyplomatyczne słowa.Ale pisałemprawdę, bez pucowania.Wywiad, przynajmniej na moim poziomie, jest rozliczany z prawdy.Co potem się działo z tymi informacjami, to już nie była moja broszka.Trochę twoja, bo przecież te informacje były oceniane.To prawda.Przychodziła z centrali ocena na przykład piętnastu czy dwudziestunadesłanych przeze mnie informacji.Ta oceniona na tyle i poszła na taki rozdzielnik, ta natyle i na ten rozdzielnik.Zgadzałeś się z tymi ocenami?Czasami się zgadzałem, a czasami rezydent mówił: Ni chuja, chcemy wyższejoceny.Taki dialog domagający się lepszych ocen rezydent prowadził regularnie z centralą.Wydawało ci się, że to, co dostarczasz, ma jakiś wpływ na rzeczywistość?Uważałem, że to, co nadsyłam, rozjaśnia obraz i pokazuje prawdziwą sytuację.Jak topotem było wykorzystywane przez decydentów - to już inna sprawa.Czy zdawałeś sobie sprawę, co się działo wówczas w kraju? To był szczytpropagandy.Jest świetnie, jesteśmy prawie mocarstwem!Amerykańskie społeczeństwo od dawien dawna żyło na kredyt.Miało jednakświadomość, że pewnej bariery przekraczać nie wolno.Polska tę barierę zaczynałaniebezpiecznie przekraczać.Mówiłeś, że dostawałeś wiadomość zwrotną z oceną twoich doniesień.Jak towyglądało?Miałem dobre oceny wydziału informacyjnego.Nie mogłem narzekać.Dużo moichinformacji szło na wysoki rozdzielnik.Do kiedy przebywałeś w Ameryce?Do czerwca 1980 roku, blisko pięć lat.Dlaczego powiesiłeś w swoim pokoju w ONZ tę okładkę Timesa z papieżem?Z punktu widzenia Polski to był ogromny prestiż.W sekretariacie ONZ zapanowałtotalny szał, gratulacjom nie było końca.Wizerunek Polski podskoczył jednego dnia o jakieś30 procent.Byłeś członkiem PZPR?Byłem.I mieliście na placówce zebrania partyjne?Rzadko.Na przykład gdy z kraju na sesję ONZ zjeżdżał jakiś oficjel, zwoływanozebranie z jego udziałem.Gość z Polski wygłaszał jakiś referat.I jako członek partii musiałeś brać w tym udział?Tak, chyba że miałem jakąś ważną robotę w ONZ.Trochę śmieszne, nie?Czasami przyjeżdżali faceci oderwani od rzeczywistości, nieznający świata.Po prostużenujące.Dziwaczne.Dorośli ludzie funkcjonujący w zachodnich realiach zbierają sięw jaczejkę i omawiają sytuację.Dlatego te zebrania były prowadzone szybko i sprawnie.%7łycie partyjne na placówcenie było zbyt bogate.Zebrania odfajkowywano.To była prestiżowa placówka, więc pewnie zawsze znalazł się ktoś, kto chciałtowarzysza partyjnego podpierdolić, żeby wyleciał, tak?Nie byłem świadkiem takich rozrób, że ktoś chciał kogoś wypierdolić.Ani żeorganizacja partyjna się na kogoś uwzięła i zgłosiła wniosek o odwołanie.To jednak bylidyplomaci wysokiego szczebla i wszystko odbywało się kulturalnie, spokojnie.Jaki miałeś stopień?Podczas pobytu na placówce w Ameryce dorobiłem się kapitana.A order już jakiś dostałeś?Może jakiś resortowy, za zasługi.Pewnie brązowy, ale nie pamiętam dokładnie.Czyli wpadłeś po dwóch latach do Warszawy, tak?Tak.To był rok 1978.To rozliczenie zajęło mi ze dwa tygodnie.Obejście wszystkichwydziałów w wywiadzie trochę trwało.Jak wyglądała wtedy twoja sytuacja? Miałeś mieszkanie?Tak, resortowe.W normalnym bloku na Ursynowie.Na ulicy Związku WalkiMłodych.Czy w ONZ byli polscy nielegałowie? Czy wy jako rezydentura coś o nichwiedzieliście?Nie miałem wiedzy na ten temat.Nielegałowie nigdy nie byli obsługiwani z pozycjiplacówki, tylko zawsze przez centralę.Ich obsługą zajmował się pion N, czyli wydziałnielegałów, który był jednym z największych.Nielegał nigdy nie miał nic wspólnegoz placówką.Pion N mógł zlecić rezydenturze zrobienie jakichś ustaleń, które były mupotrzebne do różnych przymiarek.Miał swoich kurierów, swoich łączników, wszystkorealizował sam.Czy to był najbardziej prestiżowy pion wywiadu?Tak.Najciekawsza i najbardziej prestiżowa praca.Działanie pod przykryciem obcegoobywatela na fałszywych dokumentach.Ja się tam zgłosiłem na ochotnika w 1974 roku.Dwukrotnie rozmawiałem z wicedyrektorem wywiadu, który odpowiadał za ten pion.Pytałmnie, czy jestem przekonany, czy zdaję sobie sprawę, z czym się to będzie dla mnie wiązać,jeśli przejdę do tego pionu [ Pobierz całość w formacie PDF ]