[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mhm - potwierdziÅ‚ Rains.Lloyd popatrzyÅ‚, jak odchodzÄ… razem w noc.W koÅ„cu odezwaÅ‚ siÄ™ Louis, którego gÅ‚os, ztego co wiedziaÅ‚ Lloyd, zostaÅ‚ dograny w postprodukcji: - MyÅ›lÄ™, że to poczÄ…tek wspaniaÅ‚ejprzyjazni.- Widzicie paÅ„stwo? - rzuciÅ‚ Lloyd, odwracajÄ…c siÄ™ w stronÄ™ kamery i Shawa.- MożnaoglÄ…dać Sama grajÄ…cego Rickowi As Time Goes By , ale koniec i tak jest już ustalony.GdyoglÄ…da siÄ™ CasablankÄ™ po raz pierwszy, nie można spokojnie usiedzieć na miejscu zciekawoÅ›ci, czy lisa odejdzie z Victorem Laszlo, czy też zostanie z Rickiem Blainem.Aleodpowiedz zawsze byÅ‚a i bÄ™dzie taka sama: problemy dwóch maluczkich ludzi naprawdÄ™ nicnie znaczÄ… wobec caÅ‚ego, zwariowanego Å›wiata.- WiÄ™c twierdzi pan, że przyszÅ‚ość jest równie niezmienna co przeszÅ‚ość? - spytaÅ‚ Shaw,2Fragmenty filmu Casablanca przetÅ‚umaczono w oparciu o przekÅ‚ad Piotra ZieliÅ„skiego (przyp.tÅ‚um.).nieco bardziej powÄ…tpiewajÄ…co niż zazwyczaj.- DokÅ‚adnie tak.- Z caÅ‚ym szacunkiem, doktorze Simcoe, ale to chyba nie ma sensu.Na przykÅ‚ad co zwolnÄ… wolÄ…?Lloyd skrzyżowaÅ‚ rÄ™ce na piersi.- Wolna wola nie istnieje.- OczywiÅ›cie, że istnieje - zaprotestowaÅ‚ Shaw.Lloyd siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚.- WiedziaÅ‚em, że pan to powie.Czy raczej, każdy obserwujÄ…cy nasze kostkiMinkowskiego z zewnÄ…trz wiedziaÅ‚, że pan to powie.gdyż to już zostaÅ‚o ustalone, jakby ktoÅ›wyryÅ‚ to w granicie.- Ale jak to możliwe? Codziennie podejmujemy miliony decyzji, z których każda mawpÅ‚yw na naszÄ… przyszÅ‚ość.- Wczoraj również podjÄ…Å‚ pan milion decyzji i sÄ… one nieodwoÅ‚alne.nie ma możliwoÅ›ci,by je zmienić, bez wzglÄ™du na to, jak byÅ›my niektórych żaÅ‚owali.I jutro też podejmie panmilion decyzji.To niczego nie zmienia.SÄ…dzi pan, że ma pan wolnÄ… wolÄ™, ale wrzeczywistoÅ›ci tak nie jest.- Sprawdzmy, czy dobrze zrozumiaÅ‚em, doktorze Simcoe.Twierdzi pan, że wizje niepokazaÅ‚y jednego z możliwych wariantów przyszÅ‚oÅ›ci, ale faktycznÄ… przyszÅ‚ość, jedynÄ…, jakaistnieje.- Absolutnie! NaprawdÄ™ żyjemy we wszechÅ›wiecie blokowym Minkowskiego, a pojÄ™cieterazniejszoÅ›ci jest jedynie zÅ‚udzeniem.PrzyszÅ‚ość, terazniejszość i przeszÅ‚ość sÄ… równieprawdziwe i niezmienne.13- Doktor Simcoe?ByÅ‚ wczesny wieczór; Lloyd wreszcie skoÅ„czyÅ‚ ostatni z zaplanowanych wywiadów ichoć czekaÅ‚ na niego stos raportów do przeczytania przed snem, szedÅ‚ wÅ‚aÅ›nie jednÄ… zponurych ulic St.Genis.WybraÅ‚ siÄ™ do piekarni i sklepu serowarskiego, by kupić chleb ikawaÅ‚ek Appenzellera na Å›niadanie.PodszedÅ‚ do niego krÄ™py mężczyzna wyglÄ…dajÄ…cy na jakieÅ› trzydzieÅ›ci pięć lat.NosiÅ‚okulary, co byÅ‚o dość niezwykÅ‚e w Å›wiecie doskonale rozwiniÄ™tej keratotomii, a ubrany byÅ‚ wgranatowÄ… bluzÄ™.Tak jak Lloyd, miaÅ‚ krótko przystrzyżone wÅ‚osy, zgodnie z obowiÄ…zujÄ…cÄ…modÄ….Lloyd poczuÅ‚ ukÅ‚ucie paniki.MusiaÅ‚ oszaleć, by samotnie wyjść na ulicÄ™ po tym, jak półświata widziaÅ‚o jego twarz w telewizji.RozejrzaÅ‚ siÄ™ na boki, szukajÄ…c możliwych drógucieczki.Nie znalazÅ‚ żadnej.- Tak? - spytaÅ‚ z wahaniem.- Doktor Lloyd Simcoe? - mężczyzna mówiÅ‚ po angielsku z francuskim akcentem.Lloyd przeÅ‚knÄ…Å‚ gÅ‚oÅ›no Å›linÄ™.- Tak, to ja.- Jutro porozmawia z Bérangerem o przydzieleniu ochrony.Mężczyzna nagle chwyciÅ‚ dÅ‚oÅ„ Lloyda i zaczÄ…Å‚ niÄ… energicznie potrzÄ…sać.- Doktorze Simcoe, chciaÅ‚bym panu podziÄ™kować! - UniósÅ‚ lewÄ… dÅ‚oÅ„, jakby chciaÅ‚uprzedzić wszelkie protesty.- Tak, ja wiem, że nie planowaÅ‚ pan tego, co siÄ™ staÅ‚o i tak wieleosób zostaÅ‚o poszkodowanych.Ale muszÄ™ panu powiedzieć, że ta wizja to najlepsze, co mniew życiu spotkaÅ‚o.WywróciÅ‚a caÅ‚e moje życie do góry nogami.- Aha - rzuciÅ‚ Lloyd, uwalniajÄ…c dÅ‚oÅ„.- To miÅ‚o.- Tak, proszÄ™ pana, przed wizjÄ… byÅ‚em innym czÅ‚owiekiem.Nigdy nie wierzyÅ‚em w Boga,przenigdy, nawet jako dziecko.Ale w mojej wizji byÅ‚em w koÅ›ciele i modliÅ‚em siÄ™ z innymiwiernymi.- W koÅ›ciele w Å›rodÄ™ wieczorem?- WÅ‚aÅ›nie tak zareagowaÅ‚em, doktorze Simcoe! No, nie w chwili wizji, ale pózniej, kiedyogÅ‚osili w wiadomoÅ›ciach datÄ™.ModliÅ‚em siÄ™ w Å›rodÄ™ wieczorem! Ja! Tego bym siÄ™ po sobienie spodziewaÅ‚.No wiÄ™c nie mogÅ‚em udawać, że to siÄ™ nie dzieje, gdyż wiedziaÅ‚em, że wktórymÅ› momencie miÄ™dzy teraz a wtedy odnajdÄ™ swojÄ… drogÄ™.ZabraÅ‚em siÄ™ za BibliÄ™.poszedÅ‚em do ksiÄ™garni i jÄ… kupiÅ‚em.Nie zdawaÅ‚em sobie sprawy, że jest tyle rodzajówBiblii! Tyle różnych przekÅ‚adów! No, w każdym razie kupiÅ‚em wydanie, w którym sÅ‚owaJezusa wydrukowane sÄ… na czerwono i zaczÄ…Å‚em czytać.PomyÅ›laÅ‚em, no dobra, prÄ™dzej, czypózniej i tak mnie to spotka, równie dobrze mogÄ™ od razu sprawdzić, o co chodzi.I tak poprostu sobie czytaÅ‚em.nawet wszystkie te zaprawdy i te cudowne imiona brzmiÄ…ce niczymmuzyka: Abdiasz, Jebediasz, cóż za wspaniaÅ‚e imiona! Pewnie gdybym nie miaÅ‚ wizji, przeznajbliższych dwadzieÅ›cia jeden lat i tak bym w koÅ„cu do tego doszedÅ‚, ale dziÄ™ki panu,doktorze Simcoe, zaczÄ…Å‚em już teraz, w 2009 roku.Nigdy nie czuÅ‚em takiego spokoju,miÅ‚oÅ›ci.NaprawdÄ™ wyÅ›wiadczyÅ‚ mi pan ogromnÄ… przysÅ‚ugÄ™.Lloyd nie wiedziaÅ‚, co powiedzieć.- DziÄ™kujÄ™.- Ależ nie, to ja dziÄ™kujÄ™! - I ponownie potrzÄ…snÄ…Å‚ rÄ™kÄ… Lloyda, a potem ruszyÅ‚ w swojÄ…stronÄ™.Lloyd dotarÅ‚ do domu okoÅ‚o dwudziestej pierwszej.Bardzo tÄ™skniÅ‚ za Michiko i pomyÅ›laÅ‚, bydo niej zadzwonić, ale w Tokio byÅ‚a dopiero piÄ…ta rano, zbyt wczeÅ›nie na telefon.SchowaÅ‚ seri chleb i usiadÅ‚ przed telewizorem, by trochÄ™ odpocząć przed zabraniem siÄ™ za najnowszeraporty.PrzeskakiwaÅ‚ po kanaÅ‚ach, aż jego uwagÄ™ przykuÅ‚ szwajcarski program informacyjny, wktórym omawiano FuturospekcjÄ™.JakaÅ› dziennikarka prowadziÅ‚a poÅ‚Ä…czenie satelitarne zeStanami Zjednoczonymi.Lloyd rozpoznaÅ‚ jej rozmówcÄ™ po charakterystycznej, bujnejgrzywie rudobrÄ…zowych wÅ‚osów; byÅ‚ to ZdumiewajÄ…cy Aleksander, mistrz iluzji izdecydowany przeciwnik wszelkich teorii o rzekomych zjawiskach paranormalnych.Lloydwielokrotnie widziaÅ‚ go w telewizji, miÄ™dzy innymi w The Tonight Show.NaprawdÄ™nazywaÅ‚ siÄ™ Raymond Alexander i byÅ‚ profesorem na uniwersytecie Duke a.Wywiad najwyrazniej przeszedÅ‚ już postprodukcjÄ™, bo dziennikarka mówiÅ‚a po francusku,Alexander odpowiadaÅ‚ po angielsku, a gÅ‚os spoza wizji tÅ‚umaczyÅ‚ jego wypowiedzi nafrancuski.Samego Alexandra ledwo byÅ‚o sÅ‚ychać w tle.- Z pewnoÅ›ciÄ… widziaÅ‚ pan - powiedziaÅ‚a dziennikarka - wystÄ…pienie przedstawicielaCERN-u, który twierdzi, że wizje pokazywaÅ‚y jedynÄ… istniejÄ…cÄ… wersjÄ™ przyszÅ‚oÅ›ci.Lloyd aż siÄ™ wyprostowaÅ‚ na swoim miejscu.- Oui - powiedziaÅ‚ gÅ‚os tÅ‚umacza.- Ale to naturalnie absurd.W bardzo prosty sposóbmożna dowieść tego, że przyszÅ‚ość można samemu ksztaÅ‚tować.- Alexander poprawiÅ‚ siÄ™ nakrzeÅ›le.- W mojej wizji znajdowaÅ‚em siÄ™ w swoim mieszkaniu, a na biurku, tak jak i teraz,staÅ‚o to.- Alexander podniósÅ‚ ze stoÅ‚u w studio przycisk do papieru.Kamera zrobiÅ‚a na niegonajazd, by wszyscy mogli zobaczyć bryÅ‚kÄ™ malachitu z maÅ‚ym, zÅ‚otym triceratopsem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Mhm - potwierdziÅ‚ Rains.Lloyd popatrzyÅ‚, jak odchodzÄ… razem w noc.W koÅ„cu odezwaÅ‚ siÄ™ Louis, którego gÅ‚os, ztego co wiedziaÅ‚ Lloyd, zostaÅ‚ dograny w postprodukcji: - MyÅ›lÄ™, że to poczÄ…tek wspaniaÅ‚ejprzyjazni.- Widzicie paÅ„stwo? - rzuciÅ‚ Lloyd, odwracajÄ…c siÄ™ w stronÄ™ kamery i Shawa.- MożnaoglÄ…dać Sama grajÄ…cego Rickowi As Time Goes By , ale koniec i tak jest już ustalony.GdyoglÄ…da siÄ™ CasablankÄ™ po raz pierwszy, nie można spokojnie usiedzieć na miejscu zciekawoÅ›ci, czy lisa odejdzie z Victorem Laszlo, czy też zostanie z Rickiem Blainem.Aleodpowiedz zawsze byÅ‚a i bÄ™dzie taka sama: problemy dwóch maluczkich ludzi naprawdÄ™ nicnie znaczÄ… wobec caÅ‚ego, zwariowanego Å›wiata.- WiÄ™c twierdzi pan, że przyszÅ‚ość jest równie niezmienna co przeszÅ‚ość? - spytaÅ‚ Shaw,2Fragmenty filmu Casablanca przetÅ‚umaczono w oparciu o przekÅ‚ad Piotra ZieliÅ„skiego (przyp.tÅ‚um.).nieco bardziej powÄ…tpiewajÄ…co niż zazwyczaj.- DokÅ‚adnie tak.- Z caÅ‚ym szacunkiem, doktorze Simcoe, ale to chyba nie ma sensu.Na przykÅ‚ad co zwolnÄ… wolÄ…?Lloyd skrzyżowaÅ‚ rÄ™ce na piersi.- Wolna wola nie istnieje.- OczywiÅ›cie, że istnieje - zaprotestowaÅ‚ Shaw.Lloyd siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚.- WiedziaÅ‚em, że pan to powie.Czy raczej, każdy obserwujÄ…cy nasze kostkiMinkowskiego z zewnÄ…trz wiedziaÅ‚, że pan to powie.gdyż to już zostaÅ‚o ustalone, jakby ktoÅ›wyryÅ‚ to w granicie.- Ale jak to możliwe? Codziennie podejmujemy miliony decyzji, z których każda mawpÅ‚yw na naszÄ… przyszÅ‚ość.- Wczoraj również podjÄ…Å‚ pan milion decyzji i sÄ… one nieodwoÅ‚alne.nie ma możliwoÅ›ci,by je zmienić, bez wzglÄ™du na to, jak byÅ›my niektórych żaÅ‚owali.I jutro też podejmie panmilion decyzji.To niczego nie zmienia.SÄ…dzi pan, że ma pan wolnÄ… wolÄ™, ale wrzeczywistoÅ›ci tak nie jest.- Sprawdzmy, czy dobrze zrozumiaÅ‚em, doktorze Simcoe.Twierdzi pan, że wizje niepokazaÅ‚y jednego z możliwych wariantów przyszÅ‚oÅ›ci, ale faktycznÄ… przyszÅ‚ość, jedynÄ…, jakaistnieje.- Absolutnie! NaprawdÄ™ żyjemy we wszechÅ›wiecie blokowym Minkowskiego, a pojÄ™cieterazniejszoÅ›ci jest jedynie zÅ‚udzeniem.PrzyszÅ‚ość, terazniejszość i przeszÅ‚ość sÄ… równieprawdziwe i niezmienne.13- Doktor Simcoe?ByÅ‚ wczesny wieczór; Lloyd wreszcie skoÅ„czyÅ‚ ostatni z zaplanowanych wywiadów ichoć czekaÅ‚ na niego stos raportów do przeczytania przed snem, szedÅ‚ wÅ‚aÅ›nie jednÄ… zponurych ulic St.Genis.WybraÅ‚ siÄ™ do piekarni i sklepu serowarskiego, by kupić chleb ikawaÅ‚ek Appenzellera na Å›niadanie.PodszedÅ‚ do niego krÄ™py mężczyzna wyglÄ…dajÄ…cy na jakieÅ› trzydzieÅ›ci pięć lat.NosiÅ‚okulary, co byÅ‚o dość niezwykÅ‚e w Å›wiecie doskonale rozwiniÄ™tej keratotomii, a ubrany byÅ‚ wgranatowÄ… bluzÄ™.Tak jak Lloyd, miaÅ‚ krótko przystrzyżone wÅ‚osy, zgodnie z obowiÄ…zujÄ…cÄ…modÄ….Lloyd poczuÅ‚ ukÅ‚ucie paniki.MusiaÅ‚ oszaleć, by samotnie wyjść na ulicÄ™ po tym, jak półświata widziaÅ‚o jego twarz w telewizji.RozejrzaÅ‚ siÄ™ na boki, szukajÄ…c możliwych drógucieczki.Nie znalazÅ‚ żadnej.- Tak? - spytaÅ‚ z wahaniem.- Doktor Lloyd Simcoe? - mężczyzna mówiÅ‚ po angielsku z francuskim akcentem.Lloyd przeÅ‚knÄ…Å‚ gÅ‚oÅ›no Å›linÄ™.- Tak, to ja.- Jutro porozmawia z Bérangerem o przydzieleniu ochrony.Mężczyzna nagle chwyciÅ‚ dÅ‚oÅ„ Lloyda i zaczÄ…Å‚ niÄ… energicznie potrzÄ…sać.- Doktorze Simcoe, chciaÅ‚bym panu podziÄ™kować! - UniósÅ‚ lewÄ… dÅ‚oÅ„, jakby chciaÅ‚uprzedzić wszelkie protesty.- Tak, ja wiem, że nie planowaÅ‚ pan tego, co siÄ™ staÅ‚o i tak wieleosób zostaÅ‚o poszkodowanych.Ale muszÄ™ panu powiedzieć, że ta wizja to najlepsze, co mniew życiu spotkaÅ‚o.WywróciÅ‚a caÅ‚e moje życie do góry nogami.- Aha - rzuciÅ‚ Lloyd, uwalniajÄ…c dÅ‚oÅ„.- To miÅ‚o.- Tak, proszÄ™ pana, przed wizjÄ… byÅ‚em innym czÅ‚owiekiem.Nigdy nie wierzyÅ‚em w Boga,przenigdy, nawet jako dziecko.Ale w mojej wizji byÅ‚em w koÅ›ciele i modliÅ‚em siÄ™ z innymiwiernymi.- W koÅ›ciele w Å›rodÄ™ wieczorem?- WÅ‚aÅ›nie tak zareagowaÅ‚em, doktorze Simcoe! No, nie w chwili wizji, ale pózniej, kiedyogÅ‚osili w wiadomoÅ›ciach datÄ™.ModliÅ‚em siÄ™ w Å›rodÄ™ wieczorem! Ja! Tego bym siÄ™ po sobienie spodziewaÅ‚.No wiÄ™c nie mogÅ‚em udawać, że to siÄ™ nie dzieje, gdyż wiedziaÅ‚em, że wktórymÅ› momencie miÄ™dzy teraz a wtedy odnajdÄ™ swojÄ… drogÄ™.ZabraÅ‚em siÄ™ za BibliÄ™.poszedÅ‚em do ksiÄ™garni i jÄ… kupiÅ‚em.Nie zdawaÅ‚em sobie sprawy, że jest tyle rodzajówBiblii! Tyle różnych przekÅ‚adów! No, w każdym razie kupiÅ‚em wydanie, w którym sÅ‚owaJezusa wydrukowane sÄ… na czerwono i zaczÄ…Å‚em czytać.PomyÅ›laÅ‚em, no dobra, prÄ™dzej, czypózniej i tak mnie to spotka, równie dobrze mogÄ™ od razu sprawdzić, o co chodzi.I tak poprostu sobie czytaÅ‚em.nawet wszystkie te zaprawdy i te cudowne imiona brzmiÄ…ce niczymmuzyka: Abdiasz, Jebediasz, cóż za wspaniaÅ‚e imiona! Pewnie gdybym nie miaÅ‚ wizji, przeznajbliższych dwadzieÅ›cia jeden lat i tak bym w koÅ„cu do tego doszedÅ‚, ale dziÄ™ki panu,doktorze Simcoe, zaczÄ…Å‚em już teraz, w 2009 roku.Nigdy nie czuÅ‚em takiego spokoju,miÅ‚oÅ›ci.NaprawdÄ™ wyÅ›wiadczyÅ‚ mi pan ogromnÄ… przysÅ‚ugÄ™.Lloyd nie wiedziaÅ‚, co powiedzieć.- DziÄ™kujÄ™.- Ależ nie, to ja dziÄ™kujÄ™! - I ponownie potrzÄ…snÄ…Å‚ rÄ™kÄ… Lloyda, a potem ruszyÅ‚ w swojÄ…stronÄ™.Lloyd dotarÅ‚ do domu okoÅ‚o dwudziestej pierwszej.Bardzo tÄ™skniÅ‚ za Michiko i pomyÅ›laÅ‚, bydo niej zadzwonić, ale w Tokio byÅ‚a dopiero piÄ…ta rano, zbyt wczeÅ›nie na telefon.SchowaÅ‚ seri chleb i usiadÅ‚ przed telewizorem, by trochÄ™ odpocząć przed zabraniem siÄ™ za najnowszeraporty.PrzeskakiwaÅ‚ po kanaÅ‚ach, aż jego uwagÄ™ przykuÅ‚ szwajcarski program informacyjny, wktórym omawiano FuturospekcjÄ™.JakaÅ› dziennikarka prowadziÅ‚a poÅ‚Ä…czenie satelitarne zeStanami Zjednoczonymi.Lloyd rozpoznaÅ‚ jej rozmówcÄ™ po charakterystycznej, bujnejgrzywie rudobrÄ…zowych wÅ‚osów; byÅ‚ to ZdumiewajÄ…cy Aleksander, mistrz iluzji izdecydowany przeciwnik wszelkich teorii o rzekomych zjawiskach paranormalnych.Lloydwielokrotnie widziaÅ‚ go w telewizji, miÄ™dzy innymi w The Tonight Show.NaprawdÄ™nazywaÅ‚ siÄ™ Raymond Alexander i byÅ‚ profesorem na uniwersytecie Duke a.Wywiad najwyrazniej przeszedÅ‚ już postprodukcjÄ™, bo dziennikarka mówiÅ‚a po francusku,Alexander odpowiadaÅ‚ po angielsku, a gÅ‚os spoza wizji tÅ‚umaczyÅ‚ jego wypowiedzi nafrancuski.Samego Alexandra ledwo byÅ‚o sÅ‚ychać w tle.- Z pewnoÅ›ciÄ… widziaÅ‚ pan - powiedziaÅ‚a dziennikarka - wystÄ…pienie przedstawicielaCERN-u, który twierdzi, że wizje pokazywaÅ‚y jedynÄ… istniejÄ…cÄ… wersjÄ™ przyszÅ‚oÅ›ci.Lloyd aż siÄ™ wyprostowaÅ‚ na swoim miejscu.- Oui - powiedziaÅ‚ gÅ‚os tÅ‚umacza.- Ale to naturalnie absurd.W bardzo prosty sposóbmożna dowieść tego, że przyszÅ‚ość można samemu ksztaÅ‚tować.- Alexander poprawiÅ‚ siÄ™ nakrzeÅ›le.- W mojej wizji znajdowaÅ‚em siÄ™ w swoim mieszkaniu, a na biurku, tak jak i teraz,staÅ‚o to.- Alexander podniósÅ‚ ze stoÅ‚u w studio przycisk do papieru.Kamera zrobiÅ‚a na niegonajazd, by wszyscy mogli zobaczyć bryÅ‚kÄ™ malachitu z maÅ‚ym, zÅ‚otym triceratopsem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]