[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie powiedział nic więcej, więc i ona się nie odezwała.Odwróciła się do okna w nadziei, że Gabe zrozumie aluzję.Na szczęście zrozumiał.Reszta drogi upłynęła im w milczeniu.Dopiero gdyGabe zaczął szukać miejsca na żwirowym parkingu, Elle rozejrzała się po okolicy. Chyba żartujesz. Dlaczego? No niech go, naprawdę wydawał się zaskoczony. Nie pójdę tam. Jakby sam parking nie był jeszcze dostateczniepaskudny, obłażąca farba i kraty w oknie ostatecznie przekonały Elle, że należytrzymać się z daleka od tego lokalu.Jeszcze nigdy nie jadła w restauracji, która takwyglądała, i nie zamierzała próbować. Lou ma najlepsze burgery w mieście. Nie obchodzi mnie to.Nie chcę dać się zastrzelić w jakiejś burdzie.Gabe miał czelność się roześmiać. Dramatyzujesz. Wysiadł.Wciąż jeszcze protestowała, gdy otworzył jejdrzwi. Zrobimy tak.Jesteśmy tu, więc zamierzam coś zjeść.Jeśli ty nie maszochoty, możesz zaczekać w samochodzie albo po prostu mi towarzyszyć.Twójwybór.To nie był żaden wybór i doskonale o tym wiedział.Jeśli coś przerażało jąbardziej niż jedzenie w tej spelunie, to niewątpliwie było to wizja samotnegoczekania na parkingu.Bóg jeden wiedział, co ją tam mogło spotkać.Przycisnęłatorebkę do piersi i wygramoliła się z samochodu, powtarzając sobie, że to tylkolunch.Mogła przeżyć jeden posiłek bez ciskania przedmiotami w tę jego wieczniezadowoloną twarz.Naprawdę.Podążyła za Gabe em do pubu i zatrzymała się tuż za drzwiami, żebyprzyzwyczaić oczy do półmroku.Jasny szlag, przecież mogła dostać żółtaczki odsamego siedzenia przy jednym z tych brudnych stołów.Może czekanie wsamochodzie to jednak nie był aż taki zły pomysł.Zanim jednak zdążyła wrócić dodrzwi, Gabe chwycił ją za rękę i przeprowadził przez salę.W lokalu nie było nikogoz wyjątkiem trzech starszych mężczyzn po jednej stronie baru i grupki kobiet podrugiej.Mężczyzni idealnie wpisywali się w obraz typowego klienta podejrzanegobaru mieli zgarbione plecy, znoszone ubrania i wiele lat ciężkiej pracy za sobą.Kobiety były zatrudnione w nieco innym fachu.Elle wiedziała, że nie powinnaoceniać ludzi po ubraniu, ale, kurczę, kto przychodzi w takie miejsce w mini iczternastocentymetrowych szpilkach? Nie wspominając już o intensywnymmakijażu.Elle zerknęła na zegarek, by sprawdzić, czy przypadkiem nie przeniosła sięw czasie albo nie zgubiła gdzieś dnia.Jednak wciąż była dwunasta w południe.Gabe pchnął ją lekko w kierunku ławy na tyłach pomieszczenia.Wzdrygnęłasię, czując pod udami pęknięcia sztucznej skóry.Może teraz właśnie sięgała dna.Super.Barman nawet nie podszedł do stolika.Wychylił się tylko przez bar. Co podać? wrzasnął. Dwa burgery, Budweisera i. zerknął na nią Colę light..colę light dokończył Gabe. Robi się. Barman znikł za drzwiczkami prowadzącymi na zaplecze.Albo poszedł zająć się zamówieniem, albo, co sugerował jego ton, zrobił sobieprzerwę na papierosa. Kurczę, a może poszedł do Narnii? Co?O nie, znowu nie chciała powiedzieć tego głośno. Nie wierzę, że mnie tu przywiozłeś. A co jest nie tak z tym miejscem? Gabe rozejrzał się, jakby kompletnienie rozumiał problemu.Nic dziwnego.Pewnie chętnie chadzał do podobnych lokali.Nie przyszło mu do głowy, że Elle poczuje się tu niezręcznie.Kolejny powód, dlaktórego sobotnia noc zasługiwała na ogromne X w kolumnie błędy.Przesunęła się, usiłując przybrać taką pozycję, żeby rozdarcie w obiciu ławynie wrzynało jej się w udo.Pewnie by się udało, gdyby nie fakt, że całe obicie byłozniszczone.I, serio, nie chciała wiedzieć, dlaczego wydawało się również lepkie.Potym lunchu zamierzała wziąć kąpiel w płynie do dezynfekcji.Zanim sytuacja zrobiła się jeszcze bardziej niezręczna, wrócił barman, niosącdwa talerze z burgerami i frytkami.Jedzenie przynajmniej wyglądało zjadliwie,czego Elle się nie spodziewała.Ucieszyła się, bo każdy kęs przybliżał ją dowydostania się z tego miejsca i powrotu do galerii. Rozdział 6Gabe patrzył, jak Elle nieufnie skubie jedzenie.Już chciał zażartować, ale wostatniej chwili ugryzł się w język.Miał dziwne wrażenie, że dziewczyna chcedzgnąć go w oko widelcem i, sądząc po wyrazie jej twarzy, wierzyła, że burgery sąrobione z psiego mięsa.Już teraz wyglądała, jakby robiło jej się niedobrze, aleoczywiście jako prawdziwa dama nigdy by tego nie przyznała.Zaczęła natomiast jeśćfrytki.widelcem.Zamarł na moment, zastanawiając się, czy Elle oczekuje tego samego odniego.Gabe nigdy nie czuł się tak niezręcznie w niczyim towarzystwie.Możepowinien był ją zabrać do jakiegoś wymuskanego lokalu, ale nie pasował do takichmiejsc.Nigdy mu się tam nie podobało [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Nie powiedział nic więcej, więc i ona się nie odezwała.Odwróciła się do okna w nadziei, że Gabe zrozumie aluzję.Na szczęście zrozumiał.Reszta drogi upłynęła im w milczeniu.Dopiero gdyGabe zaczął szukać miejsca na żwirowym parkingu, Elle rozejrzała się po okolicy. Chyba żartujesz. Dlaczego? No niech go, naprawdę wydawał się zaskoczony. Nie pójdę tam. Jakby sam parking nie był jeszcze dostateczniepaskudny, obłażąca farba i kraty w oknie ostatecznie przekonały Elle, że należytrzymać się z daleka od tego lokalu.Jeszcze nigdy nie jadła w restauracji, która takwyglądała, i nie zamierzała próbować. Lou ma najlepsze burgery w mieście. Nie obchodzi mnie to.Nie chcę dać się zastrzelić w jakiejś burdzie.Gabe miał czelność się roześmiać. Dramatyzujesz. Wysiadł.Wciąż jeszcze protestowała, gdy otworzył jejdrzwi. Zrobimy tak.Jesteśmy tu, więc zamierzam coś zjeść.Jeśli ty nie maszochoty, możesz zaczekać w samochodzie albo po prostu mi towarzyszyć.Twójwybór.To nie był żaden wybór i doskonale o tym wiedział.Jeśli coś przerażało jąbardziej niż jedzenie w tej spelunie, to niewątpliwie było to wizja samotnegoczekania na parkingu.Bóg jeden wiedział, co ją tam mogło spotkać.Przycisnęłatorebkę do piersi i wygramoliła się z samochodu, powtarzając sobie, że to tylkolunch.Mogła przeżyć jeden posiłek bez ciskania przedmiotami w tę jego wieczniezadowoloną twarz.Naprawdę.Podążyła za Gabe em do pubu i zatrzymała się tuż za drzwiami, żebyprzyzwyczaić oczy do półmroku.Jasny szlag, przecież mogła dostać żółtaczki odsamego siedzenia przy jednym z tych brudnych stołów.Może czekanie wsamochodzie to jednak nie był aż taki zły pomysł.Zanim jednak zdążyła wrócić dodrzwi, Gabe chwycił ją za rękę i przeprowadził przez salę.W lokalu nie było nikogoz wyjątkiem trzech starszych mężczyzn po jednej stronie baru i grupki kobiet podrugiej.Mężczyzni idealnie wpisywali się w obraz typowego klienta podejrzanegobaru mieli zgarbione plecy, znoszone ubrania i wiele lat ciężkiej pracy za sobą.Kobiety były zatrudnione w nieco innym fachu.Elle wiedziała, że nie powinnaoceniać ludzi po ubraniu, ale, kurczę, kto przychodzi w takie miejsce w mini iczternastocentymetrowych szpilkach? Nie wspominając już o intensywnymmakijażu.Elle zerknęła na zegarek, by sprawdzić, czy przypadkiem nie przeniosła sięw czasie albo nie zgubiła gdzieś dnia.Jednak wciąż była dwunasta w południe.Gabe pchnął ją lekko w kierunku ławy na tyłach pomieszczenia.Wzdrygnęłasię, czując pod udami pęknięcia sztucznej skóry.Może teraz właśnie sięgała dna.Super.Barman nawet nie podszedł do stolika.Wychylił się tylko przez bar. Co podać? wrzasnął. Dwa burgery, Budweisera i. zerknął na nią Colę light..colę light dokończył Gabe. Robi się. Barman znikł za drzwiczkami prowadzącymi na zaplecze.Albo poszedł zająć się zamówieniem, albo, co sugerował jego ton, zrobił sobieprzerwę na papierosa. Kurczę, a może poszedł do Narnii? Co?O nie, znowu nie chciała powiedzieć tego głośno. Nie wierzę, że mnie tu przywiozłeś. A co jest nie tak z tym miejscem? Gabe rozejrzał się, jakby kompletnienie rozumiał problemu.Nic dziwnego.Pewnie chętnie chadzał do podobnych lokali.Nie przyszło mu do głowy, że Elle poczuje się tu niezręcznie.Kolejny powód, dlaktórego sobotnia noc zasługiwała na ogromne X w kolumnie błędy.Przesunęła się, usiłując przybrać taką pozycję, żeby rozdarcie w obiciu ławynie wrzynało jej się w udo.Pewnie by się udało, gdyby nie fakt, że całe obicie byłozniszczone.I, serio, nie chciała wiedzieć, dlaczego wydawało się również lepkie.Potym lunchu zamierzała wziąć kąpiel w płynie do dezynfekcji.Zanim sytuacja zrobiła się jeszcze bardziej niezręczna, wrócił barman, niosącdwa talerze z burgerami i frytkami.Jedzenie przynajmniej wyglądało zjadliwie,czego Elle się nie spodziewała.Ucieszyła się, bo każdy kęs przybliżał ją dowydostania się z tego miejsca i powrotu do galerii. Rozdział 6Gabe patrzył, jak Elle nieufnie skubie jedzenie.Już chciał zażartować, ale wostatniej chwili ugryzł się w język.Miał dziwne wrażenie, że dziewczyna chcedzgnąć go w oko widelcem i, sądząc po wyrazie jej twarzy, wierzyła, że burgery sąrobione z psiego mięsa.Już teraz wyglądała, jakby robiło jej się niedobrze, aleoczywiście jako prawdziwa dama nigdy by tego nie przyznała.Zaczęła natomiast jeśćfrytki.widelcem.Zamarł na moment, zastanawiając się, czy Elle oczekuje tego samego odniego.Gabe nigdy nie czuł się tak niezręcznie w niczyim towarzystwie.Możepowinien był ją zabrać do jakiegoś wymuskanego lokalu, ale nie pasował do takichmiejsc.Nigdy mu się tam nie podobało [ Pobierz całość w formacie PDF ]