[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- PocaÅ‚owaÅ‚a go w poli­czek.- To jest Cian, a ten dzielny rumak nazywa siÄ™ Vlad.Niech któryÅ› z lu­dzi zabierze go do stajni, dopilnuje, żeby zostaÅ‚ oporzÄ…dzony i nakarmiony.- Ja czy koÅ„? - wymamrotaÅ‚ Cian, ale Moira udaÅ‚a, że go nie sÅ‚yszy.- Każ powiedzieć mojemu wujowi, że wróciliÅ›my i czekamy na niegow salonie.- W tej chwili, wasza wysokość.Moira poprowadziÅ‚a ich przez dziedziniec do szerokiego Å‚uku, pod któ­rym czekaÅ‚y już na nich otwarte drzwi.- NiezÅ‚Ä… tu masz chatÄ™ - mruknęła Blair - lordzie Larkinie.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do niej Å‚obuzersko.- Niewielka, ale zawsze to dom.Tak naprawdÄ™ mój dom rodzinny jestdaleko stÄ…d.Mój ojciec bÄ™dzie sprawowaÅ‚ obowiÄ…zki wÅ‚adcy, dopóki Moiranie zostanie królowÄ….- O ile jest mi to pisane - rzuciÅ‚a Moira przez ramiÄ™.- O ile jest ci to pisane - zgodziÅ‚ siÄ™ Larkin.W wielkim holu zapalono pochodnie, wiÄ™c Blair przypuszczaÅ‚a, że wieśćo powrocie księżniczki już siÄ™ rozeszÅ‚a.Na podÅ‚odze byÅ‚y uÅ‚ożone z pÅ‚ytdwa symbole z flag, claddaugh unosiÅ‚ siÄ™ nad gÅ‚owÄ… smoka.Te same symbole znajdowaÅ‚y siÄ™ na szklanej kopule nad ich gÅ‚owami.Blair zdążyÅ‚a tylko zobaczyć ciężkie meble i kolorowe gobeliny i poczućzapach róż, bo od razu zaczÄ™li wspinać siÄ™ na krÄ™te schody. - Zamek stoi od ponad dwustu lat - opowiadaÅ‚ Larkin.- ZostaÅ‚ wybu­dowany na rozkaz bogów, na wzgórzu zwanym Rioga, co znaczy  królew­ski".Od tamtej pory mieszkajÄ… w nim wszyscy wÅ‚adcy Geallii.Blair spojrzaÅ‚a przez ramiÄ™ na GlennÄ™.- Przy tym BiaÅ‚y Dom wyglÄ…da jak chatka.Blair nigdy w życiu nie nazwaÅ‚aby pokoju, do którego weszli, salonem.Pomieszczenie byÅ‚o ogromne, o wysokim suficie, a na przeciwlegÅ‚ej Å›cianiezbudowano wysoki kominek tak wielki, że w Å›rodku mogÅ‚oby stanąć piÄ™­cioro ludzi.Pod gzymsem z bÅ‚Ä™kitnego marmuru buzowaÅ‚ ogieÅ„.MalowidÅ‚o Å›cienne nad kominkiem przedstawiaÅ‚o sceny z historii Geal­lii, jak przypuszczaÅ‚a Blair.W sali staÅ‚o kilka dÅ‚ugich, niskich Å‚aw przykrytych materiÄ… bursztyno­wego koloru.KrzesÅ‚a o wysokich, ozdobnych oparciach przysuniÄ™to do sto­Å‚u, na którym sÅ‚udzy ustawiali już puchary i kielichy, rozstawiali paterypeÅ‚ne jabÅ‚ek i gruszek, półmiski z chlebem i serem.Zciany pokrywaÅ‚y obrazy i gobeliny, a podÅ‚ogÄ™ wzorzyste dywany.W wy­sokich, srebrnych kandelabrach migotaÅ‚y Å›wiece.Jedna ze sÅ‚użących, o ponÄ™tnych ksztaÅ‚tach i dÅ‚ugich, zÅ‚otych lokach dyg­nęła dworsko przed MoirÄ….- Pani, dziÄ™kujemy bogom za twój powrót.I za twój, milordzie.Gdy spojrzaÅ‚a na Larkina, w jej oczach pojawiÅ‚ siÄ™ bÅ‚ysk, na którego wi­dok Blair uniosÅ‚a brwi.- Isleen.CieszÄ™ siÄ™, że ciÄ™ widzÄ™.- Moira ujęła jej obie dÅ‚onie.- Czytwoja matka jest zdrowa?- Tak, pani.RozpÅ‚akaÅ‚a siÄ™ z radoÅ›ci.- Powiedz jej, że niedÅ‚ugo jÄ… zobaczÄ™.I przygotuj komnaty dla naszychgoÅ›ci.- Moira odeszÅ‚a z niÄ… na bok, by wyjaÅ›nić, czego potrzebuje.Larkin już zmierzaÅ‚ do stoÅ‚u z jedzeniem.OdÅ‚amaÅ‚ pajdÄ™ chleba, a po­tem szeroki kawaÅ‚ sera i zÅ‚ożyÅ‚ jedno z drugim.- Ach, smakuje jak w domu - powiedziaÅ‚ z peÅ‚nymi ustami.- Chodz,Blair, spróbuj tego.Zanim zdążyÅ‚a zaprotestować, już wkÅ‚adaÅ‚ jej kawaÅ‚ek do ust.- Dobre - pochwaliÅ‚a.- Dobre? Fantastyczne i najlepsze.A co tu mamy? - UniósÅ‚ kielich.-Wino? Glenno, napijesz siÄ™ trochÄ™, prawda?- Och, przyda mi siÄ™.- Nic siÄ™ nie zmieniÅ‚o - dobiegÅ‚ ich gÅ‚os od strony drzwi.Mężczyzna,który w nich staÅ‚, wysoki, dobrze zbudowany, z wÅ‚osami przyprószonymi ob­ficie siwiznÄ…, nie spuszczaÅ‚ oczu z Larkina.- Blisko jedzenia i w otoczeniupiÄ™knych kobiet.- Tato.Spotkali siÄ™ na Å›rodku sali i padli sobie w ramiona.Blair widziaÅ‚a twarzmężczyzny, malujÄ…ce siÄ™ na niej uczucia.CiemnozÅ‚ote oczy byÅ‚y takie sa­nie jak Larkina.Mężczyzna ujÄ…Å‚ twarz syna w wielkie dÅ‚onie i mocno pocaÅ‚owaÅ‚ gow usta. - Nie budziÅ‚em twojej matki.ChciaÅ‚em być pewny, zanim znów dam jejnadziejÄ™.- PójdÄ™ do niej, jak tylko bÄ™dÄ™ mógÅ‚.JesteÅ› zdrów.Dobrze wyglÄ…dasz,choć wydajesz siÄ™ trochÄ™ zmÄ™czony.- Sen nie przychodziÅ‚ mi Å‚atwo w ostatnich tygodniach.JesteÅ› ranny?- Nie martw siÄ™, to nic poważnego.- Nie martwiÄ™ siÄ™.WróciÅ‚eÅ› do domu.- OdwróciÅ‚ siÄ™ z uÅ›miechem,w którym Blair znowu zobaczyÅ‚a Larkina.- Moiro!- Panie.- GÅ‚os jej siÄ™ zaÅ‚amaÅ‚, pobiegÅ‚a do siwowÅ‚osego mężczyzny.OtoczyÅ‚a go ramionami, gdy uniósÅ‚ jÄ… nad podÅ‚ogÄ™.- Przepraszam, przepra­szam, że ci go zabraÅ‚am, że tak bardzo siÄ™ przeze mnie martwiÅ‚eÅ›.- WróciliÅ›cie, to najważniejsze, cali i zdrowi.I przyprowadziliÅ›cie go­Å›ci.- PostawiÅ‚ MoirÄ™ z powrotem na ziemi.- JesteÅ›cie tu wszyscy mile wi­dziani.- To ojciec Larkina i brat mojej matki, książę Riddock.Panie, chciaÅ‚a­bym ci przedstawić moich przyjaciół, najlepszych, jakich znam.Moira przedstawiaÅ‚a wszystkich po kolei, a Larkin zza pleców ojca po­kazywaÅ‚ im, że majÄ… skÅ‚onić siÄ™ lub dygnąć.Blair zdecydowaÅ‚a siÄ™ naukÅ‚on, i tak czuÅ‚a siÄ™ wystarczajÄ…co gÅ‚upio.- Tak wiele mamy ci do opowiedzenia - zaczęła Moira.- UsiÄ…dzmy.Lar­kin, drzwi, proszÄ™.Potrzebujemy prywatnoÅ›ci.Riddock sÅ‚uchaÅ‚, przerywajÄ…c jej od czasu do czasu, by poprosić o po­wtórzenie lub wyjaÅ›nienie, zadawaÅ‚ pytania synowi i pozostaÅ‚ym.Blair niemal widziaÅ‚a, jak ciężar tego, co sÅ‚yszy, kÅ‚adzie siÄ™ na jego bar­kach, a wraz z nim rodzi siÄ™ ponura determinacja.- ByÅ‚y inne ataki, co najmniej sześć, odkÄ…d.- Riddock zawahaÅ‚ siÄ™ nachwilÄ™ - odkÄ…d wyjechaliÅ›cie.ZrobiÅ‚em co w mojej mocy, żeby postÄ™powaćtak, jak mi nakazaÅ‚aÅ› w liÅ›cie, Moiro, ostrzegaÅ‚em ludzi, by nie wychodziliz domów po zmierzchu i nie zapraszali obcych, ale nawyki i tradycjÄ™ trud­no zmienić.Ci, którzy tego nie uczynili, zginÄ™li.PrzyjrzaÅ‚ siÄ™ uważnie Cianowi siedzÄ…cemu na drugim kraÅ„cu dÅ‚ugiego stoÅ‚u.- Mówisz, że mamy mu zaufać, choć jest jednym z nich.Demon w ludz­kiej skórze.-  Zaufanie" to wielkie sÅ‚owo.- Cian obieraÅ‚ bezmyÅ›lnie jabÅ‚ko.-  To­lerancja" może bÄ™dzie lepszym okreÅ›leniem i Å‚atwiej wam przyjdzie.- On walczyÅ‚ razem z nami - zaczÄ…Å‚ Larkin.- PrzelewaÅ‚ z nami krew.- Jest moim bratem - powiedziaÅ‚ Hoyt chÅ‚odno.- JeÅ›li jemu nie możnazaufać, to mnie także nie.- Ani żadnemu z nas - dokoÅ„czyÅ‚a Glenna.- ZżyliÅ›cie siÄ™ ze sobÄ… przez te tygodnie.To zrozumiaÅ‚e.- Riddock wy­piÅ‚ maÅ‚y Å‚yk wina, nie spuszczajÄ…c czujnego wzroku z Ciana [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl