X




[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziałam jednak, że gdybym znowu zobaczyła ten uśmieszek na twarzy tegoparszywego drania, dużo łatwiej byłoby mi pociągnąć za spust.- Lucy.- Spokojny głos Marie dobiegł gdzieś spoza mnie.- Puść go i odłóż broń.- Na pewno coś wiesz - powiedziałam, ignorując prośbę Marie.- Skąd wziąłeśinformację o chacie?- Tamten koleś zadzwonił do mnie na komórkę! Przysięgam, nie wiem, gdzie on jest!- Z jakiego numeru?- Nie wiem, z amerykańskiego!Nigdy w życiu nie przypuszczałam, że ktoś kiedyś będzie się mnie tak potwornie bał.Ronny sprawiał wrażenie szczerego, teraz, kiedy na szali znajdowało się jego życie, byłwiarygodnym zródłem informacji.Jednak nic z tego, co powiedział, w żaden sposób nieułatwiało znalezienia zaginionych.Dławiła mnie czarna rozpacz, w tej chwili nie liczyło siędla mnie nic poza tym, żeby odzyskać Jeremiaha, inaczej wiedziałam, że zwariuję.- Liczę do trzech.Raz.- Lucy, natychmiast go wypuść!- Dwa.- C�chulainn!Zamrugałam, nie rozumiejąc, co powiedział.- Kto to?- C�chulainn, pub w Londynie.- Ronny trząsł się tak mocno, że bałam się, że spadnę.- Tylko raz widziałem się z nim osobiście.Gówno wiem o tym twoim facecie, ale p.proszę,nie zabijaj mnie.Jego błagania w końcu mnie dotknęły.Wpatrywałam się w broń w mojej dłoni,czułam wstyd.Nagle zebrało mi się na wymioty, pistolet wysunął mi się z ręki i z brzękiemupadł na linoleum.Znów chwyciły mnie czyjeś dłonie, odciągnęły od Ronny egoi przycisnęły twarzą do podłogi.Z harmidru wyróżniał się podniesiony głos Ronny ego, alebyłam za bardzo pogrążona w rozpaczy, żeby go słuchać.Nade mną cały czas rozlegały siękrzyki, wykręcono mi ręce i założono kajdanki.Dusił mnie szloch, brakowało mi tchu.Zamknęłam oczy, przytuliłam policzek do zimnej podłogi i starałam się zapomnieć o przerażeniu, jakie kilka chwil wcześniej widziałamw tych brązowych oczach.Rozdzierało mnie poczucie winy, zastanawiałam się, jak bardzonarozrabiałam.- Musicie mnie chronić - paplał Ronny.W jego głosie nadal słychać było strach.-Jeżeli się dowie, że coś wam powiedziałem.- Zaprowadzcie go do pokoju przesłuchań, ja się zajmę dziewczyną.Ostry głos Marie przedarł się przez moje mroczne myśli.Dwaj postawni mężczyznikazali mi się podnieść.Rozkaz był dziwny, biorąc pod uwagę kajdanki i bolącą kostkę.Adrenalina szybko opadła i ból stał się silniejszy.Wysilałam się, żeby utrzymać równowagę,stojąc na jednej stopie.Bałam się chwili, w której będę musiała iść.- Nie mogę pozwolić na takie wybryki, pani Delacourt.Właściwie spodziewałam się, że zostanę gdzieś zamknięta, więc zdziwiłam się, kiedypoprowadzili mnie do pokoju, w którym znajdowałam się wcześniej.Zobaczyłam, że Marieoddaje agentce Anderson jej broń.- Staraj się, żeby nic takiego się nie powtórzyło - powiedziała oschłym tonem,a Anderson zagryzła wargi, zaczerwieniona.- Proszę powiadomić swoją agencję, żezajmiemy się panią Delacourt.Ochroniarze posadzili mnie na krześle.Lucas stał, opierając się ciężko o stojącyw pobliżu stolik.- Co jej zrobiliście? - spytał kategorycznie, ruszając w moją stronę.Drogę zablokowalimu agenci.- Uspokój się, Loki, nic jej nie jest.Kajdanki ma po to, żeby nie zrobiła już nicgłupiego.Odwróciłam wzrok, za bardzo zawstydzona, żeby na nich patrzeć.Nie mogłampozbyć się z myśli obrazu twarzy Ronny ego.Strach, jaki zobaczyłam w jego oczach, nieprzestawał mnie dręczyć.Zrobiło mi się potwornie smutno, walczyłam, żeby się nierozpłakać.Ostatnio za dużo było łez, a w tej sytuacji nie miałam prawa użalać się nad sobą.Marie wyszła, a Lucas usiadł ostrożnie obok mnie.Głowę miałam odwróconą, niechciałam, żeby widział mój ból.Milczał o wiele dłużej, niż mogłabym przypuszczać.W końcu się odezwał.- Mógłbym ci zdjąć te kajdanki, gdybyś chciała.Nie odpowiedziałam, wpatrywałam się w swoje kolana.Lucas wziął głęboki oddech.- Nie jesteś winna temu, co tam się stało.- Poważnie? - Zganiłam go wzrokiem.- Ukradłam pistolet Anderson, przystawiłam go Ronny emu do skroni, żeby zmusić go do mówienia.Jakim cudem to nie moja wina?- Męczennica.- Uniósł jedną brew, słysząc moje wyznanie.- Zastanów się, Lucy.Zrobiłabyś coś takiego, gdybyś przez Rusha nie znalazła się w takiej sytuacji?Nie chciałam się zgodzić z jego tokiem rozumowania, ale milczałam.- Powiedział coś? - spytał w końcu Lucas.Pokręciłam przecząco głową i przełknęłam ślinę.Coraz bardziej ściskało mniew piersiach.- Boję się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.