[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WiedziaÅ‚am jednak, że gdybym znowu zobaczyÅ‚a ten uÅ›mieszek na twarzy tegoparszywego drania, dużo Å‚atwiej byÅ‚oby mi pociÄ…gnąć za spust.- Lucy.- Spokojny gÅ‚os Marie dobiegÅ‚ gdzieÅ› spoza mnie.- Puść go i odłóż broÅ„.- Na pewno coÅ› wiesz - powiedziaÅ‚am, ignorujÄ…c proÅ›bÄ™ Marie.- SkÄ…d wziÄ…Å‚eÅ›informacjÄ™ o chacie?- Tamten koleÅ› zadzwoniÅ‚ do mnie na komórkÄ™! PrzysiÄ™gam, nie wiem, gdzie on jest!- Z jakiego numeru?- Nie wiem, z amerykaÅ„skiego!Nigdy w życiu nie przypuszczaÅ‚am, że ktoÅ› kiedyÅ› bÄ™dzie siÄ™ mnie tak potwornie baÅ‚.Ronny sprawiaÅ‚ wrażenie szczerego, teraz, kiedy na szali znajdowaÅ‚o siÄ™ jego życie, byÅ‚wiarygodnym zródÅ‚em informacji.Jednak nic z tego, co powiedziaÅ‚, w żaden sposób nieuÅ‚atwiaÅ‚o znalezienia zaginionych.DÅ‚awiÅ‚a mnie czarna rozpacz, w tej chwili nie liczyÅ‚o siÄ™dla mnie nic poza tym, żeby odzyskać Jeremiaha, inaczej wiedziaÅ‚am, że zwariujÄ™.- LiczÄ™ do trzech.Raz.- Lucy, natychmiast go wypuść!- Dwa.- Cúchulainn!ZamrugaÅ‚am, nie rozumiejÄ…c, co powiedziaÅ‚.- Kto to?- Cúchulainn, pub w Londynie.- Ronny trzÄ…sÅ‚ siÄ™ tak mocno, że baÅ‚am siÄ™, że spadnÄ™.- Tylko raz widziaÅ‚em siÄ™ z nim osobiÅ›cie.Gówno wiem o tym twoim facecie, ale p.proszÄ™,nie zabijaj mnie.Jego bÅ‚agania w koÅ„cu mnie dotknęły.WpatrywaÅ‚am siÄ™ w broÅ„ w mojej dÅ‚oni,czuÅ‚am wstyd.Nagle zebraÅ‚o mi siÄ™ na wymioty, pistolet wysunÄ…Å‚ mi siÄ™ z rÄ™ki i z brzÄ™kiemupadÅ‚ na linoleum.Znów chwyciÅ‚y mnie czyjeÅ› dÅ‚onie, odciÄ…gnęły od Ronny egoi przycisnęły twarzÄ… do podÅ‚ogi.Z harmidru wyróżniaÅ‚ siÄ™ podniesiony gÅ‚os Ronny ego, alebyÅ‚am za bardzo pogrążona w rozpaczy, żeby go sÅ‚uchać.Nade mnÄ… caÅ‚y czas rozlegaÅ‚y siÄ™krzyki, wykrÄ™cono mi rÄ™ce i zaÅ‚ożono kajdanki.DusiÅ‚ mnie szloch, brakowaÅ‚o mi tchu.Zamknęłam oczy, przytuliÅ‚am policzek dozimnej podÅ‚ogi i staraÅ‚am siÄ™ zapomnieć o przerażeniu, jakie kilka chwil wczeÅ›niej widziaÅ‚amw tych brÄ…zowych oczach.RozdzieraÅ‚o mnie poczucie winy, zastanawiaÅ‚am siÄ™, jak bardzonarozrabiaÅ‚am.- Musicie mnie chronić - paplaÅ‚ Ronny.W jego gÅ‚osie nadal sÅ‚ychać byÅ‚o strach.-Jeżeli siÄ™ dowie, że coÅ› wam powiedziaÅ‚em.- Zaprowadzcie go do pokoju przesÅ‚uchaÅ„, ja siÄ™ zajmÄ™ dziewczynÄ….Ostry gÅ‚os Marie przedarÅ‚ siÄ™ przez moje mroczne myÅ›li.Dwaj postawni mężczyznikazali mi siÄ™ podnieść.Rozkaz byÅ‚ dziwny, biorÄ…c pod uwagÄ™ kajdanki i bolÄ…cÄ… kostkÄ™.Adrenalina szybko opadÅ‚a i ból staÅ‚ siÄ™ silniejszy.WysilaÅ‚am siÄ™, żeby utrzymać równowagÄ™,stojÄ…c na jednej stopie.BaÅ‚am siÄ™ chwili, w której bÄ™dÄ™ musiaÅ‚a iść.- Nie mogÄ™ pozwolić na takie wybryki, pani Delacourt.WÅ‚aÅ›ciwie spodziewaÅ‚am siÄ™, że zostanÄ™ gdzieÅ› zamkniÄ™ta, wiÄ™c zdziwiÅ‚am siÄ™, kiedypoprowadzili mnie do pokoju, w którym znajdowaÅ‚am siÄ™ wczeÅ›niej.ZobaczyÅ‚am, że Marieoddaje agentce Anderson jej broÅ„.- Staraj siÄ™, żeby nic takiego siÄ™ nie powtórzyÅ‚o - powiedziaÅ‚a oschÅ‚ym tonem,a Anderson zagryzÅ‚a wargi, zaczerwieniona.- ProszÄ™ powiadomić swojÄ… agencjÄ™, żezajmiemy siÄ™ paniÄ… Delacourt.Ochroniarze posadzili mnie na krzeÅ›le.Lucas staÅ‚, opierajÄ…c siÄ™ ciężko o stojÄ…cyw pobliżu stolik.- Co jej zrobiliÅ›cie? - spytaÅ‚ kategorycznie, ruszajÄ…c w mojÄ… stronÄ™.DrogÄ™ zablokowalimu agenci.- Uspokój siÄ™, Loki, nic jej nie jest.Kajdanki ma po to, żeby nie zrobiÅ‚a już nicgÅ‚upiego.OdwróciÅ‚am wzrok, za bardzo zawstydzona, żeby na nich patrzeć.Nie mogÅ‚ampozbyć siÄ™ z myÅ›li obrazu twarzy Ronny ego.Strach, jaki zobaczyÅ‚am w jego oczach, nieprzestawaÅ‚ mnie drÄ™czyć.ZrobiÅ‚o mi siÄ™ potwornie smutno, walczyÅ‚am, żeby siÄ™ nierozpÅ‚akać.Ostatnio za dużo byÅ‚o Å‚ez, a w tej sytuacji nie miaÅ‚am prawa użalać siÄ™ nad sobÄ….Marie wyszÅ‚a, a Lucas usiadÅ‚ ostrożnie obok mnie.GÅ‚owÄ™ miaÅ‚am odwróconÄ…, niechciaÅ‚am, żeby widziaÅ‚ mój ból.MilczaÅ‚ o wiele dÅ‚użej, niż mogÅ‚abym przypuszczać.W koÅ„cu siÄ™ odezwaÅ‚.- MógÅ‚bym ci zdjąć te kajdanki, gdybyÅ› chciaÅ‚a.Nie odpowiedziaÅ‚am, wpatrywaÅ‚am siÄ™ w swoje kolana.Lucas wziÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boki oddech.- Nie jesteÅ› winna temu, co tam siÄ™ staÅ‚o.- Poważnie? - ZganiÅ‚am go wzrokiem.- UkradÅ‚am pistolet Anderson, przystawiÅ‚am goRonny emu do skroni, żeby zmusić go do mówienia.Jakim cudem to nie moja wina?- MÄ™czennica.- UniósÅ‚ jednÄ… brew, sÅ‚yszÄ…c moje wyznanie.- Zastanów siÄ™, Lucy.ZrobiÅ‚abyÅ› coÅ› takiego, gdybyÅ› przez Rusha nie znalazÅ‚a siÄ™ w takiej sytuacji?Nie chciaÅ‚am siÄ™ zgodzić z jego tokiem rozumowania, ale milczaÅ‚am.- PowiedziaÅ‚ coÅ›? - spytaÅ‚ w koÅ„cu Lucas.PokrÄ™ciÅ‚am przeczÄ…co gÅ‚owÄ… i przeÅ‚knęłam Å›linÄ™.Coraz bardziej Å›ciskaÅ‚o mniew piersiach.- BojÄ™ siÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.WiedziaÅ‚am jednak, że gdybym znowu zobaczyÅ‚a ten uÅ›mieszek na twarzy tegoparszywego drania, dużo Å‚atwiej byÅ‚oby mi pociÄ…gnąć za spust.- Lucy.- Spokojny gÅ‚os Marie dobiegÅ‚ gdzieÅ› spoza mnie.- Puść go i odłóż broÅ„.- Na pewno coÅ› wiesz - powiedziaÅ‚am, ignorujÄ…c proÅ›bÄ™ Marie.- SkÄ…d wziÄ…Å‚eÅ›informacjÄ™ o chacie?- Tamten koleÅ› zadzwoniÅ‚ do mnie na komórkÄ™! PrzysiÄ™gam, nie wiem, gdzie on jest!- Z jakiego numeru?- Nie wiem, z amerykaÅ„skiego!Nigdy w życiu nie przypuszczaÅ‚am, że ktoÅ› kiedyÅ› bÄ™dzie siÄ™ mnie tak potwornie baÅ‚.Ronny sprawiaÅ‚ wrażenie szczerego, teraz, kiedy na szali znajdowaÅ‚o siÄ™ jego życie, byÅ‚wiarygodnym zródÅ‚em informacji.Jednak nic z tego, co powiedziaÅ‚, w żaden sposób nieuÅ‚atwiaÅ‚o znalezienia zaginionych.DÅ‚awiÅ‚a mnie czarna rozpacz, w tej chwili nie liczyÅ‚o siÄ™dla mnie nic poza tym, żeby odzyskać Jeremiaha, inaczej wiedziaÅ‚am, że zwariujÄ™.- LiczÄ™ do trzech.Raz.- Lucy, natychmiast go wypuść!- Dwa.- Cúchulainn!ZamrugaÅ‚am, nie rozumiejÄ…c, co powiedziaÅ‚.- Kto to?- Cúchulainn, pub w Londynie.- Ronny trzÄ…sÅ‚ siÄ™ tak mocno, że baÅ‚am siÄ™, że spadnÄ™.- Tylko raz widziaÅ‚em siÄ™ z nim osobiÅ›cie.Gówno wiem o tym twoim facecie, ale p.proszÄ™,nie zabijaj mnie.Jego bÅ‚agania w koÅ„cu mnie dotknęły.WpatrywaÅ‚am siÄ™ w broÅ„ w mojej dÅ‚oni,czuÅ‚am wstyd.Nagle zebraÅ‚o mi siÄ™ na wymioty, pistolet wysunÄ…Å‚ mi siÄ™ z rÄ™ki i z brzÄ™kiemupadÅ‚ na linoleum.Znów chwyciÅ‚y mnie czyjeÅ› dÅ‚onie, odciÄ…gnęły od Ronny egoi przycisnęły twarzÄ… do podÅ‚ogi.Z harmidru wyróżniaÅ‚ siÄ™ podniesiony gÅ‚os Ronny ego, alebyÅ‚am za bardzo pogrążona w rozpaczy, żeby go sÅ‚uchać.Nade mnÄ… caÅ‚y czas rozlegaÅ‚y siÄ™krzyki, wykrÄ™cono mi rÄ™ce i zaÅ‚ożono kajdanki.DusiÅ‚ mnie szloch, brakowaÅ‚o mi tchu.Zamknęłam oczy, przytuliÅ‚am policzek dozimnej podÅ‚ogi i staraÅ‚am siÄ™ zapomnieć o przerażeniu, jakie kilka chwil wczeÅ›niej widziaÅ‚amw tych brÄ…zowych oczach.RozdzieraÅ‚o mnie poczucie winy, zastanawiaÅ‚am siÄ™, jak bardzonarozrabiaÅ‚am.- Musicie mnie chronić - paplaÅ‚ Ronny.W jego gÅ‚osie nadal sÅ‚ychać byÅ‚o strach.-Jeżeli siÄ™ dowie, że coÅ› wam powiedziaÅ‚em.- Zaprowadzcie go do pokoju przesÅ‚uchaÅ„, ja siÄ™ zajmÄ™ dziewczynÄ….Ostry gÅ‚os Marie przedarÅ‚ siÄ™ przez moje mroczne myÅ›li.Dwaj postawni mężczyznikazali mi siÄ™ podnieść.Rozkaz byÅ‚ dziwny, biorÄ…c pod uwagÄ™ kajdanki i bolÄ…cÄ… kostkÄ™.Adrenalina szybko opadÅ‚a i ból staÅ‚ siÄ™ silniejszy.WysilaÅ‚am siÄ™, żeby utrzymać równowagÄ™,stojÄ…c na jednej stopie.BaÅ‚am siÄ™ chwili, w której bÄ™dÄ™ musiaÅ‚a iść.- Nie mogÄ™ pozwolić na takie wybryki, pani Delacourt.WÅ‚aÅ›ciwie spodziewaÅ‚am siÄ™, że zostanÄ™ gdzieÅ› zamkniÄ™ta, wiÄ™c zdziwiÅ‚am siÄ™, kiedypoprowadzili mnie do pokoju, w którym znajdowaÅ‚am siÄ™ wczeÅ›niej.ZobaczyÅ‚am, że Marieoddaje agentce Anderson jej broÅ„.- Staraj siÄ™, żeby nic takiego siÄ™ nie powtórzyÅ‚o - powiedziaÅ‚a oschÅ‚ym tonem,a Anderson zagryzÅ‚a wargi, zaczerwieniona.- ProszÄ™ powiadomić swojÄ… agencjÄ™, żezajmiemy siÄ™ paniÄ… Delacourt.Ochroniarze posadzili mnie na krzeÅ›le.Lucas staÅ‚, opierajÄ…c siÄ™ ciężko o stojÄ…cyw pobliżu stolik.- Co jej zrobiliÅ›cie? - spytaÅ‚ kategorycznie, ruszajÄ…c w mojÄ… stronÄ™.DrogÄ™ zablokowalimu agenci.- Uspokój siÄ™, Loki, nic jej nie jest.Kajdanki ma po to, żeby nie zrobiÅ‚a już nicgÅ‚upiego.OdwróciÅ‚am wzrok, za bardzo zawstydzona, żeby na nich patrzeć.Nie mogÅ‚ampozbyć siÄ™ z myÅ›li obrazu twarzy Ronny ego.Strach, jaki zobaczyÅ‚am w jego oczach, nieprzestawaÅ‚ mnie drÄ™czyć.ZrobiÅ‚o mi siÄ™ potwornie smutno, walczyÅ‚am, żeby siÄ™ nierozpÅ‚akać.Ostatnio za dużo byÅ‚o Å‚ez, a w tej sytuacji nie miaÅ‚am prawa użalać siÄ™ nad sobÄ….Marie wyszÅ‚a, a Lucas usiadÅ‚ ostrożnie obok mnie.GÅ‚owÄ™ miaÅ‚am odwróconÄ…, niechciaÅ‚am, żeby widziaÅ‚ mój ból.MilczaÅ‚ o wiele dÅ‚użej, niż mogÅ‚abym przypuszczać.W koÅ„cu siÄ™ odezwaÅ‚.- MógÅ‚bym ci zdjąć te kajdanki, gdybyÅ› chciaÅ‚a.Nie odpowiedziaÅ‚am, wpatrywaÅ‚am siÄ™ w swoje kolana.Lucas wziÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boki oddech.- Nie jesteÅ› winna temu, co tam siÄ™ staÅ‚o.- Poważnie? - ZganiÅ‚am go wzrokiem.- UkradÅ‚am pistolet Anderson, przystawiÅ‚am goRonny emu do skroni, żeby zmusić go do mówienia.Jakim cudem to nie moja wina?- MÄ™czennica.- UniósÅ‚ jednÄ… brew, sÅ‚yszÄ…c moje wyznanie.- Zastanów siÄ™, Lucy.ZrobiÅ‚abyÅ› coÅ› takiego, gdybyÅ› przez Rusha nie znalazÅ‚a siÄ™ w takiej sytuacji?Nie chciaÅ‚am siÄ™ zgodzić z jego tokiem rozumowania, ale milczaÅ‚am.- PowiedziaÅ‚ coÅ›? - spytaÅ‚ w koÅ„cu Lucas.PokrÄ™ciÅ‚am przeczÄ…co gÅ‚owÄ… i przeÅ‚knęłam Å›linÄ™.Coraz bardziej Å›ciskaÅ‚o mniew piersiach.- BojÄ™ siÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]