[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A przy tym w twarzy i całej postawiemiał taki jakiś spokój, jaki prawie tylko kamienne posągi mieć mogą.Patrząc na jego oblicze, pobladłe od niewywczasów, można było są-dzić, że ten człowiek śpi snem słodkim i lekkim; lecz cicha rezygnacjai niemal wesołość paląca się w oczach, usta poruszające się modlitwązwiastowały, że czuwa i myśli, i modli się, i ofiaruje za wszystkich.Ztej duszy, natężonej ze wszystkich sił ku Bogu, wiara płynęła spokoj-nym i głębokim strumieniem; wszyscy ją pili pełnymi usty i kto miałduszę chorą, ten zdrowiał.Gdzie zabielał jego habit, tam pogoda czyni-ła się na twarzach ludzkich, oczy się śmiały, a usta powtarzały:  Ojciecnasz dobry, pocieszyciel, obrońca, nadzieja nasza. Całowano jego ręcei habit on zaś uśmiechał się jak zorza i szedł dalej, a koło niego, nadnim i przed nim szła ufność i pogoda.Jednak i ziemskich środków ratunku nie zaniedbywał; ojcowiewchodzący do jego celi zastawali go, jeśli nie na klęczkach, to nad li-stami, które na wszystkie strony rozsyłał.Pisał do Wittenberga; głów-nego komendanta w Krakowie, prosząc o miłosierdzie nad świętymmiejscem; i do Jana Kazimierza, który w Opolu ostatnie czynił wysile-nia, by niewdzięczny naród ratować; i do pana kasztelana kijowskiego,trzymanego przez własne słowo jakby na łańcuchu w Siewierzu; i doWrzeszczowicza, i do pułkownika Sadowskiego, Czecha i lutra, którypod Millerem służył, a który duszę mając szlachetną starał się odwieśćgroznego generała od napadu na klasztor.NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG168Dwie rady ścierały się z sobą przy Millerze.Wrzeszczowicz roz-drażniony oporem, jakiego doznał ósmego listopada, dokładał wszel-kich usiłowań, aby generała skłonić do pochodu; obiecywał w zyskuskarby niezmierne, twierdził, że w całym świecie zaledwie jest kilkakościołów, które by częstochowskiemu vel jasnogórskiemu w bogac-twach sprostać mogły.Sadowski zaś w następujący sposób oponował: Jenerale!  mówił do Millera  waszej miłości, któryś tyle zna-mienitych fortec zajął, że słusznie niemieckie miasta Poliocertesem cięnazwały, wiadomo jest, ile krwi i czasu kosztować może choćby naj-słabsza twierdza, jeśli oblężeni do ostatka, na śmierć i życie chcą sięopierać. Ale mnichy nie będą się opierali?  pytał Miller. Właśnie sądzę, że przeciwnie.Im są bogatsi, tym zacieklej bronićsię będą, ufni nie tylko w moc oręża, ale w świętość miejsca, które za-bobon katolicki całego tego kraju jako inviolatum uważa.Dość wspo-mnieć na wojnę niemiecką; jakże często zakonnicy dawali przykładodwagi i zawziętości tam nawet, gdzie sami żołnierze o obronie zwąt-pili! Stanie się tak i teraz, tym bardziej że twierdza nie jest tak niepo-czesna, za jaką hrabia Weyhard chce ją uważać.Leży na górze skali-stej, w której trudno czynić podkopy; mury, jeśli nie były nawet w do-brym stanie, to je już pewno do tej pory poprawiono, a co do zapasówbroni, prochów i żywności, te tak bogaty klasztor ma niewyczerpane.Fanatyzm ożywi serca i. I myślisz, mości pułkowniku, że zmuszą mnie do odstąpienia? Tego nie myślę, mniemam jednak, że przyjdzie nam stać pod mu-rami bardzo długo, przyjdzie posyłać po działa większe niż te, któreposiadamy, a wasza miłość masz do Prus ciągnąć.Trzeba obliczyć, ileczasu możemy poświęcić na Częstochowę, bo gdyby nas król jegomośćdla pilniejszych spraw pruskich od oblężenia odwołał, mnisi niezawod-nie by rozgłosili, żeś wasza miłość przez nich zmuszony był do odstą-pienia.A wówczas, pomyśl, wasza miłość, jaki uszczerbek poniosłabytwa sława Poliocertesa  nie mówiąc już o tym, że w całym kraju opor-ni znalezliby zachętę! I tak.(tu zniżył głos Sadowski) sam tylko za-miar uderzenia na ów klasztor niech się jeno rozgłosi  najgorsze uczy-ni wrażenie.Wasza miłość nie wiesz, bo tego żaden cudzoziemiec i niepapista wiedzieć nie może, czym jest Częstochowa dla tego narodu.Siła nam zależy na owej szlachcie, która się tak łatwo poddała, naowych panach, na wojskach kwarcianych, które wraz z hetmanami nanaszą stronę przeszły.Bez nich nie dokazalibyśmy tego, cośmy doka-NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG169zali.Ich to w połowie, ba, w większej części, rękoma objęliśmy te zie-mię, a niech jeden strzał pod Częstochową padnie.kto wie.możejeden Polak przy nas nie zostanie.Tak wielka jest siła zabobonu!.Może nowa straszna wojna rozgorzeć!Miller przyznawał w duszy słuszność rozumowaniom Sadowskie-go, co więcej jeszcze: zakonników w ogóle, a częstochowskich szcze-gólniej miał za czarowników  czarów zaś bał się ów szwedzki jenerałwięcej niż dział  jednakże chcąc się podroczyć, a może dysputę prze-ciągnąć, rzekł: Waszmość tak mówisz, jakbyś był przeorem częstochowskim al-bo.jakby od waszmości wypłatę okupu rozpoczęli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl